Data: 2002-01-04 12:20:02
Temat: Re: Problem rodzinny!
Od: "Little Dorrit" <z...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "EvaTMKGSM" <e...@w...pl> napisał w wiadomości
news:a130fq$s5j$1@news.tpi.pl...
> Użytkownik "Little Dorrit":
>
> Ej, Dorciu, Dorciu...
> Gdybym nie widziała dziesiątków takich rodzin, w których wiecznie
> we wszystko wtryniająca nos teściowa, (nawet wchodząca do sypialni
> młodych ze słowami - "znów Ci następne zrobi ten twój" - przykład
autentyczny mojego znajomego,
> który zresztą po tym się wyprowadził
> z pięknego domku teściów a "córeczka mamusi" pozostała z dwójką
> "zrobionych" przez niego pociech,
Ja tez widziałam mnóstwo takich prymitywnych rodzin o jakiej piszesz wyżej i
to prawda. Ich jest więcej! Ale to najzwyklejsza rzecz, że więcej jest ludzi
głupich niż mądrych, więcej egoizmu niż solidarności, więcej samolubstwa niż
współistnienia. Ale ideał rodziny każdy nosi w sercu, tfu, pod czaszką, i
być może trzeba albo starannego wychowania albo silnej, spajającej tradycji
kilku pokoleń, żeby do takiej rodziny o jakiej piszę - dorosnąć. Po wojnie
ten model rodziny kilkupokoleniowej rozprysnął się jak bańka mydlana i wiele
się na to złożyło. Ale nie znaczy, że on jest zły i że należy lansować
nowoczesność za wszelką cenę, bo jak widać dookoła - cena to straszliwa i
wysoka, owocująca pleniącą się jak chwasty patologią.
jak również gdybym nie widziała córek, które z ulgą powitały śmierć wiecznie
niechętnej im starej i zrzędzącej matki,
Tak zostały zapewne wychowane - w chłodzie uczuciowym, obojętności,
niechęci, dystansie, odrzuceniu byc może - więc odpłaciły taką samą monetą,
bo tylko taki pieniądz funkcjonował w tej rodzinie. Innego nie było w
obiegu, innego nie znały.
> a także syna, który rozpił się i wrócił w szpony mamusi po tym jak rozbiła
jego małżeństwo wypominaniem synowej ile to dla nich zrobiła - dziesiątki
razy powtarzanym itd. itp.),
Tak? A czy synowa potrafiła jej okazać WDZIĘCZNOŚC? Czy może nigdy nie znała
takiego uczucia, nie wiedziała, że ono istnieje, że należy dowartościować,
docenić pomoc teściowej zwłaszcza, gdy daje liczne sygnały, iż tak bardzo
jej na tym zależy? Niestety, jeżeli chcemy nie mieć konfliktów z ludźmi i
czuc się z nimi dobrze, trxeba od dziecka UCZYĆ efektywnych sposobów
okazywania pozytywnych uczuć a nie "odreagowywać emocje" jak radzą debilne,
pseudonaukowe rozprawki psychologiczne.
to mogłabym się z Tobą, Dorrit zgodzić;).
> Może obraz Twój sielankowy pochodzi ze starego dworku, ale mój pochodzi z
czystej i bezstronnej,
> zapewniam, obserwacji życia;).
Dodaj Evusiu - pewnego aspektu życia, być może dominującego obecnie, ale
niepełnego. Bo rodziny o jakich piszę są również tu i teraz w Krakowie i
mniejszych okolicach.
> Co zaś się tyczy tych ogrodów, to nic nie stoi na przeszkodzie by Babcia
schorowana jak mówisz;)
> ale pracująca i utrzymująca całą rodzinę ( to w końcu jak - stareńka i
bezbronna czy raczej
> dominująca;) ?)
Nie, ja uogólniam. A czy "pracująca i utrzymująca całą rodzinę" to od razu
dominująca? Nie zawsze.
, więc by ta babcia przyjmowała wnuki w swoim ogrodzie z hamakiem i resztą
> cudowności;) ale niech już lepiej młodzi nauczą się żyć ze sobą, nie z
mamą w sypialni, kuchni oraz
> w ich niedobrych wzajemnych relacjach.
Dlaczego akurat na kupie i dlaczego w niedobrych relacjach? Czy na prawdę
nie znasz rodzin, które duszą sie po 7 osób w ciasnych, betonowych slumsach
a atmosfera w takiej rodzinie jest cudowna? I młodych rodziców z 1-2 dziećmi
żrących się w pięknych 300 m willach? Czy to rzeczywiście rodzice bądź
teściowie są zaczynem rodzinnego koszmaru? Nie Evusiu - jest to najczęściej
nieumiejętność WSPÓŁŻYCIA w rodzinie, której naukę zaniedbuje się już w
dzieciństwie, wychodząc z zalożenia takiego, jak Ty czynisz - prymatu
rodziny nuklearnej. Prymatu i przekonania, że tylko taka rodzina jest
najlepsza i NORMALNA.
> Mój syn żyje w Twoim mieście ze swoją żoną w wynajmowanym i drogim
maleńkim mieszkanku na 8 piętrze i tak im dobrze z sobą, że nawet Sylwestra
> wolą spędzać w nim, przy winie, muzyce, Sobie;) i fajerwerkach w oddali.
> A w moim ogrodzie bywają jak tylko nadarzy się okazja i zapewniam - jest
wtedy cudownie;).
Jeśli wszystkim wam jest w takim modelu dobrze, to w porządku. A Ty na
prawdę nie czujesz się tam odrobinę samotna? Masz zdaje się męża i drugie
malutkie dziecko?
.
> A, i nie bądź w każdym razie pewna - i to znów z życia - że dzieci chcą
zawsze mieszkać z rodzicami
> w ich wspaniałych nieraz willach - widzę tu mnóstwo willi,które
pomieściłyby ze trzy rodziny a
> dzieci pouciekały z nich gdzie pieprz rośnie;) -
Może nigdy nie czuły się tam dobrze?
niektóre nawet za ocean
Nie za ocean, tylko za chlebem. I tak będzie robić większość młodych, ale
przede wszystkim ze względów czysto ekonomicznych, choc uczuciowych również.
Dorrit
> Pozdrawiam:)
> E.
>
>
|