Data: 2010-01-04 12:11:17
Temat: Re: Prywatna refleksja...czy trafna... ?
Od: "R e d a r t" <n...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Cóż tu rzec ... Trudno ocenić po Twoim opisie co i jak wyglądało ...
Ale tak po mojemu, naturalistycznie, jeśli nie widać innych granic, niż
czysto kulturowe, obyczajowe, to zawsze jest granica zwykłej higieny.
A 'wymiana płynów ustrojowych', jaka zachodzi m.in. podczas powiedzmy
namiętnych pocałunków jest przekroczeniem tej granicy - i 'przystoi'
tylko tym, którzy we dwoje określają swoje ciało jako jedno.
A wiec małżeństwo, kochankowie - owszem.
Rodzic-dziecko - jak najdalej od tego.
Używanie wspólnych sztućców i pocałunki w usta - tego się
zdecydowanie nie poleca, ponieważ w ten sposób np. małe dzieci
łatwo załapują choroby od rodziców, np. próchnicę zębów. Ponoć.
Ile w tym prawdy, a ile pruderyjnej moralności - nie mi oceniać.
Ale coś jest na rzeczy.
I uważam, że zupłnie czym innym jest model skandynawski,
czyli wspólna, rodzinna łaźnia - to jest OK.
Mycie pleców a pocałunki to przy kryterium higieny
zupełnie inna skala ryzyka.
|