Data: 2010-01-04 19:24:37
Temat: Re: Prywatna refleksja...czy trafna... ?
Od: "Magdulińska" <m...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1czkmzzfdn7z1$.8jyd01flsjjy.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 4 Jan 2010 15:49:38 +0100, Magdulińska napisał(a):
>
>> Trzeba było wywalić zdzirę na zbity pysk.
>> Chyba, że na coś liczyłeś? ;>
>> "Piękny" wzór dla Twojej córki (z kim pozwoliłes jej się kolegować?!) ...
>> Nie ma co...
>
> Dlaczego miałby zakazać? Przecież wystarczy wychowac swoje dziecko
> właściwie, tj aby widziało, że koleżanka postępuje źle, a samo umiało
> oddzielić przyjaźń od uprzedzeń i samo nie wdepnąć w kłopoty.
>
> Moja dalsza, ukochana zresztą, kuzynka zaprosiła mnie razu pewnego na
> balangę w akademiku (ja mieszkałam w domu). Wszyscy prócz mnie pili na
> umór
> (ja w ogóle, bo po pierwsze nie lubię dużo pić, po drugie miałam nazajutrz
> rano wracać autobusem i nie miałam zamiaru się zbłaźnić przed całą poranną
> autobusową społecznoscią mojej miejscowości), a ponadto na łóżkach
> odbywały
> się seanse indywidualne... nazwijmy to, w tym moja kuzynka z kilkoma po
> kolei. Widząc, co się święci, już po godzince zadeklarowałam chęć wyjscia,
> ale że było ciemno i do przystanku daleko, troche zwlekalam, siedząc
> skromnie w kąciku i sącząc drinka. jednak decyzja opuszczenia towarzystwa
> dojrzała po tym jedynym drinku i zaczęłam się ubierać w palto - zima była.
> Myślałam z przerażeniem, jak ja sama po nocy będę szła przez puste osiedla
> (tak to wtedy było), aż tu okazało się, ze znalazl się jeden kolega, który
> jak ja nie gustował w konsumowaniu młodości - i zadeklarował odprowadzenie
> mnie. Co też uczynił szarmancko i dostarczył mnie do autobusu.
> Zaprzyjaźniliśmy się bardzo, chodziliśmy razem do kina i na imprezy,
> uchodząc za parę - przynajmniej mielismy towarzystwo, bo on miał
> dziewczynę
> w Szczecinie, a ja Chłopaka (obecnego MŚK) we Wrocku :-)
>
>
> Mama się bardzo zdziwiła, że jestem już w domu i to przed 24tą, bo
> przecież
> miałam wrócić następnego dnia autobusem o 9ej. Na jej pytanie
> odpowiedziałam, że się źle poczułam. Gdyby wiedziała, co się odbywało u
> kuzynki, więcej by mnie do niej nie puściła i nabyłaby o niej paskudnej
> opinii, a po co? Kuzynka dziś jest taką samą przykładną mateczką i
> żoneczką
> jak ja - kto by przypuszczał, nie? Ale ja uważam, że ja świadomie unikałam
> kłopotów, zaś jej się po prostu udało nie wpaść w nie przypadkiem, ot,
> głupi to ma szczęście.
> :-)
> --
>
> Ikselka.
>
Wiadomo, Ty masz silny kręgosłup moralny.
Ja wychodzę z założenia, że lepiej dmuchać na zimne.
|