Data: 2010-01-05 01:44:53
Temat: Re: Prywatna refleksja...czy trafna... ?
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Iza wrote:
>>> Moim skromnym zdaniem czułość o ojca dla dziewczyny jest niezwykle
>>> istotna, po to by ona oswoiła się z męską czułością. By potrafiła
>>> odróżnić przyjazny męski gest, jak choćby przyjacielskie
>>> uściśnięcie, od gestów jednoznacznych, mianowicie miłosno -
>>> erotycznych. Ta nauka, pomoże danej dziewczynie... potem kobiecie,
>>> zaoszczędzić sobie w życiu wielu niepotrzebnych gorzkich
>>> rozczarowań z powodu banalnego niezrozumienia intencji mężczyzn.
>> A moim zdaniem jest to po prostu wyższy poziom świadomości i kultury
>> obyczajowej. Jeszcze wyższy obserwowałem u Skandynawów, gdzie
>> nastoletnia dziewczyna bez żadnego zażenowania korzysta nago z sauny
>> razem z ojcem, a nawet dziadkiem, którzy nawet nacierają jej plecy
>> rożnymi substancjami. Więc do obcowania z nagim przodkiem dochodzi
>> jeszcze jego dotyk.
>> Wydaje mi się, że tak uświadomiona młoda osoba ma znaczeni większe
>> rozróżnienie intymnej sytuacji od obyczajowej, ponieważ sama
>> decyduje, kiedy sytuacja jest intymna, a kiedy nie, zamiast starać
>> sie rozpoznać intencje ew. partnerów.
>> Poza tym chyba dość ciężko pomylić pocałunek ojca z pocałunkiem
>> chłopaka, nieprawdaż ? ;-)
>> Ender
> A to ciekawe co piszesz o tych skandynawskich obyczajach ...pierwsze
> słyszę :)
> Co do reszty ...nie dość mnie zrozumiałeś.
> Chodziło mi o to, że takie przyzwyczajenie do czułości męskiej
> (buziaki, tulenie, siedzenie na kolanach itede) w pierwszym rzędzie
> ojcowskiej, zaowocuje właściwie .
> Mianowicie, ona będzie potrafiła w przyszłości odróżnić zwykłe gest
> typu: przyjacielskie poklepanie po ramieniu, pocałunek w policzek od
> gestów niosących w sobie jednoznaczny przekaz uczuciowy.
> Myślisz, ze brak/ nieumiejętność takiego wyczucia jest wyimaginowanym
> absurdem?
> Bynajmniej.
> Z całą stanowczością stwierdzam, że nie.
> To jest raczej na podobnej zasadzie zjawiska:
> 'Nie potrafię okazywać uczuć i mówić(kocham cie ), bo mnie nikt nigdy
> tego nie mówił'
> I jak juz kiedyś wspomniałam ja należę do tego przypadku, który choć
> nie miał okazywanej miłości, potrafię ja okazywać - wręcz rzekłabym
> okupować nią ..bo chyba popadłam w skrajność.
> Natomiast zadaję sobie sprawę, że sa osoby, które niestety nie mogą
> sie oderwać od powielania "tego wzoru" tj nieumiejętności okazywania
> zwykłych ...nawet podstawowych... uczuciowych gestów rodzinnych.
> Takie osoby opowiadają, że nie potrafią sie zdobyć na nic więcej niż
> je okazywać poprzez zarabianie ...utrzymywanie ...gotowanie ...bycie.
> Rozumiesz?
> Przypuszczam wiec, że i w/w przypadku schemat byłby bardzo podobny.
> Zresztą ...sama znam to z autopsji, dlatego też tak stanowczo optuje
> za tym, aby jednak ojcowie
> zdobywali sie na takie gesty w stosunku do córek. Naturalnie w miarę
> zdrowego rozsądku, bo jak sam zauważyłeś nasze społeczeństwo jest
> nieco tendencyjne w tej materii i nie jest sztuka szokować kogoś
> bardziej lub mniej publicznie przejawami więzi rodzinnej.
Mnie się wydaje, że rozumiem, o co Ci chodzi. Niemniej jednak sądzę, że
scenka, którą obserwowałaś nic konkretnego nie może powiedzieć o tej
rodzince. Wszystkie te osoby zachowywały się tak a nie inaczej z tysiąca
powodów, których nie da się moim zdaniem określić poprzez krótką obserwację.
Zobaczyłaś to swoimi oczyma przez pryzmat swoich doświadczeń i wiedzy o
życiu. Dopasowałaś do swoich poglądów i wyszła taka oto sugestia, którą
przeczytaliśmy.
Na mój gust byłoby to zbyt proste, gdyby istniało bezpośredne przełożenie
gestów w miejscu publicznym na przyszłe emocjonalne życie młodej osoby. :)
--
pozdrawiam
michał
|