Data: 2012-01-23 22:06:28
Temat: Re: Przedszkola
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Stalker pisze:
> W dniu 2012-01-22 20:12, Paulinka pisze:
>> Stalker pisze:
>
>> Produkowanie wzięte w cudzysłów, no tak. Ideologię dorabiają ci, którym
>> ten stan w jakiś sposób uwiera, a nie chcą się do tego przyznać.
>> Rodzina, która posyła dziecko do przedszkola, bo musi mu zapewnić opiekę
>> w czasie, kiedy pracuje zawodowo, nie bardzo ma powód, żeby produkować
>> jakiekolwiek wyjaśnienia. Posyła, bo musi, jeśli nie ma w obwodzie
>> innych rozwiązań. Co by zresztą nie gadać dziadkowie i opiekunka to też
>> forma przechowalni, tylko bardziej przypominająca dom.
>
>
>> Chociaż de facto to właśnie przedszkole często weryfikuje, sposób w jaki
>> rodzice zaangażowali się w naukę podstawowych umiejętności u dziecka.
>> Bowiem okazuje się, że dzieci przychodzą do najmłodszej grupy i np. nie
>> potrafią samodzielnie jeść albo nie potrafią założyć butów, albo...
>
> Już wiem, czego mi w tej dyskusji brakowało!
>
> Kurczę, takie miałem wrażenie, że coś mi tu umyka i dzięki twojemu
> ostatniemu zdaniu już wiem o co mi chodziło: o żłobek :-)
>
> W dyskusji "zagubiono" 3 długie lata edukacji, kiedy dziecko jest
> "żłobkowe". Cała para poszła w przedszkola, a tak naprawdę bycie
> rodziców z dziećmi zaczyna się przecież od urodzenia i kwestia podejście
> do opieki nad dzieckiem powinien być rozpatrywany od tego momentu.
> Iwon(k)a gdzieś tam też w jakimś dosłownie jednym zdaniu napomknęła o
> żłobku i mi się to wszystko w głowie poukładało :-):
>
> Bo też nie wiem jak to się stało, że w tej dyskusji nagle dostałem łatkę
> "niekonsekwentnego przedszkolożercy" :-)
Trochę na własne życzenie, bo zanim dokopaliśmy się do faktów, jawiłeś
sie rzeczywiście jako przedszkolożerca z gatunku tych, którzy twierdzą,
że wszystko jest kwestia organizacji i wyboru priorytetów ;)
A że nie jest, to już wiesz.
> Podczas, kiedy ja widzę problem
> zupełnie inaczej:
>
> Żłobek: absolutnie nie
> Przedszkole: opcjonalnie
> Szkoła: koniecznie (chociaż nadal uważam, że do III klasy większość
> materiału są w stanie przepracować z dziećmi rodzice)
No to jacy my przeciwnicy w dyskusji, jak ja myślę tak samo jak Ty :)
> Dla nas najważniejsze jest, żeby dzieci miały zapewniona opiekę rodziców
> przez wiek "żłobkowy". To wtedy nabywają umiejętności, które tak jak
> właśnie zauważyłaś MOŻE ZWERYFIKOWAĆ przedszkole.
> I na tym, etapie życia małego człowieka pojawiają się pewne aspekty (np.
> właśnie interakcja z rówieśnikami), które zapewnia przedszkole.
>
> ALE. Jestem zdecydowanym przeciwnikiem budowania monopolu przedszkola
> jako jedynego wyboru na tym etapie. I paradoksalnych tłumaczeń roli
> przedszkola, bazujących właśnie na tym monopolu :-)
>
> - Prowadzę dziecko do przedszkola, bo tam ma możliwość interakcji z
> rówieśnikami
> - Ha, widzisz jakie potrzebne jest przedszkole? Nie możesz mówić, że
> przedszkole jest niedobre
Nigdy nie wierzyłam w zbawienną rolę przedszkola. To jest miejsce, gdzie
się dziecko w jakiś sposób socjalizuje, równie dobrze może chodzić do
jakiegoś klubu dziecka, czy na jakieś inne zorganizowane zajęcia, gdzie
będzie miało kolegów w tym samym wieku.
> No kuśfa, a jak ma być niepotrzebne, jak jest jedyną opcją na rynku? :-)
>
> W sprawie przedszkola najnormalniej w świecie jestem zwolennikiem
> wyboru. Ale żeby ten wybór był, to trzeba wspierać też inne formy opieki
> nad maluchami - bo teraz tego nie ma.
> I odmitologizować rolę przedszkola jako koniecznie niezbędnej konieczności
>
> Może się okazać, że w ostateczności te formy organizacyjnie będą nawet
> bardzo zbliżone do zajęć przedszkolnych (jak się skrzyknie kilkoro
> rodziców na plac zabaw, albo na wożenie dzieci na basen, albo na lekcje
> angielskiego) - ale one zbudują zdrową opcję.
>
> Stalker, w sumie nie wiem co wytłumaczyłem, ale czy to ważne? ;-)
A ja jak zwykle podam przykład z własnego podwórka, żeby podsumować
Twojego posta.
Mojego brata pierworodny chodzi do żłobka. Chodzi, bo rodzice pracują, a
nie chcieli skorzystać z pomocy dziadków - ich wybór. Chodzi, ale wiem,
że nie jest to dla nich przyjemny temat, woleliby, żeby któreś z nich
nie pracowało, no ale tak się nie da.
Byłam w zeszłym roku na jego pierwszych urodzinach i była tam tez
kuzynka bratowej. Rozmowa zeszła na dzieci, opiekę nad nimi, nabywanie
umiejętności. Jej wtedy 1,5 roczny jedynak chodził do żłobka, a ona nie
pracowała zawodowo.
Zapytałam, czy nie szkoda jej trochę tego malucha, bo żłobek to jednak
forma przechowalni, takie małe dzieci nie nawiązują nawet kontaktów z
rówieśnikami, ten proces ma dopiero miejsce w przedszkolu i to też nie w
najmłodszej grupie. Nie zamierzałam jej ani oceniać ani krytykować.
Zostałam dosłownie zrównana z ziemią za ten komentarz. Dziewczyna
zrobiła się czerwona jak byczek Fernando, puściła parę z nosa i jakimś
gigantycznym słowotokiem chciała mi udowodnić, ze pobyt jej dziecka w
żłobku, to najlepsze, co mu mogła ofiarować na starcie. Cóż. Nie
dyskutowałam, raz że miejsce ku temu nie było odpowiednie, dwa że
nieodpowiedni był dyskutant. Nie minęło 10 minut, dziewczyna wstała,
pożegnała się i z przyjęcia urodzinowego wyszła.
Po dłuugim czasie się bratowa przyznała, że jestem persona non grata w
towarzystwie jej kuzynki.
--
Paulinka
|