Możemy się założyć, kto ma z nauką więcej wspólnego, i to z tą przez
duże N, a nie krętactwem, matactwem i dyletanctwem... Ale ja się nie
zakładam z zasady z osobami, które z góry są skazane na przegranie
zakładu... Wolę "równą walkę", a nie dobijanie leżącego i marudzącego.
Więc pozostawiam panu złudzenia: tak, jest pan "naukowcem",
"specjalistą", skoro to ma panu poprawić humor i samopoczucie. Człowiek
taki, jak pan potrzebuje dowartościowania, a tu wszyscy coś zarzucaają.
Więc jeżeli mogę pomóc przez akceptację, to niech to będzie taka moja
terapia dla pana, bardzo jej panu potrzeba. Tylko że takie objawy jak
pańskie są jednoznacznie diagnozowane przez współczesną psychiatrię,
więc bez złośliwości polecam konsultacje ze specjalistą. I to
dyplomowanym, a nie z pańskim odbiciem w lustrze.
WP