Data: 2008-12-16 18:54:05
Temat: Re: Przełom w leczeniu stwardnienia rozsianego
Od: biggero <b...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Rola witaminy D jest tu dość jasna - ona oznacza, co jest wrogiem a co nie.
Oj nie tak to działa, nie tak. Rola witaminy D jest nie do końca
poznana, więc ciężko się nawet wypowiadać na te tematy, szczególnie,
że nie jestem specjalistą i w tym nie siedzę, ale coś tam się
przeczytało (a właściwie wszystko, co było dostępne). Więc witamina D
działa w ten sposób, że powoduje wydzielanie substancji
przeciwzapalnych i hamuje wydzielanie substancji prozapalnych. To
podstawowe działanie na układ immunologiczny. Oprócz tego ważna jest
aktywacja receptora odpowiedzialnego za wytwarzanie katelicydyny i
beta-defensyny 2, które są naturalnymi antybiotykami
przeciwbakteryjnymi i przeciwwirusowymi, przez co organizm wcale nie
musi zaprzęgać limfocytów i przeciwciał do walki, ale rozprawia się w
większości z intruzami za pomocą tych antybiotyków. Jeśli jednak nie
ma się witaminy D, to układ odpornościowy musi działać na każdym
kroku, na każdego intruza, przez co z czasem staje się nadaktywny i
powstają choroby autoimmunologiczne, w uproszczeniu.
O nowych działaniach witaminy D, po polsku:
http://www.nadzieja-glejak.pun.pl/viewtopic.php?id=2
35
> Dlaczego to sobie tak tłumaczę? Ano dlatego, że podanie witaminy D osobie z
> toczniem układowym sprawi, że choroba BARDZO MOCNO się nasili. W zasadzie
> to podanie dużych dawek tej witaminy aktywizuje chorobę, może to być np
> spacer na silnym słońcu.
No znowu nie.
Cytat:
"Ponadto promieniowanie UV nasila aktywność limfocytów Th2, co również
stymuluje limfocyty B do produkcji przeciwciał. Zwiększona produkcja
IL-10 (czynnika wzrostu limfocytów) po naświetlaniu przyczynia się do
wydłużonego czasu przeżycia limfocytów B i zaostrzenia procesu
chorobowego [2]. W związku z powyższym w standardach terapeutycznych
zaleca się ochronę przed promieniowa- niem UV. Jakkolwiek unikanie
ekspozycji na światło słoneczne (fotoprotekcja) jest ważnym elementem
terapii, to jednak może prowadzić do stanu niedoboru wytwarzanej w
skórze pod wpływem UV witaminy D3 (cholekalcyferolu) [3]. Wobec
istotnej roli witaminy D, której działanie polega nie tylko na
utrzymaniu kalcemii w wąskich granicach normy (przy współudziale parat-
hormonu i kalcytoniny), ale również na modulowaniu odpowiedzi
immunologicznej, wpływaniu na wzrost i różnicowanie komórek, stan jej
niedoboru może niekorzystnie wpływać na wiele tkanek i narządów [4]."
Źródło cytatu:
http://termedia.pl/magazine.php?magazine_id=18&artic
le_id=11099&magazine_subpage=FULL_TEXT
Tak więc szkodzi ekspozycja na promieniowanie UV i stymulacja
limfocytów, a nie wzmożona produkcja witaminy D wskutek ekspozycji. A
jeszcze w dodatku witamina D jest w toczniu potrzebna, bo moduluje
(zmniejsza) odpowiedź immunologiczną.
> Zaznaczam jednocześnie, że jest to tylko moja teoria, która
> najprawdopodobniej nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, albo ma niewiele.
Twoja teoria jest niestety błędna. Nawet jeśli podajesz zastrzeżenie,
że to osobista teoria, to przecież sprawdzić to w guglu, czy to ma
jakikolwiek sens - to tylko sekunda.
> Natomiast fakt zaostrzenia się reakcji "autoimmunologicznych" po
> podaniu witaminy D jest faktem, nie moim wyobrażeniem, dlatego radzę bardzo
> uważać z eksperymentowaniem.
Też nieprawda. Wręcz na odwrót. Być może zaostrzenie reakcji
immunologicznych następuje w jakichś bardzo rzadkich przypadkach, ale
nic o tym nie słyszałem. Możesz podać jakieś źródła? Może chodziło o
sarkoidozę, ale tutaj mechanizm patologii jest inny.
> dlatego radzę bardzo
> uważać z eksperymentowaniem.
Zakładam, że eksperymentowaniem nazywasz zażywanie witaminy D na
własną rękę, w suplementach i sugerujesz, że takie zażywanie może
zaszkodzić. To za daleko posunięta teoria, właściwie znowuż jest wręcz
odwrotnie. Jedyne toksyczne działanie witaminy D (podawanej jako
cholekalciferol), jakie może wystąpić, to hiperkalcemia. Ryzyko jej
wystąpienia przy dawkach do 10 000 iu jest znikome i takie dawki
powinny być podawane, przynajmniej osobom z niedoborem.
> O, jakiś czas temu chciałem sobie zrobić takie właśnie badanie, ale żadne
> laboratorium w moim mieście nie miało tego w ofercie. Z ciekawości, ile to
> kosztuje? Ostatnio co prawda dość silnie uzupełniam tą witaminkę, więc
> nawet jak miałem niedobór to to raczej przeszłość, ale jak to jest poniżej
> 50 zeta to może się skuszę, tak dla pewności...
Zazwyczaj jest tak, że w danej miejscowości tylko jedno laboratorium
przyjmuje badania na witaminę D, co oznacza, że mają podpisaną umowę z
CZD i zabiera to kurier i to jedzie do Warszawy do CZD. Zazwyczaj w
szpitalach są takie umowy, ale w niektórych placówkach prywatnych też.
Raczej na pewno nie w punktach pobrań w przychodniach. Ja wiem np. że
na Mazurach w każdym szpitalu się to robi. Trzeba dzwonić po różnych
miejscach i się dowiedzieć.
Cena badania wynosi teraz 83 zł i ja ubolewam, że jest ono tak drogie,
przez co tak rzadko zlecane, a jeszcze w dodatku mimo swojej ceny jest
podawany zły zakres wartości normalnych, przez co wartość
diagnostyczna tego badania jest praktycznie zerowa (bo i tak zawsze
wygląda na to, że ludzie mają witaminę D w normie, a to nieprawda). No
i dlatego, że jest zerowa, to się tego jeszcze bardziej nie zleca.
Błędne kółko się zamyka. Ile osób cierpi z tego powodu?
Może jednak byłoby wskazane zrobić sobie badanie witaminy D, aby
zobaczyć, jak agresywną suplementację należy zastosować. Jak już
pisałem, "normalne", niskie dawki to wieloletnia suplementacja. A
można o wiele szybciej.
> I o to właśnie chodzi - żebyś zdychał. I płacił grubą kasę za leki przeciw
> depresji, na ból głowy, na łamanie w stawach, na zapalenia gardła,
> spojówek, na stany zapalne głowy, na dewastację włosów, paznokci, na
> osteoporozę.... O to im właśnie chodzi.
Eh, zacząłem pisać odpowiedź na to zdanie, ale skasowałem to wszystko.
Moja odpowiedź ograniczała by się tylko do narzekań na służbę zdrowia,
lekarzy, itd.
Po co. I tak nic to nie zmieni.
B.
|