Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Zastrzelić babcię ? (długie)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Zastrzelić babcię ? (długie)

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 127


« poprzedni wątek następny wątek »

91. Data: 2004-09-20 17:33:18

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "kolorowa" <v...@a...pl> szukaj wiadomości tego autora


"Jacek" napisał
> Przeczytałem go uważnie i parę innych, również.
> Nie zmieniam jednak swoich poglądów.
> Co do zupy to nie chodzi o sam fakt czy przelał czy nie o wiele ważniejsze
> jest Twoje podejście do takich zdarzeń

Chyba jednak istotny, skoro na tym fakcie oparłeś twierdzenie, iż Monika
bagatelizuje informacje, że z jej dzieckiem dzieje się źle. Żeby wszyscy się
tak "źle" zachowywali jak dzieciak, który się dzieli jedzeniem. Być może
Monika rzeczywiscie rozpuszcza syna - rzecz w tym, że ze słów "żywo się
porusza i nie zawsze słucha" nie da się tego wywnioskować. Trudno w tej
sytuacji czynić jej zarzut z tego, że staje murem za swoim dzieckiem.

Małgośka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


92. Data: 2004-09-20 18:43:15

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cin0n8$ci4$1@news.onet.pl...
>
> Przeczytałem go uważnie i parę innych, również.
> Nie zmieniam jednak swoich poglądów.
> Co do zupy to nie chodzi o sam fakt czy przelał czy nie o wiele ważniejsze
> jest Twoje podejście do takich zdarzeń

OK, sam się o to prosiłeś :D

> 1. Budujesz quasi naukowe podstawy do tego że Twój może zachowywać się
> gorzej niż inne dzieci

Jakie quasi naukowe podstawy? Napisałam, że moje dziecko jest żywe - co to
ma wspólnego z quasi naukowymi podstawami??

> Co do klapsów to stosowałem zasadę że należy karać za niesuchanie w
> sprawach mogącyh być zagrożeniem dla zdrowia czy życia:
> - wchodzeni na parapet
> - bawienie się kuchenką gazowa
> - zupy nie miałem (ale nie odpuścilbym gdyby nie słuchało)
> - tak jak pisze proxy to wjeżdzanie na ulicę czy bieganie po niej

Widzisz, cały problem polega na tym, że moje dziecko nie wchodzi na parapet,
nie bawi się kuchenką gazową, nie zbliża się do gorącego piekarnika, do
ulicy nawet nie podbiega - mimo braku klapsów w wychowaniu; mimo, że jest
żywy, wie doskonale co wolno a czego nie wolno - w zasadniczych kwestiach;

> 4. Rozpuszczasz swojego syna nie traktując go jak należy, on jest tylko
> dzieckiem
> a Ty wymagasz od niego aby samodzielnie rozróżniał co jest dobre a co
> nie.

A ciekawe skąd masz takie informacje? Moje dziecko dostaje ode mnie jasne
komunikaty, co wolno (bo jest dobre) a czego nie wolno - nie "przekazuję" mu
tego ręcznie, ale przy pomocy innnych argumentów, o których tu pisałam (np.
nie dając czegoś lub nie pozwalająć na coś)

> jeśli Twoje dziecko słyszy któreś z przytaczanych tu prawd życiowych
> to ma kosmiczny problem jak postępować zgodnie z ideałem mamy
> i nie narażać sie na kłopoty, wybiera to co mu przychodzi do głowy


A możesz powiedzieć, o które z prawd życiowych dokładnie Ci chodzi? Bo jak
na razie, jest to z Twojej strony typowy bełkot, z którego nic nie wynika,
ale pod który można dowolnie dużo "podłożyć".

A teraz, uwaga, uwaga, Jackowe kretyństwo do kwadratu, które świadczy o tym,
że Jacek może i czytać potrafi, ale rozumieć tego co czyta - już ani w ząb:

> ale ma spokój bo Ty i tak go rozgrzeszysz bo przecież jest nadpobudliwy.

Widzisz, tak sie Jacku składa, że gdybyś zrozumiał, to co jest napisane, to
wiedziałbyś, że o "nadpobudliwości" mówi jedna z przedszkolanek, a ja
sprzeciwiam się temu stwierdzeniu. To jak ? Rozgrzeszę bo jest nadpobudliwy
czy nie rozgrzeszę, bo uważam, że nie jest nadpobudliwy ? Podpowiedź
znajdziesz w pierwszym poście tego wątku... Jeśli mimo tego nie zgadniesz -
daj znać, może ktoś pomoże Ci poznać prawidłową odpowiedź.

> Generalnie to masz szczęście że nie usunięto Twojego malca ze przedszkola
> wtedy mogłabyś realizować swój model wychowania płacąc za to jakieś osobie
> która chciała by wytrzymać z rozwydrządzonym malcem za którym zawsze murem
> stoi jego mama.

A za co mieliby go usunąć? Za to, że jest szybszy od innych dzieci? Czy za
to, że podzielił się zupą?
Nie do końca wiem co oznacza słowo "rozwydrządzony" - myślę, że coś koło
"rozwydrzony".... Oświeć mnie, bo słownik zbaraniał...
Przyszło mi do głowy, że tak naprawdę niewiele wiesz o moim synu i moich
metodach wychowawczych, a mimo tego uważasz go za "rozwydrządzonego". Czy
świadczy to o Twojej mądrości i umiejętności racjonalnej oceny ?...
Myślę, że gdyby zastosować Twoje kryteria "rozwydrzoności", to okazałoby
się, że każde dziecko na świecie jest rozwydrzone (Twoje - również -
szczególnie w świetle tych parapetów, na które wchodzi/wchodzą, kuchenek
gazowych, którymi się bawi/bawią - widzisz pod pewnymi względami mój syn
jest mniej rozwydrzony niż Twoje dziecko/dzieci - generalnie masz szczęście,
że Twoje dziecko, z tak "rozwydrzonymi" pomysłami nie zostało jeszcze
skierowane do zamkniętych placówek wychowawczo-opiekuńczych).

> Kupić sobie kilka ksiązek na ten temat i uważnie je przeczytać.


Żartujesz chyba? Przecież co autor, to ma inne zdanie na temat wychowania
dzieci. Mam na swoim dziecku testować kolejne metody, tylko dlatego, że ktoś
wydał książkę z czyimś pomysłem?

Teraz ja dam Ci dobrą radę - mniej czytaj pseudopsychologicznych książek,
więcej myśl - to zwykle pomaga. Szczególnie to myślenie. Nic mnie tak nie
śmieszy, jak facet, który nie myśli...

A teraz możesz napisać, że masz właśnie grypę, katar, oczy Ci łazawią i nie
widziałeś co czytasz.... Masz gorączkę, więc nie myślaleś, ale na codzień
wcale nie jesteś taki głupi, jak możnaby przypuszczać po tym wątku :D :D :D

Miłego wieczoru

Monika












› Pokaż wiadomość z nagłówkami


93. Data: 2004-09-20 20:04:57

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cim1c3$79p$1@localhost.localdomain...

>
> Ciekawe, po co? Pani nauczycielka powinna dać sobie radę z takimi
> błahostkami. Druga jakoś wytrzymuje?

Twierdzę, że pierwszej zależy (zobaczymy jak długo) a druga olewa. A my
rodzice uwielbiamy pasjami nauczycieli, którzy olewają nasze dzieci i nie
zawracają nam zabieganym i zajętym przeogromnie ważnymi sprawami rodzicom
głowy.

z
> placówki. A panie przedszkolanki po to uczą się 5 lat, żeby takie rzeczy
> wiedzieć.

Nauczycielki uczą się i wiedzą. Często bardzo chcą być inne niż ich
wychowawczynie. Ale jak zmądrzeją i nabiora troche rutyny tudzież posłuchają
dobrych rad starszych, doświadczonych koleżanek to zamiast truć cztery
litery rodzicom pokroju Moniki (- co to dziecko omalże w ramki oprawione
nosza i jak do Świętego się modlą) poradzą sobie doskonale i to bez przemocy
fizycznej. Jak macie dobry kontakt z dziećmi, które opowiadają co się dzieje
w szkole to wiecie o czym mówię.... a jak nie macie to spróbujcie sobie go
wypracować w wolnej chwili. Uczy pokory, cholernie skutecznie

Kaśka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


94. Data: 2004-09-20 20:12:33

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "idiom" <i...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cin916$rsb$1@nemesis.news.tpi.pl...
>
> Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
> news:cin0n8$ci4$1@news.onet.pl...
> >
> > Przeczytałem go uważnie i parę innych, również.
> > Nie zmieniam jednak swoich poglądów.
> > Co do zupy to nie chodzi o sam fakt czy przelał czy nie o wiele
ważniejsze
> > jest Twoje podejście do takich zdarzeń
>
> OK, sam się o to prosiłeś :D
>
> > 1. Budujesz quasi naukowe podstawy do tego że Twój może zachowywać się
> > gorzej niż inne dzieci
>
> Jakie quasi naukowe podstawy? Napisałam, że moje dziecko jest żywe - co to
> ma wspólnego z quasi naukowymi podstawami??

(raczej nie jest -
moją szefową w firmie jest kobitka, która ma psychologiczne wykształcenie i
przez 10 lat pracowała jako pedagog szkolny - zna mojego syna, miała okazję
obserwować go, czasami przez 2 h "ciurkiem" i uważa, że jest żywy, ale nie
nadpobudliwy)



> > Co do klapsów to stosowałem zasadę że należy karać za niesuchanie w
> > sprawach mogącyh być zagrożeniem dla zdrowia czy życia:
> > - wchodzeni na parapet
> > - bawienie się kuchenką gazowa
> > - zupy nie miałem (ale nie odpuścilbym gdyby nie słuchało)
> > - tak jak pisze proxy to wjeżdzanie na ulicę czy bieganie po niej
>
> Widzisz, cały problem polega na tym, że moje dziecko nie wchodzi na
parapet,
> nie bawi się kuchenką gazową, nie zbliża się do gorącego piekarnika, do
> ulicy nawet nie podbiega - mimo braku klapsów w wychowaniu; mimo, że jest
> żywy, wie doskonale co wolno a czego nie wolno - w zasadniczych kwestiach;

"No właśnie sęk w tym, że on nie "broi" w ogólnie przyjętym sensie. Jest
szybszy, bardziej rozbrykany - tym odstaje od grupy. Największym
przewinieniem w 2 tyg historii jest przelanie połowy swojej zupy do talerza
Poparzenia od przedszkolnej zupy??
Chyba nie miałaś dzieci w przedszkolu... Tym się nie da poparzyć :D"

Co ma się stać aby udowodnic że można ?



> > 4. Rozpuszczasz swojego syna nie traktując go jak należy, on jest tylko
> > dzieckiem
> > a Ty wymagasz od niego aby samodzielnie rozróżniał co jest dobre a co
> > nie.
>
> A ciekawe skąd masz takie informacje? Moje dziecko dostaje ode mnie jasne
> komunikaty, co wolno (bo jest dobre) a czego nie wolno - nie "przekazuję"
mu
> tego ręcznie, ale przy pomocy innnych argumentów, o których tu pisałam
(np.
> nie dając czegoś lub nie pozwalająć na coś)

Zobacz jak uzasadniasz prostą dość niebezpieczną czynność,
co byś powiedziała mamie dziewczynki gdyby ta zupa naprawdę ją poparzyła?

"A ja i kilka innych osób twierdzi, że z podzielenia się zupą nie ma co
robić
tragedii. Nawet jeśli gdzieś kiedyś podobno się wydarzyło, że zupa była
gorąca i dziecko dostało poparzenia niewiadomo którego stopnia (wcale nie
przy okazji dzielenia się tą zupą)"

"W jednym przedszkolu co roku około 25 tysięcy razy jest jedzona jakaś zupa,
a Ty słyszałaś raz, o poparzeniu X stopnia zupą - czy to oznacza, że trzeba
analizować wszelkie możliwe skutki przy każdym wychlapnięciu zupy, przelaniu
itd ?? (a wzięłaś pod uwagę, że jeżeli akurat jest grochówka, to przy
wychlapnięciu niedogotowane ziarnko grochu - może się takie zdarzyć, bo
kucharki są bezmyślne - może odbić się od blatu i uderzyć w oko inne
dziecko??) "

Nie za dużo jak na jedną marną zupę?

Co ma się wydarzyć abyś uznała że to własnie jest ważne ?
"
> Czyli nie informować rodziców o tym wydarzeniu? Czy dobrze zrozumiałam?

Czyli przedszkolanka ma informować o każdym drobiazgu??"


> A możesz powiedzieć, o które z prawd życiowych dokładnie Ci chodzi? Bo jak
> na razie, jest to z Twojej strony typowy bełkot, z którego nic nie wynika,
> ale pod który można dowolnie dużo "podłożyć".

Oto jeden ze sposobów myślenia o prostym problemi

"odizolować mojego syna od
wszystkich ludzi, którzy mogą uznać go za nadpobudliwego albo babcia musi
udawać, że to nie jest jej wnuk."


> A teraz, uwaga, uwaga, Jackowe kretyństwo do kwadratu, które świadczy o
tym,
> że Jacek może i czytać potrafi, ale rozumieć tego co czyta - już ani w
ząb:
>
> > ale ma spokój bo Ty i tak go rozgrzeszysz bo przecież jest nadpobudliwy.
>
> Widzisz, tak sie Jacku składa, że gdybyś zrozumiał, to co jest napisane,
to
> wiedziałbyś, że o "nadpobudliwości" mówi jedna z przedszkolanek, a ja
> sprzeciwiam się temu stwierdzeniu. To jak ?

Wiem że się sprzeciwiasz, choć zastanawiasz się czy nie zanieść im jakiegoś
zaświadczanie
aby tylko odczepiły się od Twojego synka.
Nie rozumiem dlaczego nie możesz porozmawiac z Panią i współpracować z nią.

> Rozgrzeszę bo jest nadpobudliwy
> czy nie rozgrzeszę, bo uważam, że nie jest nadpobudliwy ? Podpowiedź
> znajdziesz w pierwszym poście tego wątku... Jeśli mimo tego nie
zgadniesz -
> daj znać, może ktoś pomoże Ci poznać prawidłową odpowiedź.

A Ty wiesz jak byś chciała, z jednej strony tłumaczysz postępowanie syna
jako
nic zdrożnego, reagujesz na uwagę babci.
Pozostaje pytanie czy to była pierwsza uwaga przedszkolanki ?

Czy Twoja mama zareagowała tak po jednym razie ?

> > Generalnie to masz szczęście że nie usunięto Twojego malca ze
przedszkola
> > wtedy mogłabyś realizować swój model wychowania płacąc za to jakieś
osobie
> > która chciała by wytrzymać z rozwydrządzonym malcem za którym zawsze
murem
> > stoi jego mama.


> A za co mieliby go usunąć? Za to, że jest szybszy od innych dzieci? Czy za
> to, że podzielił się zupą?

Osobiście uważam że obowiązek chodzenia do szkoly jest bez sensu.
Nie wiem jakie wyjaśnienie usłyszała od Ciebie przedszkolanka gdy
poinformowała
Cię o zupie. Przepraszam jeśli się pomyliłem że zgodziłaś się z nią i
powiedziałaś
że uświadomisz małego że to niebezpieczne.
Fakt przyjąłem Twoją reakcję na grupię a ponieważ :
"(bo mnie kompletnie wisi, co
mówi 99% ludzkości, wliczając w to wszystkie przedszkolanki)."

domniemałem że zrobiłaś zgodnie z tą zasadą, bo przecież
ten 1% procent to Twoja znajoma.


> Nie do końca wiem co oznacza słowo "rozwydrządzony" - myślę, że coś koło
> "rozwydrzony".... Oświeć mnie, bo słownik zbaraniał...
> Przyszło mi do głowy, że tak naprawdę niewiele wiesz o moim synu i moich
> metodach wychowawczych, a mimo tego uważasz go za "rozwydrządzonego". Czy
> świadczy to o Twojej mądrości i umiejętności racjonalnej oceny ?...

Oczywiście że mało wiem, i jeszcze raz przepraszam gdy przy nim zachowujesz
się inaczej
niż tu na grupie. Przepraszam za przykład zupy, ale sama go wywołałaś.
Moim zdaniem nic nie dzieje się przypadkiem a to że tak ważna jest
pobudliwość Twego syna
to fakt, że nie wszystko w tej mierze jest w porządku.

> Myślę, że gdyby zastosować Twoje kryteria "rozwydrzoności", to okazałoby
> się, że każde dziecko na świecie jest rozwydrzone (Twoje - również -
> szczególnie w świetle tych parapetów, na które wchodzi/wchodzą, kuchenek
> gazowych, którymi się bawi/bawią - widzisz pod pewnymi względami mój syn
> jest mniej rozwydrzony niż Twoje dziecko/dzieci - generalnie masz
szczęście,
> że Twoje dziecko, z tak "rozwydrzonymi" pomysłami nie zostało jeszcze
> skierowane do zamkniętych placówek wychowawczo-opiekuńczych).

Moje dzieci nie przelwały zupy, nie pamiętam aby kiedykolwiek zachowały się
niestosownie
w miejscu publicznym czy w szkole.

Nie wiem może jest tak dlatego że dla mnie uwaga nauczycielki jest ważna
nie pozwalam na zabawy z zupą, a za kuchenkę chybo jedno z nich dostało
klapsa.

> > Kupić sobie kilka ksiązek na ten temat i uważnie je przeczytać.
>
>
> Żartujesz chyba? Przecież co autor, to ma inne zdanie na temat wychowania
> dzieci. Mam na swoim dziecku testować kolejne metody, tylko dlatego, że
ktoś
> wydał książkę z czyimś pomysłem?

Sama sobie odpowiedziałaś, kto wie wszystko o wychowaniu dzieci.

> Teraz ja dam Ci dobrą radę - mniej czytaj pseudopsychologicznych książek,
> więcej myśl - to zwykle pomaga. Szczególnie to myślenie. Nic mnie tak nie
> śmieszy, jak facet, który nie myśli...

Myślę że jakoś sobie daję radę.
A książki są po to aby je czytać nie urodziliśmy się z wiedzą na każdy
temat.



> A teraz możesz napisać, że masz właśnie grypę, katar, oczy Ci łazawią i
nie
> widziałeś co czytasz.... Masz gorączkę, więc nie myślaleś, ale na codzień
> wcale nie jesteś taki głupi, jak możnaby przypuszczać po tym wątku :D :D
:D

Jeśli Ci nie podobają Ci się moje poglądy to napisz że one są głupie.


> Miłego wieczoru

Jesteś pewna że to chciałas napisać.

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


95. Data: 2004-09-20 20:49:07

Temat: Re: Przeproś babcię
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "krys" <k...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:cim1c3$79p$1@localhost.localdomain...

> Jacek, pod /ciebie ktoś się musiał podszyć...

Nikt sie pode mnie nie podszył, wiem jak cięzko jest teraz współpracować z
rodzicami
którzy uważają ze ich dzieci sa cudami świata i nie wolno nic powiedzieć,
którzy gdy tylko powie się cokolwiek na ich dziecko atakują.
Jak widać emocja może być tak silna że mozna napisać na grupie:
"Zastrzelić babcię" - zaraz dowiem się że tak się mówi, ale w moim domu
dzieci nie bawią się nawet bronią i nawet na niby nie strzelają do nikogo.

Wierzę że jesli ktos tak pisze to też tak mówi, wiem że nie oznacza to że
naprawdę
chce to zrobić, ale ................ .

> > 1. Budujesz quasi naukowe podstawy do tego że Twój może zachowywać się
> > gorzej niż inne dzieci
>
> Z opisu nie wynikało, żeby się zachowywał gorzej niż inne dzieci.

Myślisz że kazdemu dziecku Pani mówi że jest nadpobudliwe.
Sam byłem specyficznym dzieckiem, ale nie pamietam aby moja mama
kiedykolwiek
powiedziała tak o którejś z moich opiekunek, raczej wskazywała że miały ze
mną
problem. Moim zdaniem to duża różnica, ale może ja się nie znam.



> > 2. Bagatelizujesz informacje o tym że z Twoim dzieckiem nie dziej się
> > dobrze, przelewanie gorącej zupy
> > jest niebezpieczne i mój syn dostałby poważną burę za takie
> > zachowanie.
>
> Nie napisała, że zupa była gorąca, tylko że jej syn się nią podzielił z
> koleżanką. Ja nawet nie wiem, czy on tę zupę przelewał łyżką, czy wprost z
> talerza do talerza. Nie należy dzieci karać za naturalne zachowania, a
pani
> nauczycielka powinna zwrócić mu uwagę podczas zdarzenia, a nie wyżalać się
> matce.

Proszę nie ciągnijmy tego tematu, bo wbrew pozorom nie jest ważne jak to
zrobił:
mogło zdarzyc się wiele takich sobie rzeczy przy tej czyności
i raczej należy współpracować z nauczycielką aby ta sytuacja sie nie
powtarzała
niż pisać że nic by się nie stało bo zupa była zimna itd.

Nie wiem czy to tak trudno sobie wyobrazić jak czuło by się dziecko
oblane nawet zimna zupą, na przykład popchniete łokciem.

> > 3. Współczuje Twojej mamie - jak można nadać wątkowi taki okropny tytuł.
>
> Może wcale nie masz racji, choć tytuł naprawdę mógłby być lepszy.

Nie wiem co mam napisać.
Powyzej napisałem co myslę o słowach typu "zastrzelić" mówione o kimś.

> > 4. Rozpuszczasz swojego syna nie traktując go jak należy,
>
> SKĄD WIESZ?

Napisałem to w poscie do Moniki, jej reakcje są nieadekwatne,
jest gotowa uzasadniać postępowanie syna.
Przedszkolanka przypina łatkę, należy zastrzelić babcię wszystko po to
aby uzasadnić coś co jest tak oczywistego.
Przepraszam jeśli w innych przypadkach Monika zajęła postawę dojrzało
ale nie widać tego w emocjach jakie towarzyszą jej postom.


> on jest tylko
> > dzieckiem
> > a Ty wymagasz od niego aby samodzielnie rozróżniał co jest dobre a
co
> > nie.
>
> Gdzie to wyczytałeś?

Podała tylko jeden przykład z zupą i tam właśnie.
Może ma dwa światy jeden dla dziecka drugi dla nas.

> > jeśli Twoje dziecko słyszy któreś z przytaczanych tu prawd
życiowych
> > to ma kosmiczny problem jak postępować zgodnie z ideałem mamy
> > i nie narażać sie na kłopoty, wybiera to co mu przychodzi do głowy
> > ale ma spokój bo Ty i tak go rozgrzeszysz bo przecież jest
> > nadpobudliwy.
>
> Szklana kula, rozumiem

Jeśli nie słyszy to sprawy nie ma.
Wiem że zdanie jest dośc skomplikowane, to nawyk z pracy.
Ale nie napisałem co dzieje sie gdy nie słyszy, a jak domniemam moje
przypuszczenia są nietrafne
więc sprawy nie ma.

Wciąż tylko zastanawia mnie taka reakcja mamy Moniki (ale może faktycznie
jest przewrażliwiona
na punkcie tego co ludzie powiedzą)


> > Generalnie to masz szczęście że nie usunięto Twojego malca ze
przedszkola
> > wtedy mogłabyś realizować swój model wychowania płacąc za to jakieś
osobie
> > która chciała by wytrzymać z rozwydrządzonym malcem za którym zawsze
murem
> > stoi jego mama.
>
> ROTFL. Usuwanie z przedszkola rozwydrzonego, nadpobudliwego smarkacza,
który
> śmie się ruszać, zamiast sztywno siedzieć przy stoliku.

Nie użyłem słowa "smarkacz", wręcz na odwrót napisałem "malec" zabarwienie
tych słow jak dla mnie
jest zupełnie inne. Ale chyba wygodnie jest mi włożyć negatywną emocję do
syna, nawet wtedy gdy
on tu niewiele zawinił.

Moim zdaniem to nie fair. Ale przecież za dużo czytam ksiązek jak pisze
Monika.

> Wiesz, przedszkola
> są dla dzieci, także nadpobudliwych, to niewydarzone przedszkolanki
powinno
> się wymieniać na takie, które się nadają do zawodu. A mama powinna stać
> murem za dzieckiem, bo kto, jak nie ona?( nie jest to równoznaczne z
> pochwalaniem każdego zachowania)

Nie wiem ale czy Ty sugerujesz że nalezy mieć dwa systemy wartości,
jeden zewnętrzny a drugi domowy wewnętrzny?

Myślisz że dziecko potrafi zrozumieć zawiłośc takiego sposobu myślenia.
Jak dla mnie taka postawa skutkuje w tak zwanym braku wychowania,
przekaz do dziecka jest niejasny. Z jednej storny uzasadnienie (tak zwane
stanie murem)
a z drugiej strony nie pochwalanie takiego postępowania.

Rodzić powinien stac za prawdą.
Każde dziecko ma prawo popełniać błędy, ale nie należy w imie jakieś dziwnje
zasady je osłaniać.
Jak wtedy możemy chcieć aby wtedy gdy to jemu przytrafiła się jakaś krzywda
ze strony innego dziecka
chcieć aby drudzy rodzice, powiedzieli fakt nasz syn/córka zrobiło coś
złego.

Narzekamy na szkołę a takie postępowanie uczy nasze dzieci aby mieć (gdy
zrozumią)
traktować nauczycieli tak jak pisze Monika.

> > Powinnaś udać sie na rozmowę do przedszkola i wysłuchać co ma Ci do
> > powiedzenia pani nauczycielka,
>
> Ciekawe, po co? Pani nauczycielka powinna dać sobie radę z takimi
> błahostkami. Druga jakoś wytrzymuje?

Nie potrafię tego skomentowac.
Osobiście chłonę wiedzę o moich dzieciach ale to chyba przez te książki.

> > Przeprosić mamę i razem z nią zastonowić się co można w zachowaniu
> > poprawić.
>
> Za co Idiom ma przepraszać mamę? Za to, że pani przedszkolanka
powiedziała?

Za to, że nie zajęła się tym co powiedziła nauczycielka,.
Może za to że zdenerwowała sie w trakcie rozmowy, choć może Monika potrafi
ukrywać gdy trafią ją szlag.
A tak naprawdę to za to że napisała "Zastrzelić babcię" nawet wtedy gdy
omawiana babcie tego nie wie.


> Za to, że Młody przelał zupę? Czy za to, że mama poczuła się jakoś?
> >
> > Iść do psychologa, niech Ci poradzi co z Twoim dzieckiem robić.
>
> Najlepiej odstrzelić:-/ To nie USA, żeby latać do psychologa, bo dziecko
> zupę przelało.

Znowu wkładasz mi w usta to co nie powiedziałem. Tym razem słowa są
szczególnie obrzydliwe.
Są specjalne ćwiczenia służace zwiekszenu koncentracji dziecka.
Psycholog jest w stanie wskazać metody takiej pracy.
Są też ksiązki z ciekawymi zabawami.


> > Kupić sobie kilka ksiązek na ten temat i uważnie je przeczytać.
>
> Mam nieodparte wrażenie, że Monice te książki nie są potrzebne, za to Ty
> zanim wydasz sąd, mógłbyś dowiedzieć się, co jest normalne dla dziecka
> kilkuletniego. To, że jest nadpobudliwy( jeśli nawet jest)oznacza tylko
> tyle, że należy z nim nieco inaczej postępować, a nie, że należy usunąć z
> placówki. A panie przedszkolanki po to uczą się 5 lat, żeby takie rzeczy
> wiedzieć.

Moim zdaniem są jej potrzebne.
Ale jak sama napisała jest głupi, to że jest to niegrzeczne piszą w
książkach ale przecież one są dla takich jak ja.

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


96. Data: 2004-09-20 20:54:41

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "Jacek" <j...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cind8e$gth$1@atlantis.news.tpi.pl...

> Twierdzę, że pierwszej zależy (zobaczymy jak długo) a druga olewa. A my
> rodzice uwielbiamy pasjami nauczycieli, którzy olewają nasze dzieci i nie
> zawracają nam zabieganym i zajętym przeogromnie ważnymi sprawami rodzicom
> głowy.

I głośno mówimy że same wybrały ten zawód to niech siedzą cicho.
Olewamy je dopóki nie stanie się coś złego ale to i tak będzie ich wina.


> > placówki. A panie przedszkolanki po to uczą się 5 lat, żeby takie rzeczy
> > wiedzieć.
>
> Nauczycielki uczą się i wiedzą. Często bardzo chcą być inne niż ich
> wychowawczynie. Ale jak zmądrzeją i nabiora troche rutyny tudzież
posłuchają
> dobrych rad starszych, doświadczonych koleżanek to zamiast truć cztery
> litery rodzicom pokroju Moniki (- co to dziecko omalże w ramki oprawione
> nosza i jak do Świętego się modlą) poradzą sobie doskonale i to bez
przemocy
> fizycznej.

Zawsze sobie moga zaparzyć kawkę i nic nie robić.
Ciekawe jak zachowała by się Monika gdyby to jej synowi coś się stało z
powodu innego
ruchliwego dziecka.

> Jak macie dobry kontakt z dziećmi, które opowiadają co się dzieje
> w szkole to wiecie o czym mówię.... a jak nie macie to spróbujcie sobie go
> wypracować w wolnej chwili. Uczy pokory, cholernie skutecznie

Wiemy.

I wiemy też jak trudno cokolwiek zrobić aby pomóc dziecku gdy po drugiej
stronie jest rodzic
z nastawieniem podobnym do tego jaki prezentuje Monika

Jacek



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


97. Data: 2004-09-20 21:21:51

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "Kaszycha" <k...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cing0r$9jk$1@news.onet.pl...
>
> I wiemy też jak trudno cokolwiek zrobić aby pomóc dziecku gdy po drugiej
> stronie jest rodzic
> z nastawieniem podobnym do tego jaki prezentuje Monika

Cieszę się bardzo, że sie rozumiemy.
Ode mnie jeszcze tylko jedno! Nie wolno (IMHO- oczywiście) przerzucać
wychowania naszych dzieci na szkołe, przedszkole itp. Na nauczycielkii,
które mają wiedzieć bo się uczyły 5 lat albo i dłużej -. To są nasze
dzieci.... i jakaś obca osoba ma im kształtować charakter...
I jestem 100 % za tym aby być lojalnym wobec dziecka i nie pozwolić go
krzywdzić i stac za nim murem w sytuacjach zagrożenia- co nie znaczy, że z
zamknietymi oczami wrzeszczeć- to na pewno nie On/Ona i pani to jest głupia,
ma złe intencje, uwzięła się na moje dziecko a tak w ogóle to spisek
Żydokomuny...
Rozmawiać, dawać wsparcie- ale mądrze i nie bezkrytycznie.
I ostrzegam zupełnie poważnie bez złośliwości- nauczyciel jeśli zechce
potrafi złamać psychicznie największego chojraka. Potrafi zrobić to w
białych rękawiczkach, szczególnie z małym dzieckiem. To są tylko ludzie.
Można się potem włóczyć po sądach i skarżyć ale rany psychiczne i traumy
zostaną do końca życia. Może to otrzeźwi co poniektórych rodziców.... Nie
warto ryzykować. Warto współpracować....
To tyle
Dobrej Nocy
Kasia

>
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


98. Data: 2004-09-21 09:01:16

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cindhq$60f$1@news.onet.pl...
>
> (raczej nie jest -
> moją szefową w firmie jest kobitka, która ma psychologiczne wykształcenie
i
> przez 10 lat pracowała jako pedagog szkolny - zna mojego syna, miała
okazję
> obserwować go, czasami przez 2 h "ciurkiem" i uważa, że jest żywy, ale nie
> nadpobudliwy)

To są quasinaukowe podstawy ? No i co z tego wynika?
IMHO wynika co najwyżej tyle, że uważam, że nie jest nadpobudliwy, więc nie
wymaga taryfy ulgowej. A Ty uparcie wciskasz coś innego.

> "No właśnie sęk w tym, że on nie "broi" w ogólnie przyjętym sensie. Jest
> szybszy, bardziej rozbrykany - tym odstaje od grupy. Największym
> przewinieniem w 2 tyg historii jest przelanie połowy swojej zupy do
talerza
> Poparzenia od przedszkolnej zupy??
> Chyba nie miałaś dzieci w przedszkolu... Tym się nie da poparzyć :D"
>
> Co ma się stać aby udowodnic że można ?

Może po prostu wpadnij do przedszkola i zmierz temperaturę (na wszelki
wypadek pomiary powtarzaj przez kolejne 3 miesiące) - czy wówczas Cię to
przekona? Skoro "zdrowy chłopski rozum" nie pomaga ?


> Zobacz jak uzasadniasz prostą dość niebezpieczną czynność,
> co byś powiedziała mamie dziewczynki gdyby ta zupa naprawdę ją poparzyła?
<ciach>
> Nie za dużo jak na jedną marną zupę?

I z tego wywnioskowałeś, że rozpuszczam dziecko i każę mu samemu oceniać co
jest dobre a co złe ? Możesz oświecić mnie, jakimi ścieżkami chadzały Twoje
myśli.
Poza tym, widzę, że zauważasz wiele różnych rzeczy, ale nie zauważasz (albo
zauważasz, ale o tym nie wspominasz, bo ten fakt nie pasuje Ci do Twojej
teorii) jednej rzeczy - w przedszkolu gorąca zupa jest niebezpieczna w
ogóle i jako taka nie powinna się tam znajdować (i najczęściej się nie
znajduje, pomijając jeden przypadek opisany przez Kaśkę)

>
> > A możesz powiedzieć, o które z prawd życiowych dokładnie Ci chodzi? Bo
jak
> > na razie, jest to z Twojej strony typowy bełkot, z którego nic nie
wynika,
> > ale pod który można dowolnie dużo "podłożyć".
>
> Oto jeden ze sposobów myślenia o prostym problemi
>
> "odizolować mojego syna od
> wszystkich ludzi, którzy mogą uznać go za nadpobudliwego albo babcia musi
> udawać, że to nie jest jej wnuk."

A jak Ty rozwiązałbyś problem "Ludzie mówią, że mój wnuk jest nadpobudliwy"
?? Jakie proste rozwiązanie znalazłbyś dla tego prostego problemu ??


Nie zmiania faktu, że przytoczony przez Ciebie cytat to żadna "prawda
życiowa". Zatem w dalszym ciągu czekam na rewelacje, jakie to szkodliwe dla
dziecka "prawdy życiowe" głoszę?? Tylko tym razem proszę o odpowiedź na
temat, a nie dowolnie wycięty z kontekstu cytat z mojego postu.
Potrafisz odpowiedzieć merytorycznie czy znowu przeczytam jakie są Twoje
wyobrażenia na temat moich poglądów.


> Wiem że się sprzeciwiasz, choć zastanawiasz się czy nie zanieść im
jakiegoś
> zaświadczanie
> aby tylko odczepiły się od Twojego synka.

Zaświadczenia, że NIE JEST, a nie, że JEST, jak sugerujesz.

Wiesz, że się sprzeciwiam stwierdzeniu, że jest nadpobudliwy, a mimo tego
twierdzisz, że tłumaczę nadpobudliwością zachowanie mojego syna? Czy nie
sądzisz, że sam sobie przeczysz i że to co mówisz jest po prostu głupie i
nielogiczne?


> Nie rozumiem dlaczego nie możesz porozmawiac z Panią i współpracować z
nią.
>
> > Rozgrzeszę bo jest nadpobudliwy
> > czy nie rozgrzeszę, bo uważam, że nie jest nadpobudliwy ? Podpowiedź
> > znajdziesz w pierwszym poście tego wątku... Jeśli mimo tego nie
> zgadniesz -
> > daj znać, może ktoś pomoże Ci poznać prawidłową odpowiedź.
>
> A Ty wiesz jak byś chciała, z jednej strony tłumaczysz postępowanie syna
> jako
> nic zdrożnego, reagujesz na uwagę babci.
> Pozostaje pytanie czy to była pierwsza uwaga przedszkolanki ?

Pytałam o prawidłową odpowiedź, ale jej nie zobaczyłam. Zatem rozgrzeszę czy
nie rozgrzeszę ? Odpowiesz mi czy dalej będziesz swoją żenującą
nieumiejętność wyciągania wniosków maskował bełkotem i nieważnymi pytaniami?

Poza tym, w tym wątku znalazła się, już wcześniej informacja, która jest
odpowiedzią na Twoje pytanie - gdybyś go czytał i rozumiał, nie zadawałbyś
go - po raz kolejny udowodniłeś, że dyskutujesz nie ze mną, tylko z tym, co
sobie ubzdurałes na temat moich poglądów i moich wypowiedzi.

Zatem, proszę się wysilić, poczytać, zrozumieć i sam sobie odpowiedź na
pytanie "Czy to była pierwsza uwaga?"
I jaka jest odpowiedź??


> Osobiście uważam że obowiązek chodzenia do szkoly jest bez sensu.
> Nie wiem jakie wyjaśnienie usłyszała od Ciebie przedszkolanka gdy
> poinformowała
> Cię o zupie. Przepraszam jeśli się pomyliłem że zgodziłaś się z nią i
> powiedziałaś
> że uświadomisz małego że to niebezpieczne.

Usłyszałaby, że podawanie 4 i 5 latkom gorącej zupy jest niebezpieczne.
Przelewanie zupy podanej dzieciom w prawidłowej temperaturze nie jest
niebezpieczne. I tyle. Tylko od obsługi przedszkola zależy czy postępowanie
mojego syna będzie niebezpieczne czy nie

> Fakt przyjąłem Twoją reakcję na grupię a ponieważ :
> "(bo mnie kompletnie wisi, co
> mówi 99% ludzkości, wliczając w to wszystkie przedszkolanki)."
>
> domniemałem że zrobiłaś zgodnie z tą zasadą, bo przecież
> ten 1% procent to Twoja znajoma.

Wiesz, z Twojego punktu widzenia problem wygląda tak:

"Syn Moniki bawi się w przedszkolu materiałem wybuchowym! (który znalazł w
biurku pani przedszkolanki, ale to jest sprawą drugorzędną)". A z mojego
punktu widzenia - "mój syn bawi się w przedszkolu, tylko kto do cholery
jasnej dopuścił, żeby w przedszkolu był materiał wybuchowy?!"

Chwytasz różnicę ?? Jeśli ktoś koncentruje się na tym, że dziecko bawi się
materiałem wybuchowym, a nie zapyta nawet dlaczego dziecko miało do niego
dostęp, to naprawdę jego opinia dynda mi (bo jest po prostu - tępy).


> Oczywiście że mało wiem, i jeszcze raz przepraszam gdy przy nim
zachowujesz
> się inaczej
> niż tu na grupie. Przepraszam za przykład zupy, ale sama go wywołałaś.
> Moim zdaniem nic nie dzieje się przypadkiem a to że tak ważna jest
> pobudliwość Twego syna
> to fakt, że nie wszystko w tej mierze jest w porządku.

Sorry, stary, ale skoro "nadpobudliwość" jest wyjątkiem, to chyba
"pobudliwe" są wszystkie (lub prawie wszystkie) dzieci, zatem pobudliwość
nie ma znaczenia :D Zatem pobudliwość mojego syna nie może świadczyć o tym,
że nie wszystko jest w porządku....
Czy my oboje wiemy o czym mówimy ? ;)


> Moje dzieci nie przelwały zupy, nie pamiętam aby kiedykolwiek zachowały
się
> niestosownie
> w miejscu publicznym czy w szkole.

Za to wchodziły na parapety i bawiły się kuchenką gazową.
To teraz zastanów się co jest gorsze. Przelewanie ciepłej, przedszkolnej
zupy czy zabawa gazem? Ja wolę tę przedszkolną zupę...

Może właśnie na tym polega problem ze zrozumieniem mnie. Ja nie robię afery
dlatego, że moje dziecko przelewa zupę, która powinna być w temperaturze
wykluczającej poparzenie. Zwróciłam uwagę na to, by najpierw się zapytał
koleżanki czy chce. A ponieważ ona chciała, to wolę, żeby się dzielił, skoro
NIE POWINNO TO BYĆ NIEBEZPIECZNE.

> Nie wiem może jest tak dlatego że dla mnie uwaga nauczycielki jest ważna
> nie pozwalam na zabawy z zupą, a za kuchenkę chybo jedno z nich dostało
> klapsa.

Chyba? Zaczynasz powątpiewać w coś co sam napisałeś ?? :D


> > Żartujesz chyba? Przecież co autor, to ma inne zdanie na temat
wychowania
> > dzieci. Mam na swoim dziecku testować kolejne metody, tylko dlatego, że
> ktoś
> > wydał książkę z czyimś pomysłem?
>
> Sama sobie odpowiedziałaś, kto wie wszystko o wychowaniu dzieci.

Wszystko ? Wszystko to wie Pan Bóg. Ale jeśli mam testować 100 cudzych
teorii, to wolę testować jedną własną.

Wiesz, myślę, że jesteś mistrzem we wciskaniu w kogoś poglądów których on
nie ma....


> > Teraz ja dam Ci dobrą radę - mniej czytaj pseudopsychologicznych
książek,
> > więcej myśl - to zwykle pomaga. Szczególnie to myślenie. Nic mnie tak
nie
> > śmieszy, jak facet, który nie myśli...
>
> Myślę że jakoś sobie daję radę.

Myślisz?? :D Nie żartuj, Ty nie myślisz, tylko kreujesz sobie wyobrażenie na
mój temat, wyciągasz wnioski na podstawie fałszywych faktów, nie biorąc pod
uwagę tego, że nie do końca doczytałeś, nie do końca zrozumiałeś, ale
przyjąłeś owo coś jako fakty. A w momencie, kiedy zwróciłam Ci uwagę, że źle
przeczytałes, źle zrozumiałeś i fakty są nieco inne, nie przeszkadza Ci to w
uznaniu, że wnioski, które wyciągnąłeś z nieprawdziwych faktów (źle
zrozumianego przekazu) są poprawne. A gdybyś myślał, wiedziałbyś, że wnioski
wyciągnięte z fałszu nie mogą być prawdą.


> Jeśli Ci nie podobają Ci się moje poglądy to napisz że one są głupie.


Twoje poglądy to Twoja sprawa. Za głupotę uważam, żeby niedoczytać, nie
zrozumieć coś, a jednocześnie z tym dyskutować. Dyskutowanie z
poprzekręcanymi czyimiś poglądami uważam za totalne ośmieszenie.

> Jesteś pewna że to chciałas napisać.

Jestem pewna. Nawet, jak ktoś coś sobie roi w głowie, ma prawo do miłego
wieczoru :D

Monika



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


99. Data: 2004-09-21 09:07:51

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Kaszycha" <k...@n...pl> napisał w wiadomości
news:cind8e$gth$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> Nauczycielki uczą się i wiedzą. Często bardzo chcą być inne niż ich
> wychowawczynie. Ale jak zmądrzeją i nabiora troche rutyny tudzież
posłuchają
> dobrych rad starszych, doświadczonych koleżanek to zamiast truć cztery
> litery rodzicom pokroju Moniki (- co to dziecko omalże w ramki oprawione
> nosza i jak do Świętego się modlą) poradzą sobie doskonale i to bez
przemocy
> fizycznej. Jak macie dobry kontakt z dziećmi, które opowiadają co się
dzieje
> w szkole to wiecie o czym mówię.... a jak nie macie to spróbujcie sobie go
> wypracować w wolnej chwili. Uczy pokory, cholernie skutecznie

Pokory? Kaszycho (mam nadzieję, że ta forma nie urazi Twojej
rozemocjonowanej osobowości - jak widzisz, pominęłam Dziewczynę - jako
obraźliwą dla Ciebie) czyżbyś sugerowała, że jesteś pokorna? Od kiedy to
sugerowanie komuś jaki jest, niezgodnie z prawdą (kto Ci powiedział, że
dziecko noszę w ramki i się modlę? z czego to wywnioskowałaś? za chwilę się
okaże, tak samo jak z tym wylanym talerzem zupy, że nie w ramki, tylko w
kajdanki i nie do świętego tylko do diabełka, co? ;) ) świadczy o pokorze?
:D


Monika



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


100. Data: 2004-09-21 09:50:09

Temat: Re: Przeproś babci
Od: "idiom" <i...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Jacek" <j...@w...pl> napisał w wiadomości
news:cinfmc$iok$1@news.onet.pl...
>
> Nikt sie pode mnie nie podszył, wiem jak cięzko jest teraz współpracować z
> rodzicami
> którzy uważają ze ich dzieci sa cudami świata i nie wolno nic powiedzieć,
> którzy gdy tylko powie się cokolwiek na ich dziecko atakują.

Rozumiem, że z mojego postu pod hasłem "nie mówcie na moje dziecko, że jest
nadpobudliwe" wyczytałeś informację, że nie pozwalam złego słowa na mojego
syna powiedzieć? Mam wrażenie, że Ty siedzisz u mnie w domu pod stołem, bo
wiesz rzeczy, których ja nigdy na grupie nie powiedziałam :D


> Jak widać emocja może być tak silna że mozna napisać na grupie:
> "Zastrzelić babcię" - zaraz dowiem się że tak się mówi, ale w moim domu
> dzieci nie bawią się nawet bronią i nawet na niby nie strzelają do nikogo.

Niestety się bawi, od miesiąca... Inna sprawa, że hasło "Ja się zastrzelę" w
róznych konfiguracjach jest u mnie na porządku dziennym.
Jacek, Ty też różne rzeczy pisałeś na grupie...


> Myślisz że kazdemu dziecku Pani mówi że jest nadpobudliwe.
> Sam byłem specyficznym dzieckiem, ale nie pamietam aby moja mama
> kiedykolwiek
> powiedziała tak o którejś z moich opiekunek, raczej wskazywała że miały ze
> mną
> problem. Moim zdaniem to duża różnica, ale może ja się nie znam.

Hhhhmmmm.... Miło, że sam to zasugerowałeś ;)
Nota bene 20 lat temu o "nadpobudliwości" mało kto słyszał, więc jak pani
mogła coś takiego mówić??


> Proszę nie ciągnijmy tego tematu, bo wbrew pozorom nie jest ważne jak to
> zrobił:

Dlaczego "nie ciągnijmy"? Bo okazało się, że ten temat wygląda zupełnie
inaczej, niż Ci się na początku "ubzdurzyło"?? Przecież na tym motywie
oparłeś całe swoje późniejsze wywody. Jeśli uznamy, że się pomyliłeś, to jak
Twoje późniejsze wywody mogą być prawdziwe ??

> mogło zdarzyc się wiele takich sobie rzeczy przy tej czyności

Tia... Mógł sputnik wlecieć do sali, przyciągnięty przelewaną zupą.... :D
Mogła łyżka uderzyć w stół ;) Mogła zupa (to był barszcz czerwony) poplamić
ubranko koleżanki ;) W sumie - same tragedie :D

> i raczej należy współpracować z nauczycielką aby ta sytuacja sie nie
> powtarzała
> niż pisać że nic by się nie stało bo zupa była zimna itd.

Oczywiście... A jak jedno da drugiemu do zjedzenia cukierka, to nie mówmy,
że nic się nie stało, bo przecież cukierek mógłbyć nafaszerowany
narkotykiem, arszenikiem itd :D

>
> Nie wiem czy to tak trudno sobie wyobrazić jak czuło by się dziecko
> oblane nawet zimna zupą, na przykład popchniete łokciem.

Oh! jej! Pewno byłoby w stresie! To byłoby dla niego traumatyczne przeżycie!
Albo mogłoby dostać zapalenia płuc i UMRZEĆ! :D A gdyby zupa była
zamarznięta, to mogłoby mieć siniak!

> > > 4. Rozpuszczasz swojego syna nie traktując go jak należy,
> >
> > SKĄD WIESZ?
>
> Napisałem to w poscie do Moniki, jej reakcje są nieadekwatne,
> jest gotowa uzasadniać postępowanie syna.
> Przedszkolanka przypina łatkę, należy zastrzelić babcię wszystko po to
> aby uzasadnić coś co jest tak oczywistego.
> Przepraszam jeśli w innych przypadkach Monika zajęła postawę dojrzało
> ale nie widać tego w emocjach jakie towarzyszą jej postom.

Czy ja w nich uzasadniam postępowanie syna czy uzasadniam swoje poglądy na
pewne sprawy? Uzasadnianie postępowania syna byłoby, gdybym poleciała z tym
do przedszkolanki...

Czy uzasadnianie swoich poglądów jest dowodem na rozpuszczanie syna i nie
traktowanie go jak należy?

> > on jest tylko
> > > dzieckiem
> > > a Ty wymagasz od niego aby samodzielnie rozróżniał co jest dobre a
> co
> > > nie.
> >
> > Gdzie to wyczytałeś?
>
> Podała tylko jeden przykład z zupą i tam właśnie.
> Może ma dwa światy jeden dla dziecka drugi dla nas.

Pokaż dokładnie palcem. Bo nie wiem, w którym momencie kazałam mu samemu
rozróżniać.


>
> > > jeśli Twoje dziecko słyszy któreś z przytaczanych tu prawd
> życiowych
> > > to ma kosmiczny problem jak postępować zgodnie z ideałem mamy
> > > i nie narażać sie na kłopoty, wybiera to co mu przychodzi do głowy
> > > ale ma spokój bo Ty i tak go rozgrzeszysz bo przecież jest
> > > nadpobudliwy.
> >
> > Szklana kula, rozumiem
>
> Jeśli nie słyszy to sprawy nie ma.
> Wiem że zdanie jest dośc skomplikowane, to nawyk z pracy.
> Ale nie napisałem co dzieje sie gdy nie słyszy, a jak domniemam moje
> przypuszczenia są nietrafne
> więc sprawy nie ma.

Ale jakie prawdy! Bo widzę, że tu również nie powiedziałeś o jakie prawdy
życiowe chodzi.... Czyżbyś nie zdążył żadnej wymyślić ? :D


> Nie użyłem słowa "smarkacz", wręcz na odwrót napisałem "malec" zabarwienie
> tych słow jak dla mnie
> jest zupełnie inne. Ale chyba wygodnie jest mi włożyć negatywną emocję do
> syna, nawet wtedy gdy
> on tu niewiele zawinił.

Współczuję Twojemu dziecku, jesli w domu stosujesz tę samą zasadę.
Wiem, że wiele dorosłych ludzi stosuje taką zasadę i dlatego właśnie, jak
napisała Justyna matka jest od tego, by stać murem za własnym dzieckiem
(choć czasami musi ukarać, za niektóre zachowanie)


> > Wiesz, przedszkola
> > są dla dzieci, także nadpobudliwych, to niewydarzone przedszkolanki
> powinno
> > się wymieniać na takie, które się nadają do zawodu. A mama powinna stać
> > murem za dzieckiem, bo kto, jak nie ona?( nie jest to równoznaczne z
> > pochwalaniem każdego zachowania)
>
> Nie wiem ale czy Ty sugerujesz że nalezy mieć dwa systemy wartości,
> jeden zewnętrzny a drugi domowy wewnętrzny?

Myślę, że mam dwa systemy wartości - jeden własny, a drugi, który istnieje w
wyobrażeniu Jacka....


> Myślisz że dziecko potrafi zrozumieć zawiłośc takiego sposobu myślenia.
> Jak dla mnie taka postawa skutkuje w tak zwanym braku wychowania,
> przekaz do dziecka jest niejasny. Z jednej storny uzasadnienie (tak zwane
> stanie murem)
> a z drugiej strony nie pochwalanie takiego postępowania.

Ale to dla Ciebie ten przekaz jest niejasny, bo wyszedłeś od błędnych
założeń (i nie pytaj mnie, dlaczego- może rzeczywiście nie potrafisz
zrozumieć co czytasz albo po prostu na samym początku nie chciało Ci się
doczytać, a teraz brniesz po prostu w to dalej, bo głupio Ci powiedzieć
"pomyliłem się, myślałem, że jest inaczej")

> Rodzić powinien stac za prawdą.
> Każde dziecko ma prawo popełniać błędy, ale nie należy w imie jakieś
dziwnje
> zasady je osłaniać.
> Jak wtedy możemy chcieć aby wtedy gdy to jemu przytrafiła się jakaś
krzywda
> ze strony innego dziecka
> chcieć aby drudzy rodzice, powiedzieli fakt nasz syn/córka zrobiło coś
> złego.

A co jest prawdą ? Każda sprawa wygląda inaczej z punktu widzenia dziecka i
nauczyciela. Która prawdę ma wybrać? Ma zakładać, że nauczyciel zawsze jest
fair?


> Narzekamy na szkołę a takie postępowanie uczy nasze dzieci aby mieć (gdy
> zrozumią)
> traktować nauczycieli tak jak pisze Monika.

Czyli jak ??


>
> > > Powinnaś udać sie na rozmowę do przedszkola i wysłuchać co ma Ci do
> > > powiedzenia pani nauczycielka,
> >
> > Ciekawe, po co? Pani nauczycielka powinna dać sobie radę z takimi
> > błahostkami. Druga jakoś wytrzymuje?
>
> Nie potrafię tego skomentowac.
> Osobiście chłonę wiedzę o moich dzieciach ale to chyba przez te książki.

Chłoń ją również z dzieci, nie tylko z książek i nauczycieli.
Nauczyciel jest tylko człowiekiem (który często trafia do zawodu w wyniku
negatywnej selekcji) - też ma prawo się mylić.


> > Za co Idiom ma przepraszać mamę? Za to, że pani przedszkolanka
> powiedziała?
>
> Za to, że nie zajęła się tym co powiedziła nauczycielka,.

A co powiedziała nauczycielka ?? Bardzo jestem ciekawa, bo ani ja, ani moja
mama nie wiemy, jakie były zalecenia nauczycielki (bo ona nie zaleca, ona
się tylko mojej mamie żaliła) ale widocznie Ty wiesz :D

> A tak naprawdę to za to że napisała "Zastrzelić babcię" nawet wtedy gdy
> omawiana babcie tego nie wie.

Więc może lepiej niech nie wie dalej, co?

> Znowu wkładasz mi w usta to co nie powiedziałem. Tym razem słowa są
> szczególnie obrzydliwe.
> Są specjalne ćwiczenia służace zwiekszenu koncentracji dziecka.

A skąd wiesz, że moje dziecko jest nieskoncentrowane? Ty się przyznaj od
razu, że zadzwoniłeś do przedszkola i zasięgnąłeś języka :D


> Moim zdaniem są jej potrzebne.
> Ale jak sama napisała jest głupi, to że jest to niegrzeczne piszą w
> książkach ale przecież one są dla takich jak ja.

Jasne, jasne, ktoś na grupie wciska mi nie moje poglądy (mijając się z
prawdą w kilku sprawach - teraz już nie wiem, z głupoty czy z premedytacją)
a ja powinnam z uśmiechem przyjmować wszystko, bo tak jest grzecznie. Nie
żartuj :)

Wolę być niegrzeczna niż być naiwną frajerką :)

Monika


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 9 . [ 10 ] . 11 ... 13


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

jak pomóc córce po śmierci bliskiego kolegi
Matka mojego kolegi pije
grupa bezpłodność
Gdzie kupic smieszna bielizne na prezent?
Gdzie kupic smieszna bielizne na prezent

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »