Data: 2002-12-02 21:14:08
Temat: Re: Przyjazn damsko-meska
Od: "Greg" <o...@f...sos.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Anna " w news:asg990$r99$1@news.tpi.pl napisał(a):
>
Matko, znowu sie zaczyna. Wybacz, ale Ty chyba jestes niereformowalna ;->
> Mam pewien problem, zastanawiam sie czy mężczyźni
> potrafia pielegnowac przyjazn z kobieta, czy potrafia
> rozroznic sprawy seksu od spraw zwyklej prostej ale
> cudownej bliskosci?
Czy kobiety potrafia pielegnowac przyjazn z mezczyzna, czy potrafia
rozroznic sprawy seksu od spraw zwyklej prostej, ale cudownej bliskosci?!
> Jesli przyjaznia sie z kobietami czy w ktoryms momencie
> jesli sie w tej Przyajciolce zakochuja, co robia?
Jesli przyjaznia sie z mezczyzna, w ktorym po pewnym czasie sie zakochuja,
to co robia?
> Czy kazda przyjazn mesko-zenska musi skonczyc sie w lozku?
Nie.
> Bo "było miło"? Czy moze mezczyzni rownie dobrze jak kobiety
> potarfia panowac nad emocjami, hormonami...
Dobre! :'-)
> Czy trudno zrozumiec fakt iz to ze kobieta chce sie przytulic
> do Przyjaciela nie zawsze oznacza zaproszenie do
> wspolnego rozkoszowania sie wlasnumi cialami....
Czy trudno zrozumiec fakt, ze gdy mezczyzna chce sie przytulic do
Przyjaciolki to nie zawsze oznacza to zaproszenie do wspolnego
rozkoszowania sie wlasnymi cialami?
[Swoja droga ciekawe, ze piszesz "nie zawsze", a wiec tez masz cos na
sumieniu? ;-P]
> pozdrawiam i zapraszam do polemiki, zdaje sobie sprawe
> z tego ze slowo pisane jest ułomnym narzędziem komunikacji
> ale wierze ze ktos mnie zrozumial;-)
A to by wszystko tlumaczylo. Bo do tego momentu zastanawialem sie dlaczego
wlasne doswiadczenia rozciagasz na ogol. Teraz zastanawiam sie, czy to
raczej nie wynika z ulomnosci komunikacji...
Moje zdanie przedstawia sie nastepujaco. Mam przyjaciela - obaj jestesmy
heteroseksualni. Dzieki temu wiemy, ze nawet gdy "wpadamy sobie w ramiona"
za tym nie kryje sie nic poza przyjaznia. Nie musimy zastanawiac sie nad
uczuciami ("czy to jest przyjazn, czy to jest kochanie..."), bo jestesmy
heteroseksualni! Czlowiek gluchy tez nie musi sie zastanawiac nad tym, czy
kupic sobie kasete z muzyka powazna, czy z rockiem.
Problem pojawia sie w wypadku przyjazni damsko-meskiej (jesli obie strony
sa heteroseksualne). IMHO wtedy zawsze pojawia sie pytanie, czy to aby nie
jest cos wiecej. Przyjazniac sie z facetem tego zmartwienia nie mam chocby
nie wiem jak bylo milo. W wypadku kobiety jest juz inaczej i pare razy
musialem sobie odpowiedziec na takie pytanie. To jest najbardziej
niebezpieczny moment gdyz wszystko moe sie roznie potoczyc.
Zaryzykowac beda chceili oboje - jesli nie wyjdzie bez problemu uznaja ten
fakt i wroca do starego ukladu.
Zaryzykowac beda chcieli oboje - jesli nie wyjdzie nie beda w stanie
wrocic do starego ukladu
Zaryzykowac beda chcieli oboje - okaze sie, ze sie nie pomylili i to
faktycznie cos wiecej
Pytanie zada sobie wczesniej jedna ze stron - dla drugiej strony bedzie to
niezrozumiale i moze byc klopot.
No kurna nie wiem jak juz to czytelniej przedstawic... Przyjazn wiaze sie
z bardzo cieplymi uczuciami dla drugiej osoby, ze spora bliskoscia,
zaufaniem... cos jak milosc ;) Kiedy odbieram takie sygnaly od kumpla to
wiem, ze to ozanka przyjazni. Podobnie on odbiera moje gesty sympatii. Ale
gdy podobne sygnaly odbieram od dziewczyny zaczynam sie zastanawiac, czy
czasem sie nie pomylilem, czy ona nie traktuje mnie jako kogos wiecej niz
przyjaciela, czy tez ja jej nie traktuje jako kogos wiecej niz
przyjaciolke. Pare razy takie watpliwosci sie pojawily. Ostatnio wolalem
nie gdybac - powiedzialem jakie mam watpliwosci. Okazalo sie, ze ona miala
podobne obawy. Porozmawialismy o swoich uczuciach i nie bylo nawet
potrzeby ryzykowania, czy to nie jest cos wiecej niz przyjazn ;) Nic sie
nie syplo, nadal utrzymujemy kontakt, a jej chlopak nawet nie jest
zazdrosny, ze jestem jedyna osoba do jakiej pisze maile (nie, nie znamy
sie tylko wirtualnie) gdy tylko ma wolna chwile. Zastanawiam sie, czy on
wie, ze wlasciwie oboje go podrywalismy ;)
Albo inny przyklad... To bylo pare lat temu na wycieczce szkolnej.
Dziewczyny ciagle meczyly mnie abym zrobil im masaz. Jedna zadbala o
odpowiednie warunki (postawilem bowiem sprawe jasno - nie masuje przez
koszulke, bluzke itp., a stanik tez dziala na mnie denerwujaco ;)).
Znalazlem sie wiec z polnaga dziewczyna (jej spodenki mi nie przeszkadzaly
;)), w pustym pokoju. Sytuacji nie wykorzystalem... moze ja jakis
nienormalny jestem? ;) Ale nie, nie sadze abym byl jakims ewenementem :)
- to byla tylko kolezanka;
- nie byla jedyna jaka masowalem (nie moglem wiec tego traktowac jako
rodzaju intrygi majacej mnie zaciagnac do lozka);
- byla mowa, ze chodzi tylko o masaz (jesli wiec tak naprawde liczyla na
cos wiecej mogla sie jasniej wyrazic ;-)).
Jesli wiec sprawe postawi sie jasno nie musi wcale dochodzic do
nieporozumien. Takie jest moje zdanie w tym temacie :)
Aniu... cos Ty sie tak uparla na ten rod meski? Zacznij sie zadawac z
kobietami to zobaczysz, ze faceci nie maja sie wcale tak super-hiper w
kazdym przypadku i rowniez mozna trafic strasznie paskudnie :) No i
kurcze... skoro dalej lubisz uogolniac to jest wielce prawdopodobne, ze
dalej nie potrafisz poprawnie cytowac postow. Postaraj sie - prosze! :)
pozdrawiam
Greg
|