Data: 2001-02-20 13:44:58
Temat: Re: Pytanie do Niny
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Slawomir Molenda napisał w news:slrn992vuj.m0.demiurg@inferno.va...
między innymi
(...)
> Może powinieneś czasem wyjść wieczorem z domu i trafić na bandę
> wyrostków, to byś zmienił zdanie na temat chamstwa. A może ja takich
> sytuacji za dużo przeżyłem... Nie rozumiem dlatego Twojej nerwowości,
> bo nie mam zamku z lokajem i często podróżuję wieczorem.
Zadziwiające, że to samo można odbierać na dokładnie przeciwne sposoby.
Sławku - przecież WŁAŚNIE DLATEGO, że trafiam zbyt często na bandy
wyrostków, protestuję i nie przestanę protestować! Jak możesz tego nie widzieć!?
A Ty mi proponujesz - "przyzwyczaj się, zaakceptuj, niech sobie chodzą i krzyczą -
będziesz zdrowszy". Nie, nie i nie!
Wiem, że wyglądam jak szalony odmieniec, ale tutaj na grupie nikt mi za
przeproszeniem
w mordę za to nie da, więc tym bardziej mówię głośno "nie". Nigdy się z tym nie
zgodzę,
że mam się bać wychodząc na ulicę, bo tam teraz panują "inne" zwyczaje.
A tutaj, na grupie nikt nie ma w garści kija ani sztachety w fizycznej postaci. Ma
natomiast
słowa, których znaczenia są albo dodatnie albo ujemne, albo budują albo degradują.
Słowa te są niczym innym, jak odwzorowaniem tego, kim jesteśmy w realnym świecie.
Jeśli więc ktoś "startuje do mnie", albo tylko chodzi po tym samym deptaku co ja,
mając na czole przyklejoną nalepkę o treści "fuck you!!!" ... - to wybacz...
Po prostu czuję niesmak.
I wiem, że mogę wyjść, jak mi się "nie podoba". Ale dlaczego mam się PODDAĆ!!!?
Poddać się, oznacza "ok. bierzmy do rąk sztachety, nikt nam tu nie podskoczy - a
szczególnie
jacyś tam profesorkowie sci "...
A gdy na dodatek z innych powodów mam sympatię do noszącej taką nalepkę postaci -
po prostu nie mogę się nadziwić, jak może ona dobrowolnie się tak okaleczać!
I nie mam wątpliwości w jakim kierunku podąża taki komunikat, kogo cieszy (rajcuje)
a kogo martwi. Z kimś kto paraduje z takim napisem na czole, żaden poważny SCI
nie będzie rozmawiał! Co więcej - reakcja ludzi poważnych na takie kuriozum jest
zwykle jednoznaczna - patrzą jakiś czas z daleka, uśmiechają się i odchodzą mając
pewność, że nie tutaj jest ich miejsce.
Mając takie "coś" w swoim towarzystwie, po prostu odcinamy sobie możliwość
uczynienia z tej grupy czegoś bardziej wartościowego. Kiedyś, gdy mieliśmy do
czynienia z AL, wszyscy wyraźnie widzieli, jak jej obecność wpłynęła na poziom
bagna na grupie. Taplały się w nim przez długie tygodnie niemal tylko dzieci.
Inni stąpali ostrożnie po krawędziach, uważając, żeby się jednak nie pobrudzić.
Dzisiaj nie ma AL, i grupa wywindowała się całkiem przyzwoicie. Wróciła nawet
Dorrit jak i kilku zawodowców.
A teraz, od dwóch tygodni mamy na środkowym placu podwórka tańczącą
Ninę@fuckyou.
No fajnie! Ładnie tańczy! Można nawet poklaskać. Tylko dlaczego wmawia wszystkim
że ta nalepka na jej czole nic nie znaczy.
Kolesie, spacerujący o zmroku po osiedlowych uliczkach z niecnymi zamiarami
obrabowania staruszki, uznają pewnie tę postać za "swojaka".
Czy to samo powie o niej stary profesor z drugiego piętra?
Albo ten praktykujący psychoanalityk spod siódemki?
Nie sądzę.
Popatrzą, uśmiechną się z politowaniem i odejdą...
A szkoda.
> Przypisujesz temu faktowi zbyt duże znaczenie. Ale tak zawsze jest, gdy
> do głosu dochodzą wpojone zasady, a nie bierze się pod uwagę widoku z
> większej odległości.
Jesteś pewien, że to ja patrzę z bliska a Ty z daleka?
A może jest dokładnie odwrotnie?
> Fatalistyczny ton wizjonera, któremu się wydaje, że przez tak mały
> szczegół coś się może zepsuć. Po co tyle dogmatyzmu w Twoim myśleniu?
> Na pewno tego nie estymowałeś, także stawiam na przeczucia. ;-)
No, no - oby tak dalej. Jeszcze chwila a chwycisz sztachetę i mi po prostu
przyłożysz.
> Bo masz sztywny obraz takiego wizerunku i za żadne skarby nie chcesz go zmienić.
Zgadza się. Bo mam zasady. A wielu niestety ich po prostu nie ma i co gorsze, nie
dostrzega w ogóle potrzeby ich istnienia.
No ale tak to już jest - żeby DOSTRZEGAĆ, nie wystarczy mieć tylko oczy.
> Pozdrawiam
> Sławek M.
--
serdeczności
Alfred
~~~~~~~~~
PS. Myślę, że wszystko na ten temat zostało już powiedziane. Krążenie wokół
tego wątku i stałe jego odgrzebywanie jest niesmaczne dokładnie tak samo jak
ten napis na czole bohaterki. Bo tylko ona - nikt inny, może coś zrobić w tej
sprawie.
Jeśli dorośnie. Albo uwolni się od czyjejś dominacji w swoim otoczeniu.
Tak czy inaczej wyłącznie sobie stawia świadectwa. I musi o tym wiedzieć.
|