Data: 2009-09-10 22:27:12
Temat: Re: Pytanie o "moralność" wypowiedzi
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h8a9ni$kkl$1@news.onet.pl...
> Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:h88ifo$p8k$1@news.onet.pl...
>
>> Dobrze. Rozumiem. Jednak- zapraszam Ciebie do przemyślenia takiej tezy:
>> dokładnie w każdej religii mogła się zdarzyć sytuacja opisywana przez
>> Ciebie. Także_w_buddyzmie. Teoretycznie buddyzm głosi, że każda religia
>> jest piękna, wspaniała, ale zobacz, jak traktują hinduistów. Często od
>> konwertyty (może zawsze?) odbierana jest przysięga- a odstępstwa na
>> powrót w tym kierunku są karane straszeniem "złą karmą".
> Masz rację. Nie kwestionuję tego, że 'mogłoby' a nawet 'jest'.
> W buddyzmie mówi się, że ego potrafi nawet z najcenniejszych nauk zrobić
> sobie kwiatek do kapelusza. Przyozdabia się nimi, zamiast je stosować.
>
> Ale mamy tu konkretną sytuację o którą pytam:
> Kto bierze odpowiedzialność za agresję dzieci (nie za moją krzywdę, jak tu
> 'spycha' Duch.
> Nie o mojej 'krzywdzie' tu mowa. Możecie sobie tu wstawić mojego kolegę,
> który też na religię nie chodził, jeśłi jest problem z 'osobistym'
> kontekstem).
> Czy jest ktoś, kto miał wpływ na tą agresję ?
> Czy jest ktoś, kto widzi "można było zadziałać lepiej" ?
> Czy ktoś się czegoś na tej podstawie nauczył ?
> Jaka jest relacja 'agresji dzieci' do 'systemów' tworzonych przez KK,
> jaka jest rola/obowiązki siostry-człowieka wobec systemu, a jaka wobec
> dzieci ?
> Czy jest tu jakaś sprzeczność ról i obowiązków ?
Dziwne. Opowiadasz o jednostkowej sytuacji- i co- chcesz ją rozciągnąć na
cały KRK? Oczywiście- dla mnie (zakładając, że Twoja opowieść jest
obiektywna) widoczny tu jest brak elementarnych umiejętności pedagogicznych
u siostry. Kolejna sprawa- to, co się zadziało- to
(Ty_powienieneś_to_wiedzieć_lepiej) - to efekt Twoich oczekiwań, oczekiwań
grupy dzieciaków no i siostry. Oczywiście- mówimy tu o dzieciach- więc nic
by nie znaczyły wasze oczekiwania, gdyby siostra miała podstawowe
umiejętności wychowawcze.
Tylko- jeszcze raz- dlaczego to rozciągać na cały KRK? Przecież takie
zachowania nie są normą, z tego, co wiem.
>> Kwestia poszukiwań: ok, tu rzeczywiście buddyzm pozwala na szeroką dosyć
>> interpretację na własną rękę. KRK traktuje to jako odstępstwa od wiary.
>> Jednakże- tu te dwie religie są nieporównywalne. Choćby dlatego, że różna
>> jest zupełnie historia i tradycje narodów katolickich i buddyjskich.
>> Odstępstwa w KRK- mogą się skończyć (i najczęścieje się kończą) a la
>> Marcin Luter.
> Albo zaistnieniem obrządku wschodniego i dokonaniami Ojców Pustyni.
> Hezychazm, rozwój teologii apofetycznej(negatywnej) jako KONIECZNEJ
> do zrównoważenia teologii pozytywnej.
> To też jest chrześcijaństwo.
> Osoby takie jak Aleksandr Mień
> http://pl.wikipedia.org/wiki/Aleksandr_Mie%C5%84
Redarcie- porozmawiajmy jak katolik z buddystą:-). Czytałem o "oglądaczach
pępka" i rozmawiałem kilka razy o tym z ludźmi, którzy podążają drogą
rozwoju duchowego. Rozmawialiśmy, bo pewne stany umysłu osiągalne np podczas
medytacji-
jako np medytacja oddechu- osiągane są- co wydawało się naturalne- poprzez
silne natlenienie. Podobnie jest i w innych technikach medytacyjnych. Chodzi
o oddech- a raczej o specyficzny rodzaj oddechu. Mogą różnić się w
szczegółach technicznych- ale zawsze zgodnie z zasadą: silny, wypracowany
wdech, krótki, swobodny wydech. Zapewnia to stan podwyższonej świadomości.
I drugi niejako biegun; Kilka razy zetknąłem się z technikami szamańskimi-
gdzie stan transu (a więc
raczej odrotność świadomości) uzyskuje się poprzez odwrotne do naszych
działania- czyli przez wydychanie powietrza, powstrzymywanie się od
oddychania. Płytki, krótki wdech- wypuszczenie i przytrzymanie bezdechu
(nawet jest to uznawane za toksyczne dla organizmu). Właśnie tak, jak w
Hezychazmie.
Redarcie- tego typu oddech nie służy poszerzeniu świadomości- on pole
świadomości zawęża. Szamani obcują z bytami duchowymi- które raczej są
pokrewne np tym przychodzącym na seanse spirytystyczne czy do piszącego
automatycznie. To jest nawet wbrew rozwojowi duchowemu. Dziwię się, że
podałeś ich za przykład. Czy np medytacja na wzór Ojców Oblatów - nie jest
tym bezpośrednim kontaktem ze Stwórcą- o którym tyle mówią Hezychaści?
Kogo- jakie byty duchowe- tak naprawdę do siebie mogą dopuszczać podczas
swoich niemalże szamańskich transów Hezychaści?
Kolejna sprawa, poruszona przez Ciebie: teologia negatywna. I znów bardzo
mnie to zdziwiło. Zdziwiło- bo wśród chrześcijan mało się podnosi potęgę
afirmacji, słów, które nas programują. Ale - z tego, co wiem- dla buddystów
to raczej normalna rzecz.
Przecież- jeśli ktoś wciąż powtarza i na tym się zasadza- czym Bóg nie jest
(czym nie jest Miłość, czym nie jest Prawda, etc)- to się od nich oddala. To
przecież negatywne afirmacje! Matka Teresa- kiedy ją namawiano, żeby wzięła
udział w protestach i ruchach antywojennych oświadczyć miała energicznie, że
w żadnym wypadku w czymś takim uczestniczyć nie ma zamiaru. Jednakże-
dodała- jeśli powstanie jakiś ruch, który w swym założeniu będzie nie
antywojenny, ale propokojowy- to ona z radością do niego przystąpi.
Rozumiesz? Ludzie protestujący przeciw wojnie- mentalnie ją wspierają-
oddalając się od pokoju.
Trzecia sprawa- Aleksander Mień- pierwsze słyszę:-). Trochę więc poczytałem-
i nie za bardzo rozumiem, do czego nawiązujesz. No bo jeśli do tego, że
widział religię w powiązaniu z kulturą- to dla mnie to oczywiste. Sam nie
raz pisałem, że w Polsce jest polska odmiana katolicyzmu, w Niemczech-
niemiecka, etc. Jeśli o coś innego idzie Ci- to napisz proszę- o co.
> "Chrystus wzywa ludzi do realizacji boskiego ideału. Tylko ludzie
> ograniczeni mogą wyobrażać sobie, że chrześcijaństwo urzeczywistniło się,
> że w pełni się ukonstytuowało - według jednych w IV wieku, a wedle drugich
> w XIII wieku lub w innym momencie. W rzeczywistości, chrześcijaństwo
> poczyniło zaledwie swoje pierwsze kroki, kroki nieśmiałe, wdziejach
> ludzkości. Wiele słów Chrystusa jest dla nas jeszcze niezrozumiałych...
> Historia chrześcijaństwa dopiero się zaczyna. Wszystko to, czego dokonano
> w przeszłości, wszystko to, co nazywamy obecnie historią chrześcijaństwa,
> jest zaledwie sumą prób, jedne z nich były niezręczne, a inne nieudane w
> realizacji"
> ("Przemówienie w izbie Techniki w Moskwie 8 września 1990", na dzień przed
> śmiercią).
Akurat w tym cytacie nie widzę za bardzo niczego "zdrożnego". To, że słowa
Chrystusa przemawiają różnie do różnych ludzi- w zależności od ich stopnia
świadomości- to jest oczywiste. Stąd człowiek, który się rozwija duchowo-
zawsze w nich znajdzie coś nowego. To samo dotyczy całych społeczności.
Kościół jest jedynie depozytariuszem Słowa. Samo chrześcijaństwo-ba! KRK
także- wciąż się przekształca i rozwija. Wiele nurtów chrześcijańskich
umiera- przychodzą na ich miejsce inne. A KRK- jako depozytariusz Słowa -
trwa.
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|