Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Raport MAK

Grupy

Szukaj w grupach

 

Raport MAK

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 782


« poprzedni wątek następny wątek »

191. Data: 2011-01-15 17:30:51

Temat: Re: Raport MAK
Od: Stalker <t...@i...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2011-01-15 17:26, Ikselka pisze:
> Dnia Sat, 15 Jan 2011 00:00:05 +0100, Stalker napisał(a):
>
>> Chiron, jak ja mam Cię traktować poważnie w dyskusji, skoro ty najpierw
>> chcesz interpretacji, a potem jesteś ZŁY, że ją dostałeś i to nawet z
>> uzasadnieniem?
>> To samo zrobiła dzisiaj Ikselka. Najpierw mnie zapytała o coś, ja jej
>> napisałem, że nie widzę sensu odpowiadać, nalegała, nawet zapowiedziała,
>> że nie będzie komentować, no to odpowiedziałem zgodnie
>> z wiedzą jaką posiadam, po czym XL zrobiła dokładnie to co mówiłem:
>> zinterpretowała to na niekorzyść :-)
>
> Zapytałam czy wiesz, gdzie są ORYGINALNE skrzynki.
> Nie odpowiedziałeś.
> Chiron zapytał, czy jestes w stanie odpowiedzieć na moje pytanie.
> Odpowiedziałeś, ze tak, ale po co, skoro skomentuje na niekorzyść.
> Po czym na moją ponowną prośbę o odpowiedź - napisałeś o KOPIACH.
> To nie była odpowiedź na moje pytanie o ORYGINAŁY, w zw. z czym nie byłam
> zobowiązana do niekomentowania jej. Skomentowałam BRAK odpowiedzi.

"...Prowadzone są 4 dochodzenia, które muszą sie tymi dowodami jakoś
dzielić, ew. czekać na ich przekazanie.
Jeden z rejestratorów (polskiej produkcji) znajduje się w Polsce,
reszta czarnych skrzynek w Moskwie, przy czym wczoraj zostało
złożone oświadczenie o przekazaniu ich dalej (jeśli dobrze
zrozumiałem w ręce prokuratury rosyjskiej, która zapewne przekaże je
ostatecznie w ręce prokuratury polskiej). Polska dysponowała cyfrowymi
kopiami zapisów (i wg polskich uwag do raportu Polakom udało się
odczytać więcej niż Rosjanom, co powinno być uwzględnione w raporcie).
Kopie nagrań z wieży kontrolnej również znajdują się w rękach Polaków
(właśnie na podstawie ich analizy Polacy przygotowali swoje uwagi co
do pracy kontrolerów)..."

To jest moja odpowiedź na twoje pytanie, której udzieliłem 13.09 o godz
20:35

Stalker, nawet już nie wiem jak skomentować twój komentarz...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


192. Data: 2011-01-15 20:11:04

Temat: Re: Raport MAK
Od: "Veronika" <veronika_veronika@spam_op.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:qpj90nc2a0kj.1icec8fkcovfw.dlg@40tude.net...
> Dnia Sat, 15 Jan 2011 00:09:43 +0100, Veronika napisał(a):
>
>> Pierdolisz jak zwykle.
>> Do spółki z Ikselą.
>
> I do spółki z 65 procentami Polaków.

Tak.
Co oczywiście oznacza, że 65 procent Polaków ma rację.

Weź się naucz czytać.

NIE MAM POJĘCIA, NIE WIEM co się stało pod Smoleńskiem.

MOŻE to była wina pilotów.
MOŻE to była wina mgły.
MOŻE to był zamach.
MOŻE to była wina kontrolerów.
MOŻE to była wina kiepskiego stanu lotniska.
MOŻE to była awaria samolotu.

100% Polaków wie tyle, ile ja, czyli niewiele.

Więc weź się nie ośmieszaj do spółki z panem Rogalskim, trenerem i moją
teściową.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


193. Data: 2011-01-15 20:37:30

Temat: Re: Raport MAK
Od: Frank Einstein <f...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> W dniu 2011-01-15 10:44, Frank Einstein pisze:
>>
>> Generalnie przyczyny tego wypadku można sprowadzić do
>> nieodpowiedzialnej organizacji lotu i nieodpowiedzialnej próby
>> lądowania. Jednak odpowiedzialni za to ponieśli już za to kare i to
>> możliwie najwyższa.
>
> Nie zapomniałeś przypadkiem, że zginęło tam blisko 100 osób, z których
> większość nie zasłużyła na żadną karę? A dodatkowych kilka, kilkanaście,
> -dziesiąt? (oby nie więcej!) jeszcze może niezawinioną jakąś "karę"
> ponieść? O to idzie sprawa.

To kto jeszcze może i jaką kare ponieść?

>> Trudno mi więc trochę wyobrazić sobie, jak
>> wykształceni i inteligentni ludzie mogą co chwila odgrzewać ten temat i
>> szarpać zmarłych?
>
> Tak wyrażają swoje emocje. Nie masz potrzeby dzielenia się z innymi
> swoimi przemyśleniami i emocjami? No przecież masz...

No nie, w takich tematach na pewno nie mam.
Poza tym nie mam też raczej potrzeby dzielenia się swoimi emocjami z
jakimiś anonimami w necie.

>> Nie wydaje Ci się, ze twój udział w tutejszych dyskusjach przypomina
>> trochę nawyki palacza?
>
> Tak, wydaje mi się. Ale ten nałóg przynajmniej mi coś daje, poza samym
> zniszczeniem. Chyba.
>
>>
>> Zauważ, że pomimo dość długiej obecności tutaj w zasadzie nie wyrobiłaś
>> sobie żadnej zażyłości z nikim, co jest co najmniej dziwne, ponieważ już
>> sama zwykle tak długa znajomość z kimś jest wartością w samą w sobie.
>
> O jakiego typu zażyłość Ci chodzi? Potakiwanie przy każdym poście, czy
> taka przeniesiona do reala?
> Nie, takiej nie, to fakt. Wcale nie dążę do tego.
> Jednak jest tutaj przynajmniej jedna osoba, którą bardzo lubię, chociaż
> może tego nie widać na pierwszy rzut oka. Taka moja cicha sympatia,
> kiedyś była chyba odwzajemniona, nie wiem, czy jeszcze jest.
>
> A jak jest z Tobą? Potrzebę zażyłości zastępujesz antyzażyłością? ;)

Chyba lubię stymulację intelektualną na pewnym poziomie ;)

>> nawykiem palenia i podnieść znacznie przez to jakość swojego życia, więc
>> może warto zastanowić się nad uporaniem się z następnym lub przynajmniej
>> jego modyfikacją tak aby nie płacić za niego swoim samopoczuciem?
>
> Co proponujesz zatem?
>
> Ewa

To co napisałem. Nie płacić tutaj za nic samopoczuciem.
Mz nie warto.

--
Pozdrawiam,
Frank Einstein

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


194. Data: 2011-01-15 20:39:10

Temat: Re: Raport MAK
Od: Frank Einstein <f...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> W dniu 2011-01-15 11:13, Frank Einstein pisze:
>>
>> Jeden z moich krewnych zginał w wypadku samochodowym.
>> Jego samochód uderzył w drzewo.
>> Jego matka do dziś czasem powtarza: "Boże, jak to się mogło stać",
>> ale wyobraź sobie, że także nie ciągnie mnie jakoś do dyskusji z nią
>> na ten temat.
>
> Czy umarł Ci kiedyś ktoś, kogo kochałeś?
>
> Ewa

Na pewno kos dość bliski, tak jak chyba każdemu.
Poza tym nie widzę związku, ani potrzeby o tym rozmawiać.

--
Pozdrawiam,
Frank Einstein

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


195. Data: 2011-01-15 21:18:54

Temat: Re: Raport MAK
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

> medea pisze:
>> W dniu 2011-01-15 10:44, Frank Einstein pisze:
>>>
>>> Generalnie przyczyny tego wypadku można sprowadzić do
>>> nieodpowiedzialnej organizacji lotu i nieodpowiedzialnej próby
>>> lądowania. Jednak odpowiedzialni za to ponieśli już za to kare i to
>>> możliwie najwyższa.
>>
>> Nie zapomniałeś przypadkiem, że zginęło tam blisko 100 osób, z
>> których większość nie zasłużyła na żadną karę? A dodatkowych kilka,
>> kilkanaście, -dziesiąt? (oby nie więcej!) jeszcze może niezawinioną
>> jakąś "karę" ponieść? O to idzie sprawa.
>
> To kto jeszcze może i jaką kare ponieść?

Chyba szuka się winnych?

>
>>> Trudno mi więc trochę wyobrazić sobie, jak
>>> wykształceni i inteligentni ludzie mogą co chwila odgrzewać ten temat i
>>> szarpać zmarłych?
>>
>> Tak wyrażają swoje emocje. Nie masz potrzeby dzielenia się z innymi
>> swoimi przemyśleniami i emocjami? No przecież masz...
>
> No nie, w takich tematach na pewno nie mam.

No to masz w innych - w sumie co za różnica? O tyle, że im większa
różnorodność tematów, z tym większej ilości stron można się sobie
poprzyglądać. Przecież to ciekawe. Nie?

>> A jak jest z Tobą? Potrzebę zażyłości zastępujesz antyzażyłością? ;)
>
>
> Chyba lubię stymulację intelektualną na pewnym poziomie ;)

A tak, tak, wiem. Masz w takim razie wahania poziomów intelektualnych w
zamian za wahania stanów emocjonalnych. ;)

>
> To co napisałem. Nie płacić tutaj za nic samopoczuciem.
> Mz nie warto.

No ale to końcowy efekt, do którego trzeba jakoś dojść. O to pytam.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


196. Data: 2011-01-15 21:20:17

Temat: Re: Raport MAK
Od: medea <x...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

> medea pisze:
>> W dniu 2011-01-15 11:13, Frank Einstein pisze:
>>>
>>> Jeden z moich krewnych zginał w wypadku samochodowym.
>>> Jego samochód uderzył w drzewo.
>>> Jego matka do dziś czasem powtarza: "Boże, jak to się mogło stać",
>>> ale wyobraź sobie, że także nie ciągnie mnie jakoś do dyskusji z nią
>>> na ten temat.
>>
>> Czy umarł Ci kiedyś ktoś, kogo kochałeś?
>>
>> Ewa
>
> Na pewno kos dość bliski, tak jak chyba każdemu.
> Poza tym nie widzę związku, ani potrzeby o tym rozmawiać.

Nie musisz rozmawiać. Spytałam po to, żeby spróbować zrozumieć, na czym
polega twoje niezrozumienie tamtej matki.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


197. Data: 2011-01-15 21:27:46

Temat: Re: Raport MAK
Od: Frank Einstein <f...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
>> medea pisze:
>>> W dniu 2011-01-15 11:13, Frank Einstein pisze:
>>>>
>>>> Jeden z moich krewnych zginał w wypadku samochodowym.
>>>> Jego samochód uderzył w drzewo.
>>>> Jego matka do dziś czasem powtarza: "Boże, jak to się mogło stać",
>>>> ale wyobraź sobie, że także nie ciągnie mnie jakoś do dyskusji z nią
>>>> na ten temat.
>>>
>>> Czy umarł Ci kiedyś ktoś, kogo kochałeś?
>>>
>>> Ewa
>>
>> Na pewno kos dość bliski, tak jak chyba każdemu.
>> Poza tym nie widzę związku, ani potrzeby o tym rozmawiać.
>
> Nie musisz rozmawiać. Spytałam po to, żeby spróbować zrozumieć, na czym
> polega twoje niezrozumienie tamtej matki.
>
> Ewa

Wydaje mi sie, że własne dobrze ją rozumiałem.
Dlatego wolałem nie jątrzyć jej rany.
No i zmarłym należy się raczej już spokój,
a jeśli już, to 'de mortuis aut bene aut nihil'.

--
Pozdrawiam,
Frank Einstein

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


198. Data: 2011-01-15 21:35:10

Temat: Re: Raport MAK
Od: Frank Einstein <f...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
>> medea pisze:
>>> W dniu 2011-01-15 10:44, Frank Einstein pisze:
>>>>
>>>> Generalnie przyczyny tego wypadku można sprowadzić do
>>>> nieodpowiedzialnej organizacji lotu i nieodpowiedzialnej próby
>>>> lądowania. Jednak odpowiedzialni za to ponieśli już za to kare i to
>>>> możliwie najwyższa.
>>>
>>> Nie zapomniałeś przypadkiem, że zginęło tam blisko 100 osób, z
>>> których większość nie zasłużyła na żadną karę? A dodatkowych kilka,
>>> kilkanaście, -dziesiąt? (oby nie więcej!) jeszcze może niezawinioną
>>> jakąś "karę" ponieść? O to idzie sprawa.
>>
>> To kto jeszcze może i jaką kare ponieść?
>
> Chyba szuka się winnych?

Czy ja wiem?
Mz media wydają się ciągle insynuować, że jest jakieś drugie dno
tej sprawy, a pozostali dwaj udziałowcy władzy wraz z czwarta
władzą zastanawiają się, co można na tym ewentualnie wygrać.
Bardziej to chyba przypomina licytacje w brydżu niż faktyczne szukanie
winnych.


>>>> Trudno mi więc trochę wyobrazić sobie, jak
>>>> wykształceni i inteligentni ludzie mogą co chwila odgrzewać ten temat i
>>>> szarpać zmarłych?
>>>
>>> Tak wyrażają swoje emocje. Nie masz potrzeby dzielenia się z innymi
>>> swoimi przemyśleniami i emocjami? No przecież masz...
>>
>> No nie, w takich tematach na pewno nie mam.
>
> No to masz w innych - w sumie co za różnica? O tyle, że im większa
> różnorodność tematów, z tym większej ilości stron można się sobie
> poprzyglądać. Przecież to ciekawe. Nie?

Karmienie się wzajemne emocjami przy takich tematach jest mz trochę
obrzydliwe. To tak jak z narzekaniem.
Jak zaczniesz to ani się obejrzysz, a będziesz już narzekać na wszystko.

>>> A jak jest z Tobą? Potrzebę zażyłości zastępujesz antyzażyłością? ;)
>>
>>
>> Chyba lubię stymulację intelektualną na pewnym poziomie ;)
>
> A tak, tak, wiem. Masz w takim razie wahania poziomów intelektualnych w
> zamian za wahania stanów emocjonalnych. ;)

Jaka stymulacja taki poziom ;)

>> To co napisałem. Nie płacić tutaj za nic samopoczuciem.
>> Mz nie warto.
>
> No ale to końcowy efekt, do którego trzeba jakoś dojść. O to pytam.
>
> Ewa

Mz optymalna byłaby stabilizacja emocjonalna i niezależność jej od innych.

--
Pozdrawiam,
Frank Einstein

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


199. Data: 2011-01-15 21:40:55

Temat: Re: Raport MAK
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Generalnie odbieram, że ciebie chyba bardziej interesuje jasność jak
technicznie doszło do tej katastrofy, niż w warstwie psychologicznej,
która dla mnie z kolei jawi się jako klucz do ew. rozwikłania tej zagadki.

Co do technicznych aspektów, to oczywiście mogę wyjść naprzeciw
twojej ciekawości i podzielić się moimi hipotezami po raporcie MAK.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tego właśnie oczekujesz.

Mam dwie koncepcje w tym zakresie:
A. Pilot próbował wykonać lądowanie, więc obniżył lot i w ten sposób
samolot rozbił się.
Tak przyjmują obecnie prawie wszyscy (poza 8% ludzi w PL
przekonanych że był to zamach).

Problemy w tej koncepcji są takie jak wszyscy opisują i o tym mówią.
Dla mnie najbardziej nie pasuje o wiele za duża szybkość pionowa
lotu.
Notabene samolot na kilkanaście sekund przed rozbiciem leciał
w pionie z prędkością 260-280 km/h, i tyle samo w poziomie,
czyli poruszał się z rzeczywistą prędkością w okolicach 380 km/h
- to gigantyczna wartość jak na ostatnią fazę lądowania.

Wiadomo też, że tuż przed rozbiciem samolot przestał obniżać
wyskość i leciał niemal w poziomie.
Jego prędkość wtedy nadal wynosiła ponad 350 km/h, czyli o ponad
100 km/h za szybko dla podejścia do lądowania.
Tak jakby pilotowi nie chodziło w ogóle o lądowanie, ale np chciał
przelecieć nad pasem i sprawdzić czy cokolwiek widać.

Sporo innych niejasności i niespójności.


B. W innej wersji pilot wcale nie próbował lądować, tylko schodził
ostro na wysokość decyzyjną 100m nad płytą lotniska kierując się
wskazaniem wysokościomierza cyfrowego, który pokazywał
wysokość o blisko 170m wyższą niż rzeczywista.


Pilot wiedział jak daleko jest w poziomie od punktu 0 lotniska, bo
kontroler lotu precyzyjnie go o tym stale informował, oraz był
na wysokości 30m nad płytą lotniska przekonany iż ma jeszcze
ponad 100m do osiągnięcia wysokości decyzji 100m.
To tłumaczy to ostre schodzenie w pionie - dwukrotnie szybsze
niż powinno być w tej fazie lotu.
Innym potwierdzeniem takiego ujęcia jest to, że wcześniej pilot
określał i przekazywał swoją wysokość najprawdopodobniej
na podstawie tego właśnie wysokościomierza.

Ale pojawiają się inne niejasności.
M.in. pilot nie uwzględniał wskazań wysokościomierza mechanicznego,
informacji o wysokości podawanych przez nawigatora oraz pominął
słuszną sugestię drugiego pilota ("odchodzimy") - może nie miał
kontaktu z załogą w tym czasie?

Czyli w tym drugim ujęciu pilot wcale nie podchodził do lądowania,
lecz próbował zejść na te 100m kierując się błędnymi wskazaniami
wysokościomierza.
Ta koncepcja jakość bardziej mi pasuje niż ta pierwsza.


Wysyłam.

--
CB


Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:igsce1$fil$1@inews.gazeta.pl...

> Jest coś niezrozumiałego w zachowaniu głównego pilota. Od momentu
> przekroczenia wysokości 100 metrów powinien przecież wyrównać lot i lecąc
> na niskiej wysokości próbować zobaczyć lotnisko. Nie robi tego mimo iż
> nawigator podaje mu zmniejszającą się, poprawną wysokość niemal co
> sekundę. Tak więc rzeczywistą wysokośc zna. Nie robi tego po też sugestii
> drugiego pilota "odchodzimy" - to była ostatnia okazja aby już bez
> marginesu bezpieczeństwa uniknąć zderzenia.
>
> Tak więc sądzę, że postanowił zaryzykować i zejść jeszcze niżej - i tu się
> pomylił - możliwe, że nie pamiętał ukształtowania terenu przed pasem i
> dlatego w końcowej fazie został zaskoczony spadkiem wysokości szybszym niż
> wskazywała by na to prędkość zniżania. Możliwe też, że liczył iż da się
> przeleciec nieco niżej i zobaczyć pas. To, że był w jarze musiało go
> zaskoczyć, a wysokość bezpieczna 100 metrów wydawała mu się pewnie
> nadmiernie asekurancka jeśli nie pamiętał o ukształtowaniu terenu.
>
> Sądzę, że "naciski" na pilota mogły mieć wpływ na jego zachowanie w
> ostatnich 15-19 sekundach lotu - z tego właśnie powodu próbował utrzymać
> wbrew logice zniżanie.
>
> Wszelkie naciski, jawne i niejawne presje przejmują kontrolę w sytuacjach
> w których działa się w warunkach deficytu informacyjnego, niepewności.
>
> Tu źródłami tej niepewności były - niepełne rozumienie znaczenia
> rosyjskich komend kontrolera ("lądowanie warunkowe" -"dopełnitielnoje"),
> niejasność wg jakiej procedury ląduje (wojskowej.cywilnej), najważniejsza
> sprawa czyli - brak widoczności, niejasność co do tego gdzie jeszcze
> miałby wylądować (nie ustalono nic na pewno, a każdy wariant oznaczał, że
> prezydent nie pojawi się w Katyniu)
>
> Presja na pilota miała jak sądzę swoje głowne źródło w obserwacji losów
> "współpilota" z którym Protasiuk jako drugi pilot leciał do Gruzji.
>
> Nie jestem pewien czy Kaczyński posłał do kabiny Błasika - ten mógł pójść
> tam z własnej inicjatywy.
> Dziwna historia z Błasikiem, przy okazji katastrofy CASY
> http://www.tvn24.pl/5030,1,terazmy.html
> /3 materiały video/
> oraz
> http://tinyurl.com/6d5ce3b
>
> pokazuje, że mógł nie być spostrzegany jako przyjazny "szeregowemu
> pilotowi" dowódca, broniący go przed naciskami polityka.
>
> Tak więc, podobnie - uważam, że nacisk nie był "czynny" i że po historii
> gruzińskiej i perypetiach głównego pilota z którym Protasiuk leciał do
> Gruzji obecnośc Błasika mogła być przez niego zinterpretowana jako presja
> na lądowanie. Dało to o sobie znać w ostatnich 15 sekundach lotu - wtedy
> gdy pilot zaczął zachowywać sie niezrozumiale.
>
> vB
>
> PS.Błasik miał nawiasem mówiąc sporo czasu aby wdrożyć w praktyce wnioski
> z katastrofy CASY, tymczasem, część wniosków z katastrofy CASY i TU101
> brzmi identycznie, czyli chyba nie przeprowadził żadnej "rewolucji" w
> szkoleniu pilotów. Może to świadczyć o nim jako o układowcu,
> zainteresowanym obrona istnienia status quo i stołka, niemniej jako że nie
> może się bronić - dalej nie ma sensu tego rozwijać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


200. Data: 2011-01-15 21:49:25

Temat: Re: Raport MAK
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Generalnie odbieram, że ciebie chyba bardziej interesuje jasność jak
technicznie doszło do tej katastrofy, niż w warstwie psychologicznej,
która dla mnie z kolei jawi się jako klucz do ew. rozwikłania tej zagadki.

Co do technicznych aspektów, to oczywiście mogę wyjść naprzeciw
twojej ciekawości i podzielić się moimi hipotezami po raporcie MAK.
Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tego właśnie oczekujesz.

Mam dwie koncepcje w tym zakresie:
A. Pilot próbował wykonać lądowanie, więc obniżył lot i w ten sposób
samolot rozbił się.
Tak przyjmują obecnie prawie wszyscy (poza 8% ludzi w PL
przekonanych że był to zamach).

Problemy w tej koncepcji są takie jak wszyscy opisują i o tym mówią.
Dla mnie najbardziej nie pasuje o wiele za duża szybkość pionowa
lotu.
Notabene samolot na kilkanaście sekund przed rozbiciem leciał
w pionie z prędkością 260-280 km/h, i tyle samo w poziomie,
czyli poruszał się z rzeczywistą prędkością w okolicach 380 km/h
- to gigantyczna wartość jak na ostatnią fazę lądowania.

Wiadomo też, że tuż przed rozbiciem samolot przestał obniżać
wyskość i leciał niemal w poziomie.
Jego prędkość wtedy nadal wynosiła ponad 350 km/h, czyli o ponad
100 km/h za szybko dla podejścia do lądowania.
Tak jakby pilotowi nie chodziło w ogóle o lądowanie, ale np chciał
przelecieć nad pasem i sprawdzić czy cokolwiek widać.

Sporo innych niejasności i niespójności.


B. W innej wersji pilot wcale nie próbował lądować, tylko schodził
ostro na wysokość decyzyjną 100m nad płytą lotniska kierując się
wskazaniem wysokościomierza cyfrowego, który pokazywał
wysokość o blisko 170m wyższą niż rzeczywista.


Pilot wiedział jak daleko jest w poziomie od punktu 0 lotniska, bo
kontroler lotu precyzyjnie go o tym stale informował, oraz
był przekonany iż na wysokości 30m nad płytą lotniska będzie mieć
jeszcze ponad 100m do osiągnięcia wysokości decyzji 100m.
To tłumaczy to ostre schodzenie w pionie - dwukrotnie szybsze
niż powinno być w tej fazie lotu.
Innym potwierdzeniem takiego ujęcia jest to, że wcześniej pilot
określał i przekazywał swoją wysokość najprawdopodobniej
na podstawie tego właśnie wysokościomierza.

Ale pojawiają się inne niejasności.
M.in. pilot nie uwzględniał wskazań wysokościomierza mechanicznego,
informacji o wysokości podawanych przez nawigatora oraz pominął
słuszną sugestię drugiego pilota ("odchodzimy") - może nie miał
kontaktu z załogą w tym czasie?

Czyli w tym drugim ujęciu pilot wcale nie podchodził do lądowania,
lecz próbował zejść na te 100m kierując się błędnymi wskazaniami
wysokościomierza.
Ta koncepcja jakość bardziej mi pasuje niż ta pierwsza.

Ten wysokościomierz cyfrowy pierwszego pilota jak wiadomo został
przestawiony (zresetowany) na wysokości poniżej 500m i nie jest
możliwe ustalenie przez kogo i w jakim celu, wskutek czego jego
wskazania zawierały stały błąd.
Wysokościomierz mechaniczny i radiowy działały prawidłowo
i dawały - wg danych z czarnych skrzynek - poprawne wskazania.

Wysyłam.

--
CB


Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:igsce1$fil$1@inews.gazeta.pl...

> Jest coś niezrozumiałego w zachowaniu głównego pilota. Od momentu
> przekroczenia wysokości 100 metrów powinien przecież wyrównać lot i lecąc
> na niskiej wysokości próbować zobaczyć lotnisko. Nie robi tego mimo iż
> nawigator podaje mu zmniejszającą się, poprawną wysokość niemal co
> sekundę. Tak więc rzeczywistą wysokośc zna. Nie robi tego po też sugestii
> drugiego pilota "odchodzimy" - to była ostatnia okazja aby już bez
> marginesu bezpieczeństwa uniknąć zderzenia.
>
> Tak więc sądzę, że postanowił zaryzykować i zejść jeszcze niżej - i tu się
> pomylił - możliwe, że nie pamiętał ukształtowania terenu przed pasem i
> dlatego w końcowej fazie został zaskoczony spadkiem wysokości szybszym niż
> wskazywała by na to prędkość zniżania. Możliwe też, że liczył iż da się
> przeleciec nieco niżej i zobaczyć pas. To, że był w jarze musiało go
> zaskoczyć, a wysokość bezpieczna 100 metrów wydawała mu się pewnie
> nadmiernie asekurancka jeśli nie pamiętał o ukształtowaniu terenu.
>
> Sądzę, że "naciski" na pilota mogły mieć wpływ na jego zachowanie w
> ostatnich 15-19 sekundach lotu - z tego właśnie powodu próbował utrzymać
> wbrew logice zniżanie.
>
> Wszelkie naciski, jawne i niejawne presje przejmują kontrolę w sytuacjach
> w których działa się w warunkach deficytu informacyjnego, niepewności.
>
> Tu źródłami tej niepewności były - niepełne rozumienie znaczenia
> rosyjskich komend kontrolera ("lądowanie warunkowe" -"dopełnitielnoje"),
> niejasność wg jakiej procedury ląduje (wojskowej.cywilnej), najważniejsza
> sprawa czyli - brak widoczności, niejasność co do tego gdzie jeszcze
> miałby wylądować (nie ustalono nic na pewno, a każdy wariant oznaczał, że
> prezydent nie pojawi się w Katyniu)
>
> Presja na pilota miała jak sądzę swoje głowne źródło w obserwacji losów
> "współpilota" z którym Protasiuk jako drugi pilot leciał do Gruzji.
>
> Nie jestem pewien czy Kaczyński posłał do kabiny Błasika - ten mógł pójść
> tam z własnej inicjatywy.
> Dziwna historia z Błasikiem, przy okazji katastrofy CASY
> http://www.tvn24.pl/5030,1,terazmy.html
> /3 materiały video/
> oraz
> http://tinyurl.com/6d5ce3b
>
> pokazuje, że mógł nie być spostrzegany jako przyjazny "szeregowemu
> pilotowi" dowódca, broniący go przed naciskami polityka.
>
> Tak więc, podobnie - uważam, że nacisk nie był "czynny" i że po historii
> gruzińskiej i perypetiach głównego pilota z którym Protasiuk leciał do
> Gruzji obecnośc Błasika mogła być przez niego zinterpretowana jako presja
> na lądowanie. Dało to o sobie znać w ostatnich 15 sekundach lotu - wtedy
> gdy pilot zaczął zachowywać sie niezrozumiale.
>
> vB
>
> PS.Błasik miał nawiasem mówiąc sporo czasu aby wdrożyć w praktyce wnioski
> z katastrofy CASY, tymczasem, część wniosków z katastrofy CASY i TU101
> brzmi identycznie, czyli chyba nie przeprowadził żadnej "rewolucji" w
> szkoleniu pilotów. Może to świadczyć o nim jako o układowcu,
> zainteresowanym obrona istnienia status quo i stołka, niemniej jako że nie
> może się bronić - dalej nie ma sensu tego rozwijać.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 ... 19 . [ 20 ] . 21 ... 30 ... 70 ... 79


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

DLA S.
MOIM KOBIETOM
Śmiech z przerażenia.
zmiana osobowości
A może (.) co ?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »