Data: 2004-11-09 20:23:29
Temat: Re: Rodzinne komplikacje
Od: Lia <L...@a...poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2004-11-09 11:25:51 w sprzyjających i niepowtarzalnych okolicznościach
przyrody grupowicz *krys* skreślił te oto słowa:
>>> I tu i tu, jeśli mam namiar na rodzinę poszkodowanego.
>> Na pewno sama nie odwożę go na ostry dyżur, ani nie pakuję się do wezwanej
>> karetki, żeby jechać razem z nim.
>
> Ale ja nie pytam o odwożenie, tylko o wezwanie pomocy. Jak znajdziesz
> sąsiada leżącego na klatce z rozbitą głową, nieprzytomnego, to pewnie też
> wezwiesz karetkę, zamiast szukać jego żony?
Aleja nie szukam sąsiada z rozbitą głową - sam się znajduje pod moimi
nogami, tak samo jak pracownik wpadnięty pod samochód na moich oczach.
Róznica jest chyba oczywista.
Obojętnie czy pracownik, czy sąsiad, czy osoba której nie znam - jak na
nich "wpadam" to dzwonię po fachową pomoc.
>>> Może mają taki układ w firmie, że jak komuś się coś dzieje, to mu się
>>> podaje rękę, zamiast kopać leżącego?
>> No to udało im się jednak skopać... widać układu nie było, skoro pracownik
>> wymyslił dla zony alibi firmowe.
> Sam sobie winien, niech pije piwo, którego nawarzył.
A niech sobie pije, ale IMO może mieć słuszne pretensje do kolegów, że się
wtrynili w jego życie. Żadna ze stron nie jest bez winy.
>
>>> A może po prostu nie chcesz zrozumieć, że nie wszędzie jest tak, jak u
>>> Ciebie?
>> Rozumiem, nie pojmuję jednak nieuzasadnionego wchodzenia firmy w życie
>> prywatne pracownika.
> Jak dla mnie, w opisanym przypadku, to "wchodzenie firmy w życie prywatne
> pracownika" jest określeniem zbyt dużego kalibru.
Kwestia własnej oceny. I niech tak zostanie :]
--
Lia GG 1516512 ICQ 166035154 JID i...@h...pl
O wszystkim decyduje środowisko. Dlatego anioły fruwające w niebie mają
piękne skrzydła, natomiast anioły chodzące po ziemi mają piękne nogi.
|