Data: 2005-06-01 22:21:46
Temat: Re: Rozmowy
Od: "Aneta" <a...@g...SKASUJ-TO.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Olech <o...@o...pl> napisał(a):
> On Mon, 30 May 2005 19:53:07 +0200, Aneta <a...@g...SKASUJ-TO.pl>
> wrote:
>
> >> > Zaczyna sie edukację czytelniczą, gdy dziecko sika jeszcze w pieluchy.
> >> > Jeśli
> >> > nie zaskoczy do ok. 10 roku życia, to marne szanse, że zrobi to
> >> > kiedykolwiek.
> >>
> >> Co to znaczy "nie zaskoczy"?
> > Nie obudzi się w nim potrzeba czytania.
>
> Czy mam rozumieć, że jeśli dziecko samo nie zachce czytać, to już nigdy
> nie przeczyta książki nie cierpiąc przy tym katuszy?
Nie ośmieliłabym się narzucać ani Tobie, ani nikomu innemu sposobu
rozumowania. Z myśleniem jak z bielizną, każdy ma osobistą.
> Zabawa, czy jawny przymus, wciąż jest to konieczność i obowiązek.
Dzieci do zabawy się garną, dopominają się o nią. Tak wygląda _przymus
zabawy_. Prowokują go potrzeby rozwojowe dziecka.
> Dlatego dzieci są "zmuszone", tak jak ja jestem zmuszony pracować, choć
> nikt nade mną z batem nie stoi. :)
Może źle wybrałeś zawód? Nie wszyscy pracujący czują się wyrobnikami.
Niektórzy - jak dzieci - zarabiając na chleb, doskonale się przy tym bawią.
> >> Nie wszystkie to kochają, co nie znaczy,
> >> że nie są zdolne do zainteresowania się książką.
> > Oczywiste.
>
> No właśnie. Tylko czy jedynie do 10 roku życia? Potem to już musi być
> katorga i poświęcenie?
Wykorzystałam uogólnienie z badań nad czytelnictwem.
> Racja. Nie trzeba nikogo siłą nad książką trzymać, ale podsunąć komuś coś,
> co mogłoby mu się spodobać albo po prostu się przydać - to też nie jest
> zły pomysł. Czy nie może być tak, że czytanie ksiażki ze względu na
> dziewczynę - wciągnie?
Może się tak zdarzyć, choć nikła nadzieja, aby ktoś zaliczywszy średni
stopień edukacji, po raz pierwszy zainteresował się książką dopiero w
dorosłym życiu. Bardziej prawdopodobne wydaje mi się, że próba zafundowania
dziewczynie nieautentycznego, intelektualnego błysku skończy się
zdemaskowaniem pseudoczytelnika.
> To jest po prostu pewna propozycja:
> przeczytaj jakąś książkę. Może się stać tak, że cię zaciekawi w jakiś
> sposób, a w efekcie podzielisz się refleksjami z koleżanką. A jak nie - to
> nie, trzeba spróbować czegoś innego.
Niech Ci będzie. Oboje wszak mamy rację. Warto by też wiedzieć, jaki jest
stosunek koleżanki do lektury książek. A jeśli uprawia skoki spadochronowe?
> Zawsze do usług.
Gdybym mogła odwdzięczyć się tym samym, byłoby mi niezmiernie miło.
Aneta
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|