Data: 2004-06-18 07:57:50
Temat: Re: Rozstanie
Od: "PsychoOne" <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Tytus" <t...@a...pl> napisał w wiadomości
news:cask3o$47j$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "PsychoOne" <p...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
> news:cas7pd$2uv$1@news.onet.pl...
> > > Jak najłagodniej i najmniej boleśnie (dla niej) rozstać się z kobietą,
> > która
> > > sprawia wrażenie, ze jej zależy.
> > ...sprawić, żeby mocno się rozczarowała tym, na którym jej zależy. nie
> > będzie żałować rozstania...
> >
> uważaj, dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane
> w ten sposób umniejszysz siebie
> i upokorzysz ją
zanadto sie pospieszylem, wyrwalem. ale i odnosic sie nie mialem
do czego, bo pytanie bylo zdawkowe. nie odnosilo sie do zadnej
konkretnej sytuacji. a dopiero w jej obliczu wszystko jest
jakby trudniejsze, ale i pelniejsze
podalem jedno z mozliwych rozwiazan. nie ideal. nawet nie moge
napisac, ze najprostsze. do wykonania. na pewno nie, nie dla
czlowieka. istota rozczarowania soba jest poswiecenie swojego
wizurenku, ktory ma sie u innej, bliskiej osoby. celowe
wykreowanie sie na gorszego, niz sie jest, a wiec takze
pogodzenie sie gorszym, niz na to zaslugujemy,
traktowaniem. technicznie proste do wykonania. ale
moze nam dopiec.
jednak pytanie nie bylo o to, jak zachowac twarz, nie
umniejszac sie wewnetrznie/w oczach innych. tylko jak
sprawic, aby druga osoba nie cierpiala. mysle: "wziac jak
najwiecej na siebie". nie trudno powiedziec-"nie kocham
Cie juz, nie podobasz mi sie, masz trudny charakter, nie
pasujesz mi". umniejszyc kogos i odejsc. zostawic z poczuciem
winy. kobieta po rozstaniu bedzie mniej cierpiala, gdy
jednak to bedzie JEJ decyzja. gdy sama uzna, ze nic z tego
nie bedzie. gdy nie bedzie rozmyslac po nocach, czy wrocic,
czy on wroci, gdy nie bedzie idealizowac zapominajac o
wadach i pamietajac tylko to, co dobre.
to tyle jest chodzi o teorie...
> wyobraż sobie że masz zabić sarnę
> będziesz ją głodził? bił? ranił?
prosze, nie przedstawiaj w tej sytuacji takiego przykladu.
jest troszke analogii. i duzo znieksztalcen.
rownie dobrze moge powiedziec tak:
jest sobie ta sarna z nami. w ciemnej, otoczonej skalami
dolinie, w ktorej nic oprocz sniegu i skal nie zostalo.
uderzysz ja lub sploszysz wystrzalem, zeby uciekla stad,
pognala gdzies, gdzie znajdzie byc moze slonce i zielen.
czy tez nie podniesiesz reki, niech krazy po okolicy,
trzymana Twoja tu obecnoscia?
a czy wypuszczajac wyleczone zwierze na wolnosc, nie lepiej
je sploszyc lub przestraszyc, zeby nie wracalo do ludzi?
nie rozmawiajmy tymi obrazami o ludziach, bo oprocz
uproszczen wprowadzimy falsz, przeklamanie
> trudno, podjąłęś taka decyzje, trzeba to zrobić
> szybko i pewnie
nie pisalem, ze trzeba to ciagnac w nieskonczonosc...
> nie łudź się, że nie będzie jej bolało, będzie...
> zrób rachunek sumienia, musisz wiedzieć dlaczego to robisz
> nawet jesli jest to "bo tak będzie lepiej" (chociaż to gówniany powód)
> mów do niej, niech czuje Twoje ciepło, jeszcze przez jakiś czas
> ale nie oszukuj, jeśli to miało by ją zranić wybierz najłagodniejszą formę
> patrz jej w oczy
> prawda i pełen szacunek,
pozostawie to zacytowane. moze ktos przeczyta to po raz drugi.
zacytuje jeszcze Johnsona
"jak (...) rozstać się z kobietą, która sprawia wrażenie, ze jej zależy"
"tylko jak wyczuć co ją rozczaruje. To dziwna osoba"
Tytus, jakie widzisz perspektywy na szacunek, rowne traktowanie?
w tych zdaniach jest wypowiedziane wiecej prawdy, niz podczas
niejednego rozstania
choc wlasciwie. moze niech kobieta pozna prawde? chocby przez przeczytanie
tych dwoch zdan. reszte zobaczy sama. i sie rozczaruje. tak sama
z siebie, bez potrzeby udawania przed nia. i prawda i rozczarowanie.
zdziwilbym sie, jesli by sie nie rozczarowala...
chociaz nie. ja bym sie rozczarowal. o niej nic nie wiem...
PsychoOne
|