Data: 2004-07-05 08:21:18
Temat: Re: Rozwód
Od: "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Aga" :
> Masz rację,że moment w którym mówimy nic nie da się naprawić jest trudny
do
> zdefiniowania. Dlatego pierwsza sprawe mam teraz 8.07.2004 r. Ponad rok
temu
> mąż wyprowadził sie do swoich rodziców ja zostałam ze swoimi. Przez ten
rok
> nic nie zrobił by było lepiej. Ja w każdym geście szukałam zmiany w
> nim.Jakiejkolwiek znikomej ale żeby była. Z moim mężem nie było o czym
> porozmawiać, pożartować, nawet nie miał żadnych awantur. Jak zrobiłam
> pierwszą to całkiem przestał się odzywać i po 2 miesiącach wyprowadził
się.
> Bo go krzywdziłam. Za to co się stało tez ponoszę winę. W pewnym momencie
> poddałam się i uległam mu sądząc, że to go zmieni, ale nie. Nadal uważa,że
> postępowanie jego ze mną było słuszne.
Przepraszam, a kiedy jeszcze nie byliście małżeństwem, to też wcale z Tobą
nie rozmawiał ?
Czy bezpośrednio po ślubie też ?
Kiedyś to sie musiało zmienić.
Pozdrowienia.
Basia
|