Data: 2004-07-05 08:10:59
Temat: Re: Rozwód
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Aga" <a...@b...pl> napisał w wiadomości
news:ccb25m$r04$1@nemesis.news.tpi.pl...
> Masz rację,że moment w którym mówimy nic nie da się naprawić jest trudny
do
> zdefiniowania. Dlatego pierwsza sprawe mam teraz 8.07.2004 r. Ponad rok
temu
> mąż wyprowadził sie do swoich rodziców ja zostałam ze swoimi. Przez ten
rok
> nic nie zrobił by było lepiej. Ja w każdym geście szukałam zmiany w
> nim.Jakiejkolwiek znikomej ale żeby była. Z moim mężem nie było o czym
> porozmawiać, pożartować, nawet nie miał żadnych awantur.
A co było wczesniej ?
>Jak zrobiłam
> pierwszą to całkiem przestał się odzywać i po 2 miesiącach wyprowadził
się.
> Bo go krzywdziłam. Za to co się stało tez ponoszę winę. W pewnym momencie
> poddałam się i uległam mu sądząc, że to go zmieni, ale nie.
A co chciałas w nim zmienić ?
Pozdrawiam
Jacek
|