Data: 2001-04-10 06:00:39
Temat: Re: Schizol
Od: S...@p...fm
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 6 Apr 2001 18:40:44 +0200, "Elliss" <e...@i...pl> wrote:
>NO CO ULZYLO CI ...
Nie bardzo. No moze troszeczke....
>No teraz pomysl sobie, ze ostatni raz w zyciu napisales
>takie slowa...!!! Mieczak jestes wiesz?!
Hmmmmmmmm....Mieczak???No tak, ostryga ze mnie:-((,malza oslizgla, w
ktorej najmniejszej perelki nie znajdziesz...
> Po pierwsze (jesli chcesz cos
>zmienic wogole) to troche wiecej samodyscypliny wewnetrznej, bo kazde takie
>slowo Cie niszczy od wewnatrz jak robak wzera sie w Twoje zycie i w zycie
>Twoich bliskich.
Zgadzam sie z Toba. To mnie zjada od srodka. Dzialam jakby przeciwko
sobie...Chwilami zdaje sobie z tego doskonale sprawe, ze cierpie na
tym wylacznie ja i moi bliscy....Nie daje jednak rady z tym walczyc.
Sa chwile, kiedy czuje sie w miare normalnie (choc juz zapomnialam co
to jest normalnosc), ale to tylko krotkie ulotne chwilki, delikatne
jak wazki...
>Wkurwia mnie takie gadanie i taka slabosc charakteru...
Myslisz, ze mnie to nie wkorwia. Tez mam siebie dosc. Nie wiem jednak
co jest po drugiej stronie i z moim pesymistycznym nastawieniem trudno
mi jest sobie wyobrazic, ze czeka mnie tam cos pieknego....wiec tkwie
tutaj i patrze na te wszystkie kreatury rozpychajace sie lokciami....i
mowie sobie:Pamietaj!!!Nie mozesz stac sie taka jak oni....
>Nawet jesli ktos duzo przezyl to nie moze tak mowic (pisac) Kazde zle
>doswiadczenie jest po to, zeby umacniac, a nie niszczyc.
Mnie jakos porazki nigdy nie umacnialy. Sukces owszem, dziala na mnie
jak niezly dopalacz, ale porazka....Po kazdym zlym przezyciu, coraz
mniej wierze w sens tego wszystkiego.Trace nadzieje, kiedy widze na
ulicy starych, uposledzonych, nieszczesliwych....
>A ten seks to mnie
>poprostu rozwalil!
Nie wiem, co Cie tak w tym bawi. Nie rozumiem Twojego zdziwienia. Seks
to nie tylko i wylacznie stosunek plciowy, ktory Ty zapewne masz na
mysli. To spojrzenia pelne ognia, to cieply dotyk ukochanej osoby,
bloskosc do granic mozliwosci....
> Chlopie wez sie za siebie i nie zachowuj sie jak
>"blondynka".
Nie jestem chlopem. Pewnie gdybym nim byla, mialabym wiele innych
problemow na glowie:dojenie krowek, sianokosy, zniwa itd. Jestem mala
szatynka, ktora kocha przyrode, ale przyszlo jej zyc w paskudnym
szarym miescie....
>(Ja w sumie tez jestem bladynka ale nie o kolor mi chodzilo tylko o zespol
>cech osobowosci :-))
A mozesz powiedziec jakie to cechy osobowosci???Mnie sie zawsze
wydawalo, ze przyslowiowa blondynka nie marudzi, cieszy ja wszystko,
nie zastanawia sie zbyt nad sensem zycia...
>Pozdrawiam serdecznie
Ja rowniez pozdrawiam,
>Elliss
Sae
|