Data: 2011-01-18 16:35:36
Temat: Re: Seks dopiero po ślubie - nie warto traktować tego zbyt radykalnie.
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
zażółcony wrote:
>
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:ih4dol$c6f$1@inews.gazeta.pl...
>
>> zażółcony wrote:
>>
>>> http://mojeliceum.wordpress.com/2008/02/11/dlaczego-
nie-warto-czekac-z-seksem-do-slubu/
>>> A przy okazji, tu jest link do badań, które były komentowane w wątku
>>> 'seks przedmałżeński to zuo':
>>>
>>> http://www.nlm.nih.gov/medlineplus/news/fullstory_10
7136.html
>>>
>>> Warto zauważyć, że tytuł artykułu nie brzmi 'seks przedmałżeński to
>>> zło',
>>> ale 'Opóźnienie rozpoczęcia współżycia może wydłużyć małżeństwo'.
>>
>> I może sugerowac związek pewnych znacznie wcześniej wypracowanych,
>> możliwe że w części wrodzonych i w częsci będących efektem wychowania
>> jeszcze w okresie dziecięcym, umiejętności do odraczania gratyfikacji
>> i umiejętności stworzenia satysfakcjonującego związku małżeńskiego.
>>
>> Związek umiejętności odraczania gratyfikacji i umiejętności tworzenia
>> satysfakcjonującewgo związku małżeńskiego wydaje się zresztą bardzo
>> prawdopodobny (choć nie cytuję tu jakis znanych mi badań a jedynie
>> wyrażam swoje zdanie)
>
>
> O cieszę, się wypowiadasz. Może będziesz w stanie sypnąć jakieś badania
> w którymś momencie.
>
> Proponuję takie coś: udowodniono, to co widać powyżej (w artykule).
> W szczególności jest tam też taki wynik cząstkowy: małżeństwa, które
> czekały z seksem do ślubu są trwalsze i szczęśliwsze.
>
> Teraz mamy dwie tezy dodatkowe:
> Teza 1: Wstępny, niewymuszony okres wstrzemięźliwości seksualnej generalnie
> rokuje dużą trwałość i wysoką jakość związku (co może być zwiazane, jak
> mówisz z dobrze funkcjonującymi mechanizmami 'odraczania nagrody'
> u partnerów)
>
> Teza 2: Wstrzemięźliwość seksualna aż do ślubu wpasowuje się w rytuały,
> w szczegóności w rytuał symbolicznego przekazania panny młodej przez
> ojca panu młodemu - i to wpasowanie w symbolikę i rytuały ma pierwszorzędne
> znaczenie dla trwałości i jakości póxniejszeg związku.
>
> Co wybierasz ? :) Jaki jest stopień 'prawdziwości', istotności obu
> obserwacji
> dla ludzi, w szczególności w dzisiejszych czasach ?
Moim zdaniem to obserwacja tego typu, że "osoby noszące czapkę przy
temperaturze poniżej 5 stopni Celcjusza tworzą szczęśliwsze i bardziej
satysfakcjonujące związki małżeńskie"
po czym próbujemy wyjaśniać np.: że potwierdza to postulaty francuskich
Muzułmanów, które sprowadzają się do tego aby kobiety nosiły zakryte głowy.
W istocie jednak "noszenie czapki" jest przejawem pewnej OGÓLNIEJSZEJ
cechy osobowości - nazwijmy ją: zapobiegliwością, czy zdolnościa
planowania. Cecha ta ujawnia sie nie tylko poprzez czapkę ale i poprzez
wiele innych działań, w których w trakcie związku małżeńskiego mogą sie
przejawic i uczynić go szczęśliwszym.
Z tego powodu też nie pałam chęcią rozwijania punktu 2: Czyli: "noszenie
nakrycia głowy wpisuje się w rytuały kulturowe" - to zresztą także
byłoby chyba przejawem jakieś zapobiegliwości u osoby która nie chce
podpaść swoim i partnera rodzicom.
IMHO w dyskusjach nad tym eksperymantem i w jego interpretacjach myli
się OBSERWOWALNY zewnętrznie OBJAW, z działającą "wewnątrz" osoby,
NIEOBSERWOWALNĄ (bo nic tam człowiekowi od niej na głowie nie rośnie)
PRZYCZYNĄ.
Ponieważ OBJAW ten jest uwikłany w doktryny przynajmniej dwu ideologii
(Kościelno Katolickiej z jednej strony i posthippisowskiej z drugiej),
tym chętniej koncentrujemy się na nim zamiast zrozumieć:
1) Skąd się bierze podjęcie lub niepodjęcie decyzji o współżyciu (po
wykluczeniu zmiennych kontrolowanych w badaniu - a zrównoważono - jak
czytam - religijnie obie grupy)
2)Na co jeszcze wpływają te cechy człowieka, które decyduja o
podjęciu/niepodjęciu współżycia - może włąśnie kreują szczęśliwy związek?
pozdrawiam
vonBraun
|