Data: 2011-01-18 18:33:27
Temat: Re: Seks dopiero po ślubie - nie warto traktować tego zbyt radykalnie.
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron wrote:
> Użytkownik "vonBraun" napisał w wiadomości grup
> dyskusyjnych:ih4g4s$j3d$...@i...gazeta.pl...
>
> Co więcej, podjęcie/niepodjęcie współżycia nie będzie prawdopodobnie ani
> koniecznym ani wystarczającym warunkiem posiadania/niepoosiadania tej
> cechy lecz jest tylko JEDNYM Z MOŻLIWYCH JEJ PRZEJAWÓW. Jeśli cechę tę
> dobrze zidentyfikujemy (np. stworzymy jakis "test ciasteczka") aby ją
> identyfikować, może się okazać, że wyjaśni nam ona dlaczego częśc z tych
> którzyli współżyli wcześniej była w stanie stworzyć satysfakcjonujący
> związek, zaś część spośród tych którzy nie współżyli nie była. W ten
> sposób identyfikując rzeczywistą przyczynę, przy okasji wyjaśnimy więcej
> WYJĄTKÓW od reguły wiążącej szczęście małżeńskie z jednym OBJAWÓW jego
> przyczyny.
> ====================================================
===================================--
>
> Właśnie- o to mi chodziło. Ani razu nie odniósł się do moich tez Redart-
> może Ty mi odpowiesz:
>
> Dostałeś zadanie: seks po ślubie- wpływ na jakość związku, jego
> trwałość. Proponujesz pewną metodologię (powyżej)- w metodologii tej
> mieści się też np zamontowanie tym ludziom kamer on- line i takież
> mierzenie wydzielania endorfin, etc. Koińczy się to wszystko mnóstwem
> wykresów, słupków- i opracowań. Jest to IMO metodologia do przełknięcia
> przez oficjalną naukę.
>
> Ja pisałem Redartowi o sędziach. Nie chwaląc się:-) przebywając jakiś
> czas z parką mogę z pewną dozą pewności określić, jaki to związek. No
> ale kudy mi do wspomnianych sędziów. Otrzymawszy takie zadanie jak Ty-
> wybrał bym kilku (nastu) najlepszych terapeutów rodzinnych, kilku
> terapeutów badających związki (nie wiem, czy wiesz- kto to taki?)- i
> postawił bym warunek, żeby mieli superwizje a ja za ich zgodą żebym mógł
> pogadać z ich superwizorami. Po tym zlecił bym im takie zadanie- dałbym
> im do dyspozycji piękny, odizolowany ośrodek- gdzie można by ich
> umieścić wraz z badanymi związkami- i nie interesowało by mnie, czy
> zorganizują badanym tańce szamańskie czy będą im rysować słupki. Po
> miesiącu chciałbym od nich ich wnioski (czy wpływa, jak- etc)- od
> każdego z osobna i wszystkich wspólny.
>
>
> Teraz pytanie do Ciebie: czy wnioski, sformułowane przez "moich"
> badaczy- były by dla Ciebie do przyjęcia i w jakim zakresie? Dlaczego
> (tak lub nie)? Czy Twoim zdaniem w tym konkretnym wypadku- metoda
> zaproponowana przez Ciebie jest lepsza- dająca bardziej obiektywne
> wyniki i dlaczego?
>
> --
> Chiron
>
> Prawda, Prostota, Miłość.
Metoda którą proponuję sprowadza się do znalezienia i identyfikacji
ukrytych zmiennych osobowosciowych. Wskaźnikiem posiadania tych
zmiennych ma być klasa obserwowalnych zachowań badanych w sytuacjach
rzeczywistych.
Ani badanie kwestionariuszowe (które odwołuje się do samowiedzy a nie do
bezpośrednio obserwowalnych zachowań)...
...ani badanie w którym analizujemy opis innej osoby (terapeuta) lub
opis opisu innej osoby (superwizor terapeuty na podstawie opisu
terapeuty) nie będzie równie skuteczne w identyfikacji tych wskaźników.
Nawet w pomiarze badającym wyłącznie obserwowalne, rzeczywiste
zachowania badanego obecny jest błąd pomiaru.
Robiąc ankietę badanemu dopuszczamy błąd wynikajacy z nietrafności samoopisu
Badajac terapeute sądzącego na podstawie tego co powiedzial klient
dochodzi jeszcze bląd wynikający z subiektywizmu terapeuty
Badajac superwizora terapeuty dochodzi jeszcze subiektywizm superwizora
- w efekcie "potrójny głuchy telefon"
Szansa na wykrycie zalażności spada wraz z błędem pomiaru.
pozdrawiam
vonBraun
|