Data: 2004-02-29 08:54:18
Temat: Re: Smutny dzisiaj dzien...
Od: "fen" <f...@...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Pyzol" <n...@s...ca> napisał w źródłowej wiadomości
news:c1raks$1mgqaa$1@ID-192479.news.uni-berlin.de...
>
> "fen" <f...@...pl> wrote in message
> news:c1pirn$nj5$1@nemesis.news.tpi.pl...
> > OOO, to nie wiedziałem o takiej kombinacji, nowość dla mnie, ale myśle
> sobie
> > (może to moje poobożne życzenia) że Kanadajczycy jeszcze się
> > nie-z-amerykanizowali do końca.
>
>
> Czyli - co?
>
> Roznica pomiedzy np. amerykanskim poludniem a wschodnio-polnocnym
wybrzezem
> jest tak ogromna, ze gdyby nie p e w n a wspolnota jezykowa ;) moglyby
te
> tereny uchodzic za dwa calkowicie rozne kraje. Porownywac Montane z
> Kalifornia, to jakby porownywac Bialorus z Niemcami.
nie wspominając już o jAlasce albo wysepkach. No tak myślę, zresztą, aż się
dziwię jak takie państweko jak stany utrzymuje się jeszcze na powierzchni -
w europie wschodniej pewnieby sie pozabijali - zreszta widac -
ZSRR -pierdykło, Czech-slowacja za duza byla, trza bylo przekroic,
Jugoslawia itd itd..
> Co, zatem mialoby stanowic "amerykanizacje"? MacDonaldy? Pojmowanie
Ameryki
> przez MacDonaldy jest zajeciem jalowym i nie daje dokladnie nic - chyba,
ze
> analizuje sie sam gatunek robienia businessu: tak, to jest bardzo
> amerykanskie, idea i sukces) ale tylko to i nic poza tym.
amerykanizację? - tak sobie myślę, że chyba zhomogenizowanie wszystkiego -
dlatego, że tak wiele kultur jest w US i trzeba znaleźć jakiś wspólny punkt
(pynkty) ktore to wszystko połączą, a więc McKaczorki, i inne wspólne
sprawy - a najlepiej wspólnego wroga. Amerykanizacja, to taki dla mnie
"spapczenie" - taka, tania pożywna papka.
> W samej Kanadzie zroznicowania regionalne sa ogromne i obejmuja takze
jezyk.
> Funow (Nowa Funlandia) nikt nie rozumie - a ponoc mowia po angielsku!- i
sa
> przedmiotem wielu nieprzystojnych zartow typu mniej wiecej d. prlowskich o
> milicjantach. Ze juz nie wspomne o Quebecu, gleboko przekonanym,ze operuje
> francuskim jezykiem;)
właśnie - co do Kanady nie zabieram głosu, ale to samo chyba jest wszędzie
nawet w Polsce - ludzi ze wschodu uważa się np. za mniej polskich, bo mówią
po "wieśniacku" - z akcentem - szczególnie wyspecdjalizowali się w tym
mieszkańcy wielkich miast -snobizm?
> Czym wg ciebie jest "amerykanizacja"? Czy wiesz,ze na tym kontynencie,
poza
> duzymi miastami, ludzie nadal nie zamykaja drzwi na klucz?
wiieeeeem, i wiem też że chyba 3/4 amerykanek (czy jakoś tak) cierpi na
nadwagę i nie ma nic wspólnego tymi lalkami barbie z telewizjii. Wizja
ameryki to taka właśnie mydlana telewizyjna.
>Nowojorski
> pospiech i chamstwo maja sie nijak do malej i sredniej wielkosci miast
no właśnie - zawsze jak jestem w Warszawie dziwię się (i to już nie pierwszy
raz) że jak się ludzi pytamy o drogę to albo uciekają albo dosłownie coś
odburkną - życie w wielkich miastach chyba jest cięższe niż w mniejszych -
wiest więcej atrakcji, ale to tylkko substytuty tego, czego człowiekowi tak
na prawdę potrzeba. Jak to było? - Miasto stworzył diabeł, a wieś Pan Bóg...
> np.New England, gdzie zycie toczy sie jak flaki z olejem i lepiej nie
> zatrzymywac sie, bo cie ludzie wykoncza uprzejmoscia:). Przepych
teksanski,
> czy kalifornijskie wariactwo sa niczym inne galaktyki w porownaniu z
> wytworna elegancja ( rowniez nietaniego) Bostonu. Etc.etc.
Miałem taką wykładowczynię z Texasu Patty, babka około 60, ale super, na
dzień dobry ostrzeg ła nas przed swoim akcentem, ale jak się okazało później
mnie się to bardzo spodobało - chociaż czasem myślałem, że jej szczękę
wywinie na lewą stronę....
> Kaska
> P.S. Jedyna wojne kanadyjsko-amerykanska wygrala...Kanada.
>
>
|