Data: 2015-04-15 20:42:14
Temat: Re: Socjobiologia - jest tu kto?
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1szwo6btzbsnq$.1czvnigzzwh4p.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 15 Apr 2015 16:57:08 +0200, Chiron napisał(a):
>
>> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:3hbkubaxovgf.zjmlppyz6ps4$.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Wed, 15 Apr 2015 14:17:52 +0200, Chiron napisał(a):
>>>
>>>> Czy to przewaga w ewolucji? Nie wierzę w tę bajkę o poczodzeniu
>>>> człowieka od małpy
>>>
>>> Ja wierzę; człowiek powstał w drodze ewolucji, na skutek zjadania mózgów
>>> jednych gatunków małp przez jeden-dwa konkretne i wciąż te same. W
>>> dodatku
>>> w niczym się to nie kłóci z teorią Stworzenia - KTOŚ w końcu spowodował
>>> ten
>>> POCZĄTEK MYŚLI LUDZKIEJ w mózgu którejś z kanibalistycznych istot
>>> przedludzkich, no i dalej tym pokierował w ten, a nie inny, sposób...
>>
>> Wiesz, kiedyś zastanawiałem się, czy Ewa mogła zdradzać Adama. Z jednej
>> strony- nie miala z kim. Z drugiej strony- skoro niektórzy pochodzą od
>> małpy...:-)
>
>
> Nie jesteś żtp oryginalny w zastanawianiu się nad tym - nieoceniony
> Makuszyński przedstawił to w humoresce "Rajska opowieść":
>
>
>
> "Działo się dnia onego, w którym dobry Bóg sfuszerował doskonale
> ułożony repertuar
> stworzenia, stworzywszy niewiastę. Nieszczęściem dnia tego było i
> klęską, że stwórca nie
> mógł zapytać o zdanie ? nikogo starszego. Trudno! I geniusze, i bogowie
> mają swoje chwile
> słabości, których się potem wstydzą, kiedy im fachowa krytyka wykaże
> niekonsekwencje w
> dziele.
> Zainteresowanie w raju było ogromne; Anioły i zwierzęta rajskie
> widziały, zaglądając
> ciekawie przez gęstwinę krzewów, że dobry Bóg coś wyprawia. Cały
> dzień siedział nad
> błotem rzeki i coś z niego lepił. Wciąż coś przerabiał i poprawiał, i
> wciąż
> się coś nie udawało.
> Aż wreszcie ulepił figurę niekształtną, niezgrabną i do niczego
> niepodobną;
> podniósł ją i
> oparł o dwa patyki, aby wyschła na słońcu. Umył potem starannie dobrotliwe
> ręce, natarł je
> liściem z pomarańczowego drzewa, aby zagłuszyć niemiłą woń rzecznego
> błota,
> i poszedł na
> obiad.
> Kobieta wyszczerzyła gębę ku słońcu i parowała; naokoło
> rozchodziła
> się z niej woń
> bardzo przykra zgniłych liści i zdechłych żab rajskich.
>
> (...)
>
> Nagle Anioł aż krzyknął.
> ? Panie!
> ? No?
> ? Albo raczej za mało ducha tchnąłeś w nieporównany twór twój.
> ? Nie gadaj głupstw, moje dziecko.
> ? Zgoła jest niepodobna do Adama, ani do nas, którzy jesteśmy jako mężowie
> silni.
> Pan Bóg pogładził złote włosy naiwnego aniołka:
> ? Oj ty, głuptasku ? zaśmiał się. wiem o tym. Anioła zaniepokoiły te
> zasadnicze różnice, których wytłumaczyć nie umiał, a Bóg
> przystąpił w onej chwili do kobiety, spoważniał nagle i zawołał wielkim
> głosem:
> ? Kobieto, wstań!
> Kobieta ani drgnęła.
> ? Co, u diabła ? mruknął Pan Bóg kobieto, wstań!
> Był już poirytowany.
> ? Co ona sobie myśli, głupia? ? rzekł Anioł zgorszony.
> ? Kiedy widzisz, mój kochany, ona nie ma myśleć.
> ? A, tak!
> ? Zrobiłem to umyślnie, bo nie chcę, aby za wiele ludzi myślało. Myślenie
> to jest rzecz
> niebezpieczna. Ale czemu ona nie chce wstać?
> Aż nagle poweselał.
> ? Kobieto, nie wstawaj! ? zawołał głosem wielkim.
> A wtedy kobieta powstała
>
> (...)
>
> A teraz wyjm jej trawę z gęby..
> Anioł podszedł ostrożnie i zaczął wyjmować trawę. A wtedy
> niewiasta, wróciwszy do
> zmysłów, chwyciła sympatycznego Anioła za skrzydła i pociągnęła go ku
> sobie.
> ? Panie! ? krzyknął Anioł i wyrwał się przestraszony.
> Dobry Bóg chwycił się za boki ze śmiechu. A potem rzekł:
> ? Niewiasto!
> Niewiasta oparła się na ręku i patrzyła ciekawie.
> ? Imię twoje będzie Hewa. Zrozumiałaś?
> ? Tak, panie.
> ? I będziesz panowała w raju z mężem twoim aż do odwołania. Jam jest Pan
> twój i Bóg
> twój.
> Niewiasta zrobiła minę na temat: bardzo mi przyjemnie.
> ? A przykazanie twoje, niewiasto, jedno jest: miłuj męża swojego
> po wszystek dzień
> twojego żywota?
> ? Panie!? ? przerwał Anioł.
> ? Czego chcesz?
> ? Panie! ona to wszystko zrobi na odwrót.
> Pan Bóg aż zdębiał.
> ? W istocie ? rzekł ? masz rację. Co zrobić?
> ? Może by przykazanie wygłosić na odwrót?
> ? Nie wypada, szwindel tutaj? Powiem jej, jak należy, a nuż się uda.
> A obróciwszy oczy na mewIastę, rzecze:
> ? O czym to ja mówiłem? Aha! Masz tedy miłować męża swojego po
> wszystkie dni
> żywota. I służyć mu będziesz, i będziesz mu posłuszna. A iżbyś spełniła
> przykazanie, rozumu
> mieć nie będziesz również po wszystkie dni żywota.
> Niewiasta patrzyła skromnie jak pensjonarka, kiedy katechety słucha.
> ? A teraz ? rzekł Bóg ? zostawię ciebie z mężem twoim. Czyń, co ci każe.
> Krzyknij no
> na Adama, mój kochany.
> Anioł złożył obie dłonie w tubę i krzyknął:
> ? Panie Adamie! hop! hop!
>
> (...)
>
> Hewa szła nocą, zapatrzona w księżyc, i wzdychała.
> A tuż za nią szedł ostrożnie stary, łysy szympans, ocierając niespokojnie
> nogę o nogę.
> ? Gdzie mieszkasz? ? zamruczał szympans w małpim dialekcie.
> ? Na kokosowej palmie koło rzeki, tam gdzie słońce wschodzi.
> ? To tam, gdzie jest gniazdo nakrapianych wężów?
> ? Tyś powiedział.
> ? Aha! To już wiem. Co czyni Adam, mąż twój?
> ? Poszedł nocą.
> ? Aha!
> Weszli na pole trzciny cukrowej, uprawianej dla Aniołów; w środku pola na
> kiju widniało
> oko Opatrzności, aby odstraszyć wróble.
> ? Miłujesz swego męża, niewiasto?
> ? Mąż mój jest poczciwy i głupi.
> Szympans wyszczerzył do księżyca białe zęby i podrapał Hewę w
> plecy, co ją przejęło
> rozkoszą.
> Księżyc przystanął i patrzył zdumiony.
> ? Ruja i porubstwo ? pomyślał.
> Hewa zawracała do szympansa oczy, aż się w nim radowała małpia dusza; więc
> za chwilę
> znikli w gęstwinie cukrowej trzciny, nie zważając zupełnie na oko
> Opatrzności.
> ? Skandal ? mruknął księżyc i pogonił szukać Adama.
> Adam siedział na chinowym drzewie i gryzł korę. bo czuł się trochę
> niezdrów.
> ? Adamie! Adamie!
> ? Co jest? Pozwól mi gryźć korę!
> ? Niewiasta twoja cię zdradza.
> Adam przetrwał kurację.
> ? Co takiego?
> ? Żona cię zdradza! Jest w cukrowej trzcinie ze starym szympansem!
> Adam oszalał.
> Skoczył z drzewa, wyrwał z korzeniem jakąś młodą jodłę i biegł wielkimi
> krokami na pole.
> ? Aaaa! ? ryczał jak hipopotam.
> Wpadł w trzcinę i tłukł jodłą na prawo i lewo.
> Aż ich wreszcie dopadł.
> Szympans przerażony skoczył na najbliższe drzewo i uciekł w las, a
> niewiasta zemdlała.
> Adam chciał się z początku powiesić, ale rano poszedł szukać Pana Boga.
> ? Gdzie jest Pan Bóg? ? zapytał młodego Aniołka.
> ? Na zachodniej stronie raju, Adamie; łowi ryby w rzece.
> Adam poszedł w tę stronę.
> ? Panie! ? ryknął jak tur i zwalił się do nóg Bogu.
> ? Co ci jest, Adamie? ? rzekł dobrotliwy Pan Bóg. ? Uważaj, bo
> mi muchy
> pognieciesz.
> ? Panie! W rozpaczy jestem. Niewiasta, którą mi dałeś za żonę, zdradziła
> mnie.
> ? Czy być może? Przecież was jest tylko dwoje.
> ? Z szympansem, Panie!
> ? Czy podobna?
> I zasmucił się dobry Bóg.
> ? To straszne, to straszne ? powtarzał. ? Bałem się tego, że cię zdradzi,
> ale myślałem,
> że sobie nie da rady. Co za chytrość! co za chytrość!
> Zamyślił się, a potem rzekł:
> ? Zmęczony już byłem bardzo, kiedym ją stwarzał, na dobre to nie
> Wyszło.
> Sfuszerowałem ten interes, Adamie, przebacz mi, to moja wina?
> A Adam zaniósł się od płaczu, tak że się żal zrobiło Bogu, więc mu położył
> ręce na głowie
> i błogosławił. "
>
>
> Polecam całość humoreski "Rajska opowieść" i wszystkie pozostałe (w tym
> "Anioła") - z tomiku "Rzeczy wesołe" :-)))
>
>
>
> PS.
> Makuszyńskiego uwielbiam nie tylko za twórczość, w tym szczególnie za jego
> wspaniałe humoreski (niektóre wcale nie takie znowu humorem tryskające -
> np. "Anioł" - polecam!), ale i za zdolność przewidywania przyszłości,
> zupełnie jak czynił to Lem:
>
> "Telefon wygnał na bruk panny pracowite. Jutro telefon bez drutu zgruchoce
> automat telefoniczny, a potem Lucyfer wymyśli taką maszynę, którą będziemy
> nosili w kieszonce kamizelki. Kupiec z Gęsiej naciśnie ją, a kupiec z
> ulicy
> Piotrkowskiej w Łodzi odpowie: No co jest?
>
> Tak w jednym z felietonów z roku 1936 Kornel Makuszyński żegnał się z
> odchodzącym do lamusa fachem pracownicy łącznicy telefonicznej, a zarazem
> trafnie przewidywał rozwój technologicznych wypadków."
>
>http://www.polskieradio.pl/8/195/Artykul/898960,Kor
nel-Makuszynski-tworzyl-swiat-w-ktorym-chcialo-sie-m
ieszkac
>
Znane, znane. Chociaż nie to o telefonie. Pamiętam, jak z kolegą w latach
osiemdziesiątych nasłuchiwaliśmy rozmowy z telefonów samochodowych. Wtedy
dyskutowaliśmy, że zapewne niedługo te centrale będą w pełni
zautomatyzowane- choć nie w Polsce. No ale wtedy już nie było trudne, żeby
to przewidzieć. W 1936 roku- to był wyczyn
--
Chiron
|