Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Solidarność rodzinna [długie]

Grupy

Szukaj w grupach

 

Solidarność rodzinna [długie]

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 107


« poprzedni wątek następny wątek »

11. Data: 2010-05-16 19:28:39

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Paulinka pisze:
>
>> Wracając do głównego pytania IMO solidarność rodzinna może mieć wymiar
>> finansowy, ale nie powinno być tak, że owa solidarność to obligo.
>
> Ja uważam, że wtedy, kiedy rodzina jest ze sobą naprawdę blisko, to tego
> typu dylematy w ogóle nie występują - pomaga się sobie wzajemnie niejako
> z automatu. Jeżeli jednak jedna strona zdecydowanie nadużywa tej pomocy
> albo w ogóle te więzi nie są zacieśnione z różnych powodów, to trudno
> potem mieć pretensje o brak zaangażowania. Mnie by nie przyszło do głowy
> proszenie o pomoc rodziny, z którą na co dzień się nie zwykłam spotykać.
> Wyjątkiem byłaby sytuacja nagła, np. jakaś choroba wymagająca drogiego
> leczenia, wtedy być może bym się przemogła i także zrozumiałabym, gdyby
> w takiej sytuacji ktoś się zgłosił o pomoc do mnie.

Tak samo to widzę. Ze swojego ogródka mam przykład. Teściowa kupiła nam
mieszkanie. Do głowy by mi nie przyszło, żeby pomimo wspólnoty
majątkowej z tż-tem w razie rozwodu żądać praw do tego mieszkania. To
nie ja na nie oszczędziłam.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


12. Data: 2010-05-16 19:34:19

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Paulinka pisze:

> Tak samo to widzę. Ze swojego ogródka mam przykład. Teściowa kupiła nam
> mieszkanie. Do głowy by mi nie przyszło, żeby pomimo wspólnoty
> majątkowej z tż-tem w razie rozwodu żądać praw do tego mieszkania. To
> nie ja na nie oszczędziłam.

No ale po ewentualnym rozwodzie musiałabyś gdzieś mieszkać z Waszymi
wspólnymi dziećmi. Wyniosłabyś się do rodziców, hotelu, na ulicę?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


13. Data: 2010-05-16 19:40:15

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Paulinka pisze:
>
>> Tak samo to widzę. Ze swojego ogródka mam przykład. Teściowa kupiła
>> nam mieszkanie. Do głowy by mi nie przyszło, żeby pomimo wspólnoty
>> majątkowej z tż-tem w razie rozwodu żądać praw do tego mieszkania. To
>> nie ja na nie oszczędziłam.
>
> No ale po ewentualnym rozwodzie musiałabyś gdzieś mieszkać z Waszymi
> wspólnymi dziećmi. Wyniosłabyś się do rodziców, hotelu, na ulicę?

Z pewnością przygarnęliby mnie rodzice to raz, a dwa, że teściowa (sama
jet rozwódką) nie zostawiłaby mnie bez dachu nad głową. Wiem to na
pewno. Pomijam już fakt, że cała sytuacja pod tytułem rozwód to jakieś
S-F ;)

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


14. Data: 2010-05-16 19:55:48

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Paulinka pisze:

> Z pewnością przygarnęliby mnie rodzice to raz, a dwa, że teściowa (sama
> jet rozwódką) nie zostawiłaby mnie bez dachu nad głową.

Czyli jednak, gdyby zaszła taka konieczność, skorzystałabyś z jej
mieszkania, tylko nie walczyłabyś o nie jak o swoje, tak?

> pewno. Pomijam już fakt, że cała sytuacja pod tytułem rozwód to jakieś
> S-F ;)

Rozumiem, ale czasami warto się wczuć w sytuację, żeby zrozumieć innych.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


15. Data: 2010-05-16 20:03:30

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Paulinka pisze:
>
>> Z pewnością przygarnęliby mnie rodzice to raz, a dwa, że teściowa
>> (sama jet rozwódką) nie zostawiłaby mnie bez dachu nad głową.
>
> Czyli jednak, gdyby zaszła taka konieczność, skorzystałabyś z jej
> mieszkania, tylko nie walczyłabyś o nie jak o swoje, tak?

Nie walczyłabym. Zakładam naiwnie, że nie puściliby mnie w skarpetkach.
Najprawdopodobniej stałoby się tak, że to tż musiałby zamieszkać z mamą.

>> pewno. Pomijam już fakt, że cała sytuacja pod tytułem rozwód to jakieś
>> S-F ;)
>
> Rozumiem, ale czasami warto się wczuć w sytuację, żeby zrozumieć innych.

Wiem i wiem, że trzeba zabezpieczać sobie tyły. Niemniej nie zbieram
rachunków za rzeczy, które dostałam od swoich rodziców, nie kalkuluję
tego, co by było gdyby, bo życie mnie do tego nie zmusza. Rozumiem ludzi
w takiej sytuacji, bo sporo takich ludzi znam.
Jestem bezpieczna i wiem, że nawet gdyby mnie ktoś próbował oszukać, to
ciężko byłoby mu to zrobić.

--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


16. Data: 2010-05-16 20:09:25

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: "bartez" <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "medea" <X...@p...fm> napisał w wiadomości
news:4befe727$0$17099$65785112@news.neostrada.pl...

> Czy w takiej sytuacji ta moja znajoma może mieć pretensje do rodziny
> ex-męża, że nie wsparli jej np. finansowo, nawet gdyby mieli na to środki
> (a tego do końca nie wiem)? Czy ma moralne prawo by choćby częściowo
> obwiniać swojego teścia za rozpad swojego małżeństwa i swoją ciężką
> sytuację?

Zazwyczaj to jest tak (i to w dwie strony).

"jakby była dobrą żoną to by nie chlał"
albo:
"jakby był dobrym mężem to by się nie puszczała"
na dokładkę (o księdzu, który łazi na kurwy):
"jak suka nie da to pies nie weźmie"

Każdy rodzic będzie bronił swojego dziecka choćby był kryminalistą i
degeneratem.
Ale są wyjątki. Kto wie. Może teście rozmawiali z nią wcześniej a ta z kolei
broniła swojego męża jak lwica (i teraz ma).

>Jak to jest z tą solidarnością rodzinną?

Rewelacyjnie to wygląda. Na zdjęciu...

Pozdrawiam.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


17. Data: 2010-05-16 20:23:56

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: Paulinka <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Spotkałam niedawno pewną znajomą. To jedna z takich osób, z którą można
> spotykać się raz na kwartał na godzinę, żeby dokładnie ze szczegółami
> dowiedzieć się wszystkiego z jej życia.

Abstrahując od Twojego pytania nie pierwszy raz spotykam u Ciebie opis
znajomych, z którymi się spotykasz okazjonalnie a masz o nich wyrobione
negatywne zdanie. Uderzył mnie np opis koleżanki Twojej córki, gdzie Ci
średnio pasowała i koleżanka i jej rodzice.
Zastanawia mnie jaki masz klucz w doborze znajomych i jak tych znajomych
traktujesz. Powiedziałaś rzeczonej koleżance o swoich wątpliwościach na
temat solidarności rodzinnej?


--

Paulinka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


18. Data: 2010-05-16 20:44:03

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: Piotr <p...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Piotr pisze:
>
>> Choć ja bym pewnie na ich miejscu czuł się jednak zobowiązany.
>> Trochę to dziwne, ale pewnie to wpływ mojego wychowania.
>> W mojej rodzinie odkąd pamiętam, to mówiono, że rodzina nikomu
>> łachy nie robi, jak pomoże i że pomoc to psi obowiązek rodziny.
>
> Nawet w tak beznadziejnej sytuacji, że masz 100% pewności, że ten ktoś
> mało tego, że kasy Ci nigdy nie odda, to w dodatku na pewno nie
> spożytkuje jej sensownie tzn. np. na spłacenie zadłużenia? Pakowałbyś
> w studnię bez dna? Jak długo? Dopóki sam byś do niej nie wpadł?

Prawdę mówiąc jeśli chodzi o większość geniuszy z mojej rodziny,
to musiałbym mieć chyba dałna, żeby podejrzewać, że kiedykolwiek
oddadzą pożyczkę.
Jak mnie brat, kuzyn czy ciotka z ogromną krępacją prosili o pożyczkę,
to ciekawe na jakiej podstawie miałem ich podejrzewać o oddanie,
jak nie dość, że byli pod kreską to jeszcze szukali możliwości
zaciągnięcia długu. A żaden awans i podwyżka się u nich nie zapowiadała.
I co wtedy? Nie dać? A potem ścigać za dług, aż zaczęliby unikać
kontaktu ze wstydu?
Może u Ciebie jest troszkę inaczej, ponieważ pożyczka pochodziłaby
z budżetu Twojej rodziny wobec której jakoś też odpowiadasz,
ale ja póki co budżet swojego związku zasilam w takim stopniu, że
chyba nie widziałbym konieczności tłumaczenia się przed kimś.
Zresztą rodzinie mojej partnerki też parę razy pożyczyliśmy
pieniądze, więc myślę, że nawet z powiększoną rodziną własną
też byśmy się w tej kwestii dogadali.
Poza tym moi starzy pokazali mi wyraźnie, że forsy do grobu
się nie zabierze, więc nie ma co ciułać do przesady.

>> Nie masz jakichś porządniejszych? ;-)
>
> Porządniejsi mają zbyt mało ciekawe problemy, żeby o nich tutaj pisać. ;/
>
> Ewa

No tak, nudni porządni znajomi, kto by takich chciał ;-)
Piotrek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


19. Data: 2010-05-16 20:44:36

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Paulinka pisze:

> Abstrahując od Twojego pytania nie pierwszy raz spotykam u Ciebie opis
> znajomych, z którymi się spotykasz okazjonalnie a masz o nich wyrobione
> negatywne zdanie.

Hm, akurat TĘ znam od dawien dawna, więc dużo o niej wiem, ale się nie
przyjaźnimy. Czy negatywne zdanie? Sama nie wiem. Bardzo często niestety
zdarza się tak, że te osoby są niezmiernie sympatyczne, rozmowne, więc
siłą rzeczy się je lubi, no ale wychodzą z nich takie kwiatki.

> Uderzył mnie np opis koleżanki Twojej córki, gdzie Ci
> średnio pasowała i koleżanka i jej rodzice.

No dobrze, to uronię rąbka tajemnicy - o tym małżeństwie właśnie piszę w
wątku "kto jest większą beznadzieją?". Dopiero kiedy zaczęłam im się
bliżej przyglądać, to zaczęłam dostrzegać w tym jakiś sens, pozytyw i w
ogóle, bo na pierwszy rzut oka nie wyglądało to za ciekawie. Dziwisz mi się?

> Zastanawia mnie jaki masz klucz w doborze znajomych i jak tych znajomych
> traktujesz.

Przyznam, że mam z tym problem. Bardzo często się zdarza, że ci rozmowni
i otwarci bardzo szybko zjednują sobie moją sympatię i uwagę. Traktuję
ich normalnie, nie bardzo wiem, o co Ci chodzi w tym pytaniu. Rzadko
kiedy jestem z kimś w pełni otwarta, jeśli to masz na myśli.

> Powiedziałaś rzeczonej koleżance o swoich wątpliwościach na
> temat solidarności rodzinnej?

Tak. Mówiłam jej, że przecież trudno obarczać winą za ekscesy męża całą
jego rodzinę. I że przecież emeryt nie będzie spłacać ich długów, bo
niby dlaczego.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


20. Data: 2010-05-16 20:47:37

Temat: Re: Solidarność rodzinna [długie]
Od: medea <m...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Piotr pisze:

> Poza tym moi starzy pokazali mi wyraźnie, że forsy do grobu
> się nie zabierze, więc nie ma co ciułać do przesady.

I co - zapożyczyłbyś się na równowartość średniej klasy samochodu, żeby
komuś pomóc? Czy to dla Ciebie sumka jak splunąć?

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . [ 2 ] . 3 ... 10 ... 11


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

przyczyny cierpienia
Wkładki, zdrady, Bozia i takie tam...
Dla wszystkich tych, którzy wątpią w lepsze jutro ("gupie" disco polo)
Lubię tego Palikota.
Kto jest większą beznadzieją?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »