Data: 2007-11-28 22:40:15
Temat: Re: Sondaże o d... potłuc - zawsze to wiedziałam...
Od: tren R <t...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ikselka pisze:
>> czyli obecność w podświadomości jest dowodem na istnienie?
>
> Skoro się do niego ktokolwiek odwołuje, to albo świadomie w niego wierzy
> (czyli dla niego Bóg istnieje), albo go jeszcze(!) Bóg do siebie na tyle
> nie przekonał, by się samemu sobie(!) zdeklarować z wiarą, która już się
> buduje w podświadomości. Odwoływanie się do Boga przez ateistę jest
> pierwszym krokiem do świadomego uwierzenia, jest wołaniem o argumenty!
kurwa co ty pleciesz?
>> odwracając to - nieobecność byłaby dowodem na nieistnienie, jawolh?
>
> Nie wszystko da się odwrócić, jak wiesz.
nie da się odwrócić to, co uważasz, że się nie da odwrócić?
> A poza tym: jeśli kogoś kochasz/nienawidzisz, to masz go w
> podświadomości. Nikt Ci wtedy nie jest w stanie wmówić, że ta osoba nie
> istnieje - kochać/nienawidzić można tylko konkretny obiekt.
w podświadomości mam kogoś kogo kocham?
w podświadomości to ja mogę mieć żonę sąsiada, żonę mam w świadomości.
naginasz jak jasny piorun.
> Jeśli jednak żadnym sposobem nie masz w podświadomości położnej, ktora
> odbierała Cię przy urodzeniu lub przyszłego, nieznanego jeszcze teścia,
> to wcale nie znaczy, że ona/on nie istnieje, tak?
oczywiście, że tak. dlatego posiadanie / nie posiadanie kogoś w
świadomości nie jest żadnym dowodem na istnienie / nie istnienie tego kogoś.
>> w takim razie mogę wywieść, że istnienie boga jest kwestią
>> demokratycznego 'wyboru'.
>
> Niczego nie możesz wywieść, raczej wy-pleść...
niech ci będzie. co się będę kłócił z twoim dogmatem.
--
http://ballada.peronowa.patrz.pl/
Ś.P. Stirlitz
|