Data: 2012-02-16 19:57:30
Temat: Re: Sponsoring
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-02-16 20:09, Chiron pisze:
>
> 1. Uważam, że z 80% tego, jakim kto będzie emocjonalnie dorosłym-
> determinuje jego dzieciństwo, relacje z najbliższymi ludźmi. I to im
> młodszy człowiek, tym bardziej się to w jego psyche "wdrukowuje".
> 2. Oczywiście- każdy ma te swoje własne 20% (geny, karma, etc)- ale po
> praktycznie takich samych działaniach należy się spodziewać bardzo
> podobnych efektów- co oczywiście nie oznacza, że będą identyczni.
Naukowcy głowią się latami, co bardziej nas kształtuje - geny, czy
środowisko, w którym wyrastamy. A tu proszę! Chiron to już dokładnie
policzył! ;>
Ja wcale nie przeczę, że ważne jest to, w jakiej rodzinie i w jakich
relacjach się wychowaliśmy. Nawet bardzo ważne. Ale jedno małe "ALE" -
rodzina to nie jest fabryka, tzn. - najkrócej rzecz ujmując - nie zawsze
pozornie taki sam (lub nawet podobny) układ da te same efekty. Dlatego
nie zgadzam się na Twoje stereotypowe ujęcia.
> 3. Tak, jak napisałem- jeśli komuś będzie jego osobowość doskwierać,
> to może rozpocząć pracę nad sobą- swój rozwój osobisty. I- oczywiście-
> w dużym stopniu może zmienić swoją psyche. Ba! Zauważyłem, że
> niektórzy ludzie, którzy weszli na tę drogę (osobistego rozwoju)- idą
> dalej, i dalej, "prześcigając" niejako tych, którzy podobnych
> problemów nie mieli- i żyją sobie cały czas często bezproblemowo
> (niemalże).
Ja nawet nie uważam, że koniecznie trzeba zmieniać. Czasem wystarczy
zrozumieć i robić pozytywny użytek z tego, co się "dostało".
> 4. Nie da się naprawdę czegoś w swoim życiu zmienić- nie ruszając
> przeszłości. Trzeba najpierw zrozumieć, skąd ja się taki patologiczny
> wziąłem. Dopiero wtedy możemy z tym zrobić prawdziwy porządek.
Tak, zgoda. Ale takie podejście, jakie Ty prezentujesz - czyli podejście
deterministy - może pogrzebać wszelką chęć do działania i nadzieję.
> Czy spotkałaś może ludzi, którzy potrafią opowiadać nawet o bardzo
> złych rzeczach, które je spotkały- ale mówią o tym spokojnie, bez
> żadnego żalu, pretensji?
Oczywiście, że spotkałam. Sama zresztą nie mam O NIC pretensji do moich
rodziców.
>
> 5. Uważam, że potrafisz ocenić relacje w swojej rodzinie. Jednak-
> pisałas o ludziach dorosłych. Nie wiesz (jak podejrzewam) jak się
> kształtowały relacje w domu Twojego dziadka, gdy był dzieckiem
A po co mi "dziadek gdy był dzieckiem"? (o ile nie wyłącznie dla celów
historyczno-ciekawskich?) To jest właśnie to niepotrzebne grzebanie się
w przeszłości w poszukiwaniu niewiadomoczego dla swojej psyche.
> , ani chyba nawet Twojej mamy- jaki był wtedy jej tata. Odniosłem
> wrażenie, że opisujesz je takimi, jakie są teraz.
Nie SĄ, bo już dawno nie żyją. To, o czym pisałam, to są wspomnienia
mojej mamy z dzieciństwa. I nie tylko mamy zresztą.
> Była oschła, nie mogła się odnaleźć w roli matki- to coś przecież tak
> ją ukształtowało.
A czy ja twierdzę, że nie? Ja nawet napisałam, co ją w ten sposób
ukształtowało.
> Ja bym szukał odpowiedzi w relacji dziadek- mama w dzieciństwie,
> szczególnie wczesnym. No ale to moja opinia.
Sorry Chiron, ale jeżeli uważasz, że utrata matki dla dziewczynki w
wieku pięciu lat jest mniej istotna, niż cokolwiek innego, to te Twoje
opinie są o kant wiadomoczego rozbić.
Ewa
|