Data: 2006-12-15 17:15:06
Temat: Re: Stare podworko
Od: "Washington Irving" <Washington Irving@pianosa.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"... zzz" rzekł:
/.../
> Widzę, że moje starania na nic :).
> Staję niemal na głowie, by te mgliste złudzenia jednak ubierać
> w szaty przyzwoitości, a tu psiakrwa rozdrapane, zdarte,
> obnażone...;)
Teraz się wycofuj, jak już mnie prawie przekonałeś. ;)))
> /.../
> > > /.../ każdy jest kreatorem własnego losu w zakresie proporcjonalnym
> > > do własnych możliwości.
>
> > Lepiej mi brzmi, że każdy jest jednym z wielu kreatorów własnego losu.:)
> > Dobrze jeżeli najbardziej wpływowym, ale może być różnie.
> > Wśród tych obiektów jak twierdzisz bracie "sensownie latających" może
> > jeden na tysiąc leci sensownie, pozostałe przenoszą przelewających
> > z pustego w próżne. Albo odwrotnie.
>
> No i znów brutalnie ściągasz mnie na ziemię.
> Ciekawe, jak wszyscy dadzą się tak ściągnąć i nie będzie już żadnych
> marzycieli, co?
> Całe szczęście, to niemożliwe :). Każda tendencja do utrwalania się
> mono~tonii, musi na powrót wygenerować mono~tonię kompatybilną,
> czyli tę o przeciwnym znaku.
Święte słowa. Niemożliwe i bardzo dobrze, bo co komu po świecie,
gdzie wszyscy myślą tak samo. :)
> > > > /.../ sosna, świerk, jodła... człowiek na dalszym miejscu.
>
> > > Tylko pozazdrościć. Obyś więc nie wpadł na pomysł betonowania
> /.../
>
> > Jestem człowiekiem Bracie, w jakimś tego słowa znaczeniu :)) i muszę
> > wykańczać dobra naturalne. Gdybym zaniechał tego zbożnego zajęcia,
> > powiem Ci brat jak by to wyglądało. Po kilku latach w pobliże domu
> > przysiadłoby się jakieś parę drzewek, lekko stukając gałązkami w ściany.
> > Ot tak, jest wiaterek, umilmy człowieczkowi egzystencje i poszummy
> > nieco.:)) Po kilkunastu latach gałązka jest już konarem, a ludzka
siedziba
> > kupom gruzu. Po stu - niewielki wzgórek porośnięty dobrami natury.
> > My już jesteśmy sztuczni bracie. Nie do końca jeszcze, ale już. :)
>
> Z tego wniosek, że igramy z Bestią :)
> Jak nie my, to ona.
> I znów ani cienia złudzeń....;)
>
> Tym bardziej, że tuż obok, no mercy....
>
>
> > - acytelowany adypinian diskrobiowy
> > - benzoesan sodu
> > - E identyczne ze smakiem banana. :)
> > To chyba kawałek przepisu na dżem bananowy. Widzę Twój
> > zachwyt Bracie, ale go do końca nie rozumiem ;)))).
> > Wolałbym pozostać przy tych poczciwych i pierwotnych ;).
>
> To może jednak zrzucę maskę i zapytam:
> znajdziesz tam jaką mansardę u siebie, którą mógłbyś wynająć na
> mój teleskop? Roztaczasz tyle ponętnych wizji, że trudno się oprzeć.
Zaradzę Ci Bracie moje marzenia, a mam nadzieję, że nawet
plany, tyle że jeszcze bez daty realizacji. Mam zamiar kiedyś
osiąść na jakimś pustkowiu. Prawdziwym pustkowiu, a nie na jakimś
przedmieściu, gdzie z jednej strony jest piękny widok, a z drugiej
rafineria ropy naftowej, a w nocy słychać przejeżdżające pociągi.
Chatka z kominkiem, za to bez
prądu, gazu, telefonu, inkasentów, listonoszy i takich tam.:)
Do najbliższego sąsiada, żeby było
tak z kilka kilometrów. I gdybyś to był Ty brat, to byłbym
zachwycony. Ot tak żeby można było od czasu do czasu do
kogo wpaść, schlać się po bożemu, nie żadnym tam banderolowanym
świństwem tylko wiśniową nalewką, na bazie własnego bimbru np. :)
I pogadać o świecie, życiu... niszach przeróżnych...
Można by się gapić na drzewa, gwiazdy, zachody słońca,
ogień w kominku. Czytać mądre księgi.
Raz na kilka miesięcy machnąć się do
jakiegoś marketu, po cukier, środek na kleszcze, papier
toaletowy i jakieś inne potrzebne rzeczy :))).
A kiedyś w spokoju spłacić dług naturze.
Bez żadnych respiratorów, namiotów tlenowych i walenia
prądem, żeby przywrócić akcje serca.
Mógłbym jeszcze raz do roku na kilka dni wybrać się
do Krakowa, wciągnąć w płuca trochę spalin, pooglądać ludzi,
tak żeby się upewnić, że to inni mają beznadziejnie. !)))
> /.../.
> Niemniej dobrze jest się uśmiechać.
> Dopóki to możliwe.
No pewnie. :)
> All
WI.
|