Data: 2004-11-12 15:27:16
Temat: Re: Steridil 30
Od: d...@v...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> Moglbys to rozwinac ? Bo niedawno obilo mi sie o uszy, ze w UE okres
> obowiazkowego testowania lekow jest dluzszy niz w USA. Nie dam sobie
> jednak za to reki uciac, wiec chetnie dowiem sie, jak to naprawde jest.
Ja też nie wiem jak to jest na prawdę. Chodzi mi wyłącznie o efekt
psychologiczny. Posłuchaj:
Lek stosowany w chorobach nowotworowych z przerzutami do kości, produkowany
przez firmę niemiecką (niemiecką-niemiecką a nie wschodnioniemiecką - już w
tym miejscu zaczyna się psychologia marketingu farmaceutycznego). Na terenie
naszego kraju pojawia się odpowiednik (tylko na terenie naszego kraju bo w
innych nie został dopuszczony do obrotu), więc pojawia się odpowiednik.
RUMUŃSKI (!). Ogłądałem Twoje piękne zdjęcia podwodne i zauważyłem, że sporo
podróżujesz. A byłaś w Rumunii?, :-). Więc... Substancja czynna jest ta sama,
co więcej ten rumuński generyk został dopuszczony przez Urząd Rejestracji,
więc ktoś podpisał certyfikat, że lek jest OK i że to jest to samo co
oryginał. A Ty? Który wybrałabyś (tfu, tfu...) dla blisiej Ci osoby?
Ad rem! Stediril 30 to generyk niemieckiego Microgynonu 30. Jest jeszcze
Minisiston też niemiecki, tyle że z fabryki z byłego bloku wschodniego, różni
się między innymi tym, że to drażetki, a Microgynon to tabletki. Oczywiście
farmakolog z tej drobnej różnicy zrobiłby wielką różnicę, ale tak naprawdę nie
ma to znaczenia. Wreszcie kolejny to Rigevidon.
Najtańszy jest Stediril, zaraz potem Rigevidon. Microgynon jest trzykrotnie
droższy, a ten ostatni 8-krotnie!
Więc wybór pada na Stediril i Rigevidon, tak?
No TAK!, ale Rigevidon jest węgierski...
Który wybierasz? Tańszy amerykański, czy odrobinę droższy węgierski?
Odpowiadając na Twoje pytanie: długość rejestracji nie ma tu nic do rzeczy,
chodzi raczej o prawodawstwo, które pozwala w USA rościć poszkodowanym aż do
bólu.
Przypomniała mi się historia pewnej amerykanki, która wpadła pod samochód
dostawczy i ten złamał jej nogę. Prawnik poinformował ją, że może starać się o
odszkodowanie w wysokości 500 dolarów. Dla porządku, na koniec rozmowy, by nie
było, że ją spławia, prawnik zapytał się jak wyglądał ów samochód. "Był duży,
czerwony i miał napis... Coca-Cola" - padła odpowiedź. Ostatecznie prawnik
wywalczył pół milona, czyli 1000 razy więcej, :-))).
To prawo odszkodowawcze powoduje, że jeśli coś jest zarejestrowane w USA, to
jest OK, bo jak nie to...
Choć to nonsens, wiele osób wnioskuje z tego, że amerykańskie to dobre, a
takie same tyle, że węgierskie (rumuńskie, polskie...) jest be!
Argumentu, że to "hamerykńskie" w poście powyżej, użyłem jako przeciwwagę do
TANIE.
Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych nurkowych eskapad.
demo
P.S. Zostałem powalony wczoraj przez program z Martyną..., no jak jej tam?!
Nurkowała z Tiger Shark oraz Great White!
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|