Data: 2010-04-02 18:56:23
Temat: Re: Strach
Od: Piotrek Zawodny <p...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2010-04-02 17:27, glob pisze:
> 1. przypisujesz ludziom pierwotnym tłumaczenie występowania pioruna
> jak gniew Boży, jakąś prawdą, w którą należy wierzyć.
Gdzie przypisuję? To ciekawe, że widzisz to w moich wypowiedziach.
Cała religa jest
> opisem lęków osób próbujących sobie z tymi lękami poradzić,
> uporządkować chaotyczny świat. Na ich etapie, było im łatwiej stwarzać
> świat i porządkować za pomocą Bogów.
Zbyt generalizujące stwierdzenie. Zgodziłbym się, że religie są
sposobami "obrazowania" czy interpretacji trudnej rzeczywistości.
Niestety rozwój zrobił swoje i
> wyznawanie tych emocji skazuje człowieka na choroby psychiczne, bo
> problemy w bibli odnoszą się do nie naszych czasów i tu się zaczyna
> choroba psychiczna, gdy człowiek nie widzi gdzie żyje, a stara się żyć
> tym co było kiedyś a teraz nie jest.
Tu się zgadzam, jeśli chodzi o ostatnie zdanie. Co jednak, jeśli powiem,
że skłonność do cierpienia psychicznego (zwanego chorobą psychiczną)
jest już w wielu ludziach najpierw, a religia - jako niewłaściwy lek -
ze skłonności tej nie wyciąga, lecz ją wzmacnia?
> Odrywa się od siebie nawet niedostrzegając że pustelnika wypowiedzi są
> po prostu chore i zrobią mu przez powielanie krzywdę, rozwój nastąpił
> i wiele rzeczy już jest inaczej określane i wyjaśnione.
No cóż, nastąpił rozwój na świecie, ale czy nastąpił rozwój we mnie?
Cały czas
> traktujesz psychiatrów jakby byli Chorzy i upośledzeni teoryjkami, a
> każdy doskonale wie, że psychiatra rozumie mechanizm choroby i wyleczy
> pacjenta, więc nie ma tu ble, ble, teoryjka, ale skuteczna pomoc
> wyrosta z wiedzy.
Znasz kogoś, kogo psychiatra wyleczył? Znasz to z własnego
doświadczenia? To mocno powiedziane: psychiatra zna mechanizm choroby. O
ile wiem, schizofrenia na przykład, jest wciąż w wielu kwestiach
zagadką, jeśli chodzi o jej mechanizm.
> A co ty myślisz, że psychiatria nowoczesna nie używa fenomenologii i
> egzystencjalizmu do leczenia? Wiedzą że człowiek jest niedefiniowalny
> i nie wnikną w niego całkowicie, ale też wiedzą, że ten człowiek też
> jest determinowalny, czyli część jego należy do świata przyczyny i
> skutku i nawet ta nowa metoda w psychiatrii, stara uwolnić człowieka z
> esencji dogmatyzmu, który chamuje jego zdrowie psychiczne. Rozumiesz,
> dogmatyzm jest esencją negującą egzystencję, dlatego zaburza
> człowieka, całe leczenie polega na uwolnieniu człowieka od esencji i
> wyzwoleniu egzystencji.
Dogmatyzm jaki? Religijny? Dogmatyzm nie istnieje w próżni, łączy się z
doświadczeniem dominacji lub uległości; gdy dorastamy - to przecież
wierzymy w dogmaty religijne bo wierzymy naszym opiekunom, oni są naszą
jedyną ostoją i oparciem.
Czyli podajesz mi przykłady, które tobie służą
> do ucieczki od życia
Jak mógłbym uciec od życia? To niemożliwe.
i jednocześnie racjonalizowania, że nikt ciebie
> niezrozumie. Zapominasz o swojej esencji , tym co ciebie ukształtowało
> i co może ciebie zniewolić, dokładnie tak jak życie pustelnikami w
> świecie obecnym, gdzie są inne problemy Cały kk jest chory.
"Esencja", jak dogmaty, nie istnieje w próżni. To byłoby zbyt proste,
gdyby same dogmaty zniewalały. Dogmaty są próbą wyjaśnienia
rzeczywistości i podania człowiekowi drogi, którą mógłby iść, by być
szczęśliwym. Jeśli tak, to musiał on być nieszczęśliwy, zanim te dogmaty
powstały. Zgadzam się z Tobą, że należy to delikatnie porzucić. Uważam,
że należy patrzeć tylko na to co jest, bez osłonek.
W naszym kraju, o ile wiem, chrześcijaństwo z jego dogmatami zawitało z
powodów bardzo praktycznych: polski władca miał lepszy argument, by
odeprzeć argument niemiecki, że Polskę można podbić, bo jest krajem
pogańskim.
Zniewala wiele innych rzeczy, nie tylko dogmaty. Gdy zostaniesz sam w
lesie w mroźną noc, zniewala wiele innych rzeczy. Podobnie, jeśli
staniesz sam na sam wobec natury, i będziesz chciał przetrwać, będzie
zniewalało wiele innych rzeczy.
Przyznaję Ci rację, jeśli twierdzisz, że religie nie są dobrym lekiem na
"wyzwolenie" i poznanie źródeł swojego cierpienia. Nie jestem
przekonany, czy są one jedynym jego źródłem.
|