Data: 2003-01-23 18:57:03
Temat: Re: Strajk lekarzy - na razie nie u nas
Od: Piotr Kasztelowicz <p...@a...torun.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Thu, 23 Jan 2003, Marek Bieniek wrote:
> Nie można całkowicie sprywatyzować dziedziny, w kórej działalność nie
> będzie dochodowa. A nie będzie, bo prawie nikogo nie stać na pokrywanie
> kosztów działań medycznych z własnej kieszeni. Gros leczących się to
> ludzie niezamożni, więc nie mają z czego płacić, natomiast zarabiający
> dobrze z reguły mało chorują. Efekt był by taki, że placówki prywatne
> zgarnęły by cały rynek dobrze zarabiających i nie robiły niemal nic (od
> czasu), a biedni musieli by umierać.
na calym swiecie publiczna sluzba zdrowia opiera sie na zasadzie
solidaryzmu spolecznego. W wiekszosci zachodnich krajach europejskich
(w zasadzie we wszystkich) oraz w Kanadzie istnieje dobrze rozwiniety
system publicznej sluzby zdrowia (nie wspomne ze w Niemczech mozna sie
przyzwoicie utrzymac z posiadania duzej ilosci dzieci). W sumie jedynym
rozwietym krajem, gdzie nie ma systemu publicznej sluzby zdrowia
(poza chorobami zakaznymi i psychiatrycznymi) jest USA, aczkolwiek
i tam wiele osob moze leczyc sie za darmo w ramach badan klinicznych
w placowkach badawczych (programy lekowe itp.), poniwaz wiekszosc
badan klinicznych na swiecie robi sie w USA i jest to jakby wyrownaniem
szans dla biednych i bezdomnych, ktorzy np. w Internecie szukaja
mozliwosci a placowki badawcze chetnie umieszczaja takie ogloszenia
jakie programy badawcze prowadza i jacy pacjenci moga sie zglaszac.
Wydaje sie, ze poglad
ze mozna calkowicie sprywatyzwoac finansowanie sluzby zdrowia
w kraju w srodku Europy uznajacym wartosci chrzescijanskie i Jana
Pawla II za najwyzszy autorytet mozna brac za oszolomstwo. Natomiast
mozna
prywatyzowac same placowki sluzby zdrowia motywujac lekarzy i grupy
lekarzy do samodzielnego podpisywania umow z kasami chorych zamiast
robienie to w ramach bycia placowka publiczna podlegajaca pod prezydenta
miasta czy marszalka wojewodztwa. Tak wiec trzeba sprecyzowac o jaka
prywatyzacje chodzi. Na uwage jednak zasluguje fakt, ze w kraju,
gdzie jest jeden zasadniczy fundusz/kasa chorych i nie ma konkurencji
prywatyzowania specjalistycznych szpitali i duzych placowke jest
bardzo ryzykownym eksperymentem. Natomiast prywatyzacja praktyk
lekarskich lekarza rodzinnego czy niektorych specjalistycznych jest
zjawiskiem, ktore w woj. kujawsko-pomorskim sie sprawdzilo (podobno
w wielkopolskim tez). Wydaje sie w ostatnich czasach rysowac nastepujacy
problem. Najwiekszy deficyt wystepuje w opiece stacjonarnej - w
Szpitalach, chociaz sa takze szpitale niezadluzone rowniez. I tutaj
"wladza" bedzie miala spory problem "how to". Mysle, ze wiele rozwiazan
tego problemu mozna byloby wziac z rozwiazan kanadyjsjich ale aby
cos reformowac trzeba miec tez pieniadze a tych nie ma. W Polsce utralo
sie juz skojarzenie terminu "restrukturyzacja" ze zwolnieniami z pracy
lekarzy, pielegniarek i poloznych albo z pseudoprywatyzacja polegajaca
na zamianie umow o prace na umowy cywilno-prawne, ktore mam wrazenie
owszem, moga byc korzystne ale niekoniecznie na dluzsza mete.
Jesli dalej restrukturyzacja bedzie postrzegana jako zwolnienia
z pracy lekarzy, pielegniarek i poloznych to taka forma reformy
bedzie nadawala sie jedynie do poradnictwa psychiatrycznego, w czym
zdaje sie obecny minister zdrowia jest dobry.
P.
--
Piotr Kasztelowicz P...@a...torun.pl
http://www.am.torun.pl/~pekasz
PGP Key IDs: DH/DSS:0xF3EED8AF
|