Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 94


« poprzedni wątek następny wątek »

81. Data: 2006-12-13 23:34:46

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "Hanka" <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


Washington Irving napisał :
>
> Sugeruję eksperyment :) Podam Ci krótki "słowniczek"!),
> a później weź któryś z postów Bluzgacza i przeanalizuj.

Ok,dajmy spokój Bluzgaczowi, i tak ma spore grono
entuzjastów, nie planuję do nich dołączać, a i Bluzgacz
(ten w formie bluzgającej ) doskonale się beze mnie
obejdzie :)

> Aha bo zapomniałbym o najważniejszym co chciałem
> wystukać. Nie ma bezpośredniego związku między czyimś
> bluzganiem, moimi emocjami. Ktoś coś do mnie mówi i
> zakłada jakąś reakcję. Mogę się wkurzyć, ucieszyć, albo
> zastanowić.:) Zastanowić dlaczego niby mam reagować
> automatycznie. No bo tak na mój chłopski rozum :), co to
> ja jakaś winda jestem, żeby ktoś decydował, czy mój
> nastrój pojedzie w górę czy w dół. Każde bluzganie, czy
> wazeliniarstwo na mojej drodze było dobre, jeżeli doprowadziło
> mnie do tego przemyślenia. Albo to jakaś introjekcja,
> bo sam bym chyba na to nie wpadł. Hmmm

Tak. To jest ważne i choć teoretycznie wiemy o tym,
to w praktyce bywa różnie. Znajdą się niestety osoby,
które potrafią perfidnie ukłuć, poniżyć i celowo zgnoić,
no i nie zawsze dasz radę ...

A może Ty sobie radzisz? Mnie się czasami nie udaje,
co było do sprawdzenia,he he, ale kilka ostatnich dni
i parę konkretnych postów, tak, właśnie o to chodzi :)

> No i jeszcze weź pod uwagę Zenobie pielęgnującą
> wszystkie różnice. Ta moja opinia, którą przytoczyłaś,
> całe to spektrum różnic znacznie poszerza. :)

Ach, Zenobia to temat szeroki jak widnokrąg,
ale nie będziemy tu pisać o rzeczach oczywistych.

Każdy z nas jest pełen niezwykłości i od nas tylko
zależy, czy pozostaną one niezwykłe, czy damy
im się zamienić w jakieś pospolite odruchy,
pospolite - nie, że złe, ale takie, zwyczajne i
przewidywalnie powtarzalne.

Tak, już idę spać, słusznie :)

Hanka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


82. Data: 2006-12-14 17:15:26

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "Washington Irving" <Washington Irving@pianosa.pl> szukaj wiadomości tego autora


... zzz rzekł:


"Washington Irving" w news:elmng6$rmn$3@atlantis.news.tpi.pl...
> /.../



> > Jestem fanatycznym zwolennikiem bluzgania w słusznej sprawie.
>
> A spraw słusznych ci u nas dostatek :).
> Mimo to, podpisuję się pod postulatami Aśki, która słusznie zauważa,
> że nadmiar dowolnego pieprzu sprawia, iż organizm w sposób
> naturalny się do niego przyzwyczaja, tracąc smak.
> Z kolei solą tej ziemi jest R Ó Ż N I C A, a więc jednak trzeba by
> dbać o rozsądne używanie pieprzów w jedynie słusznych sprawach,
> a wszelkie bukiety będą nam dane w pełni.

Oczywiście. Zresztą to prawda ogólna.
O to mam chyba chodzi, czym większe spektrum tym większa możliwość
doznań, w tym przypadku smakowych. Słodkie, mdłe, pikantne, ostre...
Bez przesady, żeby nam wątroba przedwcześnie nie siadła :).
Nie ma żadnego powodu, żeby kuchnia meksykańska zdominowała
nasze zwyczaje kulinarne, no może, że ktoś mieszka w Meksyku ;)


> > No i tak ogólnie czasem też.
> > Sam twórca wątku uznał moje przemyślenia za zabawne.
> > Co świadczy, że ma prawidłowe poczucie humoru :)
> > Choć ja mam nieco spaczone, więc moja opinia nie musi być słuszna.
>
> Każda przecież jest spaczona na swój sposób ;). I w zasadzie to jest
> piękne. Zresztą - gdyby było inaczej, nie byłoby nas na świecie.
> Delikatnie mówiąc.
>
>
> > I ogólna refleksja: Uważam, że sposób ekspresji należy starać
> > się dostosowywać do możliwości intelektualnych odbiorcy.
> > Choćby z tego powodu popieram bluzganie.
>
> Tyle, że ... nasza ocena możliwości intelektualnych odbiorcy,
> może być, a nawet zazwyczaj jest funta kłaków warta. Owszem,
> bywają przypadki łatwiejsze do pobieżnego zdiagnozowania
> (karramba), ale o(b)mawiany z pewnością do nich nie należy.


Tak ocena możliwość intelektualnych odbiorcy może mieć wartość
niewielką. Ale nie zawsze. Spotkałem niedawno myśliciela:), który
przekonał mnie do potęgi kumulacji. ;) Przedstawię ci bracie w
skrócie, otóż ten myśliciel, przemiły facet zresztą (ocena obarczona
ryzykiem błędu :))) uważał że kumulacja może i ma prowadzić do
zdobywania kolejnych szczebli wtajemniczenia, aż do momentu
kiedy jesteśmy wyznacznikiem poziomu i autorytetem. A wówczas
możemy oddawać produkty własnych myśli i nie tylko, z świadomością,
że ryzyko popełnienia błędu jest minimalne ;))
Mam nadzieję, że w tym krótkim streszczeniu zbytnie tej idei nie
strywializowałem.
Zresztą w dostosowywaniu ekspresji do możliwości
intelektualnych odbiorcy, miałem na myśli raczej osoby przychodzące
z problemem z gatunku: gdzie jechać z dziewczyną, mam zadanie, co
napisać, poradźcie... sam mam ochotę poprosić indywiduum by poszukało
pomocy gdzie indziej. Poprosić w jakiejś dosadnej, lapidarnej i
zrozumiałej dla tego "bytu szukającego swej niszy" :) formie.

> > Zważ bracie, że mój post do którego się odnosisz niesie niemal ten
> > sam przekaz, co pierwsze zdanie twojego peesa.
> > Ciężko nie zauważyć, że głównym celem Bluzgacza jest
> > podniesienie merytorycznego poziomu grupy. I że pod cienką
> > warstwą bluzgów, kryje się poczciwy facet o złotym serduchu.
>
> Tak - tu się z Tobą zgodzę bracie :).
> Powiem nawet więcej - to bardzo delikatna z natury struktura,
> zmuszona nakładać na siebie wilcze skóry.
> Jakoś tak (nie wiem czy dobrze) kojarzy mi się z postacią pancernika
> Wadera z kosmicznej Odysei, pod którym to pancerzem dostrzec
> można delikatne i niemal bezbronne truchełko kruchego kurczęcia...
> czy jakoś tak. O złotym serduchu bez wątpienia.

Chyba nawet posiadanie pancerza w sposób nieuchronny musiałoby
prowadzić do wydelikacenia zawartości. Tak jak sprzyjające
warunki zewnętrzne. Co bardzo ładnie ujął Seneka.
"Ubi animum simul et corpus voluptates corrupere, nihil telerabile
videtur, non quia dura, sed quia mollis patitur."
Co chyba po naszemu będzie "Kiedy rozkosze zniszczą zarówno
dusze jak i ciało, wszystko wydaje się twarde, nie dlatego, że
twarde, ale dlatego, że ten, kto odczuwa miękki."
Wybacz to tłumaczenie, ale nie wiem jak tam u Ciebie z łaciną
bracie, a u mnie dość cienko. Więc teraz przynajmniej wiem
mniej więcej co napisałem. :)


> > Tak jak Ty i ja zresztą. :)
>
> Zapewne - mniej więcej :).

Nic dodać nic ująć :)

/.../


> I tutaj się z Tobą zgodzę.
> Wybudziłeś we mnie jednak ciekawość co do tej odgryzionej głowy...
> Zastanawiam się, czy aby nie był to jak najgłębszy hołd składany
> ku swemu dobroczyńcy, czyli Tobie...
> Widzę tez oczyma wyobraźni te wszystkie iskierki zwierzęcej radości
> a nawet triumfu z udanego polowania, oraz oczekiwanie na pochwałę
> ze strony Istoty wyższej.
> Myślisz, że ten schemat działania jest obecny w każdym żywym stworzeniu
> co najmniej od kota w górę?
> To by też mogło tłumaczyć tę potrzebę pieprzenia ponad miarę...
>
> No ciekawe, ciekawe....

Myślę bracie, że to była forma zastraszenia. Widzisz gamoniu co mogę
zrobić z głową. To ptaszydło jeszcze niedawno sobie latało, i było takie
nadęte z powodu swoich piórek i dzioba, a teraz co.
Przemyśl to sobie i trochę pokory człowieku. :) Ale myślę bracie, że to
byłaby przesada. Żadne zwierzę nie lekceważy ludzi tak jak kot.
Niejeden właściciel kota, czyli po prostu człowiek mieszkający
czasowo w tym samym miejscu co kot, myśli, że nauczył "swojego
pupila" że wieczorem jest pora karmienia. Oczywiście z drugiej
strony wygląda to nieco inaczej. A nauczenie chodzącej na dwóch
łapach niezdary, żeby o określonej godzinie wyciągnęła z lodówki
puszkę z kocią karmą też nie jest proste. :)
Nie ma od kota w górę barcie. Od kota jest już tylko w dół. :))
Szereg wcieleń, na koniec jeszcze siedem jako kot, i osiągamy
doskonałość, by się już więcej nie odrodzić !))).

Oczywiście gdyby to był hołd, czyli po prostu ofiara. To
potwierdziło to tezę, że ofiary zazwyczaj składamy z tego,
co nie jest nam potrzebne. I to bez względu czy składamy
je istocie wyższej, czy WOŚP Owsiaka, czy komukolwiek.

> pozdrawiam
> All


Pozdrawiam
WI



> ;)). Tak groźnie moja skóra Wadera wygląda???

To chyba pancerz bracie. ;))










› Pokaż wiadomość z nagłówkami


83. Data: 2006-12-15 17:17:29

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "Washington Irving" <Washington Irving@pianosa.pl> szukaj wiadomości tego autora

Hanka rzekła:

/.../
>Tak. To jest ważne i choć teoretycznie wiemy o tym,
>to w praktyce bywa różnie. Znajdą się niestety osoby,
>które potrafią perfidnie ukłuć, poniżyć i celowo zgnoić,
>no i nie zawsze dasz radę ...

>A może Ty sobie radzisz? Mnie się czasami nie udaje,
>co było do sprawdzenia,he he, ale kilka ostatnich dni
>i parę konkretnych postów, tak, właśnie o to chodzi :)

Coś w tym jest, co zresztą zgrabnie ujął Oskar Wilde:
"Filozofia może nas nauczyć, byśmy znosili ze spokojem
nieszczęścia naszych bliźnich." :)
W pewnych sprawach mam duże sukcesy, np.
odkąd zaakceptowałem fakt, że zbłaźniłem się już mnóstwo
razy, i że wcale nie zamierzam na tym poprzestać.:),
idzie mi coraz lepiej.
Ostatni raz kilka tygodni temu, a wybaczyłem sobie już
po kilku minutach.
Co więcej początki wspominam z rozrzewnieniem.
Na przykład jeden wypadek z ministranckich czasów,
gdy podczas Czytania miałem potworny atak czkawki.
Teraz gdy myślę, ilu ludziom dałem wtedy uśmiech i radość
no po prostu łza się w oku kręci. :)
Napisze Ci jeszcze o mojej największej wtopie. :)
Jeszcze za ancient regime. Na fali rocznicowych
wspomnień pozwolę sobie na swoje, nieco późniejsze.
Był u nas na osiedlu taki wielki budowany według
projektów z NRD kompleks handlowy. Już prawie
gotowy, tylko w środku jakieś roboty wykończeniowe.
Tym niemniej przed pierwszym maja już cały
udekorowany flagami. Chodziliśmy wtedy z kumplem
do pierwszej klasy i te flagi, które można było założy
z galerii na pierwszym piętrze, to były jedyne w zasięgu
naszego nikczemnego wzrostu :)
On poszedł z jednej strony ja z drugiej. Do dziś pamiętam
ten krzyk rozpaczy TE NIE !!! A ja już zdążyłem utytłać
dwie biało-czerwone w kałuży. Widać palant zakładał,
że dla mnie jest wszystko oczywiste i nic nie mówił przed akcją.:)))
I gdyby nie ten kretyn, miałbym piękne kombatanckie wspomnienie.
[psprv. Jakbyś Stasiu czytał to pozdrawiam ;).]
Oczywiście jak każda biografia moja też obfituje w elementy
gdy bluzgałem lub byłem bluzgany no ale to już ciężko byłoby
i policzyć i spamiętać.


/.../

>Hanka


Pozdrawiam.:)
WI.






› Pokaż wiadomość z nagłówkami


84. Data: 2006-12-15 18:55:09

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "Paula" <p...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


elGuapo napisał(a):
> Duch wrote:
>
> > ... juz teraz. Zeby sie nie spóznic.
> >
> > Temat "Nienawidze swiat" uwazam za otwarty :)))
> >
>
> Zaraz tam nienawidzę.
> Mam alergię na okres tuż przedświąteczny. Mieszkając w UK staram
> się (jak bym się nie postarał, to najlepsza żona pod słońcem by
> mi dała!) spędzać święta w Polsce. Przyjeżdżamy zwykle parę dni
> wcześniej i o ile moja najlepsza małżonka pod słońcem ma się czym
> zająć przed świętami, bo to sobie z mamusią (najlepszą teściową
> pod słońcem) przy pitraszeniu Wigilijnej kolacji i świątecznych
> specjałów w kuchni poplotkuje, to dla mnie tylko pan telewizor
> zostaje z 'usual powtórkas' - wszyscy znajomi zagonieni, jak to przed
> świętami, nie ma więc kogo odwiedzić - sklepy zapchane tak, że
> "gdyby nie panna Jola to by nie było gdzie palca wcisnąć" -
> pozostaje więc żałosne zabijanie czasu przed TVzorem, który nadaje
> po raz 40-ty "Potop" lub coś w tym guście - brrrrr.
> A w święta to tylko żarcie - ++brrrr.
> Paskudztwo.
> Muszę w tym roku jakąś dobrą lekturkę zabezpieczyć - może
> jakieś rekomendacje?


Ależ Wy jesteście dziwni. I niewdzięczni :)
Z jednej strony rozumiem : przesadnie wystrojone wystawy w sklepach i
ta bieganina przedświąteczna mogą być wkurzające, mi też się
czasem wydaje, że to wszystko jest trochę za bardzo na pokaz, trochę
przesadzone i sztuczne. Ale z drugiej strony... no kurcze to są
święta, no :) Gdy ma się rodzinę, nie jest się samotnym, to nie ma
się (racjonalnego) powodu, aby świąt nie lubić. Trzeba by Wam,
którzy "wybrzydzacie", raz spędzić święta w pojedynkę, samemu
strojąc choinkę i samemu jedząc kolację. Aż serce się kroi. Może
wtedy niektórzy by zrozumieli co nieco.
A ja...uwielbiam "mój" wrocławski Rynek, szczególnie wieczorem, gdy
palą się lampki na choince, wszystkie latarnie są pięknie
ustrojone, dziewczyny z czapkami św. Mikołajów rozdają pluszaki,
ludzie jeżdżą na lodowisku (sama wczoraj po raz pierwszy
założyłam łyżwy :) i całkiem nieźle mi szło)
Trzeba chyba nauczyć się doceniać te drobne, małe szczęścia,
takie jak ubieranie choinki z rodzinką, kupowanie kartek
świątecznych, pieczenie pierników - wiem, że to banalnie brzmi. Ale
tak naprawdę nasze szczęście zależy bardziej od tego, jak
postrzegamy ten świat niż od tego, jaki on jest.
Dla Ciebie święta to żarcie ++brrr - może nie starasz się nigdy,
aby były czymś więcej? To ponoć czas obdarowywania.. i nie chodzi
tu o materialne prezenty. Człowiek im więcej daje, tym jest bogatszy,
może więc dajesz z siebie zbyt mało i dlatego nie rozumiesz tej
radości, która się wiąże z obdarowywaniem?
Ale przecież i tak nawet się nie zastanowisz nad moimi słowami,
tylko będziesz się z nich śmiał... I oczywiście stwierdzisz, że
za to, iż nie umiesz cieszyć się świętami, odpowiedzialny jest ten
"zły świat", a nie Ty sam...
Nietoperek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


85. Data: 2006-12-15 20:57:38

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: tren R <t...@p...na.swiat> szukaj wiadomości tego autora

Washington Irving napisał(a):

> Coś w tym jest, co zresztą zgrabnie ujął Oskar Wilde:
> "Filozofia może nas nauczyć, byśmy znosili ze spokojem
> nieszczęścia naszych bliźnich." :)
> W pewnych sprawach mam duże sukcesy, np.
> odkąd zaakceptowałem fakt, że zbłaźniłem się już mnóstwo
> razy, i że wcale nie zamierzam na tym poprzestać.:),
> idzie mi coraz lepiej.

dobrze, że to przeczytałem.
właśnie stwierdziłem, że na jutrzejszy koncert, jestem zupełnie nie
przygotowany.
zatem po prostu dam troche uśmiechu ludziom jutro o 17.00
w razie gdyby ktoś chciał się pośmiać - rzecz będzie się działa tutaj:

http://www.storytellermuseum.org/

--
http://trener.blog.pl
SEKS. PORNO. KAMERKI.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


86. Data: 2006-12-15 23:29:17

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "Hanka" <c...@g...com> szukaj wiadomości tego autora


tren R napisał :

> właśnie stwierdziłem, że na jutrzejszy koncert, jestem zupełnie nie
> przygotowany.
> zatem po prostu dam troche uśmiechu ludziom

Jesteś przygotowany, a ludzie będą się
uśmiechać, a nie: śmiać się z Ciebie.
To zasadnicza różnica :)

Pozdrawiam i wierzę w powodzenie
jutrzejszego przedsięwzięcia :)

Hanka

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


87. Data: 2006-12-16 00:21:19

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: tren R <t...@p...na.swiat> szukaj wiadomości tego autora

Hanka napisał(a):

> Jesteś przygotowany, a ludzie będą się
> uśmiechać, a nie: śmiać się z Ciebie.
> To zasadnicza różnica :)

mów mi tak!
:)

--
http://trener.blog.pl
SEKS. PORNO. KAMERKI.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


88. Data: 2006-12-16 12:11:31

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "... zzz" <a...@p...not.pl> szukaj wiadomości tego autora


"Washington Irving" w news:els1dm$2vn$1@atlantis.news.tpi.pl...
/.../



> > ... solą tej ziemi jest R Ó Ż N I C A, a więc jednak trzeba by
> > dbać o rozsądne używanie pieprzów w jedynie słusznych sprawach,
> > a wszelkie bukiety będą nam dane w pełni.

/.../
> O to mam chyba chodzi, czym większe spektrum tym większa możliwość
> doznań, w tym przypadku smakowych. Słodkie, mdłe, pikantne, ostre...
> Bez przesady, żeby nam wątroba przedwcześnie nie siadła :).
> Nie ma żadnego powodu, żeby kuchnia meksykańska zdominowała
> nasze zwyczaje kulinarne, no może, że ktoś mieszka w Meksyku ;)

W naturze nieożywionej jest tak, że co wystaje poza szczelinę, jest
ucinane. U nas, możemy jednak szczelinę poszerzać, by na naturalnej
drodze posiąść zdolność wchłaniania większego bogactwa smaków.
To się nazywa elastyczność i adaptacja (a nawet akomodacja ;))
- nie mylić z ewolucją...;).
Wówczas nawet "wasabi" (?) nie straszne.


/.../
> > ... nasza ocena możliwości intelektualnych odbiorcy,
> > może być, a nawet zazwyczaj jest funta kłaków warta. /.../

> /.../ Spotkałem niedawno myśliciela:), który
> przekonał mnie do potęgi kumulacji. ;) Przedstawię ci bracie w
> skrócie, otóż ten myśliciel, przemiły facet zresztą (ocena obarczona
> ryzykiem błędu :))) uważał że kumulacja może i ma prowadzić do
> zdobywania kolejnych szczebli wtajemniczenia, aż do momentu
> kiedy jesteśmy wyznacznikiem poziomu i autorytetem. A wówczas
> możemy oddawać produkty własnych myśli i nie tylko, z świadomością,
> że ryzyko popełnienia błędu jest minimalne ;))
> Mam nadzieję, że w tym krótkim streszczeniu zbytnie tej idei nie
> strywializowałem.

Dokładnie tak właśnie to działa. Może tylko... na jeszcze wyższym
szczeblu (kumulacji) mamy tak jakby społeczny odwrót, to znaczy
"d* Milarepy", czyli niechęć do jakiegokolwiek dzielenia się sobą
z innymi - czyli praktycznie zachęcanie do kroczenia własną drogą.
I wtedy mamy samotnie i samotników.


> Zresztą w dostosowywaniu ekspresji do możliwości
> intelektualnych odbiorcy, miałem na myśli raczej osoby przychodzące
> z problemem z gatunku: gdzie jechać z dziewczyną, mam zadanie, co
> napisać, poradźcie... sam mam ochotę poprosić indywiduum by poszukało
> pomocy gdzie indziej. Poprosić w jakiejś dosadnej, lapidarnej i
> zrozumiałej dla tego "bytu szukającego swej niszy" :) formie.



> > > /.../ pod cienką
> > > warstwą bluzgów, kryje się poczciwy facet o złotym serduchu.

> > /.../ kojarzy mi się z postacią pancernika
> > Wadera z kosmicznej Odysei, pod którym to pancerzem dostrzec
> > można delikatne i niemal bezbronne truchełko kruchego kurczęcia...
> > czy jakoś tak. O złotym serduchu bez wątpienia.

> Chyba nawet posiadanie pancerza w sposób nieuchronny musiałoby
> prowadzić do wydelikacenia zawartości. Tak jak sprzyjające
> warunki zewnętrzne. Co bardzo ładnie ujął Seneka.
> "Ubi animum simul et corpus voluptates corrupere, nihil telerabile
> videtur, non quia dura, sed quia mollis patitur."
> Co chyba po naszemu będzie "Kiedy rozkosze zniszczą zarówno
> dusze jak i ciało, wszystko wydaje się twarde, nie dlatego, że
> twarde, ale dlatego, że ten, kto odczuwa miękki."
> Wybacz to tłumaczenie, ale nie wiem jak tam u Ciebie z łaciną
> bracie, a u mnie dość cienko. Więc teraz przynajmniej wiem
> mniej więcej co napisałem. :)

Nie no - zgoda. U mnie łacina encyklopedyczna jedynie.
A spostrzeżenie Seneki bez zarzutu.
I dlatego nie lubię starych filozofów ;))).
Nie dają większości szans na własną drogę.
A jak kto uczyni z tego cały proceder, to przepadł. Nie wylezie już
o własnych siłach z żadnej koleiny.


/.../
> > Wybudziłeś we mnie jednak ciekawość co do tej odgryzionej głowy...
/.../

> Myślę bracie, że to była forma zastraszenia. Widzisz gamoniu co mogę
> zrobić z głową. To ptaszydło jeszcze niedawno sobie latało, i było takie
> nadęte z powodu swoich piórek i dzioba, a teraz co.
> Przemyśl to sobie i trochę pokory człowieku. :) Ale myślę bracie, że to
> byłaby przesada. Żadne zwierzę nie lekceważy ludzi tak jak kot.

Otóż to. I dlatego jestem zdziwiony tą nadzwyczajną dozą ufności?
A z drugiej strony sam widuję czasem, jak taki "rozbójnik" taszczy
małą myszę do domu pana - ale nie wiem czy po to, by się dzielić ;)).


> Niejeden właściciel kota, czyli po prostu człowiek mieszkający
> czasowo w tym samym miejscu co kot, myśli, że nauczył "swojego
> pupila" że wieczorem jest pora karmienia. Oczywiście z drugiej
> strony wygląda to nieco inaczej. A nauczenie chodzącej na dwóch
> łapach niezdary, żeby o określonej godzinie wyciągnęła z lodówki
> puszkę z kocią karmą też nie jest proste. :)

Zgoda - to karkołomne zadanie...

> Nie ma od kota w górę barcie. Od kota jest już tylko w dół. :))

I z tym się zgodzę :).


> Szereg wcieleń, na koniec jeszcze siedem jako kot, i osiągamy
> doskonałość, by się już więcej nie odrodzić !))).

Widzę, że i w gustach gusłujesz ;))...


> Oczywiście gdyby to był hołd, czyli po prostu ofiara. To
> potwierdziło to tezę, że ofiary zazwyczaj składamy z tego,
> co nie jest nam potrzebne. I to bez względu czy składamy
> je istocie wyższej, czy WOŚP Owsiaka, czy komukolwiek.

Pewnie i to jest na rzeczy. A jednak głośno będziemy siebie
przekonywać, iż dary są bezcenne.
A'propos - czy Ty czasem nie składasz tu jakiś darów?
Wybacz nieufność, ale PD narobił ostatnio wszystkim smaku...
na pikantności.
W sumie - już się cieszę.


> Pozdrawiam
> WI

> > ;)). Tak groźnie moja skóra Wadera wygląda???

> To chyba pancerz bracie. ;))

Byłbym niepocieszony.... (i ugotowany).


All

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


89. Data: 2006-12-16 15:09:47

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: "Washington Irving" <Washington Irving@pianosa.pl> szukaj wiadomości tego autora


"tren R" :

> Hanka napisał(a):
>
> > Jesteś przygotowany, a ludzie będą się
> > uśmiechać, a nie: śmiać się z Ciebie.
> > To zasadnicza różnica :)
>
> mów mi tak!
> :)

A jakby coś nie szło, to spróbuj symulować
czkawkę. :)

---
WI


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


90. Data: 2006-12-17 22:23:56

Temat: Re: Swiateczni maruderzy - poraz zaczynac...
Od: tren R <t...@p...na.swiat> szukaj wiadomości tego autora

Washington Irving napisał(a):

> A jakby coś nie szło, to spróbuj symulować
> czkawkę. :)

przyznam się - było wspaniale.
i chyba będzie więcej :)

--
http://trener.blog.pl
SEKS. PORNO. KAMERKI.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 8 . [ 9 ] . 10


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Test na nonkonformizm
Librix (czesc 2)
Pracoholizm - badanie
O kulisach informacji podawanych w mediach
słówko

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »