Data: 2004-06-29 18:41:00
Temat: Re: System nagród i kar
Od: "Pyzol" <n...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Bilkis" <a...@w...pl> wrote in message
news:cbs6qp$929$1@nemesis.news.tpi.pl...
> ??? Czy uważasz, ze karzę swoje dziecko, bo tak mi się podoba???!!! To ja
> teraz jestem przerażona, i nie powiem wzburzona również, Twoją
wypowiedzią.
Bo nie przeczytalas jej dokladnie: odnosila sie do komentarzy, a nie do
pytania.
> Gdybym nie myslała, jak próbujesz mi zasugerować, to nie pisałabym tutaj
na
> grupę o swoich watpliwosciach.
j/w
> Dwulatek w okresie swojego buntu jest jedynym w swoim rodzaju. Na dużo
> rzeczy nie reaguje, no i najgorsze to jego "NIE!". Nie, bo nie i już. To
> jest ciągłe testowanie opiekunów, na ile sobie może pozwolić...
O wlasnie - a na ile moze sobie pozwolic i skad o tym wie?
Nie traktuj mojego pytania jako ataku, bo nie jest on moim zamiarem. W
jakich sytuacjach mowi "Nie"?
>
> Zgadzam sie w tym w zupełności, ale niestety mam nieodparte wrażnie, ze
> ciagle sugrujesz mi "tylko" karanie mojej córki. Mam rację?
Jeszcze raz: moja uwaga odnosila sie do komentarzy, ty, jak sie domyslam,
jestes porzadnie uszarpana i szukasz rady. Ja takiej rady ci nie dam, bo nie
znam twojej corki, powodow takiego zachowania moze byc co najmniej kilka.
> Przykłady... ciezko mi jest naprawdę to opisywać. Mam raczej umysł ścisły
i
> nienajlepiej radze sobie z opisami. W kazdym razie wyglada to mniej wiecej
> tak: Krzyczy, ze nie chce sie ubrac (jeszcze sama nie potrafi, wiec robie
to
> ja); odwarca się lub ucieka w najdalszy kąt; cały czas na moje zachety
> odpowiada oczywiscie: NIE!; mowie zatem, za ide szykowac sniadanie, a jak
> sie ona zdecyduje ubrac, to moze mnie zawolać; w tej samej chwili wola:
> TAK!; podchodze do niej, aby ja ubrac a ona:NIE!; rozmawiam i namwiam ja
> (nie podnosze glosu); ona :NIE! i zaczyna krzyczec; prosze zeby nie
> krzyczała; jesli krzyczy dalej, wtedy mowie, zeby przestała, bo jesli nie,
> to za kare, nie przeczytam jej dzisiaj wierszyka. Tak mniej wiecej to
> wygladało. Tylko trudno opisac te emocje w trakcie całego zdarzenia,
dlatego
> wczesniej napisałam, że lepiej takie rzeczy obejrzeć niż o nich czytać...
Nie musisz opisywac, znam ten bol;) Mojemu dziecku wprawdzie zdarzylo sie to
raz, a ja myslalam,ze wykorkuje przez te poltorej goziny jego wscieku z
waleniem glowa i konczynami w podloge ( mial wowczas 1,5) roku, ale takei
bezmyslne i niczym nieuzasadnione NiE! juz mu sie wiecej nie przytrafilo -
n a p r a w d e.
Co ja bym zrobila w w/opiasanej sytuacji? Ano Nie , to nie. Ty sie nie
ubierasz, ja ci nie robie sniadania.
I czekac az dziecko, zmeczone probami ubrania sie, przyjdzie po pomoc. I
dobrze dopytac sie, czy mu sie czasem zaraz nie odwidzi.
A zostawic nieubrane i glodne, bez obaw, swiat sie z tego powodu nie zawali.
Oczywiscie, ignorowac , nie odpowiadac na zaczepki i pytania, nie bawic sie,
nie prosic, ot - powietrze ( ja ostentacyjnie "czytalam" gazete, zrobiwszy w
niej dziurke co by obserwowac, czy sie jaka krew z tego lomotanego lebka
leje0.
Dzieci na ogol staraja sie zasluzyc na podziw, pochwale, aprobate rodzicow.
Konsekwentne - ac z bez zlosci, ze smutkiem - deklarowane zachowanie sprawia
ci przykrosc, czyni cuda, ale tez wymaga czasu i cierpliwosci.
Mysle,ze dziecko nie powinno byc traktowane karami, ale powinno ponosic
konsekwencje - nei ubierzesz sie? Ok. No to nie ma sniadania, spaceru - ja
tam z golasem po parku nie bede biegac. Nie ustawiac sprawy jako kary, ale
jako konsekwencji suwerennego wyboru dziecka.
>
> > Dwulatek potrzebuje morza milosci,
> > cierpliwosci i interakcji - a nie cwiczenia na nim odruchow Pawlowa.
>
> A w którym momencie on moze nauczyć się takich reakacji???!!
W kazdym. Zapewniam ci, dokladnie w kazdym. Nie ma zlotego srodka i nie ma
cudownej pigulki. I tak i tak wczesniej czy pozniej uslyszysz od bachora;)
ze cos zrobilas zle,a le to juz jest ryzyko zawodowe rodzicielstwa.
Uzbroj sie w poczucie humoru i zasade: zabraniac dziecku nalezy tylko tego,
co moze spowodowac TRWALA dla niego szkode. Niezjedzenie jednego sniadania,
czy bieganie na golasa taka szkoda nie jest.
Mysle tez, ze dzieci czasami z nudow robia cos, co wiedza, ze po tym "cos
sie bedzie dzialo", np. matka sie zezlosci.
Pozwol jej sie ubierac samej, chwal za proby i spokojnie czekaj, kiedy sama
zwroci sie o pomoc. Mozesz wtedy z tego zrobic taka zabawe, ze skonczy sie
caly problem. Sama sie przy tym baw! Dziecko wyczuje, czy rzeczywiscie jest
fajnie, czy cos kombinujesz! Oj, wyczuje i zacznie cie "sprawdzac" do
potegi.
Kaska
|