Data: 2011-11-03 00:10:51
Temat: Re: Szczotka do ustępów do mycia klamek - ciąg dalszy
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
a...@r...com pisze:
>> Zaciekawi o mnie to co napisa e powy ej. Jest opcja, eby podrzuci mi
>> /link/ do literatury przedmiotu, dot. tego zagadnienia? B d wdzi czna.
>
> Zapamiętałem tę informację z jednego z programów telewizyjnych o
> stresie i depresji, że pod wpływem cały czas przeżywanego stresu w
> dzieciństwie może nie rozwinąć się hipokamp. A z ojcem była cały czas
> presja, wyzywanie, bicie matki, awatury. Jak mu się coś nie podobało,
> był niezadowolony tytułował mnie "Kutas". "Kutas idź tam i mi
> przynieś." "Weź kutasie i tutaj pozbieraj to". "Mówisz, że nie mam
> racji, bo jesteś kutasem" "Ty jesteś pier*oln*ęty i twoja matka" I tak
> cały czas. To było tak, że on wstawał rano przy śniadaniu, gdy szedłem
> do szkoły i atakował matkę różnymi wymyślymi sposobami. Teraz jak
> patrzę po czasie to wstawał tylko po to żeby się wyżyć. Nie dało się z
> tego wyrwać. Na przykład, powiedziałem, ja sobie sam zrobie śniadanie,
> po to żeby samemu zostać przy stole, na to on: "Aha nie potrzebujesz,
> nie potrzebujesz, bo jesteś kutasem" "Ty kutasie głupi." Obiadów też
> się nie dało jeść. Atakował matkę, "Zobacz jaka ona jest ułemna,
> wp*erdoliła palec do talerza", "Zero kultury", "Tymi paluchami
> wstrętnymi jeździ po talerzach", "Skurwysyn nieudolny", "Papra po
> garkach tymi husteczkami osmarkanymi", "Nie widzisz, najpierw nasmarka
> w chusteczke a potem bierze tą chusteczką garki łapie." "Ona jest taki
> cham, tymi husteczkami osmarkanymi podnosi pokrywki", "Cały czas jak
> gotuje płuka tą wsrętną proteze zupe." "To jest ropuacha" "To jest
> skuuur*wy*yński flejtuch" "Zobacz jak toto nalewa zupe" albo "Zawsze
> jak bierze nalewa to musi nap*erd*olić na stół", "Sk*r*ysyn
> nieudolny." I tak codziennie, to samo. Gdy byłem większy to już żeby
> tego unikać brałem talerz i wychodziłem jeść do pokoju, żeby tego nie
> słuchać. Matkę tytułował "kur*a", "afons" "Zobacz jaką masz matkę" "Ty
> nie masz matki" "To nie jest matka" "To jest alfons!" "Po co ja tutaj
> brałem tego alfonsa" "Ropucha wstrętna" "Śmierdzi od niej", "Jak
> jedzie autobusem, to się ludzie odsuwają od niej." "Mówił mi taki
> jeden, jak jedzie autobusem, to ludzie ją chcą wypchnąć z autobusu"
> "Bo się na nią nie mogą patrzeć" "Z mordy śmierdzi alfonsowi nie do
> wytrzymania". No i takimi słowami atakowal mnie całe dzieciństwo. Niby
> tego nie słyszysz, nie chcesz słyszeć, ale przez miesiące, lata
> powtarzania takich samych słów weszło mi to w głowę" Jak coś
> próbowałem powiedzieć sprzeciwić się to "Nie chce tego słuchać: "Ty
> jesteś h*jem, ty jeste h*jem, a matke masz kur*e", "Powiedz tak
> jeszcze raz, to dostaniesz w mordę", "Jeszcze raz tak usłyszę, to
> stzele cię w mordę". Na wszystko były jego ataki: "Nie trzymaj razem z
> nią ubrań w pralce, bo ona ma śmierdzące.". "Jak się wejdzie do
> łazienki to od razu śmierdzą", "Zaśmierdną ci się." Początkowo po
> takich rozmowach, zaszły zmiany, już nie chciałem żeby mi matka prała
> ubraia. Sam zacząłem sobie prać. To gdzieś gdy miałem czternaście lat.
> To właściwie się wzięło też z tego, że ja przychodzę ze szkoły i
> patrzę a ojciec wyciera matki ręcznikiem deske klozetową. Żeby ją
> upokorzyć. Ucieszyć się, że coś jej za jej plecami zrobił. Poznałem
> to, bo widziałem, że był nakryty, zażenowany. "Gestapo przyszło." I
> wrzucił spowrotem do pralki. Po powrocie z pracy powiedziałem o tym
> matce. I matka się tak skrzywiła, zbladła. Od tego czasu nie trzymała
> już ręcznika w łazience, za każdym razem wynosiła. Doszedłem potem do
> tego, że nie chciałem, żeby mi matka gotowała.
>
> Robił awantury, nieprzerwane ataki: "Po co ja tego alfonsa wziąłem do
> domu!?" "To był alfons, musiała płacić chłopom żeby ją rżne*li.",
> "Inaczej, żeden by jej nie chciał", "Miała całą szafę wódki" "Wódką im
> płaciła, taką masz matkę." "Każdy rodzaj wódki, zależy jaka, któremu
> chłopu smakowała". "Inaczej by nie przyszli", "Miała wszystkie
> gatunki", "Kurw*szon" "Alfons", "Nikt takiej matki nie ma, jakiego ty
> masz alfonsa" Po takich zdaniach i to latami, siadł mi nastrój,
> osiem , dziesięć lat. Czułem, się gorszy, a właściwie się od nich
> odcinałem, wyłączałem się. Ojciec robił to po to, żeby oczernić matkę.
> "To jest alfons, nawet nie wartało by na nią kuli" "Powinni ją zakopać
> za domem , zaraz jak się urodziła" "Po co takiego sk*rwy*yna tutaj
> wziałem" "To jest taki skur*ys*n, że żaden by jej zejszczać nie
> chciał." "Śmierdzącego alfonsa, śmierdzi jej gorzej z gęby jak mi z
> d*py." "Do czego to podobne jest" "Chyba do capa.", "Jaki ona ma łeb i
> ślepia, do h*ja jest nie podobna." "Ku**a siódma." "Wstrętna." Po tem
> się zaczęły, jak nie pomagało, żebym się odciął od matki, zaczeły się
> ostrzejsze ataki. "Ja ci powiem co ona jest" "Alfonse ją rżneli i
> śczała, całe łóżko miała zejszczane i przegnite" "Ja ci pokaże to
> łóżko, na którym spała, jak pojedziemy do jej rodziny" "Tam je
> wywiezła do rodziny" "Bo takie było zejszczena, że ja go tutaj nie
> chciałem" "To jest alfons, takiego drugiego alfonsa to tutaj nie ma"
> Po tym pamiętam jak byłem mały, byłem w szoku. Chodziłem przybity. A
> to się cały czas powtarzało. Chodzi i mówił to samo jak katarynka.
> "Alfons zejszczany."
>
> Potem jak takie upokarzania było mu mało to opowiadał znajomym, że on
> a to jest kur*ą i alfonsem. "Jednego chłopa za drugim przyjmowała."
> Tak żeby ją oczernić i miała gorzej wychodzić czy się gdzieś pokazać.
> Bo to jak ktoś powie takie rzeczy, wiarygodnie, to potem to zostaje.
> Przekonałem się sam. Jeden chłopak mi mówi w szkole, tak po prostu
> podchodzi, nie znałem go "Twoja matka to jest kur*ą." Domyśliłem, się,
> ojciec w zeszłym tygodniu był u jego ojca, jego ojciec powiedział w
> domu i teraz się ze mnie śmieje. Nic nie powiedziałem. Znowu mnie to
> przygnębiło. Czułem się gorzej.
>
> Obwiniał mnie, takie oskarżania - kontrola psychiki, że "Ty wolisz jak
> mnie w domu nie ma, ja wiem, że ty wolisz jak mnie w domu nie ma." "Ty
> wredny" Dowiedziałem się, że tak to funkcjonuje, że psychopaci
> kontrolują swoje ofiary. Rzeczywiście tak było, że gdy go nie było w
> domu cały dzień to inaczej funkcjonowałem, było mi tak lżej, czułem
> się swobodnie. Mogłem wszystko robić co chciałem, nie być sterowany.
> Ale to tylko sporadyczne dni w roku. Pamiętam z nerwów z rozpaczy
> rozbiłem szybę jak miałem gdzieś pieć lat ..
>
> A tak jak na to teraz patrzę, psychika była cały czas ściągana w dół.
> W domu nic nie można było zrobić bez tego pozwolenia, wszystko ten
> kontrolował. "Gdzie idziesz z tą łopatą?" "Idę pokopać w ogródku" No
> to podleciał, wyrywa mi z ręki. "Ta kurwa nic tutaj nie ma, nawet
> łopaty" "Ja ci tu zaraz pokażę, masz karę, będziesz tutaj u mnie
> robił" "Bo ci się w głowie pierdoli." "Nie wiesz co robić." Nic się
> nie dało zrobić. "Gdzie ty idziesz z tymi gałęziami?" "Do kotłowni"
> "Tej kurwie niesiesz." "Nie do żadnej kotłowni, tutaj będziesz je
> nosił" "Ten alfons tutaj nic nie ma, nawet patyków." Potem zamknął
> komórkę na klucz. Tu nie rób, tu połóż, tu nie dotykać, tak źle, tak
> dobrze, nie umiesz "ty b*cu." I tak cały czas. "Jak jeszcze raz
> będziesz coś brał i zanosił temu alfonsowi, będziesz miał kary"
> "Będziesz robił od rana do wieczora" "Ja ci tu wynajdę roboty" "Ja ci
> tu będę wybierał jaja." Potem to już ze szkoły do domu nie bardzo
> chciało się wracać, trzeba było go unikać. Tak się to skończyło, że
> mało wychodziłem z pokoju, żeby go nie spotkać. Bo znowu mnie
> napadnie, albo matkę i trzeba będzie tego słuchać. Teraz wiem jak to
> funkcjonuje, dlaczego dostaje się nerwicy i dlaczego trwałe znęcanie
> się psychiczne może spowodować trwałe zmiany w zachowaniu.
Potrafisz coś robić, co mogłoby Ci dać pieniądze i niezależność?
Jeśli nie to poszukaj czegoś takiego i uciekaj.
--
Paulinka
|