Data: 2015-08-08 19:29:05
Temat: Re: Talent artysty?
Od: Qrczak <q...@q...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2015-08-08 19:07, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
> W dniu 2015-08-08 o 13:50, Pszemol pisze:
>> "Qrczak" <q...@q...pl> wrote in message
>> news:55c5012a$0$4768$65785112@news.neostrada.pl...
>>>> Ja raczej nigdy nie powiedziałabym, że "ma talent" o kimś, kto nie ma
>>>> pasji oraz nie wkłada/włożył wystarczająco dużo pracy w jakąś dziedzinę
>>>> (chyba że o dziecku, ale to trochę inna sytuacja, wtedy raczej mówimy o
>>>> zdolnościach). Owszem, może same tylko te dwa czynniki nie zawsze
>>>> przynoszą efekty i nie są wystarczające, ale są niezbędne, żeby
>>>> prawdziwy talent dał się rozpoznać.
>>>>
>>>> Zresztą moja "kwintesencja" była trochę przewrotna. Mam wrażenie, że my
>>>> ludzie, a zwłaszcza chyba my Polacy, zbytnio gloryfikujemy pojęcie
>>>> "talent" z krzywdą dla zwykłej (mozolnej często) pracy. Lubimy chwalić
>>>> innych za talent, chwalić się sami, że coś nam przychodzi bez
>>>> trudności,
>>>> chełpimy się, że byliśmy w szkole tacy zdolni, wszystko nam
>>>> przychodziło
>>>> tak łatwo bez problemu. O wiele chętniej się przyznamy, że byliśmy
>>>> zdolnymi leniami, niż pilnymi uczniami. Mamy kult zdolności i talentów,
>>>> a praca jest passe. ;)
>>>
>>> Ciekawe dlaczego...
>>
>> Bo lenie bez talentu nie lubili pracowitych kujonów...
>> Tym z talentem jeszcze byli w stanie wybaczyć piątki w szkole :-)
>
> Ludzie lubią niesamowitość. Były kiedyś teorie, że prawdziwy geniusz ma
> jakieś specjalne wymiary czaszki, większą czy jakoś tak. Żeby to
> potwierdzić podobno grubo po śmierci Bacha odkopano jego czaszkę i
> zmierzono. I... okazało się, że była zupełnie przeciętna. ;)
>
> A "wielkie talenty" naprawdę zwykle ciężko pracowały (np. Bach
> przemierzył na piechotę ponad 400km z Arnstadt do Lubeki, żeby posłuchać
> najwybitniejszego wtedy organisty). I zwykle byli po prostu doskonałymi
> rzemieślnikami na usługach możnych, tworzyli na zamówienie i dla kasy.
> Poza tym to my teraz wiemy i uznajemy, że byli geniuszami, a za ich
> czasów bywało różnie. Koncerty Brandenburskie Bacha przeleżały u
> jakiegoś margrabiego w szufladzie i zostały sprzedane za parę groszy. A
> tego typu losów "wielkich talentów" jest wiele.
>
> Poza tym ja sądzę, że "talent" jest jednak wartością stopniowalną. Kiedy
> zachodzi wyjątkowa koincydencja wielu czynników (zdolności czysto
> fizyczne + osobowość + znalezienie się w odpowiednim czasie w
> odpowiednim miejscu, czyli np. odpowiednia edukacja, warunki do
> zaistnienia i pewnie jeszcze wiele innych), wtedy mamy do czynienia z
> _wybitnym_ talentem. Ale przecież o kimś, kto po prostu z łatwością uczy
> się gry na instrumencie też zwykle mówimy, że ma do tego talent, chociaż
> nie będzie z niego ani Mozart, ani Chopin, ani nawet Blechacz.
Poza tym ja sądzę, że bardzo dużo zależy od osobistego poczucia dotknięcia.
Dlatego zawsze znajdą się tacy, co namalują kolejne słoneczniki albo
napiszą piętnastą księgę, jak równiez tacy, co podłożą dubbing pod aidę.
Także tacy, co się uznają za sam palec.
Q
--
środkowy
|