Data: 2001-09-07 10:59:15
Temat: Re: Tarot
Od: Joanna <c...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
in article 3...@n...vogel.pl, Rinaldo at r...@g...pl wrote on
7-09-01 11:47:
>
> Uzytkownik "Joanna" <c...@p...onet.pl> napisal w wiadomosci
> news:B7BE499E.19F54%
>
>> Ale jest nadzieja - piszesz, ze we snie prowadzisz nawet nie dialogi, a
>> jakies wiece.
>
> We snie to naturalne.
> Bohaterowie snu to przeciez czasteczki wlasnej jazni, "uniezaleznione" od
> centrum.
> Przybieraja rozne symboliczne postacie - ale to przeciez nie jacys OBCY z
> innej planety, nikt ci tych postaci do glowy nie nawkladal, to sa po prostu
> czasteczki siebie samej, ale we snie widziane "na zewnatrz", gdyz jazn
> podstawowa kurczy sie we snie bardzo mocno i wypycha rozne fragmenty na
> zewnatrz, (jak pilke na OUT poza boisko).
Jesli chciales mi ulatwic zrozumienie, to trzeba bylo egzemplifikacje jakas
z kobiecego poletka wybrac, a nie jakies pilki, outy:)))
Zartuje, oczywiscie, i troche sie czepiam.
Dla mnie to jasne, ze moje sny, to dyskusja pomiedzy roznymi "ja", choc
zewnetrzna rzeczywistosc tez do nich wpycha sie czasami. Ale swiadomosc tej
niejednorodnosci pozostaje i na jawie (jesli nie starasz sie wyprzec tego,
nie pamietac). Dlatego na jawie tez moge prowadzic dialog. To wcale nie jest
nienormalne: negocjocjuje z sama soba, czasami uprawiam autoprzekupstwo itd.
>
>> Ludzie mysla, ze sa spojni i jednorodni - zludzenie ego (egoizm?)
>
> Ale na jawie powinnas byc spojna i jednorodna mimo wewnetrznego
> zroznicowania. Gdyby rozne regiony twej jazni mialy miec nawet na jawie
> jakas autonomie, to utracilabys kontrole nad soba sama. Jakis dyrektor musi
> byc, bo inaczej to zapanuje anrchia.
Staramy sie utrzymac pewna jednorodnosc - mamy poczucie okreslonej
tozsamosci, poglady na siebie. I jest tez wizerunek, ktorym czasem
manipulujemy. Chcemy uchodzic za uporzadkowanych i konsekwentnych.
Niejednorodnosc jest niewygodna, bo jest podejrzana - nie lubimy ludzi
humorzastych, histerycznych, niezdecydowanych. Ale tez niejednorodnosc to
potencjal zmiany, rozwoju, a ten odbywa sie na drodze dyskusji potencjalnego
"ja" z "ja" starym. Dialog z terapeuta jest uzewnetrznionym dialogiem z
samym soba - tak naprawde terapeuta nic nowego nie wnosi, nawet nie
powinien, tylko zadaje pytania, pomaga zaczac ten dialog i proces
autoanalizy.
Nawiazujac do Twojej managementowej analogii: dyrektor wydajacy polecenia i
nie sluchajacy podwladnych, a wiec nie wchodzacy z nimi w dialog to jedynie
"derektor" - realizujacy swoje wlasne wladcze ambicje, a nie spelniajacy
funkcje zarzadzajacego.
>
>> Nawet sam fakt, ze uzywasz jezyka sprawia, ze za kazdym razem odzywajac
> sie
>> (nawet myslac po cichu) prowadzisz jakis dialog - cytujesz, przeprowadzasz
>> selekcje (sposrod calego slownika wybierasz te, czy inne frazy w takiej
> lub
>> innej konfiguracji, przez co ustosukowujesz sie niejako do kultury, do
>> innych ludzi etc.).
>
> Wszystko to robie ja sam. Dokonuje wyboru. Nie prowadze dialogow sam ze
> soba.
Skoro tak twierdzisz, to widocznie tak jest. Ja je prowadze i dla mnie to
jest logiczne i naturalne. Nie ma to nic wspolnego z dezintegracja
osobowosci. Mam nawet wrazenie, ze to pelniejsza integracja.
>
>>
>> Wiem, wiem - dla Ciebie to, co pisze jest: 1/ nielogiczne 2/ popaprane
>> 3/schizofreniczne. A dla mnie zludzenie jednorodnosci ego i jego
>> monologicznosci jest nieco... hmmm.... zalosne? to moze za mocno
>> powiedziane, powiedzmy ze poprostu naiwne
>
> Przeciez podkreslilem fakt istnienia zlozonosci i niejednorodnosci struktury
> psychicznej naszej jazni.
> Ale panuje tu ustroj monarchistyczny a nie demokracja.
> Organizm tez zawiaduje i zarzadza gospodarka calego ciala na sposob
> centralistyczny (centralny uklad nerwowy) a nie demokratyczny. Do czego by
> to doszlo, gdyby kazda tkanka twojego ciala rzadzila sie sama? Wiesz do
> czego? Taka sytuacja czasem zachodzi i nazywa sie to RAKIEM. Rak to tkanka,
> ktora nie slucha sie centralnego ukladu, ale rzadzi sie sama.
> Podobnie jest z jaznia.
>
> Rinaldo
Wg mnie analogia nie calkiem trafiona, bo nie rozmawialismy o tkankach.
Zreszta ja nimi swiadomie przeciez nie zarzadzam. Raczej one mna za pomoca
prostych sygnalow: bol glowy, ssanie w zoladku, etc. Czy w ten sposob nie
prowadza ze mna dialogu? Znowu przeceniasz "ego" - z pewnej perspektywy to
ty wypelniasz polecenia podrzednych wg ciebie komorek, a nie one Twoje.
Mowie ci - to czysty egocentryzm:)))
Pozdr.
Joanna
|