Data: 2006-08-03 11:15:50
Temat: Re: Technologia w społeczeństwie
Od: "michal" <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "entroper" napisał w wiadomości
> Użytkownik "michal" napisał w wiadomości
>> Widzę tu jednak inny aspekt. Wzajemnie niszczą się właśnie ci, którzy nie
>> rozumieją możliwości rozwoju technologiczno cywilizacyjnego. Nad współpracę
>> międzynarodową i uczenie się od lepszych przedkładają zasadę: "konkurenta
> należy
>> zniszczyć" i "albo my ich, albo oni nas". Nakręcająca się spirala nienawiśći
>> trwa potem przez pokolenia i uniemożliwia konstruktywne myślenie.
>
> Myślę, że to jest jednak trochę bardziej zawiłe, niż przedstawiasz.
Dobrze myślisz. To jest post, a nie raport o stanie międzynarodowej współpracy
;)
Po
> pierwsze: istnieje coś takiego jak pieniądze, dlatego nawet gdyby zasobów było
> dość, ale były nierównomiernie rozłożone, wojny o zasoby trwałyby nadal.
Wojny o zasoby jeśli trwają, to w wyniku właśnie obciążeń archaicznego myślenia.
Zabranie komuś czegoś siłą, nie rozwiązuje na dłuższą metę żadnego problemu.
> Dzięki pieniądzom można stale podsycać różnorakie konflikty i zarabiać na
> sprzedaży broni, której obmyślanie nota bene jest motorem postępu
> technologicznego.
Tak wg mnie myśli część świata. Tymczasem... tu zacytuję wspomnianego już Paula
Pilzera: "...jeśli jesteś bogaty dzisiaj, to aby takim pozostac jutro, musisz
dotrzymywac kroku zmianom alchemicznym (chodzi tu o technologie) [...] A jedynym
sposobem na dotrzymanie kroku tym zmianom jest nieustanne poszukiwanie
najlepszych sposobności inwestowania; dzisiaj nie polega to na kupowaniu dóbr
statycznych, materialnych, lecz na szkoleniu ludzi i rozwijaniu nowych idei."
Przykład dalekoidący dla przedszkolaków: Jeśli rozwinęłaby się technologia
silnika samochodowego na wodę, słońce czy wiatr, to ropę naftową arabscy
bonzowie mogą sobie w dupę wsadzić...
Po drugie: wiele mechanizmów regulujących działa tak, że
> jednym jest lepiej dzięki temu, że innym jest gorzej.
Powyższe zdanie reprezentuje wizję świata, od której nowoczesna ekonomia juz od
dawna odchodzi.
To jest patrzenie na dobra tego świata jak na tort o skończonej wielkości, który
dzielony jest niesprawiedliwie na różnej wielkości kawałki. A dzięki temu jesli
komuś dostanie się większa porcja, to kosztem kogoś innego, który dostanie
mniejszą. Jest inaczej:
Każdy kawałek tego "tortu" jest powiązany z technologią jego spożytkowania. I
zasadnicze znaczenie ma tutaj właśnie technologia. Mały kawałek, może być
wydajniejszy od dużego kawałka. Decyduje o tym technologia.
I, co zrozumiałe -
> beneficjenci takiego układu w stronę globalnego socjalizmu nie ciągną.
> Szczególnie, że dystans się powiększa. Po trzecie: naprawdę nie wiem, co wg.
> Ciebie znaczy "uczenie się od lepszych" - może i można podpatrzeć to i owo,
> ewentualnie rozgrzebać jakieś proste urządzenie. Ale cenne informacje nie leżą
> na ulicy i za dużo się na nich zarabia, żeby leżały.
Informacja kosztuje, now how kosztuje. I o to należy czynić starania. Wejść w
posiadanie informacji. Po co Ci ropa naftowa w beczce, jeśli nie wiesz, jak z
niej benzynę zrobić?
Rozgrzebując jakieś urzadzenie, żeby podpatrzeć jego konstrukcję i działanie -
tylko kradniesz technologię. Należy wejść w posiadanie tej wiedzy legalnie
inwestując w informacje.
Natomiast z całą pewnościa nie należy niszczyć źródła, czy właściciela tej
informacji. O tym mówię. Bo jest to... głupie.
>> Można wyliczyć o wiele więcej spraw, z którymi jako ludzkość nie możemy
> sobie
>> poradzić, jednak nawet w tychże widać jakiś postęp. Chociażby to, że gili
>> kapiących z nosa nie wycierasz rekawem, ale masz pachnącą chusteczkę
> higienczną
>> plus inne preparaty zmniejszające uciążliwość kataru.
>
> i to nazywasz rozwiązaniem ? Technicznie jest możliwe nawet zrobienie robota,
> który będzie Ci te gile wycierał, ale nadal będziesz miał katar. To jest
> właśnie "styl rozpaczliwy".
Wracamy do tego, o czym była już mowa. Takich spraw jest mnóstwo, stanowią jakąś
atrakcję dla szukania rozwiązań nierozwiązywalnych dotąd przez pokolenia. Możesz
to nazywać rozpaczliwym stylem, ale nie sposób nie zauważyć morza sukcesów z
powodzeniem przykrywającego takie błahostki, jak problem z katarem.
>> A z przechowywaniem energii, to byś już przynajmniej nie grzeszył.
> Przypomnij
>> sobie baterie do laptopów czy komórek sprzed pięciu laty i porównaj z
>> dzisiejszymi.
> Lepiej powiedz, kiedy zwykły samochód za normalne pieniądze uniesie baterię,
> która pozwoli mu przejechać (dla utrudnienia - z ludźmi :) ) tyle, ile da się
> przejechać na pełnym baku. I kiedy tę baterię da się 500 razy naładować i
> rozładować. A zasilanie laptopów to cały czas jest porażka - co z tego, że
> mniejsza.
No, Ty chyba we wszystkim widzisz porażki. Kup sobie pięćset baterii i będziesz
miał z głowy... ;)
>> Do tego dołóż sobie do tego technologiczne "obejście" potrzeby
>> magazynowania energii spektakularnie widoczne w takich projektach jak np.
>> Rosseta@home i podobnych wykorzystujące energię i moc obliczeniową wielu
>> milionów komputerów osobistych bezczynnie stojących przez większość czasu w
>> ciągu doby.
> ? Co ma energia elektryczna do mocy obliczeniowej ? Poza tym sam podałeś
> bardzo dobry przykład rozwiązania rozpaczliwego: szukanie _po_omacku_. Od
> czasu do czasu coś się w ten sposób wynajdzie, ale tak naprawdę, to jest
> pomnik ludzkiej bezsilności. A jak się zaczeła era pary i elektryczności ? Od
> odkryć przypadkowych, możliwych do zrealizowania w garażu.
Nie widzę sprzeczności z tym, o czym pisałem.
I tak zadziwiające
> jest, że trwało to tak długo - bo oczywiście ludzie mieli inne zmartwienia,
> niż zastanawiać się nad prostymi przecież rzeczami.
No, widzisz? Teraz jest znacznie szybciej.
>> Tak, ale znakomicie więcej jest rozwiązywanych w stylu godnym podziwu. Na
> tym
>> trzeba skupić uwagę zamiast na niepowodzeniach (w czasie rozważań "jakim być
>> optymistą").
> OK. Umiemy budować fajne mosty, tunele i komputery. Umiemy te komputery
> zaprogramować tak, żeby coś policzyły. Latamy w kosmos, ale wyprawa na
> sąsiednią planetę dalej jest tylko pobożnym życzeniem.
Nie przeszkadza to wiekszości ludzi. Wybierasz się na wczasy? Tam?
Jest wiele
> spektakularnych sukcesów, ale śmiem twierdzić, że są to takie gadżety - fajne,
> ale w niczym nie zbliżają ludzkości do rozwiązania globalnych problemów - bo
> nikt tego nawet nie miał na celu i nadal technologicznie jesteśmy na to,
> delikatnie mówiąc, za ciency.
Za cieńcy w stosunku do kogo?
> P.S. Troszkę poczytaj, zanim przyniesiesz nam następne rewelacje.
To nie było przyjemne.
pozdrawiam
michał
--
Klasyk to autor, którego się cytuje, ale nie czytuje (Laurence Olivier)
|