Data: 2010-03-07 22:02:03
Temat: Re: Temat stary jak świat.
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
XL pisze:
> Dnia Sun, 07 Mar 2010 21:20:48 +0100, medea napisał(a):
>
>> Ender pisze:
>>
>>> Przyznam, że sam nie wiem czy nawet ta nomenklatura jest odpowiednia.
>>> Czy naprawdę człowiek może jednak rozłączyć to co Bóg złączył?
>> Chyba wychodzi się w takich sytuacjach z założenia, że jednak Bóg nie
>> złączył był. ;)
>
> Ano zdarza się, że własnie nie złączył był, choć wszystkim się zdawało.
> Tylko wasnie to trzeba wykazać w dochodzeniu, bo ludzie nie są skorzy do
> samorzutnego przyznawania się, ze zataili ważne przeszkody itp.
>
>>> Gdy w grę w chodzi ślub kościelny, to takie unieważnienia małżeństwa
>>> chyba jakoś nie bardzo mieści się pojęciowo w mojej świadomości.
>> Istnieje jednak od wieków.
>>
>>> Jeśli miałaby na tym skorzystać choćby jedna osoba, to prędzej
>>> podpisałbym chyba pakt z diabłem niż pozwolił na unieważnienia
>>> małżeństwa, bo czyż nie byłoby ono w zasadzie tym samym?
>> Dlaczego akurat od tej strony podszedłeś do sprawy - że ktoś na tym
>> miałby coś skorzystać?
>
> Dzieci na przykład.
Co - dzieci? Pytałam o ewentualne korzyści, o których pisał Ender. Co
tutaj robią dzieci?
>
>> W jakim sensie? Korzyść (obopólna) to powinna być
>> raczej pozytywna strona całego zamieszania. ;)
>
> W małżeństwie prócz stron "obu" czasem jest jeszcze trzecia strona -
> dzieci.
Dzieci Ty tutaj wstawiłaś.
Chociaż ja znam przypadki unieważnienia małżeństw z dziećmi.
Ewa
|