Data: 2010-04-16 18:46:48
Temat: Re: Test wawelski - kim jesteś ? Czy podział poglądów musi oznaczać podział narodu ?
Od: medea <X...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ender pisze:
> Natomiast sprawa studiów to bardziej chyba cel dla mojej tż.
> Ma dość duze kompleksy na punkcie braku pewnych uprawnień, które pewnie
> jej nigdy nie będa potrzebne (tak sądzę), no ale jej koleżanki mają
> i mogą być kiedyś uprzywilejowane zawodowo.
> Pomyślałem, że jeśli teraz się ich (kompleksów) nie pozbędzie, to potem
> może być coraz trudniej i pewnie w jakiś sposób też za to zapłacę.
> Niestety, chce się porwać na dość ciężki kierunek, pokrewny mojemu
> i wolę się upewnić, że nie poniesie porażki.
A czy to nie jest czasem tak, że ona to robi bardziej dla Ciebie, niż
dla siebie? Np. po to, żeby sprostać Twoim wysokim wymaganiom?
> Eh Ewcia, gdybyś mi to powiedziała z uśmiechem twarzą w twarz,
> to pewnie w duchu bym się oblizał
Hm, nie bardzo rozumiem - słabe strony wydają Ci się takie apetyczne,
czy co? Lubisz wiedzieć, gdzie wcisnąć ewentualną szpileczkę - o to
chodzi? Czy nie wierzysz?
> ale tu chyba cenniejszy
> byłoby konkretniejsze podejście.
Ty ciągle z tymi konkretami! Np. dzisiaj byłam zła sama na siebie za
pewną własną głupotę. Nie chcę pisać dokładnie, niemniej jednak
stwierdziłam, że wreszcie czas coś przeorganizować w swoim życiu.
> Bezwzględna implementacja jest u mnie chyba tylko w istotnych
> sprawach, natomiast w jakiś przyziemnych zwykle planuję coś
> tylko schematycznie, także elastyczność jest spora.
No zaraz, ale na początku pisałeś o tym, że te plany mają charakter
miłego dodatku do życia. To jak to w końcu mam rozumieć?
> Natomiast podróżami zajmuje się moja tż. Ustala czas, miejsce, program
> dnia, zwiedzania, ogląda hotele w necie, rezerwuje noclegi, bilety itp.
> Tak się temu oddaje, że czasem myślę, że większą radość sprawia jej
> planowanie wyjazdów niż sam wyjazd.
Dla mnie to konieczność. Też się tym zwykle zajmuję od strony
organizacyjnej. Wyszukiwanie hoteli w necie to straszna harówka jest,
także możesz być wdzięczny za to tż-ce. Mój mąż natomiast uwielbia
czytać przewodniki, więc jak gdzieś jesteśmy to on zwykle jest najlepiej
zorientowany "co gdzie kiedy", a ja tylko jestem motorem, żeby chciało
się nam ruszyć z hotelu. Bo w sumie mi wystarczyłoby połażenie po
uliczkach, pojeżdżenie i posnucie się w różnych miejscach niekoniecznie
wg planu.
> Tylko że dość łatwo i szybko jest poznać, kto jest kim, jaki styl
> reprezentuje i co go interesuje.
> I co potem?
To pozory, że można dość łatwo i szybko poznać. Mi się odbiór różnych
osób bardzo zmienia, czasami nawet diametralnie. Choć często jest tak,
że mój odbiór kogoś zatacza kółko i wracam do pierwszego wrażenia.
> Nie jestem pewien czy jest to tylko kwestia mojego chcenia.
A jaka inna?
Ewa
|