zażółcony pisze:
>
> Użytkownik "Sender" <l...@n...piotrek> napisał w wiadomości
> news:hv5qd7$a4l$1@news.onet.pl...
>
>> Zastanawia mnie trochę, jak wydawać by się mogło w miarę rozsądni
>> ludzie mogli przez tyle czasu znosić opluwanie przez tego starego
>> wykolejeńca i doprowadzić do tego, żeby tak im obrzydził tą grupę.
>
> Jakim "im" ? Mów za siebie. Żeby było jasne, sam wyrażę swoje zdanie:
> - uczucie obrzydzenia generalnie wzbudza we mnie najbardziej Twoja
> obecna działałność - jeśli dla Ciebie to obrzyzenie istotne.
> - cbnet ma swoje słabości, ale jak opanuje swoje słabości, to zdarza
> mu się całkiem sensownie prowadzić dyskusje, podawać artykułu itp
> np. dotyczące problemów niechcianych ciąż wśród nastolatek,
> problemów związanych z aborcją itp. Jest w nim jakiś pęd do tego,
> żeby jednak podążać za badaniami naukowymi, za wiedzą
> specjalistyczną, nie tylko za własnymi osądami.
>
> Pod tym względem przerasta Cię póki co o kilka klas.
>
> I to właściwie tyle w kwestii obrzydzania ...
>
> BTW. Poczytaj sobie ulotki od leków, albo wrzuć
> w google np. taką frazę 'działania niepożądane przyrost masy ciała'

Skoro moje zachowanie budzi w tobie obrzydzenie, a nie inwektywy
cbneta, które pod twoim adresem były chyba najbardziej wulgarne,
to już chyba świadczy samo o sobie, nieprawdaż?
Szkoda, że nie widzisz, że twoja tolerancja dla jego 'słabości'
powoduje jedynie stosowanie ją w większej ilości, także wobec innych,
którzy być może nie są tak nimi zachwyceni jak ty.
Poza tym jakkolwiek temat typu 'niechcianych ciąż wśród nastolatek'
poruszany przez starego faceta specjalizującego się w ubliżaniu głownie
kobietom może wydawać się średnio atrakcyjny, to wydaję się, że ten, a
także wszystkie pozostałe wywoływane przez niego właśnie temu mają
służyć, skoro w konsekwencji praktycznie każdorazowo dają jemu świetną
okazję żeby komuś naubliżać i to nawet najbardziej zrównoważonym
osobom, jakie tu pisały.
Dlatego IMO twoje stanowisko w tej sprawie jest nieodpowiedzialne
i wysoce szkodliwe, ale jak sobie chcesz.
S.