Data: 2004-06-01 12:11:15
Temat: Re: Toksyczny związek
Od: "Ana" <a...@g...SKASUJ-TO.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
redart <r...@o...pl> napisał(a):
> Problemem człowieka jest zaś to, że próbuje miłość traktować
> jako temat oderwany od rzeczywistości, niezależny. Jako "lepszy
> idealny wymiar, do którego należy dążyć". No i pięknie,
> ale my tu mamy totalne skrępowanie fizyczno-seksualno-emocjonalne
> dwóch uwikłanych w to osobowości.
> Czy to jest własnie ta idalna miłość ?
A jeżeli tak?
Miłość realna, odarta z mrzonek o szczęściu jakie niesie samym faktem
zaistnienia.
> Może to i romantyczne, ale ... facet przyszedł tu po to, by
> się urwać, od swojego cierpienia przede wszystkim, a nie
> kontynuować to samo życie z nowym obrazem starej kochanki.
Jeżeli nie umie tego zrobić samodzielnie, to znaczy jego uczucie jest trwałe,
odporne na cierpienie, które rodzi. Przecież i w ten sposób kochają ludzie.
Myślę, że wszelkie rady niewiele mu pomogą, bo on wcale nie chce zerwać
toksycznego związku. Jest ubezwłasnowoniony przez miłość. Szuka raczej
pomocy, jak uczynić ten związek znośniejszym.
Nie lubię gdybusiania, jednak tym razem sobie na nie pozwolę. Być może ból
przechyli szalę na stronę rozstania, co wcale nie wyklucza faktu, że ta
nieszczęśliwa miłość nie stanie się dla niego największym uczuciem w życiu,
przy którym wszystkie następne będą blade, mizernie niepełne.
Jeśli uważasz, że cierpienie autora wątku wynika z rozdźwięku między
wyobrażeniem o kochanej kobiecie a jej realną postacią, to czy udzielana mu
pomoc nie powinna pójść w kierunku akceptacji osobowości ukochanej i poprawy
jakości związku? Rzadko spotyka się tak wielką miłość.
Prośba pacjenta nie jest realizowana przez lekarza, jeśli nie leży w
interesie chorego.
Pozdrawiam
Ana
>
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|