Data: 2001-08-19 08:43:52
Temat: Re: Toxoplazmoza
Od: La Luna <a...@z...w.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Sat, 18 Aug 2001 21:13:35 +0200, Joanna Nowak
Witam
> Jednak jezeli bedziesz unikac odchodow kocich czyli sprzatanie zlecisz
> przyszlemu ojcu i w ogole bedziesz starac sie nie dotykac kotka to
> przetrwacie do wrzesnia.
A ja jestem odmiennego zdania. Mysle ze wlasnie nie nalezy unikac
kontaktow z potencjalnym zrodlem zakazenia. Znaczna wiekszosc ludzi
przechorowuje toxoplazmoze zupelnie bezobjawowo. A pozniej jest juz
odporna na ta chorobe do konca zycia. Takie nadmierne chronienie i
ostroznosc moze doprowadzic do tego ze potencjalna matka zachoruje
akurat w ciazy, bo zje np. na imieninach u kolezanki tatara. Jesli kociak jest
akurat w fazie zarazania a jego wlascicielka nie jest w ciazy - to nic sie nie
stanie gdy ulegnie zarazeniu. Wyjdzie jej to tylko na dobre, poniewaz juz
nigdy w zyciu nie bedzie musiala sie obawiac infekcji, czesto w najmniej
oczekiwanym momencie.
Tym bardziej ze nie nalezy az tak bardzo demonizowac kotow jako zrodla
zakazenia. Zarazic sie mozna jedzac niedosmazone mieso z grilla, tatara.
Oocysty mozna polknac dotykajac ust reka zabrudzona ziemia lub chociaz
majaca przez chwile kontakt z zanieczyszczona trawa. Tak wiec badanie
tego jednego, konkretnego kota IMHO nie ma sensu. Bo znacznie bardziej
realnych zrodel zakazenia jest pelno wkolo. A sama toxoplazmoza, przy
minimalnym szczesciu - przebiega zupelnie bezobjawowo. Jednoczesnie
trudno mi wyobrazic sobie mieszkanie pod jednym dachem z kotem ktorego
nie wolno dotykac. On uzna to za kare, na pewno nie bedzie szczesliwy. I w
imie czego? Zeby to jeszcze mialo jakies uzasadnienie...
Pozdrawiam
Agnieszka
- [ http://www.zwierzeta.w.pl ] -
- [ ICQ UIN: 52521716 ] - [ E-Mail: a...@z...w.pl ] -
|