Data: 2004-09-05 12:30:47
Temat: Re: Twardziej!
Od: "Z. Boczek" <z...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Margola Sularczyk w wysiłku wydalił(a) z siebie takie oto konkrety:
>>>> Tu się nie odniosłaś, hyhyhy ;]
>>> Bo wydaje mi się oczywiste, że się na nikogo nie naszczuwam. Nie mam w
>>> zwyczaju.
>> Ej, serio?
> Całkiem serio. Ostatni raz (i chyba jedyny w sieci) naszczułam się na jedną
> wyłudzaczkę, jakieś dwa lata temu. Bo nie lubię, jak ktoś zbija pieniądze na
> oszustwie.
Jeżeli z powagą komentujesz żartobliwe uwagi z emotami, poważnie
odpowiadasz na żartobliwe uwagi bez emotków (też nie działają :]) - to
ja nie wiem, co w tym miejscu mam już napisać.
"Tu jest pięęęknie, Shrek!" czy "Zainwestuj w Tik-Taki"?
Cii, ciii - tu już nie rozmawiamy, bo się pogrążę w czarnej rozpaczy,
że nie umiesz mnie czytać a później piszesz do mnie w aksamitnoczarnej
powadze :)
>>> Wrażenia, jak już mówiliśmy, nie są argumentami w dyskusji, a jeśli
>>> uważnie poczytasz moje posty, znajdziesz tam moją rzeczywistą opinię.
>> (1) Auć, ciężki dzień?
> Jeżeli piszę Ci, że nieuważnie przeczytałeś moje posty, to muszę mieć cieżki
> dzień?
Powiedzmy, że IMHO to zbędna agresja.
Wyciąganie sztyletów z butów - 'bo przecież dyskutujemy po przeciwnych
stronach i mam prawo' - uważam za branie sobie takich dyskusji zbyt
poważnie.
Powiedzmy, że chcę sobie pofechtować z kanapką w ręku - a Ty biegniesz
nań z okrzykiem i orężem trzymanym oburącz :)
>> (2) Pisanie interlokutorowi, że nieuważnie czyta na podstawie własnych
>> _wrażeń_, nie należy również do argumentów w dyskusji.
> Wyjaśnij, bo nie załapałam. Czyje wrażenia, moje czy Twoje? Moje opinie
> znajdziesz między innymi tu:
Wyjaśniam: ucząc mnie zasad dyskusji i punktując za savoir-vivre
dyskusji, sama nie jesteś czysta ;)
Wytykasz mi faszerowanie postów swoimi _wrażeniami_ - podczas, gdy (a)
sama oceniasz sytuację na podstawie swoich _wrażeń_, (b) nie do końca
to, co piszesz jest prawdą - nie da się dyskutować, nie bazując na
swoich wrażeniach.
Przesadnie wyjaławiasz, ot co - podobnie jak z Cronym i Twoim: 'może
R. nie pisze prawdy, weź poprawkę' (na jego powoływanie się na
inicjatora wątku).
>> "Jeśli uważnie poczytasz moje posty, znajdziesz tam moją rzeczywistą
>> opinię."
> Ależ to jest moja rzeczywista opinia, że niejaki Crony nakręca pana R.
> negatywnie i przeciw żonie, wykluczając pokojwe porozumienie. I opieram ją
> na faktach.
Cytując Ciebie, pisałem w swoim imieniu na Twoje: 'koledzy głaszczą po
głowie' i inne takie.
Pisałaś w l.mn. - a teraz wychodzi z tego tylko Crony? :]
>> Sęk tkwił w fakcie, że żonę uznano _milcząco_ za - jak to teraz
>> utrzymujesz - również (współ)winną.
>> A jeśli na grupie dyskusyjnej przyjmuje się pewne rzeczy w milczeniu,
>> to wybacz - nie wszyscy muszą _wyczuć_ lub zauważyć coś, czemu nie
>> daje się wyrazu wprost :]
> Nie rozumiem. Żonę uznano za winną wprost, nie milcząco, i ja jej wprost
> bronię. Nie wykluczając możliwości, ze jestem adwokatem diabła.
No to Ona jest _również_ winna czy nie jest winna?
Bo co post zmieniasz zdanie (najpierw było coś a'la: 'nigdzie nie
bronię tylko Jej' a teraz - 'bronię Ją bo wy uznajecie za winną').
>>> Bo ja lubię pod prąd i postanowiłam nie naszczuwać R.'a na żonę, jak moi
>>> adwersarze. Gdyż, jak wiemy, naszczucie nie prowadzi do porozumienia.
>> (1) Z pierwszego zdania-fałszu wysnuwasz drugie - prawdziwe. Ale nie
>> są one na pewno spójne logicznie.
>> Nikt nikogo nie naszczuwał. Każdy przedstawia tutaj tylko swój pogląd
>> na daną sprawę - a osoby z problemami mają swój rozum; to one
>> decydują.
> Co było pierwszym zdaniem-fałszem? mam nadzieję, że to o moim naszczuciu.
Wszystko po kolei. 'Pod prąd' (ZTCW stronników męża jest mniejszość, a
żony - większość), 'naszczuwać' (o tym już post wcześniej pisałem)
oraz 'jak adwersarze' (podobnież).
> że prawdziwe jest drugie - że R. jest tu przez niektórych naszczuwany na
> żonę.
Sorry, Luke.
>> (2) "Wrażenia, jak już mówiliśmy, nie są argumentami w dyskusji".
> Czy wyrażenia "Twardziej!", "Nie daj się", "To żona zawiniła" - nie są
> naszczuwaniem?
Nie, to tylko przedstawienie swojego zdania.
Skoro ostatni raz naszczuwałaś się dwa lata temu, dlaczego masz tak
mało dystansu do wypowiedzi innych?
> Jak coś czytam w literkach, to staram się to czynić ze zrozumieniem.
> Wyrażenia zapisane wprost odbieram wprost.
Doradzić wypada jeno okulistę wobec tego. I Nerwosol.
>>> Nerwa? Wątpię. Lubię ten sport, więc może adrenalinę. Pozytywną.
>> Moim zdaniem sporo zależy u Ciebie od dnia.
> Aha. Możesz pogłębić tę psychoanalizę dokonaną ad hoc i przedstawić mi jakiś
> wykres?
Polecam wyszukiwarke grafiki Goolge'a. Wykresów tam od za.epania.
Włączyła Ci się ironia na moją (najzupełniej serio) uwagę. Twoje
prawo, ale (błagam!) nie pouczaj więcej nt. sztuki dyskusji.
> Ja tam nie zmieniam nic, zawsze staram się obiektywnie patrzyć na
> sprawę i punktować to, co w mojej opinii jest bzdurą, aewentualne rgumenty
> ad personam odpieram taką samą bronią albo opmijam milczeniem.
To nie był argument ad personam, tylko uwaga bez cienia ironii.
Takie IMHO :)
> Jeśli w wątku nikt nie pisze bzdur (które, dodam, bzdurami są w mojej, przez
> nikogo nie wymuszonej opinii, opartej wyłącznie na mojej wiedzy i moich
> ewentualnych doświadczeniach z sobą i światem zewnętrznym), to nie reaguję.
Podziwiam - ja staram się unikać pisania czegoś, co świadczyłoby
później o dziurawej logice. A Ty najspokojniej w świecie strzelasz
sobie tutaj samobója, przyznając się do wagi Twoich _wrażeń_ (które
podobno nie są argumentami w dyskusji).
>> Dziś np. nie użyłaś w swoim poscie żadnych emotków i z zapałem
>> dyskutowałaś z moimi luźnymi, żartobliwymi uwagami.
>> Jeśli tak lubisz, zamiast przyjacielskiego sparingu - nie odmawiam :]
> O braku bądź nie - przyjaźni - decyduje obecność emotikonów? Wątpię.
Nie odważyłbym się tego tak spłycić. Starałem się wyżej wytłumaczyć,
co rozumiem przez tak ostry styl dyskusji.
>> BTW - pilnuj, córko, cytowników - bo non stop poprawiam ;]P
> Albo ja jestem niechlujna (pośpiech), albo OExpress jakiś przygłupawy ;)
Nie naszczuwaj się, jak koledzy-adwersarze na żonę R.'a :)
>>> Proporcjonalna.
>> Just iyo - a przecież "wrażenia, jak już mówiliśmy, nie są argumentami
>> w dyskusji".
> Bo nie są. A zapał w dyskusji może się dość mierzalnie przekładać na słowa.
> Co nie znaczy, że jest argumentem. Ale jak wspominałam, lubię słowne
> szermierki, które jednakowoż zdecydowanie bardziej angażują mój intelekt niż
> emocje.
Pozostanę jednak przy swoim zdaniu - właściciele chętniej kupują
piękniejsze (gdy własne) popiersia :)
Dla mnie EOT - nie lubię akademickich batalii, czy to, co zauważam
jest prawdą, czy tylko 'analizą psychologiczną ad hoc'.
--
Z cyklu 'Walka o Usenet':
Nie pouczaj religera o jego religii! (c) Albert Jacher
|