Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Umiejętność Re: Umiejętność (long post warning :-)

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: Umiejętność (long post warning :-)

« poprzedni post następny post »
Data: 2005-07-31 14:33:01
Temat: Re: Umiejętność (long post warning :-)
Od: vonBraun <interfere@O~wywal~2.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki

puciek2 wrote
w news://news.ipartners.pl:119/dc6nq0$idp$1@inews.gaze
ta.pl

> vonBraun <interfere@O~wywal~2.pl> napisał(a):
> news:dbp8mt$150c$1@news2.ipartners.pl

>>> Ok, zgadzam się.
>>> Więc jak mnie modelowałeś ?

>>Poprzez czytanie twoich postów, a następnie próbę wyobrażenia sobie
>>czegoś w rodzaju vonBraun+/- Czyli co trzeba by mi zabrać a co dodać
>>abym coś takiego napisał.

> No to chyba optymalnie. Też bym tak chciał umieć. Opowiesz mi może
> jak doszedłeś do takiej wprawy i jak to robisz ?

> [...]
Mam Ci opowiedzieć całe swoje życie? Niewykonalne.

Czy gdzieś oceniłem swój poziom umiejętności jako "taką wprawę"?



>>>Nie brzmi to trochę tak: Ponieważ nie potrafimy się znaleźć sposobu
>>>na zajmowanie się rzeczami istotnymi to zajmijmy się rzeczmi
>>>którymi > potrafimy się zajmować bo przecież coś trzeba robić.
>>
>>Tak ma brzmieć i brzmi "bardzo tak" a nie tylko "trochę tak", i jak
>>sądzę, na każdym poziomie rozwoju technologii, obrazuje w istocie
>>stan tych nauk, które weryfikują teorię poprzez eksperyment.
>
>
>
> W jednym się zgodzimy, że tak to się kręci także w świecie
> &#8216;nauki&#8217;. Jednak chciałbym zwrócić Ci uwagę, że chyba
> trochę pomyliłeś kierunki. Kierunek o którym piszesz można, jak
> sądzę, opisać w Skrócie tak: Nie potrafimy (zbyt dużo to wymaga
> wysiłku, nie opłaca się) na podstawie dostępnych
> &#8222;&#8217;bezpośrednio&#8217;&#8221; informacji zbudować
> &#8222;teorii&#8221;. Łatwo natomiast potrafimy mierzyć
> &#8216;coś&#8217; (choć już tylko pośrednio i nie wiadomo czy z
> sensem), a następnie dokonfabulować &#8216;teorię&#8217; aby była
> zgodna z pomiarami owego &#8216;cosia&#8217;.. Zafascynowani
> &#8216;sukcesem&#8217;, że &#8216;teoria działa&#8217; (a jak by
> mogła nie działać) zmieniamy realny dostępny bezpośrednio stan
> emocjonalny (zgodny z rzeczywistością np. niewiedza dotycząca
> jakiegoś zjawiska) na fikcyjny (niezgodny z rzeczywistością, np.
> fikcyjna wiedza). Teraz pełni samozadowolenia możemy już tylko
> walczyć aby nam nikt nie zburzył tego stanu, tworzymy więc
> &#8216;obowiązujące, obiektywne, dostępne bezpośrednio&#8217; stadne
> świętości. Oczywiście gdyby się okazało, że jakieś przyszłe
> doświadczenia nie będą potwierdzały naszej &#8216;teorii&#8217; to
> bez problemu wymyślimy (mamy w tym już niejaką wprawę) jakieś
> dodatkowe &#8216;cząstki elementarne&#8217; (najlepiej wyposażone w
> silny aparat wykonawczy), które załatają dziurę w
> teorii/mózgu/uczuciach religijnych. Niech się tylko jednak trafi
> jakiś heretyk który obiektywność stadną pokala (przewracając kontakt
> z rzeczywistością boleśnie) to już mu się odpowiedni merytoryczny
> stosik przygotuje. Jeśli nie widzisz jeszcze, że cały ten proces ma
> na wejściu i wyjściu bezpośrednio emocje, które są kluczem do
> zrozumienia funkcjonowania czegokolwiek to ja już nie wiele poradzę.
> Gdybyś jeszcze zechciał sięgnąć szerzej i przyjrzeć się temu
> procesowi w kontekście ewolucyjnym, który przebiega podobnie to
> byłbym rad. &#8216;Mutant&#8217; musi najpierw przeżyć stadne próby
> spalenia na stosie aby ostatecznie zweryfikować swoją wewnętrzną
> dostępną bezpośrednio &#8222;&#8216;teorię&#8217;&#8221; w praktyce,
> która to &#8222;&#8217;teoria&#8217;&#8221; jest sprzeczna z tą
> &#8216;obiektywnie obowiązującą&#8217;.

Piszesz, że kierunek o którym piszę można tak "opisać" w istocie
przedstawiasz jednak OCENĘ a nie opis. Mogę próbować wczuć się w tą
OCENĘ i wtedy "będzie nam razem dobrze" albo rzucić Ci się do gardła
ze skutkiem dokładnie odwrotnym, jednak w każdym przypadku nie posunie
to rozmowy ani o krok do przodu - o ile oczywiście przez "przód"
rozumiemy to samo.

Przedstawiając OCENY zapewne KOMUŚ (komu?) się tam przypodobasz, komuś
tam narazisz - i to jak sądzę będzie jedyny wymierny rezultat faktu
przedstawienia oceny. Z tego też powodu chciałbym zapytać, czy widzisz
możliwość innego poprowadzenia tego podwątku w naszej dyskusji,
ponieważ w rezultacie nie wiem po tym co napisałeś czy:

1)Kwestionujesz ogólną zasadę prowadzenia badań naukowych,
gromadzenia, generowania wiedzy naukowej, falsyfikowania teorii (itd,
itp) roli eksperymentu, wymogów jakie są stawiane tym procedurom lecz
masz lub nie masz propozycje alternatywne / w tym przypadku - jeśli
masz propozycje najlepiej sformułuj je precyzyjnie, w jednym miejscu,
najlepiej w kontekście tematu dyskusji - to akurat mnie ciekawi./

2)Kwestionujesz coraz częstszą praktykę w badaniach naukowych /w tym
przypadku chciałbym zakończyć ten podtemat, praktyka ta jest mi znana
- nie zmienimy jej/

3)Chcesz uratować świat i pieniądze podatników, przed spustoszeniami
których dokonać może niejaki vonBraun i jemu podobni a potem poczuć
się dobrze z tego powodu /w tym przypadku proponuję zadzwonić do
Łódzkiego Pogotowia Ratunkowego/ ;-)

Zauważ, że w tle tej dyskusji zaczyna pojawiać się mało konstruktywny
aspekt, który osoba bardziej wrażliwa mogłaby odczytać jako "zli
specjaliści i dobrzy acz odrzuceni przez patologiczny mechanizm nauki
prawdziwi myśliciele"/[*** ;-)].

Formą rozwiązania problemu związanego z wizją przypisywania mi
motywacji sprowadzających się do rzucania się ewolucyjno-naukową
maczugą na monitor i klawiaturę, mogłaby być próba odpowiedzi na
wątpliwości sformułowane w punkcie (1) powyżej, z uwzględnieniem
(równie ważnej) pominiętej tu i skomentowanej jedynie pobieżnie
drugiej części oryginalnej wypowiedzi, zwłaszcza, że przedzielenie
tych fragmentów zmienia jej ogólny sens po to aby dać pole do powyżej
sformułowanego przez Ciebie "manifestu". Parę tysięcy postów powyżej
napisałem: "I jeszcze na marginesie, można się zastanawiać czy da się
to co napiszę dalej odczytać z pominięciem takiej etykietki? " i wierz
mi nie napisałem tego bez powodu.

>>Reszta jest gdybaniem, potrzebnym w fazie generowania teorii. Owo
>>gdybanie to wielka "sztuka", a nawet Sztuka. Ale w sztuce, czy nawet
>>w Sztuce zdają czasem liczyć się gusta i dobry smak, moda i opinia
>>publiki - czyli wchodzi problem problematycznych kryteriów
>>weryfikacji. Bez eksperymentu prędzej czy później utknie się w
>>miejscu.

> A eksperymentować można w kółko z braku lepszych (bardziej
> opłacalnych) pomysłów. Zawsze jakiegoś &#8216;cosia&#8217; do
> pomiarów znajdziemy.

Gdybać też można w kółko. Niemniej zanim odniosę się do tego co
piszesz wcześniej w odpowiedzi na tą część mojego posta:

> Nie potrafimy (zbyt dużo to wymaga wysiłku, nie opłaca się) na
> podstawie dostępnych &#8222;&#8217;bezpośrednio&#8217;&#8221;
> informacji zbudować &#8222;teorii&#8221;.

to zacznę od tego, że nie rozumiem do końca co to są "dostępne
bezpośrednio informacje", zgaduję, że może chodzić ci o teorię, która
za jedyną poprawną formę empirycznej weryfikacji uznaje odwołanie się
do danych subiektywnie dostępnych, czyli relacji podmiotu np. o swoich
stanach emocjonalnych - tu poproszę o informację czy o to ci właśnie
chodzi czy o coś innego, czyli - jak w przybliżeniu miałaby wyglądać
dowolna teoria zbudowana na bazie informacji dostępnych bezpośrednio i
czym różniłaby się od wszystkich innych. Z oczywistych powodów bez
tych dodatkowych danych nie mam jasności do czego się odnoszę. Pytanie
to ma związek z pytaniem sformułowanym w punkcie (1) powyżej.

Z innej beczki: są poważniejsze powody "odkładania ważnych problemów
na później" niż uwarunkowana ewolucyjnie niechęć do zajmowania się
trudnymi problemami z towarzyszącą motywacją zapewnienia sobie
prestiżu i środków do życia przez naukowców. Podejrzewam, że je znasz,
jeśli nie spróbuj odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nauka nie zajmuje
się w tej chwili analizą np. ilości tlenu w atmosferach planet o
wielkości zbliżonej do Ziemi w naszej galaktyce lub dowolnej
pobliskiej. Wydaje się, że możliwość zmierzenia tu czegokolwiek jest
podobna jak możliwość bezpośredniego zmierzenia subiektywnego
natężenia stanów emocjonalnych przez zewnętrznego obserwatora. Wie to
tylko podmiot doznający tych stanów i słowo "wie" należałoby jeszcze
wsadzić w jakiś ogromy cudzysłów. Jeśli jednak masz jakąś alternatywną
wizję metodologii to oczywiście chętnie posłucham, mimo mych
ewolucyjnych uwarunkowań ;-).


>>>>Najprostszy eksperyment - wytłumaczmy małpie, że jedzenie znajduje
>>>>się pod adresem Krucza 5, na drugim piętrze - przecież nie
>>>>istnieje realny sposób aby przekazać to jakiemukolwiek zwierzęciu.
>>>>W tym sensie mówię o "precyzji" komunikatu, i nie jest to
>>>>"magiczne" lecz jak najbardziej namacalne, dostępne obserwacji czy
>>>>badaniu. Problemy mogą być of korz z interpretacją wyników, i
>>>>zapewne poprawna interpretacja musi dokonywać się w kontekście
>>>>tego od czego "byś zaczął":


>>> Ale nie widzisz w jaką to wpada paranoję. To coś w stylu:
>>> "Piję aby zapomnieć o tym, że się wstydze tego że piję"


>>Problemy z interpretacją obserwowalnych zachowań (np komunikatów
>>słownych) w obserwowalnych kontekstach sytuacyjnych będą mniejsze
>>niż z interpretacją subiektywnych odcieni doznań emocjonalnych. Tu
>>przynajmniej da się np. zauważyć, że zwierzęta w sytuacjach
>>naturalnych stosują kombinacje sygnałów o charakterze bardzo
>>ograniczonym i powtarzalnym w odróżnieniu od człowieka, który mając
>>skończoną liczbę jednostek leksykalnych czy fonologicznych potrafi
>>stworzyć nieskończenie wiele komunikatów.
>>
>>Inne różnice obserwujemy w sposobach uczenia się - zwierzęta i
>>człowiek uczą się na przykład procedur, poprzez naśladownictwo+próby
>>i błędy w konkretnych sytuacjach. Jednak człowiek może dzięki
>>komunikacji słownej uczyć się wiedzy nie mającej z sytuacją uczenia
>>i naśladownictwem nic wspólnego i po latach od chwili jej
>>przyswojenia, bez żadnych powtórek zrobić z niej użytek. Chodzi mi
>>tu o rozróznienie między "Wiem jak..." co wydaje się być wspólne dla
>>człowieka i zwierzęcia a "Wiem że..." co juz trudno byłoby
>>zaobserwować u zwierząt.
>>
>>Zamiast tego proponujesz odwołać się do emocji. OK. spróbuj je
>>wyliczyć, (strach, zdziwienie, radość, gniew, smutek, zadowolenie
>>... dużo tego będzie jeszcze? Raczej nie).
>
>
>
>
> Tutaj potwierdzę, że tak mniej więcej proponuję. To dostępna
> &#8222;obiektywnie i bezpośrednio&#8221; obecność fundamentalnych
> jednostek emocjonalnych jest jedynym gwarantem i podstawą
> komunikacji i funkcjonowania, jak sądzę. Czy jest ich dużo ? Nie
> sądzę. Nie widzę też potrzeby aby było ich dużo. Wystarczy aby każda
> taka fundamentalna jednostka była skalowalna. Ile potrzeba
> podstawowych kolorów aby wygenerować całe ich ciągłe (ze względu na
> liczebność) spektrum, Posługując się tylko odpowiednią skalą tych
> podstawowych i kombinując je ?

Można i tak, czemu nie - wprawdzie narzucamy sobie ograniczenia (przy
pomocy tego "redukcjonistycznego" modelu nie możemy badać np. faktu
spostrzegania przez człowieka różnicy między komunikatem o wspomnianym
już adresie "Krucza 5" a "Marszałkowska 15" czyli coś tracimy ale
zyskujemy na klarowności. Pytanie - czy właśnie nie straciliśmy z oczu
części tego co decyduje o różnicy między zwierzęciem a człowiekiem?
Przyznaję bez bicia,że gdyby w obrębie takiego zredukowanego modelu
który proponujesz, udało się wykazać różnice człowiek/zwierzę miałoby
to dla mnie duży ciężar gatunkowy(wreszcie coś nowego!).

[A] Jednak jak się zapewne zorientowałeś w chwili obecnej sądzę, że
redukując model komunikacji w obrębie którego poszukujemy wspomnianych
różnic do emocji podstawowych redukujemy jednocześnie szansę na
znalezienie tych różnic, czyli także zakładamy sobie na oczy klapki.
Jeszcze inaczej mówiąc sądzę, że ten "podstawowy garnitur emocji" jest
dla ludzi i zwierząt wspólny więc ograniczając się do niego różnic nie
"namierzymy". W tej sytuacji fakt stwierdzenia "brak różnic" będzie
skutkiem wad modelu a nie rzeczywistego braku różnicy
człowiek-zwierzę.

>> Teraz przypisz im emotikony, a
>>następnie przy pomocy tychże emotikonów zakomunikuj mi treść która
>>napisałem powyżej. Może się nie udać. Jeśli natomiast jakoś
>>dramatycznie rozszerzysz ten repertuar, to znaczy, że generalizujesz
>>nazwę "emocje" na coś co zazwyczaj nazywa się "procesy poznawcze"



/Poniżej komasuję to co dotyczy jednego zagadnienia:/

> Nie wiem co Ty tutaj nazywasz procesami poznawczymi. Przybliżysz mi.
> Ja wolę w tym przypadku nie wnosić bez potrzeby dodatkowych bytów,
> choć mogę oczywiście się mylić. To czego jestem pewny to tyle że
> odczuwam emocje. Czy istnieje coś poza nimi to już trudno udowodnić
> i moim zdaniem pozostaje w sferze wiary. . &#8216;Posłucham&#8217;
> jednak chętnie co masz w tej sprawie do napisania.
/.../
> A to co za zwierz ? Także poproszę o przybliżenie. A najbardziej
> prosiłbym o wykazanie czym wg. Ciebie Te &#8216;zwierzęta&#8217;
> różnią się od emocji.
/.../
> Jak na razie, nie wydaje mi się. Ale to da się ustalić gdy tylko
> trochę się potłumaczysz ze swoich przyzwyczajeń.
/.../
> Szczerze nie wiem do czego jesteś przyzwyczajony. Wyjaśnisz mi ? Tak
> jak powyżej poproszę abyś wyjaśnił mi dokładnie różnice pomiędzy
> &#8216;tym czymś&#8217; a emocjami.
/.../
> A o czym jeszcze dokładnie ? I czym to się różni od emocji.
>
/.../
> OK. A znasz jakieś inne &#8222;procesy pośredniczące&#8221; niż
> emocje ? Jakie i czym się od emocji różnią Twoim zdaniem.
>
> [...]
>

Spójrzmy na JEDNĄ z ról komunikatu czyli przekazywanie informacji,
która to czynność redukuje niepewność odbiorcy co do jakiegoś
(dowolnego) zjawiska/klasy zjawisk. Jeśli zawęzimy pole poszukiwań do
podstawowych emocji to uzyskamy model, który dobrze opisuje redukcję
niepewności odbiorcy tylko i wyłącznie w zakresie zjawisk związanych
ze stanem emocjonalnym nadawcy.

Z tego też powodu, do modelu czysto emocjonalnego znaczenia
komunikatu, należałoby dołożyć komponentę, którą nazywam komponentą
poznawczą, a której treściowa zawartość pozwala na rozszerzenie tej
funkcji redukującej niepewność. Chodzi o jej rozszerzenie na większą
klasę zjawisk, których dotyczyć może komunikat(a więc nie tylko emocje
nadawcy). Przykładowo, komunikat (wyrażony agresywnym tonem) "przecież
sto razy ci mówiłem że ilustrację tą masz w książce, na stronie 125
!!!" informuje nas o tym co czuje nadawca, podaje jednak pewne
informacje nie mające z jego stanem emocjonalnym wiele wspólnego (czy
byłby wściekły, czy radosny, ilustracja nadal tam będzie). Odbiorca
może - jeśli zapamięta wykorzystać to nawet po latach w sytuacji o
zupełnie innym kontekście. Odbiorca może to wykorzystać niezależnie od
tego czy w nowym kontekście przeżywane emocje są podobne do tych które
towarzyszyły komunikatowi.


>>>>> /.../ Ja jednak bym zaczął od dokładnego określenia tych
>>>>> celów/motorów.

>>>>W porządku, każdy by zaczął, ale czyniąc to zacząłeś od
>>>>stwierdzenia: "że jedynym (moim zdaniem) powodem komunikacji
>>>>(ludzi, zwierząt) jakim jest wyrażenie stanów emocjonalnych, w
>>>>szerokim tego słowa znaczeniu" To zmierza do interpretacji
>>>>odwołującej się do czegoś czego w istocie nie da się ocenić
>>>>inaczej niż pośrednio.

>>> Mitem jest, że można coś ocenić inaczej niż pośrednio.

>>Użyłem "ocenić" w znaczeniu "zmierzyć", lub przynajmniej
>>"zarejestrować"

> Widzisz jakąś różnicę. Zarejestrować bezpośrednio możesz tylko
> własne emocje, jak sądzę.

Nie do końca rozumiem - bezpośrednio można rejestrować/mierzyć
np. pewne aspekty sytuacji bodźcowej i zachowania badanego
człowieka/zwierzęcia.
Jeśli masz model odnoszący się do tego co nazwałem "procesy
pośredniczące", jesteś w stanie "nawet" [;-)] wynik zinterpretować.


> [...]
>
>
>
>>> Wszystko co oceniasz Ty lub ktokolwiek inny ocenia pośrednio
>>> poprzez własne emocje, które to są (jedynie) dostępne
>>> bezpośrednio.
>>
>>Jednak badając np. komunikację werbalną mam przynajmniej ułatwione
>>zadanie, To co powiedziano da się przynajmniej zapisać. Spróbuj
>>znaleźć nośnik, który zapisze na trwale np.: "radość", albo "lekki
>>smutek" :-)
>
>
> Moim zdaniem bzdura. Niczego co poprzez swoje emocje nie
> zaklasyfikujesz nie możesz ani zapisać ani odczytać. To co
> zapisujesz lub odczytujesz musi mieć w tobie emocjonalny odpowiednik
> (jedyny nośnik). Tak naprawdę zapisujesz lub odczytujesz (z zewnątrz
> i na zewnątrz) tylko wskaźniki na własne obiekty emocjonalne i nie
> mają one innego związku z emocjami niż &#8222;palec wskazujący na
> Księżyc z Księżycem.. Wzmiankowane &#8222;radość&#8221;,
> &#8222;lekki smutek&#8221; nie istnieją nigdzie poza środowiskiem
> emocjonalnym nadawcy i odbiorcy. Toteż totalną PARANOJĄ jest
> przypisywanie im możliwości zapisywania na jakichś innych nośnikach.

I dlatego właśnie uważam, że jest to bardzo poważne ograniczenie
wiarygodności badań prowadzonych nad emocjami. Oczywiście zgadzam się,
że możemy tworzyć sobie ich modele i wnioskować o nich z dowolnych
fusów, w praktyce będzie to pośrednie wnioskowanie z powiązań pomiędzy
sytuacjami bodźcowymi i zachowaniem. W chwili obecnej, wnioskując w
ten sposób można przewidywać z pewnym prawdopodobieństwem, zachowania
grup ludzkich w określonych sytuacjach bodźcowych. Możliwość
przewidywania zachowań jednostki (bez technicznych możliwości
niezależnego od podmiotu pomiaru emocji) jest taka jak wspomniana już
sytuacja przewidywania czy w skutek wiatru zawali się drzewo.
Podkreślę, że klaruje mi się pogląd, że nie jest to "ostateczny"
argument na rzecz niezajmowania się emocjami, raczej konstatacja
faktu, że to problem który i tak w pewnym momencie wyniknie-może po
prostu za wcześnie o tym wspominam.


>>> Szczerze wolę taki początek bo on przynajmniej zmierza we
>>> właściwym kierunku. Moim zdaniem czas zerwać z mitologią że
>>> istnieją inne 'obiektywne' sposoby oceny czegokolwiek inaczej niż
>>> emocjonalne.

>>"Oceny" są emocjonalne z definicji :-) ,

> A pomiary ? Rejestrowanie ? Są jakie ? Jak dokładnie przebiegają ?
> Bez udziału środowiska emocjonalnego jako fundamentu ?

Masz na myśli rolę środowiska emocjonalnego badacza dokonującego
dowolnego pomiaru(?), czy coś innego(?) bo trochę się gubię.


>>> No tak, ale nie wiem czy zauważyłeś, że nie ma żadnego działania
>>> bez motoru/emocji ku działaniu. To emocje są bezośrednio za
>>> działanie odpowiedzialne.
[**]
>>To trochę tak jakbyś powiedział "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu".
>>Zgadzam się. Wszystkie prowadzą. Jednak jeśli umówię się z Tobą na
>>piwo, to informacja (zgodna z prawdą) że knajpa jest przy jednej z
>>dróg które prowadzą do Rzymu nie na wiele Ci się przyda.

> Nie bardzo jednak rozumiesz co oznacza tutaj bezpośrednio i dalej
> obiektywność. A z drugiej strony próbujesz się powoływać i
> gloryfikować jakąś mityczną &#8216;obiektywność i
> bezpośredniość&#8217; która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością.
> Jeśli dla Ciebie w umawianiu się na piwo (i nie tylko tutaj)
> podstawowym/fundamentalnym/nierozkładalnym mechanizmem jest to że:
> "Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu" to ja nie mam więcej pytań.
[**] Niejasny jest dla mnie związek tej akurat uwagi, z tym co
napisałem. Proponuję inny kierunek rozmowy niż oceny dzielących nas
różnic intelektualnych czy moralnych por. np.: "Jeżeli (coś tam???) to
ja nie mam więcej pytań". Zamiast tego można np. spróbować wyjaśnić mi
ten związek. Powtórzę innymi słowami to co napisałem:
[B] Twierdzenie "emocje są za każde działanie odpowiedzialne" ma
charakter niewiele wnoszący "samo w sobie" - skoro działamy to z całą
pewnością jest tego jakaś przyczyna (jakżeby śmiało jej nie być).
Nazwijmy ją "emocje" - zaden problem, nazwijmy ją "Manitou" nic się
nie zmieni. Tak czy owak, nie unikniemy prędzej czy później pytania
dociekliwych: Czym jest "Manitou"? Czy Manitou zwierząt różni się od
Manitou ludzi? Skąd Pan wie ile zdefiniowanego przez pana Manitou
trzeba aby zaszło działanie? Czy ktoś poza panem widział Manitou?
Jakie cechy Manitou decydują o podjęciu działania typu ucieczka a
jakie decydują o podjęciu ataku? Czy potrafi pan na podstawie pomiaru
Manitou ocenic kiedy nastapi atak a kiedy ucieczka?

No zamiast odpowiedzi wprost możemy jeszcze wmawiać innym, że tylko my
znamy obiektywne, jedynie poprawne i abstrakcyjne znaczenie tego czym
jest "Manitou". Jeśli będziemy jeszcze dostatecznie głośno ubliżali
dyskutantom, myślę że taka teoria da się utrzymać. [;-)]


>>>>Po drugie wyszło mi, że stany emocjonalne, szczególnie mocno
>>>>przeżywane są w sytuacjach bodźcowych w których przed dowolnym
>>>>organizmem w sposób jawny pojawiają się cele działania związane z
>>>>przetrwaniem bądź reprodukcją.

>>> Jasne, tylko co z tego wynika ?

>>Że kontekst sytuacyjny wyznacza stany emocjonalne, a przy okazji ów
>>kontekst, łatwiej kontrolować, mierzyć, manipulować.

> Cały dowcip polega właśnie na tym, że nie tylko &#8222;kontekst
> sytuacyjny&#8221;. Otóż na pewno znasz (ze swojego doświadczenia )
> wiele takich sytuacji w których nie było żadnych zewnętrznych
> sytuacji do powstawania emocji a one powstawały. Czyli emocje były
> niezależne od kontekstu sytuacyjnego. Natomiast już działanie wymaga
> obecności emocji nie wystarczy sam kontekst sytuacyjny. Kolejną
> fikcją (paranoją) jest to że można tak łatwo kontrolować, mierzyć i
> manipulować kontekstem sytuacyjnym bez zrozumienia emocji podmiotów
> w tym kontekście występujących. Innymi słowy nie ma nic takiego jak
> czysty kontekst sytuacyjny, jest on uwikłany we wszechobecne
> emocjonalne oddziaływania i moim zdaniem to te emocjonalne
> oddziaływania decydują o tym czym właściwie jest kontekst
> sytuacyjny.

Zgadzam się, dobrze, że o tym przypomniałeś. Jednak FAKTY są takie, że
jeśli ktoś bedzie chciał wnioskować o stanach emocjonalnych zwierzęcia
to zbuduje sobie jakiś model tych stanów. Tym co ma do dyspozycji
próbując go zweryfikować, jest kontekst sytuacyjny i zachowanie. No
chyba, że zaproponujesz jakiś alternatywny sposób badań, inną
metodologię (jakiś paradygmat introspekcyjny?).


>>>>Z połączenia tychże przesłanek wyszło mi z kolei, że proponowany
>>>>przez Ciebie kierunek poszukiwania ewentualnych podstaw akurat
>>>>niewiele wniesie do zrozumienia różnic pomiędzy człowiekiem a
>>>>zwierzęciem, bo w końcu dojdzie się idąc tą drogą do wniosku, że
>>>>"najostateczniejsze" podstawy - motywy czy "motory" są wspólne
>>>>zwierzęciu i człowiekowi.

>>> Nie wiem czy tak samo rozumiemy to co napisałeś powyżej, bo ja w
>>> skrócie tak: Nie da się znaleźć różnic tam gdzie się ich nie chce
>>> znaleźć.

>>Podaj kilka przykładów różnic odnoszących się do:
>>(1) "konstrukcji emocjonalnej"
>>(2) "środowiska emocjonalnego"


> W jakim kontekście. Bo bez kontekstu nie potrafię.
To dziwne pytanie bo użyłem DOSŁOWNIE TWOICH CYTATÓW, i nie ma powodu
aby wychodzić poza kontekst w jakim napisałeś to co napisałeś, chyba,
że sam taki znajdziesz aby lepiej coś wyjaśnić. Zakładam że masz
na myśli to co oznaczasz "@@@".

*Chodzi mi wciąż o RÓŻNICE które są przedmiotem rozmowy - czyli
różnice człowiek zwierzę, - czy widzisz jakieś "obiecujące" w obrębie
tego co rozumiesz pod tekstem (1) i (2)?

> Tak na pierwszy
> rzut oka to nie widzę różnic. Jeśli dobrze Cię rozumiem to wyjaśniam
> to w miejscu oznaczonym @@@.
Nieporozumienie - por powyżej - oznaczone*.





>>Potem ujmij to w postaci jakiegoś modelu przewidującego mierzalne
>>różnice w warunkach eksperymentu, i tak aby model odwoływał się do
>>"niepodrasowanych" [por powyżej *] kategorii "emocje" czy
>>"emocjonalny" a moja niechęć po wstępnej weryfikacji zmieni się w
>>entuzjazm - serio.

> Spoko za jakieś 120 000 lat. Przy takim jak Twoje podejściu
> specjalistów. ;)
[porównaj powyżej oznaczone ***] i 1-3 ;-)




>>>>Czyli TYLKO w ten sposób na pytanie Etaty nie da się odpowiedzieć.
>>
>>> Nie bardzo rozumiem co to znaczy TYLKO w ten sposób. Choć jeśli
>>> chcesz spłycić 'ten' kierunek to może rozumiem. Natomiast nie
>>> rozumiem dlaczego nie chcesz zauważyć że skoro emocje odpowiadają
>>> za KAŻDY rodzaj działania to tylko z tego jednego faktu wynika w
>>> sposób niezbity, że także różnice w działaniu muszą zależeć od
>>> konstrukcji emocjonalnej. I tu moim zdaniem się nie wywiniesz
>>> choćbyś niewiem jak chciał spłycać.


>>Dwie sprawy:
>>
>>Można wyobrazić sobie model w którym zakładamy że emocje w danym
>>kontekście bodźcowym mogą być takie same u człowieka i zwierzęcia,
>>ale różnice mogą przejawić się w sferze kontroli nad emocjami :-)


> A kontrola nad emocjami to coś innego wg. Ciebie od
> rywalizacji/wspólwystępowania/wzajemnego oddziaływania jednych emocji
> względem drugich ?
> W takim razie co to takiego wg. Ciebie ta kontrola nad emocjami ?

Kontrola nad emocjami to nie zawsze to samo co KONFLIKT pomiędzy dwoma
silnymi emocjami. Kontrola poprzez konflikt jest czysto pozorna - w
rzeczywistości wystarczy aby jedna z konfliktowych emocji "puściła"
choćby na chwilę a katastrofa gotowa i ktoś kto pozornie kontroluje
swoje emocje zaczyna zachowywać się w sposób niekontrolowany. Gdyby
tak było człowiek znajdowałby się permanentnie w stanie potwornego
napięcia. Tu także może być pomocne odwołanie się do kategorii
"procesy poznawcze". Zaćmienie słońca dla Osoby1 może być bodźcem
wyzwalającym lęk, dla Osoby2 zaś może być interesującym zjawiskiem.
Głośny huk w pokoju spowoduje, że pies ucieknie na drugi koniec
mieszkania i nie wyjdzie przez godzinę, zaś matka powie tylko: "idź z
tymi kapiszonami na dwór bo chcę mieć spokój". Chodzi mi więc o
poznawcze opracowanie emocji, często już na wejściu. Początkowy strach
po rozpoznaniu bodźca "WĄŻ" opanujemy przez stwierdzenie - "przecież
to tylko pasek". Dominującą chęć "zamordowania" opornego dyskutanta
pokonujemy niekoniecznie przez równie silny lęk przed zemstą organów
ścigania, ale przez konstatację "może nie rozumie?" albo "chyba to dla
niego za trudne", lub "spójrzmy - może ma rację". Proces ten wiąże się
też z umiejętnością stworzenia dystansu do własnych emocji, ma coś
wspólnego z wglądem i zdolnością tworzenia abstrakcyjnych(?)
reprezentacji tego aspektu siebie jakim są emocje.

>>Oddychanie też odpowiada za każdy rodzaj działania. Jednak zapewne
>>nie będziesz nalegał abym uznał, że różnice w działaniu wynikają od
>>"konstrukcji oddechowej" (czymkolwiek by ta "konstrukcja" nie była).

> No cóż znowu będę musiał przypomnieć magiczne zaklęcia, może
> przynajmniej na nie jesteś jakoś uwarunkowany. OBIEKTYWNIE i
> BEZPOŚREDNIO.

W ten sposób dowiem się jedynie co sądzisz o moich uwarunkowaniach.
Chciałbym jeszcze abyś odpowiedział wprost na treść argumentu. Chętnie
uzupełnię jeśli napisałem coś niejasno. Zauważ, że na bardzo podobny
argument - dotyczący dokładnie tego samego problemu - [** powyżej]
także odpisałeś w sposób nie odnoszący się do treści /może to
będzie jakąś wskazówką/.


>>>>> Ja jednak będę naciskał aby precyzyjnie ustalić
>>>>> przyczyny/cele/motory komunikacji

>>>>Jeśli jednak cele te są wspólne dla zwierząt i ludzi (jak piszę
>>>>powyżej),

>>> Skąd to założenie ? Nie mam pojęcia. Są wspólne co do zasady, ale
>>> nie co do całego środowiska emocjonalnego.
>>
>>Co to jest "całe środowisko emocjonalne"?

> @@@ Co to są emocje na poziomie fundamentalnym już sam zacząłeś
> wymieniać. Moim zdaniem cała wewnętrzna mapa odwzorowująca
> rzeczywistość jest po prostu kombinacją mniej lub bardziej złożoną
> tych podstawowych emocji w większe funkcjonalne obiekty. Tak jak
> klocki. @@@

[C] Jeśli "olejemy" to co nazywam komponentą poznawczą, to jak już
pisałem nie widzę jakiś wyraźnych różnic tego "środowiska
emocjonalnego", na korzyść człowieka a co za tym idzie celów
podejmowania komunikacji. Nie wiem jak to rozwiązujesz. Może
postulujesz istnienie jakiś emocji "specyficznie ludzkich"? Lub jakiś
specyficznych cech ludzkich emocji?


>>>>to o orzeczeniu różnic nie będzie decydowało to po co się
>>>>komunikujemy, lecz jak się komunikujemy.

>>> No cóż moim zdaniem bzdura. Można oczywiście roztrząsać czyje
>>> zabawki lepsze. Natomiast te zabawki same z siebie o niczym nie
>>> świadczą. Jak dla mnie ważniejsze dlaczego używamy zabawek ? Jakie
>>> one mają dla nas znaczenie ?

>>Zwierzęta też używają zabawek. Wystarczy popatrzeć na mojego kota
>>który sam je sobie wyszukuje, lub potrafi o nie prosić. Róznica
>>najprawdopodobniej polega właśnie na ich "znaczeniu". Zabawka w
>>pewnym momencie zaczyna funkcjonować u dziecka jako symbol czegoś
>>innego &#8211;



> A dla młodego kota pogoń za kłębkiem nici jest jedynie pogonią za
> kłębkiem nici ?

Zaryzykuję twierdzenie, że jest to bezwarunkowa reakcja na miękki i
poruszający się obiekt /ryzyko wynika z faktu braku podłączenia się
mojej świadomości do świadomości(?) kota/.



>>zwykle jednak wcześniej musi zapoznać się z procesami symbolicznymi
>>na przykładzie mowy. Podejrzewam zresztą, że im lepsze opanowanie
>>mowy tym łatwiej o symboliczne traktowanie zabawek.



> Tu akurat się zgodzę. Tylko że mowa ludzka jest jedynie (ludzkim)
> przejawem komunikacji.
> Zwierzęta nie są pozbawione sposobów komunikacji (także
> symbolicznej).

Może to jest jakaś furtka właśnie - człowiek potrafi tworzyć nowe
systemy komunikacji w których nośnikiem symbolu może być dowolny
obiekt /np. obrazek - pismo, ułożenie dłoni - jak w systemie migowym
wszystko to zamiast zamiast słowa mówionego/. Zwierzęta natomiast
zdane się same na siebie pozostają przy "zastanych" metodach
komunikacji. Jeśli uznamy to za róznicę /Czy uznamy?/ to mam
wątpliwości, czy różnice "czysto" emocjonalne będą kategoriami w
świetle których da się to (IMO ważne) zjawisko zinterpretować.


>>Okazuje się przy okazji, że chcąc nie chcąc wracamy tu do mowy
>>(która jest także jednym ze sposobów w jaki się komunikujemy)/por
>>powyżej określone jako bzdura/
>>
>
>
> Tak, zauważyłem że Ty bardzo często powracasz do mowy ludzi ... Co
> więcej bardziej jesteś zafascynowany jej formą niż treścią, jak
> sądzę.
Nie tyle/tylko "formą", ale raczej "formalnymi cechami", które są
ponad konkretną treścią. Treść pojedynczego komunikatu raczej nie
będzie dobrą podstawą do sformułowania prawa czy zależności.


>>>>Świadomość celu komunikatów musi oczywiście towarzyszyć komuś kto
>>>>chce wyjaśnić różnice bo (jak piszesz) :

>>>>> w innym przypadku pozostaniemy przy próbach mierzenia linijką
>>>>> fantomów własnego umysłu co w nieunikniony sposób prowadzić
>>>>> będzie do powstawania wielu 'obowiązujących'
>>>>> samopotwierdzających się w 'badaniach naukowych' 'teorii'.

>>>>ale czy człowiek w swoich celach - gdy wyprać je z konkretów i
>>>>przyjrzeć się im na pewnym poziomie ogólności - w istocie rózni
>>>>się od dowolnego zwierzęcia? No chyba, że chciałbyś się
>>>>skoncentrować na jakiś "celach cząstkowych", pośrednich, bo te
>>>>człowiek osiąga niewątpliwie drogą dłuższą i bardziej pokrętną.

>>> No to dobre pytanie. I jak różni się czy nie i czym dokładnie ?

>>Sorry, ale to odbija piłeczkę.



> Tak sądzisz ? Czy myślisz że ja piszę o czymś innym tutaj niż to co
> może różnić zwierzęta od ludzi czy też ludzi od ludzi ,a co dla nich
> jest wspólne ?

Uwaga : "odbija piłeczkę" dotyczyła tylko stylu rozmowy:
Pytanie:"Powiedz jak to jest?" Odpowiedź: "To ty powiedz jak to jest!"
IMHO - można długo. Prościej powiedzieć: "Nie wiem" lub "Nie chcę
(odpo)wiedzieć".


>>>>>>Jeśli uznamy sensowność takiego pytania, wówczas pozostaje
>>>>>>szukać różnic w złożoności (specyficzności) komunikatów - w
>>>>>>sensie "mocy" z jaką mogą redukować niewiedzę rozmówcy, w sensie
>>>>>>precyzji z jaką wskazują rozmówcy określone intencje i na koniec
>>>>>>w sensie złożoności struktury samego komunikatu (np. fonologia,
>>>>>>słownictwo, składnia i relacje semantyczne).

>>>>> I tu pozostaje mi się zapytać skąd to przekonanie, że badanie
>>>>> złożoności wzorów fusów jakie pozostają w wyniku wypicia kawy
>>>>> daje nam informacje na temat smaku kawy ? Skąd ponadto wiara
>>>>> (jeśli taką żywisz), że złożoność komunikatów oznacza większą
>>>>> 'moc' albo 'precyzje' czegośtam, czego nie określimy na początku
>>>>> jako celu i sensu komunikacji ?
>>
>>>>Nie dokładnie tak, odwołałbym się tu dość głębokiego przekonania o
>>>>powiązaniu zjawisk ze sobą a co za tym idzie przekonania o tym, że
>>>>analizując jedno z powiązanych ze sobą zjawisk, dowiadujemy się
>>>>czegoś o drugim i możemy je sobie zrekonstruować. Podany przykład
>>>>z fusami wydaje mi się nieco tendencyjny. Smaku kawy nie
>>>>doświadczymy inaczej niż subiektywnie,

>>> A jest coś czego doświadczasz obiektywnie ? Co to takiego ?

>>[**] Mówimy o czym innym - zapewne masz na myśli to jak z
>>perspektywy osobistej "zreprezentować" sobie różnicę
>>człowiek/zwierzę, mnie natomiast interesuje tu, czy da się znaleźć
>>jakąś perspektywę badawczą, która po pierwsze miałaby jakiś dobry
>>"grunt" teoretyczny - i która twierdzenia odnoszące się do badanych
>>zmiennych potrafiłaby przetworzyć na powtarzalny i intersubiektywnie
>>komunikowalny pomiar.

> Nie ma żadnej &#8222;perspektywy badawczej&#8221; bez poprawnej, na
> poziomie osobistym, reprezentacji. Nie wiem czy rozumiesz, że bez
> poprawnego rozumienia tego co jest realnie OBIEKTYWNE, BEZPOŚREDNIE,
> TEORIĄ, KOMUNIKACJĄ, NAUKĄ, BADANIAMI, POWTARZALNOŚCIĄ,
> INTERSUBIEKTYWNOŚCIĄ nie bardzo widzę na to (&#8216;perspektywę
> badawczą&#8217;) szansę.
Zgadzam się, jednak chciałem przy okazji wskazać interesujący mnie
docelowy kierunek dyskusji, jeśli interesuje Cię TYLKO obszar
"osobistego poziomu" to też dobrze - powinno dać się to w końcu
przełożyć na to o co mi chodzi.

Oczywiście trudno się nie zgodzić, że to wspaniale jest dobrze
rozumieć co jest: "OBIEKTYWNE, BEZPOŚREDNIE, TEORIĄ, KOMUNIKACJĄ,
NAUKĄ, BADANIAMI, POWTARZALNOŚCIĄ, INTERSUBIEKTYWNOŚCIĄ" [;-)]


>>W tym znaczeniu piszę "zobiektywizować".



> Nie widzisz związku ? Ja widzę, że bez fundamentalnych podstaw to
> jedynie bujdy a nie żadna &#8222;perspektywa badawcza&#8221;, i jest
> bez żadnego związku z &#8222;intersubiektywnością&#8221; itp.

I jeśli nie zgodzę się z tobą we wszystkim to znaczy, że źle to
zrozumiałem? Czy nie zamykanie oczu na problem: "Czy da się to jakoś
zweryfikować?" jest jednoznaczne ze stwierdzeniem "o niczym innym nie
myślę poza tym jak to zweryfikować"?


>>Nawiasem : z tego co "mówi się na mieście" wynika, że bardzo trudno
>>jest znaleźć coś takiego co byłoby "właściwe ludziom" i nie odnosiło
>>się (na pewnym poziomie ogólności) do zwierząt.


> To już coś. Jak myślisz z czego to wynika ?
[D] Że w samych podstawach myślenia (tak Twoim jak i moim, i nie
tylko) na ten temat może tkwić błąd, i problem nie zostanie rozwiązany
przez przesuwanie klocków z miejsca na miejsce (np. wstawienie
"emocji" w model komunikacji zamiast czegoś dowolnie innego ). W tej
chwili nie potrafię napisać dokładniej o co mi chodzi, jestem na
etapie gdybania na ten temat.



>>Wskazane przeze mnie dwa tropy - pisałem o tym powyżej - (jeden
>>związany z właściwościami mowy a drugi związany ze sposobem
>>gromadzenia wiedzy) - wybrałem nieprzypadkowo - budzą pewne nadzieje
>>na znalezienie różnic jakościowych.

> A dlaczego nie ze śladami pozostawianymi na piasku. Jesteś pewien,
> że nie dają żadnych szans na &#8222;różnice jakościowe&#8221; ;).
Jestem pewien, że dają. Problem w tym, że trzeba najpierw zrozumieć
czego szukamy, wskazane przeze mnie obszary poszukiwań, mogą stanowić
drogę, która utoruje nam zrozumienie o co chodzi.


>>>> więc nie ma jak go sprawdzić w inny sposób, czyli
>>>>zjawisko raczej trudne do zbadania.

>>> Gdyby było łatwe to uczono by już tego w przedszkolu.

>>Sądzę po prostu, że pewne "odcienie" subiektywnego doświadczenia w
>>ogóle nie dadzą się zbadać (nawiasem trudno nawet wyobrazić sobie
>>technologię, która mogłaby tam sięgnąć).

> W takim razie można śmiało zapomnieć o badaniach na długo. Ponieważ
> dzisiejszym &#8216;naukowcom&#8217; źródło jedynej poprawnej
> obiektywności tonie w mrocznych odmętach subiektywnej dziury w
> mózgu.
[por powyżej oznaczone *** i punkty 1-3 jeszcze powyżej ;-)]



>>>>Dość podobny problem mamy wtedy, gdy odwołujemy się ogólnie do
>>>>"emocji" nie mówiąc precyzyjnie skąd się biorą, kiedy i jakie są
>>>>uruchamiane.

>>> Problem moim zdaniem zaczyna się wtedy gdy ktoś próbuje czegoś
>>> doświadczać nie odwołując się do emocji tylko do mitycznej
>>> 'bezpośredniej' obiektywności.

>>Powtórzę - mówimy w tym fragmencie o czymś innym. Por nieco
>>powyżej[**].


> My mówimy czy Ty mówisz ?
W znaczeniu: każdy mówi o czym innym.


> Ja staram się ze swej strony wykazać wszechobecną PARANOJĘ pojęć
> tego co OBEKTYWNE, BEZPOŚREDNIE itp., oraz zwrócić uwagę na jedynie
> moim zdaniem poprawne ich znaczenie na podstawowym poziomie. Moim
> zdaniem bez tych fundamentów pozostanie jedynie pogoń za własnym
> ogonem emocjonalnej nieświadomości.
>

>/.../


To fajnie, że znasz "jedynie /.../ poprawne znaczenie" pojęć
"OBIEKTYWNE" i "BEZPOŚREDNIE", i do tego jeszcze na: "podstawowym
poziomie" Wow!!!!!

Nic dziwnego, że cała reszta jest dla Ciebie "PARANOJĄ" i pogonią za
"ogonem emocjonalnej nieświadomości". ***



>>>>Krystalizuje mi się po twojej odpowiedzi pogląd, który streściłbym
>>>>następująco: Cel dla jakiego podejmują komunikacje ludzie i
>>>>zwierzęta w ostatecznym rozrachunku jest ten sam.

>>> Co do zasady działania jest ten sam. Co oznacza Twój 'ostateczny
>>> rozrachunek' nie wiem.

>>To co ty nazwałeś "taki sam co do zasady".

> Ok. i jak rozumiesz tą zasadę (rozwiń własnymi słowami w kilku
> zdaniach) i czy się z nią zgadzasz ?

Opowiem taką historię: W pewnym szpitalu pod gabinetem czekały dwie
starsze panie - miały ze sobą wiele wspólnego a w tym to, że obie
straciły okolicę Wernickego z przyległościami. U obu występował bardzo
podobny zespół zaburzeń mowy, zwany przez logopedów "afazją
żargonową". W tej postaci pacjent nie wie czy mówi poprawnie czy nie -
nie potrafi tego sprawdzić. A mówi całkowicie niepoprawnie - mowa
składa się z ciągu bezsensownych sylab. Jednocześnie melodia mowy,
specyficzny - np regionalny - akcent, emocjonalna gestykulacja są
zachowane. Słuchając takiej mowy z daleka sądzimy, że wszystko jest w
porządku - ot ktoś mówi niewyraźnie, tylko nie rozumiemy słów. Problem
jest głębszy niż błędy wejścia-wyjścia. Taka osoba wraz z utratą mowy
traci część idei tego czym mowa dla niej była - po prostu nie odczuwa
braku. To co mówią inni interpretuje tym co jej zostało, w istocie
dziwiąc się, że rozmówcy często jakby chcieli coś innego a teraz jakby
nie o to im chodzi. Otóż te panie zaczęły ze sobą rozmawiać swoim
żargonem - mozna było dopatrzeć się w tonie głosu typowych utyskiwań
starych kobiet nad ciężkim losem, chorobą którą przyszło im znosić, to
znów pojawiały się jakieś optymistyczne akcenty - przywodzące na myśl
rozmowę o dzieciach, wnukach. W innym miejscu jakby "ach te
dzisiejsze...czasy?,młodzież?, lekarze?,pielęgniarki?) Na koniec Panie
wyściskały się i pożegnały - tu znów można było się dopatrzeć tonu
jaki pobrzmiewa w typowych życzeniach zdrowia... Panie robiły wrażenie
osób, którym ta rozmowa zrobiła dobrze, warto zastanowić się, czy
podstawienie za jedną z babć dowolnej ZDROWEJ osoby pozwoliłoby
utrzymać ten efekt.

Jeśli więc słuchamy sobie dowolnej rozmowy, warto się czasem
"znieczulić" na dosłowne brzmienie tego co mówią rozmówcy i posłuchać
ile w tym powarkiwania, głaskania, ujawniania lęku przez jednych,
łagodzenia go przez innych. Trzeba tylko starać się zamknąć uszy na
dosłowne brzmienie słów.



>>>>Jednak zidentyfikowanie go jako "komunikacja stanów emocjonalnych"
>>>>rodzi wątpliwości, że stracimy z oczu funkcje jakie procesy
>>>>emocjonalne pełnią,

>>> No to nie traćmy. O to właśnie chodzi aby ustalić jakie funkcje
>>> pełnią IMO.

>>Obawiam się, że pisząc "no i co z tego wynika" parę tysięcy znaków
>>powyżej, nie zwróciłeś uwagi, że staram się odpowiedzieć na to
>>pytanie.

> Zwróciłem, i nie piszę o niczym innym jak o tym, że człowiek jest
> wyposażony w emocje odpowiedzialne za wszystkie jego działania w tym
> za INTERAKCJĘ Z OTOCZENIEM, gdybyś nie zauważył.
OK.

>>>>a są to funkcje wyprowadzalne z ogólniejszych celów działania
>>>>człowieka - człowiek przeżywa emocje po coś.

>>> No i do czego doszedłeś ? Po co człowiek przeżywa emocję ?

>>Wspominałem powyżej - sygnalizują nam sytuacje ważne z powodów
>>ostatecznych: zagrożenie życia, szansa na reprodukcję. Z tego też
>>powodu muszą być wyraziste, nieliczne (aby się w nich nie zagubić).
>>W pozostałych sytuacjach warto przyjrzeć się funkcjom emocji jako
>>organizującym procesy poznawcze (np. procesy spostrzegania ludzi)
>>albo przyśpieszającym procesy decyzyjne.

> Ok. skoro już doszliśmy (doszliśmy ?), że emocje człowieka pełnią
> fundamentalną rolę w jego działalności. To może teraz warto się nimi
> (jako fundamentalnymi zająć). Jak myślisz ?

Proponuję zacząć od ewentualnych Twoich szczegółowych propozycji /jako
"pomysłodawcy"/ i od przyjrzenia się w ich kontekście temu co
napisałem w punktach [A],[B],[C],[D].


>>>>Zatem (tu zgadzam się z Tobą) NIE TRACĄC GO /celu/ Z OCZU, (ale
>>>>upatrując go gdzie indziej - tu się nie zgadzam) spróbujmy
>>>>zastanowić się nad sposobami komunikacji człowieka i zwierząt, bo
>>>>jest to obszar, który przynajmniej może być obserwowany,
>>>>zarejestrowany - i wreszcie zinterpretowany, co więcej jest to
>>>>obszar w którym różnice są łatwe do zauważenia nawet okiem nie
>>>>uzbrojonym jeszcze w żadną teorię.

>>> O tym już pisałem parokrotnie. W skrócie "to nic, że może być bez
>>> sensu, byleby się kręciło". W gruncie rzeczy to też dobry sposób
>>> bo prędzej czy później ktoś dozna oświecenia, że to paranoja i
>>> popchnie rzeczy do przodu. Tak przecie działa ewolucja.

>>Niestety są pytania, które trzeba sobie odłożyć na poźniej. Nie
>>oznacza to jednak zastoju i braku postępu w gromadzeniu wiedzy,
>>przecież zawsze jest to droga kolejnych przybliżeń.

> O tym też już pisałem. Chyba pozostanie liczyć na ewolucję.

[por. powyżej *** ]



>>>>Jeśli ktoś uważa jakiś podział naukowy za "obowiązujący" go
>>>>osobiście (i nic ponadto) to znaczy, że rozumie swoje obowiązki
>>>>wobec nauki dość szczególnie /parę razy uśmiechnąłem się czytając
>>>>ten wątek/.

>>> Odnoszę wrażenie, że abstrachujesz od układu odniesienia.
>>> Teoretyzujesz.

>>Odnoszę dobrze znane mi wrażenie, że wzajemne zrozumienie się to
>>długi proces.

> No to teraz powiedz dlaczego tak jest ? Czy bardziej dla tego że
> ludzi uciekają od poziomu emocjonalnego własnych doświadczeń np.
> teoretyzują, czy bardziej dla tego bo świadome zejście na ten poziom
> emocjonalny prowadzi do nieporozumień, czy może coś jeszcze innego ?

Problem polega na tym, że świadome zejście na poziom emocjonalny nie
jest możliwe w pełni - rzadko używam słowa "zawsze", ale tym razem
wydaje się na miejscu: próbując to robić zawsze zostajemy w jakiś
sposób oszukani.



>puciek.


pozdrawiam
vonBraun

PS. Wyjezdzam na 2 tyg. wiec odpowiadac bede z opoznieniem, mogę nie
miec zasiegu.

Ps2.Sorry za liczne odnośniki - wygląda to dość dziwacznie ale inaczej
nie dałem rady.

 

Zobacz także


Następne z tego wątku Najnowsze wątki z tej grupy Najnowsze wątki
01.08 Jerzy Turynski
02.08 Natek
17.08 puciek2
19.08 puciek2
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja
Ucieczka z Ravensbruck - komentarz
I pod drzwiami staną i nocą kolbami w drzwi załomocą
Jesttukto?
?
Comprehensive Protection Guide with IObit Malware Fighter Pro 11.3.0.1346 Multilingual
Advanced SystemCare Pro 17.5.0.255: Ultimate Performance Optimizer
IObit Uninstaller Pro 13.6.0.5 Multilingual Review and Tutorial
"Prawdziwy" mężczyzna.
Senet parts 1-3
NOWY: 2025-12-07 Algorytmy - komentarz [po lekturze ks.]
"Młodzieżowe Słowo Roku 2025 - głosowanie", ale bez podania znaczeń tych neologizmów
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
[polscy - przyp. JMJ] Naukowcy będą pracować nad zwiększeniem wiarygodności sztucznej inteligencji.
Reżim Talibów w Afganistanie zakazał kobietom: pracy w większości zawodów, studiowania, nauki w szkołach średnich i podstawowych!!!
Edukuję się jak używać Thunderbirda
NOWY: 2025-09-29 Alg., Strukt. Danych i Tech. Prog. - komentarz.pdf
Polska [masowo - przyp. JMJ] importuje paprykę, a polska gnije na polach
Kol. sukces po polsku: polscy naukowcy przywracają życie morskim roślinom
Tak działa edukacja Putina. Już przedszkolaki śpiewają, że są gotowe skonać w boju
Medycyna - czy jej potrzebujemy?
Atak na [argentyńskie - przyp. JMJ] badaczki, które zbadały szczepionki na COVID-19
Xi Jinping: ,,Prognozy mówią, że w tym stuleciu istnieje szansa dożycia 150 lat"
Zbrodnia 3 Maja
Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem