| « poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2009-06-08 16:58:22
Temat: Re: Utracone dziecko?annikka pisze:
>
> Matka dostała na pewno kopię pisma.
>
Wniosek o przejęcie stałej opieki ze względu na to, że dziecko mieszka u
ojca, nie chce się spotykać z matką, mimo prób ojca i namawiania do tych
spotkań. Tak mniej więcej było w piśmie.
Tylko jak któraś ze stron może udowodnić jak naprawdę jest z
przekonywaniem dziecka. Ojciec twierdzi, że namawia do spotkania, matka,
że ojciec nie robi nic. Jakiś psycholog sądowy wyciąga to od dziecka,
czy co?
Oj, biedne to dziecko w tym wszystkim.
--
waruga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2009-06-08 17:34:50
Temat: Re: Utracone dziecko?waruga_e pisze:
> annikka pisze:
>
>>
>> Matka dostała na pewno kopię pisma.
>>
>
> Wniosek o przejęcie stałej opieki ze względu na to, że dziecko mieszka u
> ojca, nie chce się spotykać z matką, mimo prób ojca i namawiania do tych
> spotkań. Tak mniej więcej było w piśmie.
> Tylko jak któraś ze stron może udowodnić jak naprawdę jest z
> przekonywaniem dziecka. Ojciec twierdzi, że namawia do spotkania, matka,
> że ojciec nie robi nic. Jakiś psycholog sądowy wyciąga to od dziecka,
> czy co?
Dobry psycholog jest w stanie dowiedzieć się, jak faktycznie wygląda
sytuacja i jakie relacje łączą dziecko z rodzicami.
Nie odbywa się to na szczęście na sali sądowej, a w ośrodku poza sądem,
ale i tak nie jest to łatwe dla dzieci.
> Oj, biedne to dziecko w tym wszystkim.
Zgadzam się.
Ania
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2009-06-08 18:31:08
Temat: Re: Utracone dziecko?waruga_e pisze:
>> Matka dostała na pewno kopię pisma.
>>
>
> Wniosek o przejęcie stałej opieki ze względu na to, że dziecko mieszka u
> ojca, nie chce się spotykać z matką, mimo prób ojca i namawiania do tych
> spotkań. Tak mniej więcej było w piśmie.
> Tylko jak któraś ze stron może udowodnić jak naprawdę jest z
> przekonywaniem dziecka. Ojciec twierdzi, że namawia do spotkania, matka,
> że ojciec nie robi nic. Jakiś psycholog sądowy wyciąga to od dziecka,
> czy co?
> Oj, biedne to dziecko w tym wszystkim.
A w zasadzie to po co go "odzyskiwać" ? Jest do czegoś używany przez
rodziców czy jak ? Dlaczego dziecku nie wolno zadecydować z kim chce być ?
--
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2009-06-08 20:47:21
Temat: Re: Utracone dziecko?Adam Moczulski pisze:
>
> A w zasadzie to po co go "odzyskiwać" ? Jest do czegoś używany przez
> rodziców czy jak ? Dlaczego dziecku nie wolno zadecydować z kim chce być ?
Adam, przepraszam Cię, ale czy Ty dobrze przeczytałeś początek? Matce
najbardziej zależy na odzyskaniu więzi z dzieckiem. Pisałam, że bardziej
chodzi tu o bliskość emocjonalną niż bliskość poprzez miejsce zamieszkania.
--
waruga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2009-06-08 21:05:07
Temat: Re: Utracone dziecko?waruga_e pisze:
>> A w zasadzie to po co go "odzyskiwać" ? Jest do czegoś używany
>> przez rodziców czy jak ? Dlaczego dziecku nie wolno zadecydować z kim
>> chce być ?
>
> Adam, przepraszam Cię, ale czy Ty dobrze przeczytałeś początek? Matce
> najbardziej zależy na odzyskaniu więzi z dzieckiem. Pisałam, że bardziej
> chodzi tu o bliskość emocjonalną niż bliskość poprzez miejsce zamieszkania.
Czytałem, ale nie za bardzo wierzę. Nie wierzę że dziecko ot tak sobie,
albo nawet z poduszczenia ojca, zrywa kontakt emocjonalny z matką. Chyba
że to młody psychopata z uszkodzonymi płatami czołowymi. Myślę że ta
więź systematycznie słabła przez kilka lat, czymś ta matka sobie
nagrabiła. I od rachunku sumienia musi zacząć to odzyskiwanie.
--
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2009-06-08 21:35:51
Temat: Re: Utracone dziecko?Adam Moczulski pisze:
>
> Czytałem, ale nie za bardzo wierzę. Nie wierzę że dziecko ot tak
> sobie, albo nawet z poduszczenia ojca, zrywa kontakt emocjonalny z
> matką. Chyba że to młody psychopata z uszkodzonymi płatami czołowymi.
> Myślę że ta więź systematycznie słabła przez kilka lat, czymś ta matka
> sobie nagrabiła. I od rachunku sumienia musi zacząć to odzyskiwanie.
>
Nie wypowiadam się na temat faceta, bo nie widziałam go od lat. Wiem
jedno nie ma między nimi porozumienia niestety.
Natomiast mam kontakt z matką i dzieckiem. Spędziliśmy razem kiedyś
wakacje, potem jakieś inne wyjazdy. Czasem pomagam w problemach z
lekcjami. Oni wpadają do nas na rowerach, my czasem do nich. Ja
zazdrościłam, że dziecko usamodzielnione. Mama na 7.00 do pracy, dziecko
najpierw wyprawiane do szkoły przez babcię, potem samo wychodziło,
zamykało mieszkanie. Moje nie musi tego robić, więc być może dlatego nie
chce. Czytając co napisałeś i tak myśląc nad sytuacją, ja bardziej
poszłabym w kierunku zbytniego przywiązania.Zawsze z mamą, z dziadkami,
razem na rower, razem na wakacje (chociaż na kolonie też jeździ),
wspólnie w góry nad rzekę. Niestety do szkoły ma daleko, więc brak w
okolicy szkolnych kolegów. Ma jednego, góra dwóch. Z moim spotykają się
bardziej dlatego, że mamy się znają od zawsze, ale do bliskich kumpli
nie należą.
Naprawdę nie mam pojęcia czym sobie mogła nagrabić.
Na początku myślałam, że to próba sił zbuntowanego dzieciaka, ale ponad
3 miesiące?
--
waruga
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2009-06-09 07:31:56
Temat: Re: Utracone dziecko?Użytkownik "waruga_e" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h0k0c8$fru$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>
> poszłabym w kierunku zbytniego przywiązania.Zawsze z mamą, z dziadkami,
> razem na rower, razem na wakacje (chociaż na kolonie też jeździ), wspólnie
> w góry nad rzekę. Niestety do szkoły ma daleko, więc brak w okolicy
> szkolnych kolegów. Ma jednego, góra dwóch. Z moim spotykają się bardziej
> dlatego, że mamy się znają od zawsze, ale do bliskich kumpli nie należą.
> Naprawdę nie mam pojęcia czym sobie mogła nagrabić.
Paradoksalnie właśnie tym. Z jednego zdania opisu osoby trzeciej trudno
stawiać kategoryczne oceny, ale to _może_ być toksyczne. Zawsze, wszędzie z
matką. Znajomi niejako wyznaczeni też przez matkę. Rozwiedziona matka może
chcieć sobie rekompensować brak faceta nadmiernym przywiązywaniem dziecka do
siebie. Nie mówię, że tak jest w tym przypadku, ale nie wykluczałabym tego.
A dla znajomych to przez lata może wyglądać "ach jaki oni mają ze sobą dobry
kontakt". Do czasu, aż dziecko się zbuntuje (jeżeli się zbuntuje).
Agnieszka
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2009-06-09 07:49:05
Temat: Re: Utracone dziecko?Użytkownik "Adam Moczulski" <a...@p...neostrada.pl> napisał w
wiadomości news:h0jv02$69t$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Czytałem, ale nie za bardzo wierzę. Nie wierzę że dziecko ot tak sobie,
> albo nawet z poduszczenia ojca, zrywa kontakt emocjonalny z matką.
Konakt fizyczny zostal zerwany - dziecko nie chce sie spotykac z matka. Ale
gadaja przez tel., wiec matka nie jest chlopcu obojetna. Mnie dziwi jednak,
ze chlopiec nie chce sie z matka spotykac. Moze jednak tata jakos go
indoktrynuje? Nie wierze, ze dziecko nie zechcialoby sie widywac z matka,
jedynie po jakiejs tam niefajnej sytuacji z nia. Albo matka rzeczywiscie
jakas okrutna krzywde mu zrobila?
Iwona
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2009-06-09 07:54:00
Temat: Re: Utracone dziecko?Użytkownik "waruga_e" <w...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h0jfs0$8q5$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> Dziecko zaczęło sprawiać problemy wychowawcze, powiedziało, że chciałoby
> zamieszkać z ojcem. Decyzja była trudna, ale kobieta bała się, że jeżeli
> nie wyrazi zgody, a za jakiś czas okaże się, że są z nim jakieś kłopoty to
> ojciec dziecka jej zarzuci, że chciał pomóc, a ona się nie zgodziła.
> Poszli z tym do psychologa, pani doradziła, że to może być dobry pomysł,
> że chłopak potrzebuje autorytetu ojca i taka decyzja może się okazać
> korzystna.
A czy mama odwiedzila teraz ta psycholozke? Moze niech podpowie, co teraz
maja zrobic?
> A nie można się w sądzie powołać na opinię tej pani psycholog?
Nie wiem. Moze wtedy, gdyby byla biegla sadowa i zabierala glos w trakcie
rozprawy sadowej? Tutaj tak nie bylo, bo pani doradzala w sytuacji
niezwiazanej ze sprawa rozwodowa. To takie moje gdybania sa...
Iwona
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2009-06-09 13:16:02
Temat: Re: Utracone dziecko?waruga_e pisze:
> Naprawdę nie mam pojęcia czym sobie mogła nagrabić.
Mi jeszcze ciężej zgadywać. Mogę tylko powiedzieć o wnioskach
wyciągniętych w znanych mi podobnych przypadkach. Otóż 12latek
rzeczywiście ewidentnie potrzebuje ojca. Ojciec jest wzorem, ojciec jest
autorytetem. Każde spotkanie z ojcem jest świętem. A potem święto się
kończy, chłopak wraca do domu gdzie matka czasem demonstracyjnie, czasem
tylko podświadomie temu ojcu niechęć okazuje, złośliwostki prawi, dąsa
się na chłopca, który radość swą wyraża. I tak właśnie sobie grabi.
Padło tu parę uwag o tym że ojciec powinien wpłynąć na chłopca. Ale
przeczytajcie uważnie jak oshin zareagowała na porozumiewanie się
rodziców ponad jej głową. Uznała to za kolejną zdradę. Ten ojciec ma
prawo się obawiać że naciski na syna zostaną przez niego tak samo
potraktowane, i że on sam przez to straci kontakt.
Jak ja bym był na miejscu tej matki to zaproponowałbym obojgu układ -
ojciec wycofuje papierki, ona się zgadza na to by dziecko mieszkało z
ojcem dopóki chce, ale co najmniej raz na miesiąc chłopiec spędza z nią
kontrolnie jeden dzień, a w szkole mają być same wzorowe oceny. Jak
dotrzymają umowy, to kontakt emocjonalny po jakimś czasie wróci. Jak
nie, to wtedy będzie czas na batalie sądowe.
--
Pozdrawiam
Adam
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
| « poprzedni wątek | następny wątek » |