Strona główna Grupy pl.sci.psychologia WAGA NASTAWIENIA w warunkowaniu

Grupy

Szukaj w grupach

 

WAGA NASTAWIENIA w warunkowaniu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2000-08-19 18:07:56

Temat: WAGA NASTAWIENIA w warunkowaniu
Od: "bary" <f...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Duch napisał(a) w wiadomości: ...

... podoba mi się Twój sposób ujmowania sprawy... ;)

>Twoja pozycja jest taka, ze uwazasz ze Ci co sie bronia,
>"spychaja" sa jakaby gorsi, tepi.

Oj duszku, nikt nie jest gorszy... a sposób w jaki to sobie będę uważał
zależy od nastawienia.

>Cytuje:
>
>> Wszyscy dalej
>> karmią się tą złudą... Chcą być poważani, wielcy... fantastyczni i takie
>> poglądy zaszczpiają innym i cała zabawa w ciuciubabkę zaczyna się od
nowa.
>
>Nie zaprzeczaj, zgodzam sie. Bo tu na ziemi jest pieklo, my jestesmy tymi
co


Na ziemi jest też niebo ;)

>, ale (Uwazaj!) - spychasz, umniejszasz ludzi za ten ich mechanizm,
>Mowisz: "jestescie do kitu bo sie wszystkiego boicie i musicie
>reagowac histerycznie spychajac".


Skoro tak czujesz to znaczy, że tak robię ;)
A wiesz dlaczego, bo ja chciałem pokazać wpływ tego na życie... Już Freud
pokazał jak podświadomość wpływa na motywację... jednak te motywacje nie są
racjonalne i sprawiają, że człowiek gubi się w świecie i słucha się czegoś
co mu zniekształca wizerunek świata.
Odbierając moje posty, każdy postawi się w odpowiedniej roli zależnie od
nastawienia, ale trzeba patrzyć na tekst, a nie na wyobrażony stosunek mój
do siebie. A ja staram się mieć pozytywne nastawienie do wszystkich.

>Ale dlaczego tego sobie *sam* nie powiedziales wczesniej?
>Przeciez by Ci to przynioslo ulge... od razu...
>Caly czas chciales zeby Ci to ktos *inny* powiedzial...


To znaczy ja tego nie wiedziałem, to jest bardzo trudne aby to
zrozumieć, aby przekazać... Tak więc nawet jak ktoś to wiedział... to ja go
nie słuchałem... i nie umiałem słuchać... bo wiedziałem swoje!
Nie umiałem zrozumieć zasady "wiem, że nic nie wiem"!

>Wiadomo, strach... ale przed czym? Troche czuje,
>ale pytam Ciebie.


Chyba wiem o co ci chodzi. Tak.. strach, że nie mam racji, że wszystko
jest tak jak po staremu... czyli ja na dole inni na górze i świat jest taki
jak uwarunkowanie mi narzuciło ( oczywiście o uwarunkowaniu nie
wiedziałem )...
Tak pewnie czują się teraz inni. Oni nie wyobrażają sobie świata po za
nabytymi już od dzieciństwa poglądami. Wyrobili sobie pewien pogląd na prawa
rządzące światem (prawa Dźungli)... że jeden jest nad inny pod. I masz rację
wytworzyli sztywny pancerz by być silnymi.. ale stali się sztywni!
Oni odczuwają strach przed zrzuceniem tego pancerza.. boją się zaufać
innym, boją się bo mogą zostać przez nich zranieni... podchodzą do nich z
pancerzem, pewnym murem. Ale boją się zaufać też gdyż zaufanie oznacza
pewien układ, że osobie 'przyjacielowi' się nie odmawia... że się należy to
i to... Boją się też stracić to zaufanie, bo zostaną wówczas zranieni. Ci co
boją się pokochać kogoś, boją się manipulacji z jego strony.... nie wiedzą
jednak, że ona jest możliwa tylko wówczas, gdy nie umiemy się odciąć od
potrzeby akceptacji.. od uwarunkowanych niteczek, za które nas można
pociągnąć.
A gdy się odrzuci tę manipulację, ujrzy się nowy świat... który z punktu
widzenia manipulowanego człowieczka jest nagi... bez pancerza... za którym
on tak się chował... przyjmował postawy... bo bał się zaufać... rzucić w wir
samodzielnego myślenia... pokochać ludzi i siebie...
Strasznie trudno to zrozumieć... I myślę, że bardzo niewielu to
zrozumiało!

>wiesz "ze to ze strachu", czy nie wydaje Ci sie on obrzydliwy?


Ze strachu tak... ale sęk w tym, że aby ten strach odrzucić potrzebne
jest odpowiednie spojrzenie...
"Bez strachu"!

>Wiesz dlaczego ludzie siedza w tym "mechanizmie dzialania"?
>Bo wydaje sie on wlasnie i nie tylko wydaje - on jest
>obrzydliwy. Zeby z niego wyjsc trzeba go zobaczyc,


Racja...

>zeby go zobaczyc trzeba spojrzec na bagno w
>jakim sie jest i zobaczyc siebie w strasznie obrzydliwej
>postaci, potworka siedzacego w odchodach po uszy,
>czyli tez - siebie samego skrytykowac...


Właśnie nie... Tak jest... to fakt.. że ludzie boją się sporzeć na
siebie, jak to ładnie opisałeś ;)
Ale to nie chodzi aby tak na to spojrzeć... tylko aby to wiedzieć! A
spojrzeć na to we właściwy sposób.. Może masz rację, że ja mówie o tym, że
tak to wygląda i wszyscy sobie myślą... "Co on pieprzy ja jestem takim
potworkiem?"... Ale mi nie o to chodzi!
Nie oto aby widzieć siebie jako potworka... W tym tkwi głębsza pointa!
Nie chodzi o krytykę siebie, lecz o zrozumienie pewnego mechanizmu, który
tworzy wizerunek świata gdy mamy odpowiednie nastawienie...

A to oznacza, że to jak na świat patrzymy, tworzy nasz wizerunek
świata...

OPTYMISTA VS PESYMISTA

Dla jednego świat jest wesoły... a dla innego jest smutny...

Jaki jest świat ; wesoły, czy smutny?!

Jakim go sobie ujrzymy... ale świat jest pozytywny... bo tylko widząc go
pozytywnie możemy to wszystko opanować... inaczej zjedziemy w ciemny dół...

Paker coś przyczepił się do moich wywodów o warunkowaniu...
Ale myślę, że on mnie nie zrozumiał... (będę pewny siebie ;) )
Tu nie chodzi o to, że pies Pawłowa się ślinił gdy dzwonił dzwonek. Paker
chyba nie zrozumiał, że jak pies kojarzy to myśli... ale też nie o to mi
chodziło...

Pawłow nic nie mówił o atrakcyjności bodźca! To jest bardzo ważne! Bo
bodzieć może być atrakcyjny bądź też awersyjny. Przecież bodziec się
warunkował gdy pies realizował potrzebę... gdy był kierowany motywacją! A za
tem zaspokojony głód wiąże się z pozytywnymi emocjami i tylko dzięki tej
motywacji mogło zajść warunkowanie! Gdyby pies nie był głodny nie skojarzył
by dzwonka z jedzeniem i nie ślinił by się z jego powodu...
To w kwesti psów.. ;)

Ale już po uwarunkowaniu doświadczeń i bodźców... Człowiek nie jest
bezwładnym automatem który ślini się jak mu dzwonek zadzwoni... A to z
powodu motywacji... chęci, nastawienia!
Chodzi o rzecz, że uwarunkowany bodziec nie pojawi się, gdy go nie
skojarzymy... a aby go skojarzyć (pomyśleć o nim) informacje ze świata
obrabiane są pod kontem doświadczeń już nabytych... a także _NASTAWIENIA_.
Co jest bardzo ważne nastawienie mówi jak daną rzecz chcemy widzieć i
analizując świat porównujemy go do tej wizji... w ten sposób Możemy w danej
sytuacji wytworzyć bodzieć zarówno atrakcyjny jak i awersyjny! Więc to czy
będziemy się ranić, czy cieszyć zależy tylko i wyłącznie od nas....
A my się spodziewamy aprobaty, bądź dezaprobaty... kierujemy się tą
motywacją i w ten sposób tworzymy nastawienie w którym pojawiają się bodźce
realizującą tą potrzebę...(przyczyniające się)
Tyle, że my nie musimy tej potrzeby wcale realizować! I nie wiem czy ci
psychologowie są tak ciemni, czy sami mają gównem zachlapane okulary jak to
mówił JT...
Tak samo nie musimy realizować potrzeby którą nam daje pociąg
seksualny... To o czym mówił Leo... ale to jest to samo i wcale nikt nami
nie musi manipulować gdy zrozumiemy, że możemy nie kierować się tą
motywacją! Postaraj się spojrzeć na nagą kobietę postaraj się pomyśleć w
taki sposób aby cię nie pociągała... wówczas zrozumiesz o co biega...
Wówczas nie myślisz o bodźcu wywołującym w tobie emocje... (odrzucisz pewną
potrzebę... staniesz się nie wrażliwy na jej wdzięki... oczywiście tylko
wówczas gdy tego zapragniesz ;), tak samo jest z aprobatą ). Ale nie
mężczyźni myślą o babkach i się jeszcze onanizują... I to sprawia, że ta
potrzeba się do nich przykleja i stają się psami na kobiety...tak, że te
owijają ich sobie wokół palca... o czym mówił nasz Leoś.
Jaki z tego morał... lepiej się nie onanizować... bo wówczas to kobiety,
będą kręcić się gdy potrzeba ich najdzie jak to mówił Artek ;)
I to nie jest tak, że gdy umiesz się odciąć od potrzeb, to ich nie
zaspakajasz... Nie! Te potrzeby są wówczas 'zaspokojone'! Tak, że wcale nie
trzeba ich zaspakajać!


Acha jak ktoś mówi mi, że nie rozumiem mechanizmów warunkowania...
to niech powie dlaczego... jednak uważam, że oni sami nie rozumieją... a
wypowiadają opinię, której nawet nie potrafią udowodnić...

pozdrawiam kochani,

j...

---

"Kto napomnienie lubi, kocha mądrość,
Kto nagan nie znosi, jest głupi
...
Głupi uważa swą drogę za słuszną,
ale rozważny posłucha rady.
Głupi swój gniew objawia od razu,
roztropny ukryje obelgę."

<Prz 12, >








› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2000-08-20 09:15:27

Temat: Re: WAGA NASTAWIENIA w warunkowaniu
Od: "Dorota" <d...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik bary <f...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych

> Chyba wiem o co ci chodzi. Tak.. strach, że nie mam racji, że
wszystko
> jest tak jak po staremu... czyli ja na dole inni na górze i świat jest
taki
> jak uwarunkowanie mi narzuciło ( oczywiście o uwarunkowaniu nie
> wiedziałem )...

Mylisz się, strach nie jest motywem działania ani obrazem świata.
Naturalnym dążeniem człowieka jest pęd ku lepszemu
(wg własnego gustu), a dopiero na etapie wykonania mogą się pojawić
kompleksy, zahamowania i strach.

> Tak pewnie czują się teraz inni. Oni nie wyobrażają sobie świata
po za
> nabytymi już od dzieciństwa poglądami. Wyrobili sobie pewien pogląd na
prawa
> rządzące światem (prawa Dźungli)... że jeden jest nad inny pod. I masz
rację
> wytworzyli sztywny pancerz by być silnymi.. ale stali się sztywni!

Akurat jestem z tych, co uważają, że świat jest piękny i życie jest
wspaniałym darem,
ale świat ludzi to dżungla. Czy ty uważasz że wszyscy są dobrzy,
uczciwi i się kochają?
Niestety nawet najbliżsi, którym ufamy, mogą wykorzystać to dla własnego
zysku.
Nie znaczy to by się uprzedzać lub zamykać w sobie, ale żeby mieć oczy
otwarte. Ci w pancerzach są ograniczeni i w jakiś sposób upośledzeni,
ale pewnie
czują się bezpieczniej.

> A gdy się odrzuci tę manipulację, ujrzy się nowy świat... który z
punktu
> widzenia manipulowanego człowieczka jest nagi... bez pancerza... za
którym
> on tak się chował... przyjmował postawy... bo bał się zaufać... rzucić
w wir
> samodzielnego myślenia... pokochać ludzi i siebie...

Bardzo dużo mówisz o manipulacji, chyba często ją stosujesz. A wg mnie
to niestety
jest kłamstwo, narzędzie, dzięki któremu czemu można osiągać zamierzony
cel,
ale nie da się niczego autentycznego w układach międzyludzkich zbudować.
Słusznie, żę się jej boisz.

> Ze strachu tak... ale sęk w tym, że aby ten strach odrzucić
potrzebne
> jest odpowiednie spojrzenie...
> "Bez strachu"!

A czy ty nie czujesz strachu? Nie boisz się braku akceptacji,
odrzucenia, ryzyka? Poczucia dyskomfortu w swoim poukładanym
świecie?
Czy nie kierujesz się własnym poczuciem bezpieczeństwa?
Masz zapewne jakiś strach, który z punktu widzenia
osoby o innych poglądach czy spojrzeniu może się wydać
bezpodstawny.

> A to oznacza, że to jak na świat patrzymy, tworzy nasz wizerunek
> świata...
> OPTYMISTA VS PESYMISTA
> Dla jednego świat jest wesoły... a dla innego jest smutny...

Jest jeszcze REALISTA, dla którego świat jest czasem wesoły, czasem
smutny.:)

> Jakim go sobie ujrzymy... ale świat jest pozytywny... bo tylko widząc
go
> pozytywnie możemy to wszystko opanować... inaczej zjedziemy w ciemny
dół...

Czyli zawsze trzeba mieć jakąś nadzieję.:)

> Tak samo nie musimy realizować potrzeby którą nam daje pociąg
> seksualny... To o czym mówił Leo... ale to jest to samo i wcale nikt
nami
[..]
> I to nie jest tak, że gdy umiesz się odciąć od potrzeb, to ich nie
> zaspakajasz... Nie! Te potrzeby są wówczas 'zaspokojone'! Tak, że
wcale nie
> trzeba ich zaspakajać!

Zapytam niedyskretnie, skoro tak dobrze znasz się na tym czy sam seksu
nie uprawiasz?:)
Moim zdaniem Leo to samotny nieszczęśliwy zapętlony facet, który
wymyślał
takie teorie na własny użytek, by sobie ubarwić i oswoić
rzeczywistość...

Pozdrawiam
Dorota



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-20 11:41:34

Temat: Re: WAGA NASTAWIENIA w warunkowaniu
Od: "bary" <f...@k...net.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dorota napisał(a) w wiadomości: <3...@n...vogel.pl>...
>Użytkownik bary <f...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
>
>> Chyba wiem o co ci chodzi. Tak.. strach, że nie mam racji, że
>wszystko
>> jest tak jak po staremu... czyli ja na dole inni na górze i świat jest
>taki
>> jak uwarunkowanie mi narzuciło ( oczywiście o uwarunkowaniu nie
>> wiedziałem )...
>
>Mylisz się, strach nie jest motywem działania ani obrazem świata.

Nie, nie myślę tak.

>Naturalnym dążeniem człowieka jest pęd ku lepszemu

Ale ja wcale nie czuje się gorszy, lub nie czułem ;)

>(wg własnego gustu), a dopiero na etapie wykonania mogą się pojawić
>kompleksy, zahamowania i strach.

Ja już miałem kompleksy, gdy byłem malutki... Zdarzyło się kilka
nieprzyjemnych rzeczy w dzieciństwie, które powiedzmy mocno wstrząsneły
wrażliwym chłopakiem...
Nie wiem o co ci tutaj chodzi ;)

>Akurat jestem z tych, co uważają, że świat jest piękny i życie jest
>wspaniałym darem,

ale!? ;)

>ale świat ludzi to dżungla. Czy ty uważasz że wszyscy są dobrzy,

>uczciwi i się kochają?


Hm.. to znaczy czy staram sobie zamknąć oczka i wyobraźić sobie, że
wszystko jest piękne i wspaniałe? ;)))
Oczywiście, że nie... Nie na tym polega optymizm... ale na tym, że
widzisz to wszystko i akceptujesz jakim jest... Nie raniąc się z tego
powodu... nie zamartwiając... To nie jest tak, że odsuwasz wszystko co
złe... ale wyrabiasz sobie odpowiedni stosunek do tego.
Ludzie, nie zdają sobie sprawy w jakim stopniu percepcja zależy od
kontekstu behawioralnego...
Na czym polega patrzenie na świat z potrzebą akceptacji. Np. mówisz tak, że
ludzie nie są uczciwi i się nie kochają... a za tym twierdzisz, że są też
'wredni'. Dlaczego są wredni? Bo potrafią zranić... a dlaczego potrafią
zranić, bo wyrażają dezaprobatę... a my odbieramy to jako bodziec który
potrafi nas zranić... a dlaczego? Bo widzimy to w takim kontekscie, a nie
innym kierując się potrzebą akceptacji... chcemy akceptacji, a dostajemy
kosza....
Jednak gdy spojrzymy na to w odpowiedni sposób... i na tą akceptację
wcale nie będziemy liczyć... to tego kopa nie dostaniemy... Chodzi o to, że
czujemy sympatię do tej osoby (kochamy ją), po mimo, że ona jest "nie
ucziwa" wobec nas... My jakby z góry jej przebaczamy i akceptujemy ją taką
jaka jest... Co więcej wiemy, że to ona się rani gdy kieruje nią złość...
Więc powinniśmy tym bardziej troskę takiej osobie okazać, a nie denerwować
jeszcze niepotrzebnie siebie!
A po za tym, zamiast tej akceptacji.. dostajemy coś więcej... czułość
którą obdarowujemy tą drugą osobę... Tą czułością możemy ją uspokoić, a
również ona daje nam więcej ciepła, niż dawała by to akceptacja tamtej
osoby...

>Niestety nawet najbliżsi, którym ufamy, mogą wykorzystać to dla własnego
>zysku.


Ależ, nie mogą tego zrobić w jaki sposób? Pomyś... tylko wówczas gdy
walutą przetargową stanie się potrzeba bycia 'dobrym przyjacielem'.. a więc
potrzeba akceptacji i strach przed jego dezabrobatą...
Prawdziwy przyjaciel liczy się z wolą przyjaciela i go do niczego nie
zmusza!

>Nie znaczy to by się uprzedzać lub zamykać w sobie, ale żeby mieć oczy
>otwarte. Ci w pancerzach są ograniczeni i w jakiś sposób upośledzeni,


Oczy otwarte? No właśnie chyba strzeliłem w dychę o tym jak patrzysz na
mnie ;)
Może "Oczy szeroko zamknięte" ;)))
Ja nie zamykam oczu raczej je szeroko otwieram na świat!

>ale pewnie
>czują się bezpieczniej.


Oni tak myślą, że to pancerz ich osłania... ale to ich własne ułożenie
świata sprawia, że w takiej sytuacji tak się zachowując pozwalają sobie czuć
się swobodnie, a w innej zmuszają się do ranienia... patrząc negatywnie na
świat... To daje im iluzję pancerza... który wymusza na nich odpowiednie
postępowanie by czuć się bezpiecznie. A to niestety zależy tylko i
wyłącznie od naszej woli.. i wiary w to jak na świat mamy patrzyć...

>> samodzielnego myślenia... pokochać ludzi i siebie...
>
>Bardzo dużo mówisz o manipulacji, chyba często ją stosujesz. A wg mnie


Nie stosuję... ja o niej mówie... a mówie o tym czemu ludzie się
podporządkowują... Dlaczego to robią.. bo starają się coś osiągnąć.. doznać
aprobaty.. podniety... itp...
Ludzie się boją manipulacji, ale tylko wówczas gdy dla nich oznaczało to
będzie porażkę... inaczej się od niej uzależnią!
Ja nie mówiłem tu o wyrafinowanej manipulacji... ale zwyczajnej w
postaci dezaprobaty...
Manipulacja to bardzo proste narzędzie... dajesz człowiekowi czego on
chce... a gdy już ty coś chesz odbierasz mu to i mówisz... zrób to i to, a
wówczas dostaniesz to z powrotem, albo zrób tak i tak bo ci to zabiorę...

>A czy ty nie czujesz strachu? Nie boisz się braku akceptacji,


Teraz nie ;)
I później gdy mam pozytywne nastawienie też nie...

>odrzucenia, ryzyka? Poczucia dyskomfortu w swoim poukładanym
>świecie?


A raczej czuje komfort w swoim nie poukładanym świecie ;)

>Czy nie kierujesz się własnym poczuciem bezpieczeństwa?


Ja je posiadam... więc nie czuję tego efektu "kija i marchewki" ;)

>Masz zapewne jakiś strach, który z punktu widzenia
>osoby o innych poglądach czy spojrzeniu może się wydać
>bezpodstawny.


hm... choć nie zabardzo podoba mi się sformułowanie "mieć strach"... to
jednak myślę, że wiem o co ci chodzi... jasne, że mam... można powiedzieć,
że zawsze byłem zalęknionym chłopakiem i pewnie mam dużo 'strachów' i wcale
nie chcę ich wywoływać z lasu ;)

>Zapytam niedyskretnie, skoro tak dobrze znasz się na tym czy sam seksu
>nie uprawiasz?:)

Nie jakoś samemu mi się nie chce ;)

>Moim zdaniem Leo to samotny nieszczęśliwy zapętlony facet, który
>wymyślał
>takie teorie na własny użytek, by sobie ubarwić i oswoić
>rzeczywistość...


Myślisz... Ale nie chodzi o jego motywację, ale to o czym mówił, a miał
rację.. tylko nie wziął IMO pewnych rzeczy pod uwagę. I wcale nie ubarwił
rzeczywistości... to już jest subiektywny odbiór... Ja tam nic takeigo nie
widziałem... No może prócz mocnego wniosku, do którego doszedł ;)

>Pozdrawiam
>Dorota


j...

---

"Kto napomnienie lubi, kocha mądrość,
Kto nagan nie znosi, jest głupi
...
Głupi uważa swą drogę za słuszną,
ale rozważny posłucha rady.
Głupi swój gniew objawia od razu,
roztropny ukryje obelgę."

<Prz 12, >


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2000-08-22 11:30:40

Temat: Re: WAGA NASTAWIENIA w warunkowaniu
Od: "Dorota" <d...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik bary <f...@k...net.pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych

> >Naturalnym dążeniem człowieka jest pęd ku lepszemu
> Ale ja wcale nie czuje się gorszy, lub nie czułem ;)

Dobre :)

> Ja już miałem kompleksy, gdy byłem malutki... Zdarzyło się kilka
> Nie wiem o co ci tutaj chodzi ;)

To przykre, ale nie chodziło mi o twoje kompleksy, bo takowych sądzę nie
ma:)

> >Akurat jestem z tych, co uważają, że świat jest piękny i życie jest
> >wspaniałym darem,
> ale!? ;)

Ale do niedawna tkwiłam po uszy w bagnie, wyłażę z niego, narazie do
połowy.
Ręce niby wolne, ale jeszcze trudno o swobodne ruchy.

> >Niestety nawet najbliżsi, którym ufamy, mogą wykorzystać to dla
>> własnego zysku.
> Ależ, nie mogą tego zrobić w jaki sposób? Pomyś... tylko wówczas
> gdy walutą przetargową stanie się potrzeba bycia 'dobrym
przyjacielem'.. a
> więc potrzeba akceptacji i strach przed jego dezabrobatą...

Ależ przyjaźń nie jest przetargiem ani umową między obcymi sobie ludźmi,
takie sprawy jak zaufanie, akceptacja są naturalne i spontaniczne,
a na strach nie ma miejsca.
No i wtedy nielojalność może nawet nie być zauważona.

> Prawdziwy przyjaciel liczy się z wolą przyjaciela i go do niczego
> nie zmusza!

Oczywiście, najwyżej słucha i może doradzi.

> Oczy otwarte? No właśnie chyba strzeliłem w dychę o tym jak
> patrzysz na mnie ;)
> Może "Oczy szeroko zamknięte" ;)))

Czasem zamknięte, czasem bardzo szeroko otwarte :))

> Ja nie zamykam oczu raczej je szeroko otwieram na świat!

Ja też się staram, ale i tak okazuje się że dla każdego jednak
najważniejszy jest osobisty mały światek :)

> świat... To daje im iluzję pancerza... który wymusza na nich
odpowiednie
> postępowanie by czuć się bezpiecznie. A to niestety zależy tylko i
> wyłącznie od naszej woli.. i wiary w to jak na świat mamy patrzyć...

Wola i wiara? To tak jakby pomijać rzeczywistość, własny charakter
czy upodobania. Raczej poczucie jakiegoś zysku może się do tego
przyczynić.
Trzeba mieć trochę wyobraźni, doświadczenia i odwagi by
dostrzec konieczność zmiany spojrzenia na świat, po to
by być szczęśliwszym.

> >A czy ty nie czujesz strachu? Nie boisz się braku akceptacji,
> Teraz nie ;)
> I później gdy mam pozytywne nastawienie też nie...

No to jesteś samowystarczalny! :)
Pierwszy raz kogoś takiego widzę :)

> >Czy nie kierujesz się własnym poczuciem bezpieczeństwa?
> Ja je posiadam... więc nie czuję tego efektu "kija i marchewki" ;)

To jest możliwe chyba tylko wtedy gdy tworzy się rzeczywistość wg
własnego widzimisię. Nie sądzę, by jakieś nieprzewidziane,
niezależne od ciebie okoliczności nie były w stanie wytrącić
cię z równowagi.

> >Zapytam niedyskretnie, skoro tak dobrze znasz się na tym czy sam
>> seksu nie uprawiasz?:)
> Nie jakoś samemu mi się nie chce ;)

Ooo! Biedactwo.. :))

> I wcale nie ubarwił
> rzeczywistości... to już jest subiektywny odbiór... Ja tam nic takeigo
> nie widziałem... No może prócz mocnego wniosku, do którego
> doszedł ;)

Masz rację, wnioski miał mocne!
I co ciekawe, będąc myślącym facetem absolutnie nie dawał ich sobie
w dyskusjach podważyć.

Pozdrawiam
Dorota





› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Także do Ani:)
Głos z grobu
test
Psychobot rusza :-)
[OT] Posty Moniki Ziel

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »