Data: 2011-10-07 08:32:27
Temat: Re: Wasze preferencje polityczne...
Od: "olo" <o...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ikselka"
> Na pewno jest gorzej. Seksualne rozpasanie (nazywane swobodą) jest
> powszechne, ludzie parzą się bez żadnych hamulców epidemiologicznych - bo
> już nie mówię, ze bez moralnych, a o tzw lojalności partnerskiej to nawet
> już się nie wspomina nigdzie.
>
Czy to też opinia oparta na tym z jakimi ludźmi się stykasz?
Polacy są niezbyt rozwięźli, przeciętny ma w życiu 10 partnerów. Francuz 17
a Chińczyk 20.
>
> A tak sobie dywaguję.
>
Raczej konfabułujesz.
>>
> No ale co Ty chcesz mi imputować? Przypadkiem nie to, że niemożliwa jest
> wzajemna fascynacja fizyczna i psychiczna w małżeństwie także i w
> późniejszym wieku?
Nie mam zamiaru ci niczego imputować oprócz biologicznego faktu że stan
zakochania najdłużej w badanych przypadkach trwał 8 lat. Zwykle trwa krócej.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zakochanie
> Przykre, że takie zestawienie jest dla Ciebie antytezą.
>
Ja absolutnie nie neguję możliwości długotrwałych miłości. Tylko to są już
związki o wiele bardziej złożonym charakterze mniej już zależnym od naszego
układu hormonalnego.
>> Chcesz seriio całkiem powiedzieć że sam tembr głosu małżonka sprawia że
>> od
>> 30 niezmiennie masz lubrykację ?
>
> Mogłabym Ci odpowiedzieć dokładnie tak jak pytasz - pytanie jest
> postawione
> obcesowo, wymaga więc obcesowej odpowiedzi, na którą mam wielką ochotę,
> ale
> się powstrzymam.
Wybacz pytanie jest dalekie od obcesowości. Pytam o zwykłą typową dla
zakochania reakcję fizjologiczną organizmu. Ludzie jak i wszystkie inne
zwierzęta ulegają habituacji i ich reakcje na bodźce stopniowo wygasają.
Oczekiwałem szczerej oczywistej odpowiedzi - nie.
> Mogę Ci natomiast powiedzieć, że bardzo lubię, kiedy mąż do mnie dzwoni,
> pracując np w sąsiednim pomieszczeniu, stęskniwszy się. No i oczywiście
> vice versa. Bardzo lubimy swoje głosy, bardzo lubimy swoje rozmowy
> telefoniczne :-)
>
To się cieszę.
>
>>>> Natomiast nie przekonasz raczej nikogo, że mąż nie ulega efektowi
>>>> Coolidge'a
>>>
>>> No nie ulega - jakoś tak od matury aż do dziś. I jakoś tak wiem to na
>>> pewno
>>> :-)
>>>
>> Ja jestem daleki od niewiary w jego monogamiczny tryb życia. Nikt mi
>> tylko
>> nie wmówi że twój mąż nie ssakiem.
>
> Kiedyś w podobnej rozmowie, w mieszanym towarzystwie, mój mąż w odpowiedzi
> na czyjąś podobną wątpiącą retorykę jak Twoja, wobec milczenia pań i
> ataków
> panów, nie wytrzymał i wykrzyknął: "U Boga Ojca, przecież ja nie jestem
> jakimś zwierzątkiem, no nie sprowadzajcież mnie, panowie, do poziomu
> szympansa! Nosz mną ani byle damska pupa nie miota, ani moje genitalia mną
> nie rządzą!"
>
Zupełnie nie rozumiem po co takie wstawki zapewniłem już że wierzę w
monogamiczny tryb życia twojego męża. Nie uwierzę tylko w to, że nie jest
ssakiem.
> A Tobie radzę się tak bardzo nie przywiązywać do wyników czyichś tam
> smętnych badań (notabene mających służyć jedynie jako uzasadnienie i
> rozgrzeszenie męskiej "siewności") - wszystko płynie, właśnie udowodniono,
> że dotychczasowa definicja kryształu musi się diametralnie zmienić...
> http://www.rmf24.pl/raport-noble2011/fakty/news-dzie
ki-tegorocznemu-nobliscie-z-chemii-zmieniono-definic
je,nId,363585
> :-)
>
Wybacz, to że niektóre odkrycia naukowe mają rewolucyjny charakter to w
filoziofii nauki akceptuje się od czasów Kuhna. Ja w przeciwieństwie do
ciebie wolę jednak opierać swój obraz świata na stanie wiedzy przeróżnych
nauk niż na informacjach od członków komisji na dodatek działającej w
zupełnie innych celach niż ten którego dotyczyła rzekoma opinia.
>>>
> No widzisz, ja już raczej dzieci nie planuję, a jednak...
> Mam zboczonego męża? - nazwijmy to i tak, miłe to zboczenie :-)
>
Jedno do ciebie zupełnie nie dociera, nasz behawior jest bagażem
odziedziczonym po tysiącach pokoleń przodków i to co czujemy nijak się nie
ma do tego czy planujemy potomstwo czy nie, czy wierzymy w Allaha czy w
Spagethi Flying Monster.
> OK - uogólnię: że akurat dla większości mężczyzn atrakcyjność seksualna
> kobiety polega tylko i wyłacznie na możliwości pomacania - trudno, to
> dowodzi tylko tego, że bliżej im do szympansów.
>
Już miałem nadzieję na iskierkę zrozumienia, faceci wybierają domniemany
potencjał rozrodczy, inne wybory to samobójstwo ewolucyjne.
>
> Moje przekonania doprowadziły mnie do wybrania człowieka, z którym dzięki
> takim a nie innym jego i moim przekonaniom łączy nas coś, o czym średniacy
> nawet pojęcia mieć nie mogą - czas płodzenia dzieci owszem, dla nas cho
> cby
> z racji praktycznych minął, a jednak pozostało w nas tyle miłości, że
> wystarczy póki życia :-)
>
Ciąglę kierujesz tory dyskusji na swój fenomen. Cieszę się że trafiła ci się
sielanka godna pióra Rodziewiczówny. Dziwi mnie natomiast niezmiernie że w
oparciu o tak wspaniały osobisty przykład artykułujesz opinie o zupełnej
odmienności innych ludzi, ba nawet masz zdanie o odczuciach innej od twojej
płci.
pzdr
olo
|