Data: 2011-10-13 15:35:36
Temat: Re: Wasze preferencje polityczne...
Od: "kju" <u...@k...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:4e96e8ed$0$8452$6...@n...neostrada
.pl...
W dniu 2011-10-11 21:07, kju pisze:
>> :) A właśnie że nadal jestem dyslektyczką i nie udawałam.
>Ja nie twierdzę, że nią nie jesteś, a właściwie wręcz przeciwnie - uważam,
>że przez jakiś czas udawałaś nie-dyslektyczkę, żeby pozostać in cognito. No
>i zadałaś sobie w związku z tym dużo trudu, a więc odpowiednia motywacja
>jest jednak w stanie skłonić człowieka do tego.
O! To juz logiczniejsze. A co do objawów dysleksji, dysgrafii i
dysortografii właściwie, bo czytam dość płynnie, to ciężko powiedzieć, czy
to motywacja. Czasami dopiero po entym przeczytanie swojego wiersza, widzę
prozaiczny bład, najczęściej polegający na przestawienie kolejności liter,
bądź braki jakiejś.
>> Po prostu po części jej nasilenie zbiega się z pewna somatyczna
>> dolegliwością, która co jakiś czas mnie dopada.
>Ciekawa-m co to za dolegliwość, ale jeśli nie chcesz, to nie pisz.
Wada słuchu.
>Kiedy byłam dzieckiem (w okresie szkoły podstawowej) - kiedy jeszcze o
>dysleksji się w ogóle nie mówiło i nie diagnozowało jej, przynajmniej tak
>powszechnie jak dziś - miałam przyjaciółkę dyslektyczko-dysgraficzkę.
>Sposób jej pisania rozczulał do łez, no ale ona nie potrafiła inaczej. Np.
>stawiała kilka laseczek pisząc literę "l", czyli np. słowo "lala" napisane
>przez nią wyglądało mniej więcej "lualua" ;). Poza tym była (i pewnie
>nadal jest) bardzo inteligentną i przebojową osobą. Przypuszczam, że
>zrobiła dużą karierę. Zawsze miała świetny gust, potrafiła się doskonale
>ubrać nawet niewielkim kosztem, choć na ciuchy wydawała zwykle sporo kasy.
>;)
Miła jesteś, że mnie tak pokrzepiasz. Tyle, że moja dys... natężyła
potwornie się na wskutek wypadku powodującego j/w
:)
> >Nie. Nie opieram swojej samooceny o opinie innych, przynajmniej nie tak
> >desperacko jak wtedy kiedy sie tu pojawiłam.
>Mnie to uderzyło, kiedy ostatnio pisałaś do L. o tym swoim internetowym
>znajomym.
Serio. Nie wiem o czym mowa.
> >Teraz jestem wyleczona z kiepskiej samooceny. Mam prywatnego
> >uzdrowiciela, pisuje tu :))))))))))))))) znasz go.
>No proszę! Ale uważaj, bo - jak sam się tu raz przyznał - lubi też
>zostawiać kobiety we łzach. ;)
Mówisz!!!? O ja mu dam, wobec tego! :)))))))))))))))
Uzdrowicielu szykuj kuper. Masz przechlapane do końca świata!
>> :D tak naprawdę, to prywatnie jestem prawie niemową. A jak ktoś nie używa
>> organu to wiadomo :)
>Serio? Trudno uwierzyć, ale kto wie. Niemową to ja jestem.
Nie lubię mówić. Lubię słuchać, ale niestety czasem jestem zmuszona mówić i
mówić i mówić. Ale potem już tylko milczę jak grób.
A już w większym towarzystwie, to jak u nas mówią: choćby mi szydłem w tyłek
kuć, to nie pisnę. Jestem nieśmiała - raczej.
>>Oj, zapewniam nie chciałabyś, tylko tak cię się wydaje. To praca w ogóle
>>nie w Twoim, Waszym stylu. :))) słowo.
>Oj tam! Pozwól mi samej decydować, czego bym chciała /cytując Qrę/ ;)
>Nie, nie widziałam, ale nie wydaje mi się to zbyt optymistyczne na pierwszy
>rzut oka. Muszę sobie zarezerwować trochę więcej czasu, żeby obejrzeć
>całość.
Monodram z definicji jest dramą - dramatem, nie ma więc co doszukiwać się
tam optymizmu. No i mój umysł wyewoluował w tymże kierunku. Rozumiesz, jeden
umie pisać komedie, drugi horrory a trzeci dramaty. Trzeci jestem ja ;)
Podaj mi adres, poślę Ci link do mojej strony.
--
Mistrz pierwszego planu.
http://pics.kuvaton.com/kuvei/work_it_out.gif
|