Data: 2010-09-28 10:39:45
Temat: Re: Wątek.
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości grup
dyskusyjnych:i7r89l$ojg$...@i...gazeta.pl...
> pat&ks wrote:
>
>>
>> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:i7r0qv$3ra$1@inews.gazeta.pl...
>>
>>> pat&ks wrote:
>>>
>>>>
>>>> Użytkownik "Paulinka" <p...@w...pl> napisał w
>>>> wiadomości news:i7qved$ams$6@node1.news.atman.pl...
>>>>
>>>>> Chiron pisze:
>>>>> Chiron napiszę drukowanymi :
>>>>> NIE KAŻDA OKAZJA CZYNI ZŁODZIEJA. Mówisz jak alkoholik, który _musi_
>>>>> unikać okazji sprzyjających do picia, żeby nie dać się znów wciągnąć w
>>>>> nałóg.
>>>>
>>>>
>>>>
>>>> <<Naprzeciwko klasztoru żeńskiego stoi
>>>> klasztor męski. Nie ma nic w tym złego... ale może być..>>
>>>
>>>
>>> Ale tu też działa zasada De Mello /do której dają się odnieść słowa
>>> Paulinki/ - nie zacytuję dokładnie ale było jakoś tak:
>>>
>>> /cytat przybliżony/
>>> "Jeśli wyrzekasz się czegoś NA ZAWSZE, to NA ZAWSZE wiążesz się z tym.
>>>
>>> Gdy przychodzi do mnie prostytutka - mówi tylko o Bogu.
>>> Gdy przychodzi kleryk - mówi tylko o seksie"
>>
>>
>> Niechciałem - ale skoro nalegasz ?
> Spox.
>
>> Idźmy za ciosem
>> jak przychodzi vb i wyrzeka sie zdrady
>> to myśli tylko o tym - czyli o zdradzie
>
> Czy ja wiem? Nie wypowiadałem się o przyszłości a jedynie o przeszłości
> - bo ta już się stała i W MIARĘ pewna. Wiernośc partnerowi w konkretnej
> sytuacji nie musi wynikać z WYRZECZENIA. Zresztą niezbyt lubię słowo
> "WIERNOŚĆ" - zakłada jakiś przymus, gdy w istocie jest skutkiem ubocznym
> kilku rzeczy a nie celem samym w sobie.
>>
>> to IMO tłumaczy nieadekwatną/nieproporcjonalną
>> reakcję z Twojej strony
>> ta myśl o ewnetualnej/potencjalnej zdradzie
>> tak Cie zaniepokoiła , że musiałeś zareagowć
>> - i udokumentować to wyparcie rozległą
>> wypowiedzią
>>
>> i co zadowolony :))))))))
>
> Nie. Dorabiasz mi brodę.
> W ramach ograniczonego dostępu do mojej podświadomosci mogę przytoczyć
> jedynie silne uczucie zażenowania. Choć nie w pełni je rozpoznałem to
> jednak ufam mu i pozwaliłem aby zmusiło mnie do napisania
> nieproporcjonalnie długiego tekstu. ;-)
>
> Zresztą może warto poeksplorować głebiej jego źródła - IMHO każdy zamysł
> ludzki ma swoją "dobrą" i "złą" intencję. (Cudzysłów należy powiększyć
> dwukrotnie) Zamiar spotkania się kolegów rozpoznałem jako intencję
> generalnie pozytywną z potencjalnie pozytywnymi skutkami, lecz jakoś tak
> bardzo podatny na zafałszowania, zawstydzania i przez to wrażliwy na
> wszelkie ukręcanie łba. Pozytywne relacje, intencje pojawiające się między
> ludźmi wydają mi się - w tej konkretnej sytuacji - trudne do zbudowania i
> łatwe do podeptania. W tym przypadku np.: przez konieczność tłumaczenia że
> nie jest się wielbłądem. Stąd niesmak i zażenowanie.
vonBraunie- czytałem trochę Twoich wypowiedzi z neurologią w tle- i
odniosłem wrażenie, że wiesz, co piszesz. Jeśli chodzi o emocje- jestem
przekonany, że robisz powszechny w dzisiejszych, przeintelektualizowanych
czasach błąd: podchodzisz "głową" do emocji. Tak, jak w mojej opinii tu:
"rozpoznałem jako intencję
generalnie pozytywną z potencjalnie pozytywnymi skutkami". vonBraunie-
właściwie, to intencje możemy rozpoznać po ich skutkach, możemy starać się
(będąc empatycznymi) wczuć w nie. Ale nie "głową" zrozumieć. Nie mogłeś tego
tak rozpoznać. Np: ktoś pisze o przeprowadzaniu niedołężnej babci na drugą
stronę ulicy. Jak rozpoznasz jego intencje? Przecież może to być osoba,
która przede wszystkim lubi robić sobie dobrze- i robi to na pokaz, żeby
zaspokoić swoje najniższe potrzeby. Może być wręcz przeciwnie. Może ta osoba
(najczęściej) mieć w sobie wiele związanych z tym emocji- które tworzą jej
intencję. Oprócz tego- jest jeszcze intencja osoby przeprowadzanej. O tym,
jakie to były intencje- możemy tylko przypuszczać na podstawie skutków.
>> Wiesz - w tej sprawie IMO gorsze jest
>> nie to co się stanie -ale to co się nie stanie
>> Bo jeśłi ktoś chciał zdradzic i tego nie zrobił
>> to ( choć to wyprze ) ślad już pozostanie.
>> A zagrożeniem jest właśnie ta potencjalna chęć.
>>
>> pozdr.
>
> Tak. To zresztą fascynujące jak niektóre "idee fixy" mogą być groźne same
> w sobie. Czy tak jest z każdą "ideą" ogarniającą ludzki umysł?
>
> Skutki "niezdradzenia za wszelką cenę" mogą być dla związku czy osobistego
> sumarycznego szczęścia dwojga ludzi go tworzących paradoksalnie gorsze niż
> skutki zdrady.
>
> vB
--
Chiron
Prawda, Prostota, Miłość.
|