Data: 2010-09-28 16:10:53
Temat: Re: Wątek.
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
pat&ks wrote:
>
> Użytkownik "vonBraun" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:i7r89l$ojg$1@inews.gazeta.pl...
>
>> pat&ks wrote:
>
>
>> Spox.
>
>
> OK
> czyli płyniemy w << nieznośną lekkośc bytu>>
> w wersji <<nieznośna łatwość racjonlaizacji>> :))))
>
>>> Idźmy za ciosem jak przychodzi vb i wyrzeka sie zdrady to myśli tylko
>>> o tym - czyli o zdradzie
>
>
>
>> Czy ja wiem? Nie wypowiadałem się o przyszłości a jedynie o
>> przeszłości - bo ta już się stała i W MIARĘ pewna. Wiernośc partnerowi
>> w konkretnej sytuacji nie musi wynikać z WYRZECZENIA. Zresztą niezbyt
>> lubię słowo "WIERNOŚĆ" - zakłada jakiś przymus, gdy w istocie jest
>> skutkiem ubocznym kilku rzeczy a nie celem samym w sobie.
>
>
> przyjmując ten punkt widzenia - wyzwalasz sie od mojej
> prowokacji - ale całkowicie rozkładasz swoja argumentację.
> Przecież wygląda z tego , że jak zobaczysz kogoś
> kto Cie np. zafascynuuje to nie będziesz sie katował
> ( poco ta wierność i wyrzeczeia ) tylko zostawisz
> aktualną rodzine i ....
> Jeśli tak jest to omawiane zgrożenie jest prawdziwe
> i Twoja argumentacja oparta na własnym przykładzie nie ma sensu bo
> ozancza tylko,że jeszcze nie trafiłeś na kogoś odpowiedniego
> by z nim "odpłynąć" ...
Piszę tak głównie dlatego, że przedstawiasz sytuację wierności
małżeńskiej jako sytuację wynikającą z jakiegoś narzuconego sobie
przymusu lub kompulsji.
Po drugie dlatego, że w przyszłości pewni możemy być pewni tylko tego że
umrzemy (choć podobno są jakieś wyjątki). To czego możemy być w miarę
pewni to fakty z przeszłości - a i tu mogą być przekłamania
interpretacyjne. Epatowanie jakąkolwiek pewnością co do przyszłości w
"tym temacie" byłoby megalomanią. Taką pewność można mieć najwyżej na
własny użytek jeśli komuś pomaga żyć.
Poza tym, "nie rozumiem" [;-)] na czym polega opisane przez ciebie
>>zagrożenie<<. Nie słyszałeś o sytuacjach w których ktoś "rozbija"
małżeństwo (zupełnie udane i szczęsliwe) a małzonkowie tworzą, każde z
osobna dwa nowe znacznie szczęśliwsze związki?
Życie pisze takie scenariusze.
>
> ...
>
>>> i co zadowolony :))))))))
>>
>> Nie. Dorabiasz mi brodę.
>
>
> miałem wrażenie ,że sam się o to prosiłeś : ))))
> jak nie - to przepraszam
>
>> W ramach ograniczonego dostępu do mojej podświadomosci mogę przytoczyć
>> jedynie silne uczucie zażenowania. Choć nie w pełni je rozpoznałem to
>> jednak ufam mu i pozwaliłem aby zmusiło mnie do napisania
>> nieproporcjonalnie długiego tekstu. ;-)
>
>
> OK tu zgoda - tylko dlaczego to zażenownie ?
Jak już pisałem - nie badałem tego do końca - raczej zaufałem tej
emocji, niemniej nie jest dla mnie ona jasna i chętnie dowiem się o co
chodzi ;-)
>
> dochodzimy do racjonalizacji
>
>> Zresztą może warto poeksplorować głebiej jego źródła - IMHO każdy
>> zamysł ludzki ma swoją "dobrą" i "złą" intencję. (Cudzysłów należy
>> powiększyć dwukrotnie) Zamiar spotkania się kolegów rozpoznałem jako
>> intencję generalnie pozytywną z potencjalnie pozytywnymi skutkami,
>> lecz jakoś tak bardzo podatny na zafałszowania, zawstydzania i przez
>> to wrażliwy na wszelkie ukręcanie łba. Pozytywne relacje, intencje
>> pojawiające się między ludźmi wydają mi się - w tej konkretnej
>> sytuacji - trudne do
>> ?zbudowania i łatwe do podeptania. W tym przypadku np.: przez konieczność
>> tłumaczenia że nie jest się wielbłądem. Stąd niesmak i zażenowanie.
>
>
>
> weźmy teraz na warszta dwa w jednym
> czyli ulubiony temat Twego prawdziwego problemu ( zanczy Jet-a :)) )
Nie założyłbym się, że tylko mojego.
>
> Zgodzimy sie łatwo na dwie strony medalu.
> Czyli wizyta ta może potencjalnie mieć dobre ( i oby miała )
> jaki złe ( niechby i urojone ) konsekwencje/następstwa.
>
> Jeśli ktos widzi tylko dobre to nie widzi całego obrazka
> podobnie jeśli widzi tylko złe.
>
> Jeśli obserwuje to z boku i napisze - nie popadajcie
> w euforie - nie zmykajcie oczu - bo jednak są też zagrożenia
> to to moje ostrzegające działnie ma tez dwie strony.
> Może faktycznie robie to z troski a może ze złej woli
> zawiści/zazdrości .....
>
> Teraz popatrz - zarzucasz w pierwszym wypadku
> szuaknie złych intencji/stron u ostrzegających
> a sam robisz to ostrzegając przed tymi co ostrzegają (Chrionem ,Ixi ? ).
>
> zrówno ich działanie jak i twoje
> może być interpretowane na dwie strony
>
> wybierając jedną z tych interpretacji - tak jak to zrobiłeś-
> ( projektujac w nich złe intencje) pokazujesz co Ci
> chodzi po głowie a nie to co nimi faktycznie kierowało.
>
> Zapytajmy - dlaczego wybrałeś taką interpretacje
> ( oni chcą źle - chca ubić/podeptać inicjatywe) a nie ta drugą
> ( oni sa dobrzy i ostrzegaja przed niebzpieczeństwem)
> ?
>
> Wydaje sie mi ( ciekawe czemu ? :))) ) ,że własnie dlatego
> ,że to co oni napisali wywołało w tobie zażenowanie.
> Ta myśl musiał być Ci nie miła i musiałes się jej
> szybko pozbyć robiąc z niej absurd - a ponieważ jesteś
> rocjonalistą to znalazłeś uzasdnienie - oni poprstu są źli
> - bo ludzie tacy są :))))
Bardzo blisko, choć upraszczasz. Dla mnie fascynująca jest sama natura
sojuszu kilku osób tutaj - pozornie bardzo przypadkowego. Robocza
hipoteza dotyczy właśnie wspólnoty przedwstępnej obróbki rzeczywistości.
> Dla mnie ich wypowiedzi były neutralne.
> I na miejscu dziewczyn odpowiedział bym
> ( bez ironii ) "dzięki za troskę będziemy na siebie
> uważać " .
> Oczywiście tu niestety dochodzą zaszłości
> np. Ixi - Ewa , które tłumacza pewne uprzedzenia
> i tendencyjnośc w ocenie
>
> Jednak to Ciebie, jak mi sie wydaje, nie dotyczy
> a zauważ co sie stało pod Twoim wpływem:
>
> Hanka:
> <<Pozytywne relacje i intencje, z samej racji bycia
> pozytywnymi, bardzo czesto sa deptane, ze
> zwyklej zawisci, przez ludzi, ktorzy z jakichs
> przyczyn nie potrafia, nie chca, lub nie chce
> im sie, takich relacji budowac>>
>
> Vilar
> <<
> Twardym trzeba być, nie miętkim....
> ...i solidnie sprać depczących :-))))
>
>>>
>
>
> Ewa:
> <<
> Jako specjalista chyba wiesz, że w świecie ludzi panują podobne prawa,
> co w świecie zwierząt - wygrywają najsilniejsi. Te prawa różnią się
> tylko kategorią siły.
>
>>>
>
> I do linczu tylko krok :))))))
Linczowani stali sie linczującymi - jakiś problem ? Zaraz wróci równowaga.
Nawiasem, mocno naciągasz pisząc:
"Dla mnie ich wypowiedzi były neutralne."
Chyba dałbym radę przytoczyć bardzo nienieutralne...
...jak też próbując zminimalizować kontekst:
"Oczywiście tu niestety dochodzą zaszłości
np. Ixi - Ewa , które tłumacza pewne uprzedzenia
i tendencyjnośc w ocenie"
Tekst:
" nie popadajcie w euforie - nie zmykajcie oczu - bo jednak są też
zagrożenia"
Nie budzi u mnie nawet cienia zażenowania czy negatywnych emocji. Gdy
obrabiam go przez pryzmat hipotetycznych intencji i osobę nic mi się na
"czerwono" nie zapala.
> Tylko mi sie nie obrażac dziewczyny
> - ja napastuje VB a nie Was.
>
> może jestem homo-niepewny
> tacy maja ostatnio preferencje :)))))
> ale to inny temat.
>
>
>>> Wiesz - w tej sprawie IMO gorsze jest nie to co się stanie -ale to co
>>> się nie stanie Bo jeśłi ktoś chciał zdradzic i tego nie zrobił to (
>>> choć to wyprze ) ślad już pozostanie. A zagrożeniem jest właśnie ta
>>> potencjalna chęć.
>
>
> ...
>
>> Tak. To zresztą fascynujące jak niektóre "idee fixy" mogą być groźne
>> same w sobie. Czy tak jest z każdą "ideą" ogarniającą ludzki umysł?
>
>
> groźne jest poddanie sie grze nieznanych/niezrozumiałych sił.
> A to ma miejsce wtedy gdy działamy nieświadomie lub fałszywie
> oceniając sytuacje.- "kalsyka":
> <<Prawda was wyzwoli>>
>
>
>> Skutki "niezdradzenia za wszelką cenę" mogą być dla związku czy
>> osobistego sumarycznego szczęścia dwojga ludzi go tworzących
>> paradoksalnie gorsze niż skutki zdrady.
>
>
> tak
> i dlatego argumentacja , że fizycznie nie dojdzie
Dla porządku.IMHO uproszczenie. Ludzie stosują bardziej zaawansowane
techniki kontroli myśli.
> do niczego nie jest przekonywująca
> przecież samo "zauroczenie" jest poza świadomą kontrolą.
>
> pozdr.
>
>
vB
|