Data: 2003-09-27 09:00:58
Temat: Re: Wczoraj próbowałem...
Od: "suicider" <...@...c>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Wiesz, gdy czytałem, miałem ci coś fajnego na pocieszenie powiedzieć -
> ale gdy dotarłem do wątku że uderzyłeś matkę - powiem ci jedno -
> jesteś dla mnie mniej niż zero, damski bokser, tchórz, nawet nie
> zasługujesz na miano mężczyzny. Jeszczesię głupio pytasz co zrobić - a
> po kwiatki lecieć i na kolanach przepraszać. A z sobą to sobie zrób co
> chcesz - ale nawet tehgo nie potrafisz skutecznie zrobić, bo cię
> strach oblatuje! Nawet nie potrafisz przeprosić.
>
> Kwiaty, pełno, bukiet i przepraszać, przepraszać za swoje zachowanie.
> Na tyle mnie osobiście teraz tylko stać. Winni wszyscy, tylko nie ty.
> Chciałem zapytać, gdzie w twoim tekście jest prawdziwy żal, za przemoc
> wobec rodziców - jakie pojęcia użaywasz, matka, ona, co ty z niej
> robisz. Nie pasuje ci życie w rodzinie - wyprowadź się i zaczni żyć
> samodzielnie.
>
> Ps. Pewnie użytkownicy grupy nie zgodzą się ze mną, no trudno - na
> pewne tematy mam bardzo skonkretyzxowane zdanie.
>
Wiesz, ja nigdy nie byłem prowodyrek awanrut, ale zawsze byłem o to
obwiniany. Nigdy nie uderzyłem rodzica pierwszy - ale kiedy ojciec ściskał
mnie za szyję a matka uderzała raz po raz po twarzy - nie wytrzymałem.
Jestem wystarczająco silny. Czy mogę nazwać tych ludzi rodziną? Za tyle lat
poniżania i upokarzania?
Wystarczyło 10 minut i bym się wykrwawił. Zlitowałem się nad niektórymi
osobami. Teraz mam w domu piekło. Ojciec znowu za wszystko mnie obwinia
(siostra też). Matka nie odzywa się do mnie w ogóle.
|