« poprzedni wątek | następny wątek » |
1131. Data: 2011-11-10 00:04:06
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:05, Ikselka pisze:
>>> Aniołki nie pomogą, ale zajmą wyobraźnię.
>>
>> Tu nie jest potrzebna wyobraźnia, tylko pewność że się nie jest samemu.
>> I że można na kogoś liczyć. Nie na enigmatyczne aniołki tylko tu i teraz.
>
> O liczeniu na mamę i tatę to w moim wydaniu nawet mówić nie trzeba.
No i w tym momencie aniołki nie są potrzebne. A nawet szkodliwe śmiem
twierdzić.
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
1132. Data: 2011-11-10 00:06:42
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:05, Ikselka pisze:
>> Ale po co tak kłamać? Dziecko to nie idiota. Wyśmiałby Cię gdybyś tak mu
>> próbowała bajać.
>
> Nie mów za niego, bo NIE WIESZ, co BY zrobił.
Znam go. Może wyśmiać to nie, ale spojrzałby na Ciebie tym jednym okiem
baaardzo uważnie a potem zadał proste i konkretne pytania. Zaplątałabyś
się w odpowiedziach bo albo musiałabyś powiedzieć prawdę albo oszukiwać
dalej. A kłamstwo ma krótkie nogi, zwłaszcza jeśli dziecko jest
dociekliwe a wyrób epiprotezy oglądało na Discovery Channel.
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
http://www.youtube.com/user/BlueszczBand
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1133. Data: 2011-11-10 00:07:26
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:02, Ikselka pisze:
>> To po co je doroslym opowiadasz?
>
> Tym, którzy budzą moją opiekuńczość.
> :->
W celu że niby mają w to uwierzyć ci dorośli?
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
http://www.youtube.com/user/BlueszczBand
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1134. Data: 2011-11-10 00:09:13
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:07, Ikselka pisze:
> Szkoda, bo teraz nie mam, mam tylko zamrożoną, więc to nie to... Dopiero na
> Święta, wiec może wtedy dasz adres i wyślę natychmiast po zrobieniu - bez
> obawy.
Żebyś wiedziała, że dam. Prawdziwą kiełbachę kocham bardziej niż
rachatłukum. A za rachatłukum dałabym się posiekać.
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1135. Data: 2011-11-10 00:11:37
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:01, Ikselka pisze:
> W Twoim wieku, prócz pracy zawodowej zwykle na półtora etatu, budowy domu w
> trakcie, miłości do dzieci - z powodu chęci (a nie przymusu) zajmowałam
> się programowaniem na dwojgu studiach podyplomowych informatycznych,
> uprawiałam warzywa (więcej niż dziś), truskawki - jakieś pół ha, robiłam na
> drutach, uczyłam się dobrej kuchni (sama), robiłam przetwory, szyłam (o
> wiele więcej niż dziś, bo nawet kapelusz tropikalny i dżinsy dla męża jak
> fabryczne...)...
> Fitness i taniec brzucha to nie jest moje hobby, a zwykła konieczność. Nie
> chcę na starość obwisnąć z przykurczami scięgien, a póki co chcę zachowac
> linię i sprawność.
Gdzie mi tam do Ciebie z tym moim malowaniem, śpiewaniem i komiksami...
normalnie jakaś wybrakowana jestem... i bez linii do tego...
> Mój ojciec w wieku lat 70 miał ciało sportowca...
Ale którego?
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1136. Data: 2011-11-10 00:14:01
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:03, Ikselka pisze:
>> Nie, myślę, że bardzo dobrze ujęła to co miałam na myśli. I co z dużym
>> prawdopodobieństwem wyobraziłby sobie Staś gdybym mu coś takiego
>> próbowała sprzedać.
>
> To zależy od dziecka, CO można mu sprzedać.
Większość dzieci przewlekle chorych tak ma jak Staś. Po raz enty -
powinnaś pójść żeby zrozumieć. To trudno wytłumaczyć. Ale przy rozmowie
z takim dzieckiem od samego początku wiesz, że kitu mu nie wciśniesz.
--
Lemuria
http://krotkaseria.blox.pl
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1137. Data: 2011-11-10 02:08:47
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji"."Ikselka" <i...@g...pl> wrote in message
news:1phkh758rv1qd$.1571hdodh5ols$.dlg@40tude.net...
>>> Ja znam kilkuletnie dzieci, które straciły matki. I nijak nie idzie im
>>> racjonalnie wytłumaczyć, że mamusia leży w ziemi, nic nie pamięta i już
>>> nigdy nie wróci a w ogóle to jej nie ma. Więc tłumaczy im się, że mama
>>> jest
>>> w niebie, widzi swoje dziecko, zawsze przy nim jest - i kiedyś się z nią
>>> spotkają.
>>
>> No widzisz Lemurku, po to Bozi potrzebne Stasiowe oczko. Żeby sobie
>> popatrzyło na Stasia z odległości, aż się znów nie spotkają.
>>
>> Qra
>
> Ja bym wytłumaczyła dziecku, że oczko było chore i poszło do Bozi, żeby je
> tam uleczyła - a kiedyś-kiedyś, jak Staś będzie duży i bardzo stary, to mu
> je Bozia odda jak nowe. Kiedy na starość jego drugie oczko będzie już do
> niczego, to wtedy to "nowe" u Bozi na przechowaniu będzie jak znalazł...
i ty bylas nauczycielka.....:/
i.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1138. Data: 2011-11-10 06:35:08
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-09 23:06, Ikselka pisze:
> Dnia Wed, 09 Nov 2011 22:47:42 +0100, Lolalny Lemur napisał(a):
>
>> W dniu 2011-11-09 22:41, Paulinka pisze:
>>
>>> Ja pamiętam, co mi moja mama mówiła i co ja czułam, kiedy leżałam
>>> wielokrotnie w szpitalu jako dziecko z różnymi poważnymi chorobami.
>>> Ona mi mówiła, że może boleć, że to będzie nieprzyjemne, ale ona
>>> przyjedzie i będzie ze mną. I była. Żadnych aniołków.
>>> Punkcja zatok w znieczuleniu miejscowym. Miałam 6 lat, powiedziała mi na
>>> czym to polega. Dałam radę. Siedziała na korytarzu cały dzień, kiedyś
>>> nie wpuszczali na oddział rodziców, tak jak teraz. Ja wiedziałam, ze
>>> przyjdzie. I była.
>>
>> Ano właśnie. Realizm, nie bajka i abstrakcja.
>
> Zależy od wieku dziecka. I kropka - jak dla mnie.
Moim zdaniem, Iksi, umyka Ci tu pewna bardzo ważna rzecz.
Zauważ - to MATKA a nie ABSTRAKCJA/BAJKA/WYOBRAŻENIA jest
kotwicą dla dziecka w przypadkach, z jakimi zmaga się Lemurowa.
Zasady są 'proste':
1. Dziecko ma możliwie swobodny dostęp do najważniejszej osoby
na świecie. Daje mu to podstawową, egzystencjalną siłę.
2. Matka pomaga dziecku kroczyć przez rzeczywistość taką,
jaka ona jest.
W przypadku Lemurowej i jej syna - jak oczku
trzeba zrobić pogrzeb - to robią go. Jak dziecko chce wiedzieć,
dlaczego jego ciało zostało bezpowrotnie uszkodzone, to naprawdę
słabym pomysłem jest mówienie mu: "ależ to jest tylko tymczasowe,
dobry Bóg ma taki plan, ale spoko, poczekaj troszkę ...". To nie
ma sensu, takie coś co najwyżej zawiesi dzieciaka w próżni, a na pewno
nie wzmocni jego zaufania do Boga, a raczej gorzej: straci zaufanie
do pojęcia 'dobra' - bo to jest tu tak naprawdę istotne.
Nie - mówisz wprost - jest choroba, bardzo zła choroba, zdarza się.
Walczymy z nią. To nasz wróg, silny wróg, ale jesteśmy dzielni.
Ty zaś zupełnie imo niepotrzebnie zmieszałaś to z tematem, w którym
punkt 1. jest niespełnialny - bo matki nie ma. Tak, masz rację,
ten drugi temat jest być może jeszcze trudniejszy dla dziecka.
Ale w dalszym ciągu obowiązują dwie zasady:
1. Miłość i opieka
2. Realizm, taki, na jaki stać nas i dziecko.
Kiedyś ludzie opowiadali, że za choroby odpowiedzialne są
duchy itp itd. Ale to wynikało z tego, że po pierwsze
nie wiedzieli, skąd się biorą choroby i to był po prostu
stan ich wiedzy, te duchy zachowywały się mniej lub bardziej
LOGICZNIE. I na pewno duch choroby nie był 'dobry'.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1139. Data: 2011-11-10 07:33:41
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".
Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1c4sdora57996$.lzy9cqueqbp6.dlg@40tude.net...
> Dnia Wed, 09 Nov 2011 22:56:55 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> Ikselka pisze:
>>> Dnia Wed, 09 Nov 2011 22:25:20 +0100, medea napisał(a):
>>>
>>>> I nie było w tym poznać żadnych
>>>> negatywnych emocji. T
>>>
>>> Ponieważ dziecko NIE rozumiało, co naprawdę oznacza GUZ. I całe
>>> szczeście.
>>> Nie zdawało sobie sprawy z zagrożenia - nie dlatego, ze nie słyszało
>>> nigdy
>>> o śmierci, ale dlatego, że fenomen śmierci nie był możliwy do
>>> zrozumienia
>>> przez dziecko za pomocą aparatu pojęciowego, jaki ono miało stosownie do
>>> wieku.
>>> Dziecko "posadziło" ten "guz" i "śmierć" na wspólnej półce z zadrapaniem
>>> po
>>> upadku oraz z efektem jaki jest po zamknięciu oczu...
>>
>> Pierdolisz jak nigdy. Poczytaj sobie o tym. Nawet nie chce mi się dla
>> Ciebie szukać linków, co mówią śmiertelnie chore (mówią, bo to są
>> artykuły z rozmowami rodziców tych dzieci) dzieci i jak odchodzą, w
>> jakim spokoju i jakie są mądre.
>
> Mówią to, co mówią im dorośli. Ale NIE ROZUMIEJĄ. Nie przekonasz mnie, ze
> dziecko dokładnie rozumie, co się z nim za chwilę stanie. Nie ma takiej
> mozliowści, zeby ogarnęło swoim małym, niedoświadczonym umysłem NIEBYT lub
> nawet taki "konkret" jak pożegnanie na zawsze.
Lata 50te ubiegłego wieku. Wioska zabita dechami pod Przasnyszem. 1 maja.
Upał. Gromadka dzieci bawi się cały dzień na podwórku. Jedno z nich, 5cio
letnia dziewczynka na wieczór dostała gorączki. Nikt nie wiedział co jej
jest, a było coraz gorzej. Dziewczynka powiedziała do mamy "Mamusiu, zaraz
pójdę do Bozi" i zaczęła odmawiać pacierz. Umarła zanim przyjechało
pogotowie. (jedna z córek babci mojego męża)
I co? Nie rozumiała? Nie wiedziała co się z nią za chwilę stanie?
Sylwia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
1140. Data: 2011-11-10 07:39:57
Temat: Re: "Wielka książka o aborcji".W dniu 2011-11-10 00:01, Ikselka pisze:
> W Twoim wieku, prócz pracy zawodowej zwykle na półtora etatu, budowy domu w
> trakcie, miłości do dzieci - z powodu chęci (a nie przymusu) zajmowałam
> się programowaniem na dwojgu studiach podyplomowych informatycznych,
> uprawiałam warzywa (więcej niż dziś), truskawki - jakieś pół ha, robiłam na
> drutach, uczyłam się dobrej kuchni (sama), robiłam przetwory, szyłam (o
> wiele więcej niż dziś, bo nawet kapelusz tropikalny i dżinsy dla męża jak
> fabryczne...)...
Już od dawna wiemy, że jesteś DOSKONAŁA :)
Nie to, co my - obwisłe, na ćwierć etatu, bez dodatkowych studiów, bez
hektarów pól uprawnych i maszynki do mięsa, ale za to z dziećmi z przymusu.
> Mój ojciec w wieku lat 70 miał ciało sportowca...
I to też twoja zasługa? ;-)
N.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |